HighLine Ballroom

- no przestań. boję się jej - zaśmiał się, przyglądając się owej dziewczynie, ale zaraz przeniósł wzrok na violet. - nie masz za co przepraszać, powinienem ci być raczej wdzięczny - powiedział, kiwając się z nią jakoś mniej więcej w rytm muzyki. - no nareszcie - odetchnął z ulgą, bo dajmy na to, że zespół przestał grać.

- cieszy mnie to. w sumie nie wiedziałam, czy ci się takie podobają, czy nie, bo jeszcze nie wiem, co ci się podoba. znam ciię w sumie stosunkowo krotko. ale i tak znam cię tak, jakbym znała cię dłużej - zaśmiała się z własnej głupoty, no i nareszcie violet zeskoczyła z biednego liam'a, którego pewnie pociągnęła za sobą do baru i zamówiła dwa jakieś fajne drinki.

- nie mam chyba sprecyzowanego gustu - wzruszył ramionami. raz podobały mu się brunetki, raz blondynki a raz rude, więc ciężko było mu to określić. - ale za takimi nie przepadam - powiedział, nawiązując do owej dziewczyny i napił się swojego drinka. - a ty? wpadł ci w oko któryś z zespołu albo fanów? - zaśmiał się.

- taaak. wiesz, zapiszę się chyba do ich groupies. bo są tacy gorący. jak tylko skończą rzępolić, to mogą być pewni, że będę stała pod drzwiami ich garderoby, czekając zniecierpliwiona, aż któryś z nich mnie przeleci - po czym spojrzała na niego, jak na głupola, z lekkim rozbawieniem - musiałabym być chyba ślepa. i głucha. - zachichotała, po czym uniosła szklankę w ramach toastu i upiła kilka łyków.

- nie gustuję w chłopakach, ale chyba faktycznie nie są zbyt fajni - powiedział, wypijając swojego drinka. odgarnął violet włosy z oczu. - no i w sumie całe szczęście, że ci się nie podobają, bo zwątpiłbym w to, czy aby na pewno wszystko z tobą w porządku - dodał z uśmiechem.

sorry za zapłon musiałam iść wziąć antybiotyk :<

- dopóki jestem z tobą, to wszystko ze mną w porządku - uśmiechnęła się cwaniacko
po chwili wśród tłumu nastolatków & młodych dorosłych zauważyła znów tą dziewczynę, która szukała zapewne wzrokiem liam'a - umów się z tą biedaczką - zachichotała głupkowato - no zobacz, jak na ciebie patrzy - tym razem zerknęła w jej strone z rozbawieniem i współczuciem, a nie z pogardą xd

o nie! no i teraz muszę pomarudzić, wybacz :< mam jakąś schizę, jeśli chodzi o leki i zawsze jak biorę jakieś tabletki, to muszę się namodlić przed tym z 10 minut. mam wrażenie, że się uduszę, czy coś ;o zawsze to jest cały rytuał. no a teraz jest jesień, więc biorę stos leków na odporność. i pomyśleć, że ja chciałam być lekarzem... xd
- a w życiu! - powiedział, chowając się za violet. - widziałem w nowym jorku o wiele ładniejsze niż ona, nie chcę jej robić zbędnych nadziei - wzruszył ramionami. - poza tym jeszcze mnie zadźga żyletką i co będzie? - zaśmiał się, nadal kryjąc się przed nią za violet.

xd
violet jak na jędzę stanu przystało, skinęła w kierunku dziewczyny, machając, żeby do nich się dosiadła. jednak ona chyba nieufnie na szczęście liam'a do tego podchodziła xd troche się wystraszyła, że violet znów na nią patrzy, więc zniknęła gdzieś w tłumie, a violet wybuchła głośnym, nieco diabolicznym śmiechem - przepraszam, że tak znęcam się nad wami, chyba za mało wypiłam - wzięła szklankę i opróżniła ją do końca, a potem oparła łokcie o bar, wpatrując się w liama z uśmiechem.

