HighLine Ballroom

- wyglądacie cudnie! - zaczęła podskakiwać i piszczeć, nawet nie zważając na to, że lauren pociągnęła ją przed chwilą za uszy. potem tylko rzuciła się na nią z uściskami i nieodłącznym piskiem - ale będzie fajnie. zobacz, przebrałam się za kota - wskazała na swoje kocie uszy. no cóż inteligencją to ona nie grzeszyła, ale inni zapewne nie, więc pewnie sami moga stwierdzić, za kogo przebrany jest tutejszy nadworny głuptas. pewnie wcisnęła lauren kieliszek z jakimś różowym drinkiem w rękę i sama wypiła swojego praktycznie od razu, chichocząc co chwilę.

o boże, wyobraziłam go sobie tak xdd
- ty też - powiedziała, przyglądając mu się z uśmiechem. swoją drogą, nawet nie wiem, czy królowa śniegu była zła, czy dobra, znaczy nie pamiętam, ale chyba zła. nieważne, w każdym razie blair pewnie była tą dobrą wersją królowej śniegu, ale mniejsza. - te buty chyba nie bardzo nadają się do tańczenia - rzuciła w stronę alison, patrząc na swoje obcasy, ale zapewne podała jej rękę, drugą ręką ciągnąc za sobą tony'ego.

julia nie ubrała się za jakąś księżniczkę bądź barbie, wystroiła się
całkiem nieźle, można uznać,że włożyła dużo trudu w strój, chociaż
prawie się zsikała przed lustrem jak zobaczyła swoją twarz, śmiała się
sama do siebie, dziwne ale prawdziwe. no więc przebrała się za indiana
jonesa. ..szybko wyskoczyła ze swojego samochodu patrząc na chodnik, nie
było dużo ludzi więc szybko przeszła do hajlajn. przyczepiła sobie
wąsiki i wyglądała tak komicznie,że sama się przed komputerem śmieję,że
co za debila można z mojej postaci zrobić. popatrzyła na zgromadzonych i pomachała im niepewnie - cześć!

niieeeeeeee! nie tak!! xdd

Spojhrzała n buty Balir - wiesz jakie bedzie twoje najrozsądnieszje wyjście z tej sytuacji jeśli nie chcesz by nastepnego dnia nogi bolały cie jak cholera? - uśmiechnęła się dno niej i odpowiedziała miłm głosem - ZDEMIJ JE - po czym przywitała się z Julią no i przestawiłą się Tony'iem bo go jeszcze nie znała.

joshua, kiedy spostrzegł julię, to sobie pomyślał, który to jego kumpel, który przebrał się za dżołnsa? jednak potem doznał olśnienia, bo to jego julia przecież jest. pewnie szybko znalazł się nieopodal jej, witając się z nią miłym buziakiem w środek ust, po czym na całe gardło zacząl się śmiać - no cóż, liczyłem, że dzisiaj ujrzę cię w jakimś seksownym wdzianku jakiejś ksieżniczki, czy innej postaci z bajki, ale ty oczywiście musisz być indianą. super - śmiał się cały czas głośno, po czym pociągnął ją za rękę na parkiet. pewnie obawiał się tylko tego, że razem z julią będą dziś wyglądać jak para geji xdd

wypiła kieliszek może trochę wolniej niż violet, bo znów nie chciała tutaj odlecieć, ani nic w tym stylu ;o zabrała kieliszek również jej, pouczająco, marszcząc brwi. - violet, nie możesz przecież pić - odchrząknęła po czym spojrzała znacząco na jej brzuch, a potem tylko pokiwała głową do towarzyszącego jej ojca chrzestnego z szerokim uśmiechem, również dość znacząco, który pewnie gdzieś tam się kręcił, bo mi się druga przeglądarka zablokowała, faken sziten, zaraz ją zresetuję, noł problemo. - dobra, więc co dziś robimy, kocie? kot i kopciuszek - zachichotała tylko pod nosem, jednak zaraz szybko zatkała się, wypijając drinka, tego różowego. fajnego.

chwała bogu, że nie tak xdd
- nie, może nie będzie tak źle - wzruszyła ramionami, zerkając jeszcze raz na swoje buty. może to nie były jakieś dwudziestocentymetrowe obcasy, więc nie będzie pewnie aż tak źle. - jak tam adele? - zapytała, przypominając sobie nagle o uroczej córeczce alison. w sumie jak patrzyła na takie słodkie dzieci jak adele, to pewnie sama chciała mieć takie maleństwo, chociaż doszła do wniosku, że najwcześniej za dziesięć lat. xd

głowa maxa powoli przestawała znosić ultradźwięki, które wydawały lauren i violet, poza tym w towarzystwie ich obu nie czuł się zbyt komfortowo. chyba łatwo było zauważyć, że max kiedy był z lauren, to starał się jakoś sprytnie pozbyć violet. dzisiaj jednak to niewykonalne, toteż poszedł sobie w jakieś bardziej ustronne miejsce, gdzie wychylił jakiegoś drinka, rozmawiając przy okazji z kimśtam. zauważył też tony'ego w towarzystwie, a wiadomo, że oni raczej w zaognionych stosunkach z sobą byli, więc tylko w jego stronę posłał nienawistne spojrzenie. trzeba go będzie chyba dzisiaj pilnować.

