Blair

- taaaaam - wskazała jej ręką, na wielki wóz, czy tam mały wóz, a może to wcale nie było to, tylko jej się tak wydawało. objęła heather ramieniem, traktowała ją chyba jak młodszą siostrę, przynajmniej po alkoholu! i zasnęła. bo muszę iść, paaaaaa ;*

no to przyprowadziła tu iana, pewnie nie miała tu nawet takiego bałaganu jak ostatnim razem, bo dzisiaj od rana chyba miała jakąś wenę na sprzątania. wskazała mu jakiś niewielki, przyjemny salonik.
- napijesz się czegoś? - zapytała, zostawiając w przedpokoju torebkę, ale wcześniej wyjęła z niej pewnie telefon.

usiadł sobie na kanapie/sofie/czy co tam miała, rozglądając się dookoła. miała szczęście, że kanapa była wygodna, bo ian jednak trochę wygodnicki, aż za bardzo nawet, był! bądź co bądź.
- wody - rzucił, żeby najwidoczniej nie robić kłopotu z gotowaniem wody czy tam innych dziwnych rzeczy, żeby przygotować coś ciepłego do picia. a podobno trzeba pić butelkę wody dziennie! :c

a kanapa czy sofa się czymś różnią? ;o tylko się nie śmiej, serio nie widzę różnicy ;dd

poszła do kuchni, pewnie po tą wodę. wróciła z dwiema szklankami i postawiła je na jakimś stoliku, który stał przed sofą. usiadła sobie obok iana, zastanawiając się jaki temat podjąć, bo chyba też nie mam pomysłu, ale zaraz się rozkręcę.

kanapa to chyba taka do spania, a sofa do siedzenia? ; d nie wiem, tak mi kiedyś chyba tłumaczyli!

hej, bo zaraz ian się rozkręci. wziął łyka ze szklanki, którą zaraz odstawił na stolik. przysunął się lekko w jej stronę, rozglądając się po mieszkaniu. musiał najwidoczniej ocenić, bo by nie wysiedział ; d taka rola mini snoba.
- przyjemnie tu - stwierdził, wykorzystując małą okazję i objął ją ramieniem, cały czas się rozglądając. potem głupa będzie udawał, najwyżej!

a no możliwe w sumie ;d

też się rozejrzała, chociaż znała swoje mieszkanie na pamięć i mogła tu chodzić z zamkniętymi oczami pewnie.
- dzięki - uśmiechnęła się i pokiwała głową, znowu czując się niezręcznie, kiedy objął ją ramieniem, ale jakoś nie dała tego po sobie poznać pewnie.

to chyba dziwne, bo ja nie znam nawet dokładnie swojego pokoju, znaczy cały czas bym się wywalała o buty i spodnie na podłodze ; d

- proszę bardzo - uśmiechnął się szeroko, pokazując rządek białych i prostych zębów, bo niby jakich :c w kreskówkach pewnie byłby taki błysk 'z zęba', ale że to kreskówka nie jest, a on diamentów tam nie ma, to nie było efektów specjalnych, ha! zaraz się na niego rozkręcę, chwilka ; d

no bo ona w ogóle jest dziwna, nie zauważyłaś jeszcze? xd

napiła się wody, odstawiła szklankę i zaczęła oglądać swoje paznokcie, nawet nie miała ich pomalowanych, ani nic takiego, nie wiem co ją w nich zainteresowało, może po prostu naprawdę czuła się dość niezręcznie, czy coś takiego. nawet nie bardzo wiedziała co powiedzieć, więc odwzajemniła tylko uśmiech, tak nieśmiało trochę.

okej, ian głupi nie jest, więc pewnie zobaczył jej lekkie skrępowanie i takie inne rzeczy. zabrał więc swoje łapsko z jej ramienia czy coś w tym stylu, nawet trochę się odsuwając. najwidoczniej żeby nie krępować jej ruchów.
- sory - rzucił, zaczynając bębnić palcami w oparcie sofy, patrząc na nią dość badawczo, prawda.

- no co ty, nic się nie stało. w sumie to było nawet całkiem miłe - pokiwała głową, zanim zdążyła się ugryźć w język. na całe szczęście akurat zawibrował jej telefon, więc z jakąś pewnie ulgą go wzięła i odczytała smsa. - o, impreza w highline balroom - powiedziała, odkładając telefon. - ale chyba nie mam ochoty - wzruszyła ramionkami. zgadnijmy dlaczego! ;d

spojrzał jakoś na wyświetlacz blair, bo mu się swojego telefonu nie chciało wyciągać. leń, cóż, do kieszeni nie chce sięgnąć.
- czemu? - zdziwił się, unosząc brwi wysoko. ian właściwie mógł iść, co mu zależy! przynajmniej pozna jakieś kolejne nowe miejsce, przy okazji zaciągając tam blair, dwie przyjemności w jednym. przynajmniej dla niego. - zaniosę cię tam siłą! - powiedział to najbardziej poważnie jak umiał, patrząc na nią ze zmrużonymi lekko oczami.

jakbym nagle zniknęła, to znaczy, że mnie piorun walnął, albo nie mam przez burzę neta, więc sori z góry ;d

spojrzała na niego z przerażeniem, jakoś sobie nie wyobrażała, żeby mógł ją zaciągnąć tam siłą, poza tym wiedziała, że nie czułaby się tam najlepiej, więc popatrzyła na niego i się roześmiała, bo mu nie uwierzyła.
- jasne - powiedziała, chichocząc. - poczekaj, bo ci uwierzę - pokiwała głową. po chwili jednak spojrzała na niego badawczo, żeby się upewnić, że żartuje, hm.

