HighLine Ballroom

na początku głupia laurę nawet się nie zorientowała, kto ją odbił. pewnie miał maskę i kapelusz, więc tym bardziej nad jej głową powinien się pojawić jakiś znak zapytania, jednak jakoś sprytnie nieco odciągnęła mu tą maskę od twarzy, a na jej twarzy zagościła mina 'aaaa!', po czym tylko głośno się roześmiała i pacnęła dłonią w czoło, że niby taka niezdara i ogólnie. każdy to wie chyba xd pewnie tam sobie fajnie wywijali, aż lauren tylko spytała: - dostanę balonika? - unosząc wysoko brwi i robiąc wielkie oczyska. hihi.

no tak, zapomniałam o antosiu. anthony kręcił się pewnie nieopodal i co chwilę zamieniał kilka słów z kim innym. pewnie nie znał alison, więc się jej ładnie przedstawił, po czym wypił jakiegoś drinka. podążał wzrokiem też za blair i za heather. o tą drugą nieco się martwił, no bo przecież została 'kopnięta w dupę' i spodziewał się, że z jej samopoczuciem może być nieco niezbyt.

- aj owszem - stwierdził z uśmiechem, po czym podsadził ją, żeby mogła zdjąć sobie balonika w jakimś fajnym kolorze. oczywiście nie zdawał sobie sprawy, że max to psychopata (xd) i że on sobie teraz bacznie ich obserwuje i jeśli przez przypadek (no bo jakże by inaczej) złapie lauren tam, gdzie nie trzeba, to chyba go zaatakuje xd pewnie z drugiej strony podążał wzrokiem za tony'm i obiecał sobie, że jeśli on się do niego odezwie, to znów mu przyłoży. ou ou.

przewróciła tylko oczami i ciężko westchnęła, kiedy blair ją wyciągnęła na parkiet. chwilę po prostu tylko stała nieco przygarbiona, jednak szybko wypiła jakiegoś drinka i przynajmniej próbowała ukryć to, że jest skrępowana, tak jako to, że ma zły humor toną makijażu, co jednak w oczy się na szczęście nie rzucało. na jej szczęście lub też nieszczęście w pewnym momencie odbiła się od josha, więc jej humor się nieco popsuł. pokazała dłonią jakoś, że sory, po czym tylko znów poszła i chwyciła kieliszek z jakimś drinkiem czy cokolwiek innego procentowego do picia.

popatrzyła na dżoszułę, był odwrócony od niej, to dobrze. podbiegła do heder i pociągnęła ją prosto do łazienki, wiadomo zacznie się wyrywać i blablabla, ale indjana dżons się nie podda i zaciągnie ją tak mocno,że dziewcze się przestraszy i skuli się w łazienkowym kącie. - musimy pogadać - oparła się o drzwi wejściowe/wyjściowe. popatrzyła na nią z takim smutkiem,że aż wszyscy zaczną na sali płakać. - nie chcę być uznana za dziwkę rozumiesz? więc pogadajmy, daj mi pięć minut. - poprosiła i położyła jej rękę na ramieniu, chociaż bardzo żałowała, czuła tą nie miłą atmosferę.

violet oburzona lekko tym, że lauren została jej 'odbita', podeszła do baru, zapewne po to, żeby upić się jeszcze bardziej. usiadła na ów barze, machając nóżkami, co chwilę popijając zawartość kieliszka i odpoczywając po tańcu i zbierając siły na kolejne wygłupy.

westchnęła pod nosem, widząc, że heather chyba nie najlepiej się bawi, więc pewnie poszła za nią i też wzięła sobie jakiś kieliszek, nie zważając na to, że jutro będzie miała kaca mordercę, bo ma słabą głowę. - wszystko w porządku? - zapytała, przyglądając się jej i wtedy pewnie przyszła julia. odchrząknęła. - no to zobaczymy się później - powiedziała, poklepując heather pokrzepiająco po ramieniu, po czym powędrowała do tony'ego, siadając obok niego, chociaż pewnie obserwowała julię i heather.

no i do gry pewnie wstąpił nieco podpity ojciec chrzesny, chyba sobie nie tylko wypił, ale wiadomo. nikt nie wie, nikt nie słyszał, nikt nie widział. w każdym razie pewnie cygaro zamienił na zwykłego papierosa i tym razem przykrył uszy kocie violet swoim kapeluszem, nieco uśmiechając się pod nosem, pewnie nawet z lekkim rozczuleniem! xd w każdym razie przysiadł sobie obok niej, jakoś miło zarzucajac rękę na jej barki i pewnie oboje wlewali w siebie kolejne procenty, obserwując wszystkich na parkiecie uważnie.