- o matko, chcesz, żebym stąd uciekł? - zaśmiał się. - myślę, że bezpieczniej będzie, jak stąd pójdziemy. zanim wpadnie ci znowu coś głupiego do głowy. może cię odprowadzę, co? - zaproponował, po czym wypił jeszcze jednego drinka i pewnie zapłacił za wszystkie ich napoje.

wszystko było dopięte na ostatni guzik. balony i kolorowe światla wszędzie, dużo dobrego jedzenia, wymyślne alkohole, świetna muzyka i joshua w stroju zorro xd to pewnie taka rozgrzewka przed halloween, które czeka wszystkij jutro ;p czuł się trochę jak gówniaż z podstawówki, ale chyba to mu sprawiało największą radochę xd

Pewnie Alison po kilku dniach opieki nad Adele postanowiła się rozerwać więc przyszła tutaj. A niespodziewanym trafem był tu też Josh w stroju Zorro. Gdy go zobaczyłą dorazu do niego podiebgła krzycząc - Josh! hej! Pamiętasz mnie? - uśmiechnęła się. Ona była przebrana za kobiete kota albo coś w stylu, więc tak oto stała sobie prosząc o martini jakiegoś kelnera i czkeając na odpowiedź josha. ^^

będą dwa koty! violet też jest kotem! xdd jednak mniejsza z tym, bo josh oczywiście, że pamiętał ali i to oczywiste, że ucieszył się z jej obecności. zarzucił swą peleryną i podszedł do niej, z szerokim uśmiechem na twarzy - oczywiście, że cię pamiętam, alison! - przytulił ją na powitanie, teatralnie całując ją w oba policzki i śmiejąc się jakoś przyjemnie - cieszę się, że już jesteś. możesz tu się rozgościć. to pomieszczenie jest nasze przez dwie doby - uniósł jedną brew, a potem się zaśmiał ;p

Dobra to niech Alison bedzie księzniczką, ale słodko! No to poprawiłą swoją korone którą miała na głowie - Ale z ciebie zoRRo! - zaśmiałą się i wzięła jakiś kolejny kieliszek martini - dwie doby? hm? - spojrzała na niego podejrzliwie. 

- bosko wyglądasz - roześmiał się, przyglądając się strojowi alison, po czym zawadiacko poprawił swój kapelusz - tak, dwie domy - przytaknął - dzisiaj moje urodziny i podejrzewam, że nie skończą się dzisiaj. na dodatek jutro halloween, więc można ten fakt wykorzystać do jutrzejszej zabawy - pokiwał głową - czeka nas tym samym dwudniowa impreza, tyle, że jutro pewnie będziemy łazić po ulicach i straszyć - zaśmiał się przyjemnie. pewnie też sobie cośtam popijał.

Zaśmiała się  - Dzięki ty też wyglądasz bosko! - wzięła pelerynke Josha i zamachnęła nią chyba się obręciła wokół Josha ale okok! - Bu! Bede smutna! Jutro ide z Adele chodzić straszyć ludzi! No ale dziś się bawmy,. jutro pewnie też. - Wzięła Josha za ramie i wyciągnęła gdzieś na środek parkietu czy czego. I zaczeła tańczyć! - Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła.

no to pewnie przybyli tutaj lauren&maximilian, prawda. w każdym razie lauren miała tylko sprytną fryzurę jak kopciuszek, jednak sukienka na kopciuszka nie wskazywała, bo to było coś w rodzaju niebieskiego stroju baletnicy xd mniejsza z tym, pewnie sięgała jej tylko to wielowarstwowa spódnica niespełna do połowy uda, jednak czego ma się wstydzić. - wszystkiego najlepszego! - krzyknęła tylko na wstępie, po czym miło uścisnęła josha, pewnie wręczając mu jakiś tam prezent ładnie zapakowany, z uroczym uśmiechem na twarzy nie wiem co co mogło być, jednak mniejsza.

no i przybyła tutaj kobieta-kot wraz z ojcem chrzestnym xd pewnie od razu rzuciła się z życzeniami na joshuę, wręczając jakiś superfajny prezent, po czym zaczęła podrygiwać w rytm jeszcze cichej muzyki. powitała się też ładnie z alison, którą również tu spostrzegła. pewnie cieszyła się też z tego powodu, że są to przebieranki, bo ona chyba lubiła coś takiego (ja też lubię bale przebierańców, uwielbiam wręcz! xdd <33) na samo dziędobry pewnie się tez poczęstowała jakimś kolorowym alkoholem, hihi.