okejos ; *

wstał z kanapy, krzyżując ręce na klatce piersiowej. popatrzył się na nią chwilę z diabelskim uśmieszkiem, śmiejąc się pod nosem! najwidoczniej jeszcze nie wiedziała, że jak ian coś powie to obietnicy dotrzyma!
- nie wierzysz mi? - zapytał oskarżycielko i podniósł ją z kanapy, przekładając sobie przez ramię, tak wiesz!

pisnęła z przerażeniem, bo była wręcz pewna, że żartował, poza tym pewnie całą drogę nie będzie jej niósł, a przynajmniej miała taką nadzieję, więc może uda jej się jakoś wykręcić!
- iaaaaan! - krzyknęła i klepnęła go lekko w plecy. - zwariowałeś - stwierdziła. - zresztą, wiesz chociaż gdzie to jest? bo ja cię nie pokieruję - zaśmiała się.

a on wręcz przeciwnie, śmiał się z tego dość przyjemnie, trzymając ją mocno za nogi! ruszył w kierunku przedpokoju, zastanawiając się czy adres on zna. dajmy na to, że szybko skorzystał ze swojego mega fajnego telefonu komórkowego w którym miał wszystko co mu do życia potrzebne.
- wiem! - stwierdził dumnie, najwyżej w połowie drogi zamówią taksówkę, od czego one są! - widzisz, ja nie żartuję - pokiwał poważnie głową, biorąc jej z wieszaka jakiś sweter, który zarzucił jej na ramionka. jaki on milusi ; d

- jesteś okropny - westchnęła tylko i znów się zaśmiała. - ale to chyba naprawdę nie jest najlepszy pomysł. a tak w ogóle... to mógłbyś mnie puścić? no wiesz, krew dopłynie mi do mózgu i takie tam - stwierdziła mądrze, zastanawiając się, czy ian odpuści, czy też nie.

zastanowił się nad jej słowami czy rzeczywiście ją puści czy też nie! oto jest pytanie, hm. pogłaskał ją po głowie, śmiejąc się przy tym, z drugiej strony nie wiem co go bawiło, ale niech będzie taki dziki wesołek.
- ja okropny?! - zdziwił się, robiąc wielkie oczy i unosząc wysoko brwi. postawił ją na ziemię bez żadnych uszkodzeń, w jednym kawałku.

kiedy wreszcie ją postawił, to się ogarnęła, znaczy poprawiła włosy i takie tam różne.
- tak, ty okropny - powiedziała śmiejąc się. - nie no, żartowałam - powiedziała i pocałowała go na policzek, w ramach przeprosin oczywiście! - naprawdę chcesz tam iść? - upewniła się. - bo jeśli tak to chyba powinnam się przebrać i w ogóle.

mordka mu się uśmiechnęła, kiedy go tak w policzek cmoknęła. cholera, muszę przestać rymować! *wali głową w klawiaturę* odsunął się kilka kroków by móc ocenić jej wygląd i ubiór, przecież wszystko było okej, jak na jego oko!
- tak, chcę iść - pokiwał twierdząco głową, znów mu pewnie trochę włosy fajnie odskoczyły. - dobra, leć się przebieraj - pokręcił głową z niedowierzaniem, opierając się tyłkiem o jakaś szafkę czy komodę, która stała w przedpokoju.

przewróciła oczami, bo właściwie miała nadzieję, że powie, że jednak nie chce iść, no cóż.
- to zaraz wracam - mruknęła i poszła się przebrać, pewnie w jakąś sukienkę, bo ostatnio zachciało jej się nosić sukienki, chociaż w sumie nie wiem czemu, no ale dobra. w każdym razie sukienka była chyba fioletowa, ale w takim fajnym odcieniu, którego nie umiem określić. o, jagodowa. poprawiła jeszcze lekko makijaż i przeczesała palcami włosy, po czym wróciła do przedpokoju i zmieniła buty na jakieś baleriny, w takim samym kolorze jak sukienka. - może być? - spojrzała na swój strój. pewnie serio nie miała ochoty tam iść, no ale!

udawał, że już przysnął przy tej ścianie, zamykając oczy i udając że chrapie. w sumie nie rozumiał po co się tyle razy dziennie przebierać, ale mniejsza o to! przebudził się, znaczy oczywiście udawał, mając na twarzy uśmiech. uniósł kciuk do góry, podchodząc do niej.
- powalająco - pokiwał potwierdzająco głową, całując ją w policzek na jeszcze większe potwierdzenie tych słów. hihi! ; d

zmroziła go wzrokiem, kiedy udawał, że przysnął, bo pewnie zajęło jej to tylko dziesięć minut, nie więcej!
- tak, jasne, powalająco - przewróciła oczami. - to idziemy? - zapytała dość niechętnym tonem, oglądając się jeszcze za siebie, taki odruch, czy nie zostawiła włączonego żelazka itepe.

dla niego aż dziesięć minut!
- znów mi nie wierzysz? wiesz już dobrze, że jestem prawdomówny - stwierdził zdziwionym tonem, bo przecież dopiero jej uświadomił, że jak mówi to prawdę, cnie! jeśli to jej nie przekonało to musi wykombinować jeszcze coś innego. ale to potem! - idziemy! - stwierdził, właściwie nawet nie pytając jej o zdanie, ale mniejsza o to ; d oglądnął się razem z nią, tak w razie czego.

no więc poszli pewnie. zaczniesz? :* ;d

całą drogę ze starbucksa zastanawiała się, co powinna założyć. pewnie jakiś kostium kąpielowy, w razie, gdyby coś ją podkusiło do kąpieli. no więc założyła jeden, nie wiem w jakim kolorze, pewnie khaki, bo ostatnio mi się strasznie podoba ten kolor. do tego jakąś lekką, białą sukieneczkę, całkiem fajną pewnie i japonki. no i poszła na plażę.