- najlepiej, żebyś trzymała się nieopodal mnie, ok? nie wiedziałem, że będzie tu też max - rzekł dyskretnie blair na ucho, o ile się dało przy tak głośnej muzyce - nie chciałbym dzsiejszego wieczora żadnych kłopotów, więc nawet się na niego nie patrz. nie wiem, czy coś dzisiaj brał, a jak brał, to pewnie po kilku głębszych mu całkiem odpierdoli - po czym tylko uśmiechnął się pokrzepiająco. nie chciał jej straszyć, bo nawet jeśli coś pójdzie nie tak, to sobie poradzi, co nie :>

nieco się przestarszyła, cóż za indiana dżons ją porywa! jednak potem tylko się zorientowała, że to julia, a nie roman polansky. nieważne. zerknęła na nią zaskoczona, ale również pewnie jakoś niezbyt przyjemnie bo wiadomo. - no więc mów - mruknęła tylko pod nosem, usadawiając się na blacie, gdzie były umywalki, bo to pewnie taki blat był. chodź pewnie po pewnym czasie zrobiło jej się głupio, że tak niezbyt przyjemnie jej mruknęła. w sumie to nie przez nią? przynajmniej tak wydedukowała tylko heather. - fajny kapelusz - uśmiechnęła się tylko po chwili, kiwając głową na potwierdzenie swych słów.

lauren zapewne próbowała utrzymać równowagę, machając nieco nogami. jednak to chyba nic nie dało, jednak jak mniemam zorro nawet sobie poradzi w wierzgającymi mi pod nosem nogami, dziewki starającej się o niebieski balonik, który wreszcie zdobyła. wyciągnęła do góry ręce i uśmiechnęła triumfalnie, na dodatek potem jeszcze klasnęła w ręce i pląsała sobie jeszcze chwilę z balonikiem przyczepionym za jakiś sznurek do nadgarstka. - zobacz, mam balonika - zachichotała tylko, podbiegając do maxa i pozwoliła sobie na niego wskoczyć, obejmując go nogami w pasie, uśmiechając się kącikowo, całkiem uroczo.

violet zapewne uśmiechnęła się pod nosem, nieco diabolicznie, po czym kiedy wlała w siebie któryś z kolei kieliszek i można było uznać ją za nawaloną jak worek, to położyła mu rękę na udzie, a drugą ręką poprawiała kapelusz. wzrok miała nieprzytomny, bo wiadomo, że pijana była. groźniej zaczęło się robić, kiedy ta jej dłoń przemieszczała się coraz wyżej ;o

no niestety, trochę ją przestraszył, bo nawet nie zauważyła maxa. - okej - przytaknęła tylko, przysuwając się bliżej niego i biorąc go za rękę, bo chyba po prostu wzięła to sobie do serca i bała się maximiliana. no i nadal zerkała w stronę julii i heather, sącząc kolejnego już drinka.

max zapewne był zadowolony, że lauren w końcu przybiegła do niego. był już pewnie nieźle podpity, o czym świadczył jego półprzytomny wzrok i rumieńce xd jednak nie wyglądał dzięki nim jak jakiś żul, czy coś (śmieszy mnie słowo żul. słowo żużel też mnie śmieszy. nawet debilne zarty o romanie polanskym mnie śmieszą xd). pewnie kiedy lauren tak na niego wskoczyła, to pewnie max wylał przez przypadek alkohol, który trzymał, który wylądował na ich strojach. jednak to się wytnnie, akutrat kiedy człowiek jest już pijany, to na takie pierdoły nie zwraca uwagi xd zamiast tego, po prostu pocałował ją z taką pasją, że jakby lauren była przyczepiona do ziemi, to by się pod nią nogi ugięły, och.

- jesteś nawolona jak worek - zauwazył tylko, krzywijąc się lekko. w sumie chyba to stało się obojętne, że jest w dużym stanie spożycia, gdy jej dłoń wylądowała na jego udzie, a potem nieco wyżej. hihi. to wystarczyło. zaczął się już rozglądać za alternatywnym źródem ukrycia, jednak chyba na razie bardziej zajął się całowaniem przyjemnym violet, oraz obejmowaniem jej teraz w talii. zauważył również, że ma jakiś taki strój, że trudno go zdjąć jednym ruchem! :< wszystko na raz już sobie opracował, hi.

roześmiał się pod nosem - ale nie bój się, nie ma się czego bać. przecież nic ci się nie stanie. masz się dobrze bawić, ok? - miał nadzieję, że blair wypowiedziane przez niego teraz słowa również sobie weźmie do zerca i się zastosuje xd w każdym razie wziął jakiegoś kolejnego drinka, po czym ucałował blair w czubek głowy. on nie z tych, co się upijają jak worki na imprezach, więc blair może być pewna, że z nim może być w miarę bezpieczna, hihi.

