Blair

tata zabrał mi komputer, siostra zadzwoniła i mi ucho zdrętwiało ; d
trzeba coś wymyślić, no.

- właściwie tak, ale sama nie wiem jaką, gdzie, co i jak - machnęła ręką, myśląc coś o imprezie w domu, nie wiedziała czy to najlepszy pomysł, bo jeszcze jakaś zakochana parka będzie się kochać na jej łóżku :c - oh, w każdym razie dam znać, ale jak nie masz żadnych planów to przyjdź - zrobiła jakieś takie oczy spaniela, po czym się roześmiała.

ahahahah ;d no trzeba, bo nudno tak ;c

- dzięki za zaproszenie - powiedziała w sumie i zniknęła w kuchni, na przykład, żeby przynieść jakieś dobre wino, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że po alkoholu może gadać różne rzeczy. toteż postanowiła sobie, że poprzestanie na jednym kieliszku.

heather bała się, że najwidoczniej wypije pół butelki, bo własnie na to miała dziś ochotę. nie to, żeby była jakaś dziwną alkoholiczną, ale podobno każdy musi się kiedyś schlany przeczołgać do domu ; d
- czy winem można się upić? - spytała jakby kieliszek, bo teraz właśnie się na niego wgapiała. widocznie można, więc heather uważnie wypiła pierwszy mały łyk, chciała w jakimś normalnym stanie wrócić do domu. najwyżej biedna blair będzie musiała przenocować pijaczkę ; d

po pytaniu, które zadała heather, zaczęła się podejrzliwie przyglądać winu.
- chyba tak... ale jak się dużo wypije - wzruszyła ramionami, upijając trochę swojego. ale w sumie to wino było całkiem mocne, więc jakby heather wypiła pół butelki to hoho. xd

przepraszam za moje zapłony, ale moja siostra mnie nawiedza you know : *\

zachichotała, najwidoczniej ona miała zamiar wypić trochę więcej, albo nie wiem. może nie wiedziała, że wino może być o wiele mocniejsze niż jej się wydaję.
- w razie czego wezwij po mnie taksówkę i podaj odpowiedni adres - uniosła wysoko brwi, upijając kolejnego łyka. zastanowiła się, że dopiero wyleczyła jednego mega kaca :c

wybaczam ;d

przypomniała sobie, że nie zna adresu heather, no ale przecież sama nie zamierzała wypić zbyt wiele, więc na pewno ją upilnuje, czy coś w tym stylu.
- okej, okej - pokiwała głową, dokańczając swój kieliszek i odstawiając go na stół. znowu jej się zakręciło w głowie trochę.

spojrzała na swój kieliszek i właściwie dopiero teraz jej się przypomniał problem spod budki z lodami. dobrze, że nie budki z piwem ; d
- ukradli mi torebkę, tak sądzę, dziś - pokiwała głową szukając w swojej głowie jak najwięcej szczegółów - ogólnie może jej zapomniałam z domu? - wzruszyła ramionami, wypijając kolejnego łyka ze swojego kieliszka.

przypomniało jej się, jak kiedyś ukradli jej ukochany telefon, pewnie rozpaczała przez tydzień. w każdym razie rozumiała heather doskonale.
- może faktycznie zapomniałaś - wzruszyła ramionami, biorąc do ręki butelkę z winem, żeby spojrzeć ile to ma procent, załóżmy, że naście, czy coś takiego. więc chyba nie jest tak źle, nie wiem. w każdym razie postanowiła sobie jeszcze dolać!

a teraz się upiją i będzie śmiesznie ; d
- mam taką nadzieję, zresztą może nic szczególnego tam nie miałam oprócz komórki, kluczy, portfela - kiwnęła głową, nie dodała celowo, że również znalazła się tam wizytówka klubu striptiz, ale to była część jej jednego ze wspaniałych planów, hihi. mniejsza o to. dopiła kieliszek do końca, nalewając sobie kolejny, heja! wstała z kanapy, ruszając w kierunku balkonu, wołając pewnie też blair.

no więc wzięła swój kieliszek i poszła też za nią, mając nadzieję, że żadna z nich nie wypadnie! oparła się o barierkę.
- no wiesz, klucze to raczej coś szczególnego, jak zamierzasz dostać się do domu? - zachichotała, przechylając do końca swój kieliszek i spoglądając na heather.

