Central Park.

siostra co mnie pyta, co się śmieje do monitora ; dd hejże, uważasz, że jestem debilem? : c prosto, legia! okej, dobra, serio stanę się debilem i będzie źle, już mam słowne adhd, nie czuję, że rymuję.
_____

- tak, chodź sądzę, że to będą raczej spacerki po domu - pokiwała głowa, bo serio nie miała ochoty wychodzić nago na ulicę, szczególnie w nowym jorku, gdzie jest pełno zboczeńców. - oh tak, cicho, już nawet zapomniałam, że jest ktoś taki jak plotkara i że zawsze czai się za drzewami - westchnęła, chodź właściwie miała wątpliwości czy jest aż tak debilna, żeby się sklonować i łączyć się z każdym drzewem w idealnej harmonii duszy! bawiła się przyjemnym guzikiem od jego koszuli.

Dobrze, że mój brat ma słuchawki na uszach i nie slyszy jak ja brecham, bo by mnie z pokoju wypier***olil ;p oczywiście, ze nie uważam Cię za debila ;p ja o sobie mówiłem ;p Nie bądź jp na 100% bo nie bede z Tobą gadał ----Spacerki po domu mogą byc baardzo, baaardzo seksowne. -Pocałował ją w dłoń. -Może kiedyś kupie wyspę to będziesz mogła mi urządzic spacerki na plaży. -Uśmiechnął się i bawił się teraz jej... no nie wiem... hmmm może końcówkami włosów. I pewnie nawet zauważył, że wcale nie są rozdowojone ;p

moja siostra ma bluzę prosto, cichutko ; dd

no, bo pewnie ciągle lata do fryzjera na jakieś dziwne zmiany. ale co z tego, jak ciągle ma tak samo zrobione!
- na wsypach pewnie jest ciepło, no to co tu - westchnęła, zakładając nogę na nogę i wygładzając sobie spodnie na kolanach. no coś musi poprawiać, na boga! ; d

Weźźźź. Zabij ją, albo chociaż uderz. Że też pozwalasz żeby się tak ubierała ;/ psujesz jej i sobie dzieciństwo!! -No pewnie jest. -Spojrzał w niebo i lekko zakaszlał, ot tak bez powodu, albo dlatego iż go choróbsko bierze ;p To Chuck pewnie nie chce wiedziec, co ona sobie wygładza jak nie ma na sobie totalnie nic ;/ ;p

ona ma dwadzieścia dziewięć lat, więc jej raczej dzieciństwa nie zepsuje ; ddd
no to wtedy nie ma co gładzić.... już nie miej jakiś włochatych myśli! w ogóle co to za porównanie!? kojarzy mi się z yeti albo alfem!
- chooodźmy gdzieeeś, chyba że chcesz żebym przeszła całą epokę lodowcową - uśmiechnęła się błagalnie, oczu jak kotek zrobić nie umiała i takie inne rzeczy, zresztą one są przereklamowane! przynajmniej dla mnie - bo ja potem będę musiała ci stawiać bańki na plecach - puknęła go, gdzieś pewnie w bok. bo bańki to najgorsze wspomnienie z jej dzieciństwa!

no to zepsujesz jej doroslosc;p powiedz, że źle robi i tyle ;p /// Mi się włochate myśli kojarza ze starym grubym owłosionym pedofilem, ale lubie to określenie. Wlochate mysli. hahahah ;D -No a gdzie chcesz. -Zapytał rozglądając się po parku pelnym pedofili, złodzieji, morderców, prostytutek. Pewnie nawet zastanawial się, że Plotkara jest jedną z tych prostytutek i ich tera podsluchuje. -Jakie znowu bańki na plecach? - uśmiechnął się. - O czym ty mówisz?