- ok, ok - westchnęła, chociaż tych słów już tak bardzo sobie do serca nie wzięła. cóż, na ogół ona też się raczej nie upijała, ale dzisiaj chyba był jakiś wyjątkowy dzień, skoro piła nie wiadomo którą już szklankę. - ale ty też masz się bawić, a nie podpierać ściany - uśmiechnęła się, całując go w policzek.

pewnie violet w takim stanie za diabła nie da rady zdjąć z siebie tego skomplikowanego stroju xd pewnie w końcu jej dłoń wylądowała między jego nogami, a ona nawet nie zwracała uwagi na to, że ktoś tutaj może na nich patrzeć. w końcu z jednej strony wszyscy się bawili i pewnie mieli gdzieś jak bawią się violet matthew, a z drugiej przecież przy barze czaił się sympatyczny pan barman, który owszem, widział, że się migdalę, jednak nie widział, co violet tam pod blatem wyprawia xd więc mimo iż pijana, to udało jej się jakiś cień dyskrecji zachować. otworzyła oczy, całując matthew i pewnie puściła oczko, na zerkającego na nich momentami barmana.

pewnie cała by zwiędła od razu! w każdym razie teraz nie może sobie na takie zwiędnięcie pozwolić, bo by z niego zleciała i by sobie tyłek rozbiła, co zapewne nie należy do najprzyjemniejszych doznań. zamruczała aż z przyjemności owego pocałunku, kładąc dłonie na jego policzkach. jednak wiadomo, że kiedyś muszą się do siebie oderwać, jednak lauren nie schodziła z niego, tylko po prostu tak się w niego wpatrywała z lekkim uśmieszkiem, trzymając go za poliki. bo pewnie lowe wyglądał w rumieńcach, hihi xd pewnie aż sama się zarumieniła, również. a nad nimi wisiał balonik xdd

- no to chodź - uśmiechnął się i pociągnął blair za sobą na parkiet i pewnie takiego maseraka jej wywinął, a raczej taniec wampirów, że pióra latały xd może bez przesady, ale było milusio w każdym razie xd

- nie wiedziałam, że masz takie zdolności taneczne (tancerskie? chyba nie, bo mi mozilla podkreśla xd) - powiedziała, uwieszając mu się na szyi i pocałowała go jakoś milusio. - trenowałeś jakiś taniec kiedyś? - zapytała. dla niej każdy, kto tańczył lepiej niż ona, był chyba zawodowym tancerzem. xdd

- jeśli jeszcze raz zbliżysz się w moim towarzystwie do jakiegoś faceta, to nie będę tym zachwycony - ou, to pewnie brzmiało jak groźba! ale co na to poradzić, że max jest strasznie zaborczy i nie znosi patrzeć, kiedy to lauren chociażby rozmawia z innymi kolesiami. przeszył ją momentalnie wzrokiem, po czym musnął kilkakrotnie jej wargi, tak na deser, mniam. potem wręczył jej kieliszek z jakims mocnym alkoholem, sam dla siebie też wziął no i pewnie wypił od razu. podtrzymywał lauren na swoich rękach chyba dla niego w najprzyjemniejszy sposób, bo trzymał ją za dół pleców, oczywiście pod sukienką xd

(tego proszę nie czytać bo mi się przeglądarki pokickały) xd

jezus maria, tak się śmieje z 'takiego maseraka jej wywinął', że az sobie palec do oka wsadziłam xddd dobra, nie wiem co w tym jest śmiesznego, jednak trudno. mnie wszystko rozśmieszy. nawet słowo 'widelec'. i znów się śmieje! xdd
w każdym razie, no cóż, to pewnie tylko zadowoliło matta, który tylko nieco uśmiechnął się pod nosem i zapewne to podkusiło go do dalszych działań. rozejrzał się po sali, jednak tutaj nie było żadnej dyskrecji, pan barman nie da im baru przecież, a nie widział żadnego ciemnego kąta. pod stołem!? xd w każdym razie jakoś sprytnie ją podrzucił do góry, po czym usadził ją sobie na barkach i powędrowali do jednego alternatywnego schronienia dla młodych jurnych jak oni, mianowicie każdy wie, że to męska kabina w kibelku :< no i tutaj zaczęły się schody. kiedy przyparł ją nieco do ściany, za chiny ludowe nie umiał zdjąć z niej tego cholerstwa! ;o zdenerwował się.

no widzisz. tony umiał pysznie gotować, jeździć na łyżwach/rolkach i wykonywać na nich różne manewry, umiał też tańczyć i ciekawa jestem ile ukrytych talentów posiada jeszcze xd złote dziecko po prostu. w każdym razie pewnie jeszcze umiał całkiem nieźle parę innych rzeczy, jednak to wyjdzie w praniu - muszę przyznać, że tańczyłem w całym życiu zaledwie kilka razy - no i pewnie faktycznie tak było. - ty też sobie radzisz całkiem nieźle - stwierdził z uśmiechem.