usiadła sobie na jakimś przyjemnym krzesełku, a jak krzesełka tam nie miała to na podłodze. mając nadzieję, że jej nie przeciągnie. przy okazji poprawiła zapięcie od swojego buta, stwierdzając, że już nie ma sensu męczenie się na obcasach i potem znosić cholerne bóle stópek :c
- oknem, wybije drzwi, przenocuje na wycieraczce albo wprowadzę się do kogoś - zaczęła wymieć swoje alternatywy, z każdym innym pomysłem przekręcając głowę i w prawo i w lewo. - dużo tych możliwości, trudny wybór - zachichotała, wypijając do końca, cnie.

weszła na chwilę do salonu, ale tylko po butelkę, a potem wróciła i usiadła obok heather, dolewając sobie i jej.
- widzę, że nie muszę się o ciebie martwić - zaśmiała się, patrząc w niebo. zaczęła liczyć gwiazdy, ale jakoś jej to nie wychodziło. i przypomniała sobie, że poprzedniej nocy, jak nie mogła spać, to też liczyła gwiazdy, a że poprzednia noc i wieczór była dla niej w sumie smutna, to jej się zrobiło smutno, och!

kiwnęła głowa w podzięce za dolewkę, niczym w kej ef si!
- właściwie mam do wyboru jeszcze uroczą ławeczkę w central parku, albo kocyk na owczej. ale skąd wezmę kocyk? - zaczęła się durnowato zastanawiać nad czymś kompletnie niepotrzebnym. najgorsze było to, że miała teraz ochotę sprawdzić swoje wiadomości w komórce, ale to było nierealne, więc tylko pociągnęła łyka z kieliszka, którym machała w dłoni. zaczęła na głos liczyć gwiazdy, jednak zatrzymała się przy sześciu, cóż - za dużo tego cholerstwa - machnęła ręką, prostując nogi.

- no co ty, tam pewnie jest pełno robali, zboczeńców i nie wiadomo kogo jeszcze - wzdrygnęła się na samą myśl, dokańczając kolejny kieliszek wina. powoli zaczynało ją wszystko bawić i takie tam. - za dużo - przytaknęła. - ale te gwiazdy są śliczne - powiedziała, pewnie nie wiedziała co mówi, no bo co jest ładnego w gwiazdach.....

ja potrafię się gapić w gwiazdy godzinami, tak samo w księżyc.
wlepiła wzrok w ciemne niebo, które najwidoczniej było dziś dziwnie bezchmurne i wszystkie bajery z kosmosu można było zobaczyć. szkoda tylko, że nie latających astronautów, heather by im pomachała!
- gdyby tak nie migały, byłoby je łatwiej policzyć - zachichotała, wypijając kieliszek do końca. chyba to winko jednak było trochę mocne, bo heather odczuwała śmieszne szumienie w głowie. - ogólnie kojarzą mi się z ckliwymi filmami romantycznymi, w których gra hugh grant - stwierdziła, bezwładnie opierając łokieć o swoje kolano.

podciągnęła nogi pod brodę i napiła się znowu. jutro sobie nie wybaczy tego, że nie poprzestała na jednym kieliszku, jak się obudzi z kacem.
- nie lubię hugh granta - stwierdziła. - ale fakt, coś w tym jest. pewnie kiedyś będziesz mówiła 'kojarzą mi się z ckliwymi filmami romantycznymi, w których gra blair', jak już skończę to cholerne aktorstwo - zachichotała. - chociaż nie wiem czy będę grała w romantycznych filmach. są nudne, denne i każdy ma taki sam koniec.