znaczy wiesz, dostała to jako mój prezent na gwiazdkę, bo nie wiedziałam co ona sobie tam kupi, a ja jej dałam wolną rękę i to mi przyniosła...... ;dd
- u mnie nie ma takiego towarzystwa - uniosła brwi, patrząc na jakiegoś niefajnego transwestytę. - patrz, plotkara! - roześmiała się, pokazując ją/jego czakowi. miała nadzieję, ze tego on/ona nie zauważył, bo byłoby niezbyt śmiesznie, nie chciała mieć z takimi do czynienia!
- baniek nie miałeś? - zdziwiła się, bo myślała, że każdy miał ten koszmar! - no więc, przychodzi jakaś niemiła pielęgniarka czy też babcia do domu, ma takie szklane kulki, które jakby wsysają ci skórę z pleców do środka... - próbowała pokazać ta kulkę jakoś w rękach, żeby mógł sobie wyobrazić, ale tylko stwierdziła, że to nie ma sensu ; d

o czizas ;D już mi nic nie mów o twojej siostrze;p nie lubie jej!! /// -To nowy jork. Można się spodziewac wszystkiego. -Jak wskazała domniemaną Plotkarę to wybuchnął głośnym śmiechem. Pewnie za głośnym bo ludzie zaczęli się gapic. Pewnie i tak już ktoś ich okradł, bo pelno tutaj takich szumowin. -Nie miałem baniek, ale wyobrażam sobie jakie to dziwne uczucie jak Twoje plecy są wsysane do baniek. -Zaśmiał się już ciszej. Trzeba było tlumaczyc jak wyglądają te kulki to bym się posmiał bo i tak nie wiem co to jest ;D

takie małe szklane kulki, no wiesz coś jak jakiś mini świecznik, albo inne cholerstwo. już nie chcę się ośmieszać...... ;d

wtuliła się w niego, bo zaczęło jej się robić tutaj nieprzyjemnie, szczególnie że obok nich przebiegła krwiożercza wiewiórka. pewnie aż podskoczyła, hum, pór abilene!
- nic szczególnego, ciesz się, że już tego nie praktykują - pokiwała głową, patrząc się na to co przebiegło naprzeciwko nich. zaraz się zrobi film grozy ; dd

Nie osmieszasz się tylko rozbawiasz mnie ;p //-Widzę, że Ci calkiem nieprzyjemnie w tym krwiożerczym parku dlatego pozwolisz, że zabiorę Cię do mojego domu? -Spojrzał jej glęboko w oczy tymi jego ślicznymi oczami. wrrr.. ;p jak sie zgodzisz to mozesz przy okazji od razu zaczac nie odpisujac juz tutaj ;d zaoszczedzimy czasu ;D

Wolnym krokiem przyszła. Siadła na jedynej pustej ławce.
'co tu takie tłumy?' pomyślała.
Zaczęła zastanawiać się, czy jest tu zakaz palenia.

szła sobie przez jakieś alejki. było sporo ludzi, więc nieraz na kogoś wpadła. rzucała tylko krótkie 'przepraszam' i szła dalej. w końcu zaczęła rozglądać się za ławką. na tej siedziała jakaś obściskująca się para, na tamtej dwie starsze babcie a na tej jakieś małżeństwo z dzieckiem. dojrzała jedną ławkę, na której siedziała dziewczyna, która wydawała jej się znajoma. niestety nie znała jej imienia, ale kojarzyła ją przynajmniej.
- cześć - podeszła do ann i przysiadła na jej ławce. - my się chyba znamy? to znaczy... z tej imprezy nad jeziorem - uśmiechnęła się i wyjęła paczkę papierosów. wzięła sobie jednego a potem podsunęła paczkę w stronę ann. - jestem blair - przedstawiła się.

Rzeczywiście, kojarzyła dziewczynę.
- Ann. - uśmiechnęła się i wzięła papierosa. - Ty jesteś chyba tą dziewczyną, co nie chciała tańczyć ... ? - powiedziała lub zapytała, trudno było określić.
Założyła nogę na nogę, taki zwyczaj.

kiwnęła głową.
- tak, zgadza się - powiedziała z uśmiechem i podała ann zapalniczkę, wcześniej zapalając papierosa sobie, chociaż to było nieuprzejme. - taniec chyba nie jest moją mocną stroną - przyznała i wydmuchnęła dym. spojrzała na ławkę obok, na której siedziały jakieś dziewczynki, zawzięcie dyskutując o najnowszym odcinku 'witch' i uśmiechnęła się, a potem przeniosła wzrok na ann. - co słychać? - zapytała, bo pewnie nic lepszego nie przyszło jej do głowy. strzepnęła popiół, mając nadzieję, że nikt jej za to nie ukara.

zapaliła papierosa.
- w sumie to nic nowego. - odpowiedziała. - a u Ciebie?
po zadaniu pytania zorientowała się, że nic nie wie o tamtej i wypaliła nie czekając na odpowiedź na poprzednie pytanie:
- długo tu jesteś ?