popukała się w środek czoła, kiedy lauren upomniała ją o niepiciu. będę pisała chyba dość nieskładnie, jednak mi wybaczycie :*
- przecież rozmawiałyśmy na ten temat wczoraj, głuptasie - również się roześmiała i zabrała się za drugiego drinka. no cóż, albo violet rzeczywiście usunie ciążę, albo jej dziecko urodzi się z trzema nogami. - jak to co dziś robimy!? bawimy się, kopciuszku! - poskoczyła, po czym wyciągnęła lauren na parkiet i zaczęły jakoś fajnie tańczyć. violet pewnie starała się zwrócić uwagę męskiej części imprezy, bo jej ruchy były rzeczywiście kocie ;p poza tym była w bojowym nastroju do imprez, więc to druga osoba, której należy dzisiejszego wieczora pilnować xdd

ej geje są spoko! xd julia ubrała się tak specjalnie, spodziewała się jeszcze kogoś na tychże urodzinach, heder. właściwie to zastanawiała się czy żałuje tego wszystkiego, bo wiadomo, julia była dobrym człekiem i nigdy nikomu nie złamała serca, oh. - wszystkiego najlepszego, wiem,że wystroiłam się okropnie, sama się z siebie śmieję, ale peruka od kompletu z marilyn monroe zrobiła się dziwnie niebieska. - zrobiła krzywą a zarazem dziwną minę. - no dobrze! to nieważne! życzę ci szczęścia i wszystkiego czego sobie życzysz w tym okrutnym świecie, jak ja sobie coś życzę to to nie wypala - przewróciła oczami - żebyś miał dużo kasy, fajną pracę, żebyś żył 1234 lata i nie umiem składać życzeń - zrobiła smutną minę i ubuziała go w oba policzki.

no tak, geje są spoko, tylko szkoda, że tutaj żadnego nie ma xdd roześmiał się z jej życzeń przynajmniej, po czym znów ją pocałował, tym razem w kącik ust - dziękuję ci za życzenia. chętnie bym cię zobaczył w stroju marilyn, ale gdybyś ty była indianą jones'em, to byłbym z pewnością gejem. nawet w takim wydaniu wyglądasz świetnie. nawet ten wąs mi nie przeszkadza - stwierdził rozbawiony. pewnie też zastanawiał się gdzie jest heather, jednak nad czym miałby się w sumie zastanawiać. przecież wczoraj ją rzucił :< jednak wolał ją zobaczyć ją tutaj w dobrym humorze, bo tak, to sobie teraz może co najwyżej wyobrażać, jak spędza ten wieczór.

rozchichotała się tylko, jednak pewnie tylko potem zapomniała, że ma chichotać i po prostu skupiła się na tańcu, bo prawdopodobniej muzyka grała już głośniej. no tak, pewnie jak na razie bawiły się na środku parkietu kobieta kot oraz nieco wyzywający kopciuszek, jednak co z tego xd chyba każdy lubi zwracać na siebie uwagę, a chyba one do takich stworzeń należą. - ale nie odwalajmy raczej tego co kiedyś - machnęła ręką, uśmiechając się nieco pod nosem. chodziło jej, żeby nie zrobiły tutaj jakieś pokazu striptizu, czołgania się po podłodze z powodu zbyt dużej ilości alkoholu oraz całowania się xd rozejrzała się również za maximilianem, uśmiechając się tylko szeroko do niego, bo pewnie nie chciała mu przeszkadzać w rozmowie z kimśtam xd

-  świetnie, pewnie siedzi swobie teraz z moja mamą, więc chyba dobrze, a jutro ide z nią obskubać wszytstkich mieszkańcó nowego jorku z cukierków. Ej, może chcesz iść z nami? - pewnie poprawiając sobie suknie księzniczki stwierdziała że kręci jej sie w głowie więc usiadła na jakiś kanapie. 

- no nie wiem, to zależy, czy po dzisiejszej imprezie będę w stanie - wzruszyła ramionami, uśmiechając się lekko, po czym, kiedy alison poszła na kanapę, powędrowała do stolika z alkoholami i innymi napojami, biorąc sobie do picia coś kolorowego, co wcale nie wyglądało, jakby miało w sobie przesadnie dużo alkoholu. pozory mylą w sumie.

w końcu się jakoś przemogła. jakoś nie pasowało jej siedzenie w domu, bo nawet już jej alkohol, który sobie sama serwowała, nie smakował. długo się kręciła na około klubu, rozważając za i przeciw, jednak stwierdziła, że najwyżej ucieknie z krzykiem, że polański ją goni czy coś takiego. ale weszła dość nieśmiało na salę, ubrana w jakąś różową, zwiewną sukienkę, bo nie miała innej, która miałaby służyć za przebranie wróżki. skombinowała sobie również skrzydełka śmieszne od córki sąsiadki! hihi. chwyciła jakiegoś drinka i jak na razie przysiadła sobie gdzieś na krzesełku, machając do blairrr, że jednak jest.