pewnie polubili się z joshuą, bo znali się niezbyt długo. czyli lubili się tylko dlatego, że się jeszcze o końca nie znają, bo pewnie nie wiadomo jakby się dogadywali, gdyby joshua miał okazję poznać, jaki cham z naszego maximiliana jest. w każdym razie pewnie też złożył mu życzenia z okazji któryśtam urodzin. dodajmy, że jego strój księcia był jakby szyty dla niego i wyglądał w nim super i ogólnie takie inne fajne rzeczy. potem uniósł lekko lauren od ziemi, no i pewnie wypili po drinku. pierwsze chwile większych imprez zazwyczaj są sztywne, więc max postanowił to przeczekać.

joshua wzruszony tymi wszystkimi życzeniami i ogólnie, podziękował ładnie i pewnie zaczął wywijać razem z alison. no i na dodatek przyglądał się uważnie wszystkim tu zgrodmadzonym, a konkretniej ich strojom no i był zdumiony ich pomysłowością, oraz tym jak superancko wyglądają, co nie xd 

Alison pewnie tańcząc powiedziała do Josha - nie widziałam że mas zurodziny i nie mam prezentu! Przepraszam! - no bo ogólnie to był jej przykro bo kochała kupować prezenty, szczególnie te kosztowne i patrzeć na uśmiech tych którzy je otwierają i im się podoba. Łyknęła sobie coś z jakiegoś stolika bądź to co kelner jakiś zrobił, mniam.

zmierzyła tylko maximiliana wzrokiem, z lekkim uśmieszkiem goszczącym na twarzy, bo wiadomo xd - teraz będziesz musiał to zakładać codziennie. za zmianę z garniturem - pokiwała tylko poważnie głową, unosząc nieco jedną brew, wychylając powoli jeden kieliszek. potem tylko chwyciła go za nadgarstek i pewnie przeciągnęła przez pół sali do violet, którą tylko pociągnęła za uszy, chichocząc cały czas. pewnie nawet nie zwróciła zbytnio uwagi na to, że oni się nie lubią albo zapomniała, że... kehem, no wiadomo :< chodź to chyba mało prawdopodobne, ale miała ochotę pociągnąć violet za te uszy xd

przybyła tu pewnie po jakimś czasie też blair. od razu pewnie złożyła życzenia joshowi i wręczyła mu jakiś fajny prezent, ale nie bardzo wiem jaki, bo nigdy nie umiem wymyślać prezentów, nieważne. przywitała się też pewnie z całą resztą, no i przysiadła na razie na jakimś krzesełku, czy co tam było.

- nie szkodzi, ali, nie wygłupiaj się - roześmiał się - wystarczy mi tylko to, że będziesz się dobrze bawić.nie masz za co przepraszać, droga niewiasto - uniósł brew, uśmiechnął się szarmancko, po czym po raz kolejny zarzucił peleryną z wiadomym sobie wdziękiem, hihi.

no i przybył tony, przebrany, hmmm... za wampira powiedzmy.tyle, żebroń boże nie miał ulizanych blond włosów, uee! xdd włosy miał jak zwykle, w nieładzie xd wiadomo, że najpierw solenizantowi wręczył prezent i życzenia, no a potem zaczał szukać wzrokiem blair. znalazł ją w końcu i na powitanie cmoknął ją w środek ust, jednak zważając na to, że on pewnie usta miał w sztucznej krwi, to ją trochę ubrudził xd jednak szybko starł z jej ust ów 'krew' - świetnie wyglądasz - skwitował tylko i się uśmiechnął, po czym powitał się z resztą.

Pewnie się roześmiała. - Też chce taka peleryne! No ale przepraszam, księznice nie wypada. - JAkiś zrobiła pewnie dziwny gest udając jakąs wielką damę a potem się uśmeichnęła - Ale na nasteopne urodziny kupie ci taki prezent że odlecisz! - zobaczyła Blair i odrazu do niej podbiegła wyciągając ją na parkiet! - Chodź kochana! Chodź!