- długo. w zasadzie od urodzenia, więc niedługo minie dziewiętnaście lat - stwierdziła, że nie ma ochoty palić, więc rzuciła papierosa na ziemię i przydepnęła go butem, pewnie od manolo. odgarnęła włosy z oczu. - a ty? chyba nie jesteś tu długo? - spojrzała na nią zaciekawiona. - a przynajmniej nie widziałam cię wcześniej - zmroziła wzrokiem jakichś trzynastolatków, którzy biegali i jeden kopnął ją przez przypadek w kostkę.

-właściwie to przyjechałam tu w dzień, w którym była impreza nad jeziorem - wytłumaczyła.
przymrużyła oczy spoglądając w lewo. przez chwilę wydawało jej się, że widzi swoją matkę.
' to nie ona. mam przywidzenia. nie chcę jej tu' myślała
- dziewiętnaście lat to kawał czasu. pewnie znasz miasto na wylot. a czym się zajmujesz?

- a gdzie mieszkałaś wcześniej? - zaczęła masować sobie obolały nadgarstek. - hm, tak, to długo - przytaknęła. w zasadzie była szczęśliwa, że wychowała się w nowym yorku. szkoda, że jest początek tygodnia, bo chyba miała ochotę na jakąś imprezę, tak a propos... - studiuję aktorstwo - powiedziała. - a ty? jeszcze się uczysz? i co cię sprowadza do nowego yorku?

- wcześniej mieszkałam w Paryżu. w sumie prawie całe życie tam mieszkałam. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - nie ma powodu, dlaczego tu przyjechałam - powiedziała. - to był taki spontaniczny pomysł. wyobraziłam sobie Nowy Jork i oto jestem.
zaciągnęła się papierosem
- uczę się, ale równocześnie jestem aktorką. fajnie jest spotkać kogoś, kto zajmuje się tym samym.

- uwielbiam paryż - o ile można uwielbiać miejsce, w którym było się raz w życiu. przeczesała palcami włosy, ostatnio często to robiła. - aktorką? miałam wrażenie, że gdzieś cię już widziałam - klasnęła w dłonie. - zamierzasz zabawić tu na dłużej?

- byłaś w paryżu ? -spytała. ona też kochała to miasto. - chyba tak - powiedziała nieco nie pewnie - podoba mi się tutaj i sądzę, że da się tu dobrze bawić. a na tym mi zależy .

- byłam, ale tylko raz - przyznała. - hm, racja. w nowym yorku można się świetnie bawić. a co z twoją karierą? - zapytała. ona pewnie marzyła, żeby zagrać w filmie z johnnym deppem. ;d

- jedno nie przeszkadza drugiemu. dużo filmów z moim udziałem kręcono właśnie w nowym jorku. teraz jestem na miejscu. - wyjaśniła i skończyła papierosa. - poza tym aż tak mi na tym nie zależy - dodała.
spojrzała w niebo.

- mi też nie zależy na aktorstwie, ale to chyba jedyne co chociaż trochę mnie kręci. kiedyś chciałam być lekarzem, ale chyba to nie najlepszy pomysł - stwierdziła z uśmiechem. - w jakich filmach grałaś?

- lekarzem ? - zastanowiła się. - nie chciałabym zostać. w jakich filmach? ojjj, przeróżnych.
nagle zapikała jej komórka.
- sorry, ale muszę lecieć. mam spotkanie. to mój numer - podała jej wizytówkę - odezwij się.
pocałowała ją w policzek i poszła