- ale przynajmniej będę mogła się pochwalić, że cię znam - puknęła w jej kieliszek, swoim kieliszkiem, ogłaszając jakiś bez tematowy toast. zawsze jakaś okazja do wypicia kolejnego większego łyka. - możesz zmienić obliczę filmów romantycznych lub grać w samych horrorach i innych takich dziwnych śmieszących mnie rzeczach - wzruszyła ramionkami, pewnie zastanawiając się kim będzie 'jak dorośnie'. zamyśliła się na trochę o różnych przyjemnych rzeczach, widocznie aż za przyjemnych bo sobie westchnęła ; d

- horrory są straszne - wytrzeszczyła oczy. - ale poważnie, nie wyobrażam sobie siebie w jakimś strasznym filmie. to już wolę e cholerne romanse, pod warunkiem, że zagram tam z jakimś fajnym aktorem, a na to są małe szanse, bo nie wielu mi się podoba - zachichotała, patrząc sobie na te migoczące gwiazdki, od których zaczynała dostawać oczopląsu jakiegoś, jak tak długo patrzyła. - o czym myślisz?

oparła głowę o jakiś murek, albo framugę okna czy coś takiego. podwinęła nogi pod siebie, ale stwierdziła, że to był zły pomysł bo wbijała sobie obcas w udo, co wyrwało ją z jej dziwnego zamyślenia. potarła lewą powiekę, uśmiechając się lekko.
- tak sobie myślę wrzucając wszystko do jednego worka - wzruszyła ramionkami, mając nadzieję, że skojarzy jej pijacie już skojarzenia. miało brzmieć że myśli o wszystkim! - ale chyba jednak zastanawiam się nad urodzinami i tym, że chcę moją torebkę, bo muszę gdzieś zadzwonić, a nawet nie mam jak - zaczęła nucić sobie pod nosem, jakąś przyjemną piosenkę, tupiąc rytmicznie obcasem w posadzkę.

- możesz zadzwonić ode mnie - pogrzebała po kieszeniach i podała jej swój telefon. dolała sobie jeszcze tego fajnego wina, myśląc, czy ma jeszcze jedno. pewnie gdzieś tak. - ej, te gwiazdki są okropne... serio, nie widzę już na oczy przez nie - zamrugała parę razy i przeniosła wzrok na dół.

spojrzała na telefon, zaczynając wykręcać jakiś numer. widocznie odruchowo jeden z dwóch, który miała akurat w pamięci, jednak żaden w tym momencie z nich nie był prawidłowy!
- ale nie mam numeru - zachichotała, oddając jej telefon. spojrzała jeszcze raz w niebo, machając kieliszkiem na prawo i lewo, na szczęście pustym. więc nic się nie stało, nikogo nie zalazła. bogu dzięki! - to nie patrz na nie, proste! - stwierdziła pewnym tonem, zakrywając jej oczy dłonią, żeby najwidoczniej nie próbowała zerkać na gwiazdki powodujące oczopląs.

wzięła od niej telefon i schowała sobie do kieszeni.
- jezu, nienawidzę być pijana - powiedziała, czy może raczej już wybełkotała. - bo nigdy nie wiem co robię i co gadam - zarzuciła nogi na barierkę, jakoś, pewnie miała długie, więc jakimś cudem jej się to udało.

zarzuciła nogi tak jak blair, kładąc się prawie na tym balkonie, jednak oparła głowę o jakąś szybę.
- najśmieszniejsze jest to, że nawet nie pamiętasz co gadałeś - heather najwidoczniej wydało się to bardzo śmieszne, bo zaczęła chichotać i dolała im jeszcze po kieliszku, co im szkodzi jak i tak są już w stanie wskazującym. zaczęła śpiewać, a raczej fałszować i chichotać jakaś piosenkę o myszce miki, no cóż ; d

- no i właśnie to jest najgorsze, bo potem wynikają z tego zazwyczaj jakieś głupie sytuacje, czy coś - popatrzyła sobie znowu w niebo. - ej to jest chyba wielki wóz! - krzyknęła, dumna z siebie, że wreszcie go znalazła. i to jeszcze po pijanemu! ;d

podrapała się po głowie, chodź może lepiej zabrzmiałoby, że pogładziła. więc pogładziła się po głowie, ale co z tego jak zaraz szybko się znów poczochrała. spojrzała na niebo, nie widząc tam nic wartego uwagi wielkiego wozu!
- nie mogę zlokalizować! - odkrzyknęła, mrużąc oczy i właściwie tak czy siak nic tam nie widziała oprócz gwiazdek albo nie wiedziała jak to się szuka, taka sierotka jak ja ; d hm, heather akurat miała ochotę się przytulić, automatycznie przytuliła się do blair ; d nie przeszkadzając sobie śpiewać o myszce miki.