Alison wzięła sobie piwo jakieś, bo piwo jest najlepsze

- no pewnie, że nie odwalimy tego co kiedyś! - rzekła z lekką pogardą, czy też oburzeniem w głosie - trzeba odwalić coś nowego - stwierdziła z diabelskim uśmieszkiem, po czym ponownie rzuciła się w wir tańca, machając włosami i kręcąc pupą xd ciekawe tylko w jaki sposób wykażą się oryginalnością, kiedy będą już nawalone xd pewnie żadną, bo skończy się na tym, co zawsze. przecież pijani ludzie nie myślą jak prawie pijani, a lauren i violet zapewne były już prawie pijane ;p

skoro alison wzięła sobie piwo, to musiała się znaleźć nieopodal max'a, który pewnie również sobie to popijał. - przyznam, że dziewczyna pijąca piwo, to dość rzadki widok - wychrypiał i zmierzył ją wzrokiem obczajając jej superfajny strój księżnicki xd ten jej strój jeszcze bardziej mu nie pasował do połączenia z piwskiem, więc tylko uniósł lekko brwi i się uśmiechnął w jej kierunku xd

- heather, jesteś! - zawołała, uśmiechając się na jej widok. podeszła do niej i na dzień dobry, czy raczej dobry wieczór, wcisnęła jej w rękę jakiegoś drinka, siadając obok. - ślicznie wyglądasz - pokiwała głową z uznaniem. - jesteś dzwoneczkiem? - zachichotała. możliwe, że alkohol zdążył jej już uderzyć lekko do głowy i tak dalej.

uśmiechnęła się tylko do dżosza - przejdę się po sali - powiedziała mu i szybko go ominęła, przechodziła obok udekorowanych ślicznie stołów i pysznych dań, aż ślinka cieknie. popatrzyła na violet kręcącą pupą, wyglądała chyba najlepiej ze wszystkich, lauren też wyglądała bosko, ona jak zwykle inne i za chłopa się przebrała. w końcu, chyba jej życzenie się spełniło, przyszła heather, zaraz ją zaciągnie do łazienki i zacznie przepraszać na kolanach za wszystko, nawet za to,że się urodziła.

zapewne tak jeszcze długo wywijały. lauren pewnie pragnęła zrobić scenę z drity dancing, kiedy to słejzi podnosi lulu do góry, jednak chyba violet nie udźwignie lauren bo obie masy są dość wątłej, więc wiadomo, że raczej nic z tego nie wyjdzie xd ale pewnie śmiesznie musiało to wyglądać, szczególnie lauren tylko cały czas uważająca, żeby jej spódniczka nie podjechała do góry, bo wiadomo. kopciuszek musi być moralny, nawet nieco podpity xd
klasnęła tylko w ręce i pewnie próbowała uciszyć wszystkich, jednak jak jej to się nie udało, to tylko sama zaczęła śpiewać 'sto lat', opierając się ramieniem o violet, bo pewnie już jej się w głowie od tych tańców zakręciło!

a joshua pewnie jeszcze nie zauważył heather, ale pewnie do czasu. kiedyś przecież ją zauważy, co nie. no, ale jak narazie, to pewnie podszedł do lauren i pociągnął ją lekko za rękę i zrobił odbijanego, haha! joshua pewnie miał ten dar, że kiedy tańczył/skakał/biegał, czy cokolwiek, to robił to z taką gracją. po prostu umiał się ruszać, wychodziło mu to płynnie, muiał oczucie rytmu i ogólnie był przystojny, a w stroju zorro na dodatek tajeniczy, więc och ach i ogólnie xd

- no, nie wiem czy to jest księżnicza czy dzwoneczek, ale niech będzie dzwoneczek, bo chyba alison jest księżniczką - wzruszyła lekko ramionkami, rozglądając się po sali. zmierzyła tylko nieco julię wzrokiem, jednak zaraz się ogarnęła i zaczęła tylko popijać swojego drinka, którego blair jej wcisnęła w dłoń, rozglądając się po sali. jednak kiedy już policzyła wszystkich, odgadnęła ich stroje oraz inne tym podobne, po prostu sobie tylko tak siedziała, wpatrując się w balony, które pewnie były gdzieśtam. jak w odlocie tak fajnie <3

rozejrzała się za tonym, którego "zgubiła" podczas rozmowy z alison, a potem wróciła wzrokiem do heather. zauważyła pewnie wzrok, jaki posłała w kierunku julii, więc odchrząknęła i szybko dokończyła swoją szklaneczkę i odłożyła gdzieś, po czym wstała i pociągnęła heather za rękę. - chodź - pociągnęła ją za rękę, w stronę parkietu, w celu zajęcia jej czasu czymś ciekawszym, niż zamartwianie się i inne takie.