Double Seven

- dobrze, skończmy ten temat, bo czuję, że ta rozmowa prowadzi do nikąd. zapomnijmy o tym i bawmy się! - na jej twarzy znowu pojawił się szeroki uśmiech. złapała blair za ręce i zaczęła tańczyć, podskakiwać i takie tam ;p violet nie znienawidziła blair, po protu jej nie potrafiła zrozumieć. w każdym razie to była chyba jej przyjaciółka, więc nawet gdyby blair była jakąś totalną świnią, to violet byłaby w stanie jej pomóc, czy coś w ten deseń, bo to tak naprawdę dobra duszka była ;p

nic dziwnego, że violet jej nie rozumiała, skoro blair nie potrafiła zrozumieć sama siebie. ;p spojrzała w stronę wejścia, ale nikt znajomy nie nadchodził, więc chyba faktycznie to będzie tylko babski wieczór. w każdym razie zaczęła tańczyć z violet, ciesząc się, ze skończyła temat.
- wybierasz się w najbliższym czasie do paryża? - zapytała, ze zwykłej ciekawości, przez przypadek nadeptując kogoś, więc uśmiechnęła się przepraszająco, ciesząc się, że nie założyła szpilek, bo musiałoby boleć. ;p

- nie wiem, czy kiedykolwiek tam pojadę. w zeszły weekend dowiedziałam się o tym, że mój tata widział się z moją matką. eleonor powiedziała, że nawet u niego była - nagle przestała tańczyć i jej wyraz twarzy się zmienił. już się nie uśmiechała - jej któryśtam mąż zmarł, ale nie zostawił jej nic w spadku, więc po jego śmierci pewnie chce wrócić do mojego ojca. co za szmata. zabiję ją, jak ją tylko spotkam - zacisnęła ręce w pięści. zamówiła kolejnego drinka i wypiła go niemal duszkiem - zresztą, mam nadzieję, że on nie będzie taki głupi. michelle obiecywał mnie informować o wszystkim na bieżąco, więc dopóki nie dostanę jakiś niepokojących wiadomości, to jestem spokojna - uśmiechnęła się i znowu zaczęła tańczyć.

skarciła się w myślach, że jak zwykle musiała palnąć coś niefajnego i spojrzała na violet przepraszającym wzrokiem.
- przykro mi - powiedziała, też zamawiając sobie drinka i siadając przy barze, bo chyba chwilowo miała dość tańca, zwłaszcza, że co chwila ktoś się o nią obijał, a to, bądź co bądź, było dość bolesne. ;p

- niech ci nie będzie przykro. mi też nie ma być przykro, to JEJ ma być kurwa przykro. kiedyś na pewno będzie, jak w końcu dowiem się jak wygląda, gdzie mieszka i kim tak naprawdę jest - spojrzała się gdzieśtam, w jej oczach można było dostrzec lekką złość, ale violet przyszła tu się bawić! miała ochotę poszaleć, więc nie będzie się tym zamartwiała. zresztą, ta sprawa nawet nie była warta jej nerwów. poszła w ślady blair i również zamówiła sobie drinka. posłała kilka zalotnych uśmiechów w stronę parkietu i jakiegoś ładnego chłopca, który odwzajemnił uśmiech,jednak potem poszedł tańczyć ze swoim chłopakiem. no cóż xd

dajmy na to, że heather dalej siedziała sobie przy stoliku, ale tak zajęła się kruszeniem lodu w swojej szklance, że zapomniała o bożym świecie i z zawziętą miną próbowała go rozkruszyć! ; d a tak naprawdę to pewnie zajęła się tym i rozmyślaniem na temat miliona i jednej dziwnej rzeczy, czy coś. skoro dziewczyny przeniosły się koło baru, to podreptała za nimi, poprawiając swoją tunikę, która dziś służyła jako sukienka i przyklapnęła obok blair.

wpatrywała się w swojego kolorowego drinka, pewnie jakiegoś tęczowego, czy coś, w każdym razie zastanawiała się czym to tak zabarwili i czy jej to nie zaszkodzi, ale ostatecznie postanowiła się napić. spojrzała w stronę heather i uśmiechnęła się do niej całkiem przyjaźnie.
- co słychać? - zapytała, zakładając nogę na nogę i spoglądając na chłopaka, na którego patrzyła violet i który poszedł tańczyć ze swoim chłopakiem. uśmiechnęła się do niej współczująco.

- o, heather, zniknęłaś mi z pola widzenia, miło cię znów widzieć - zachichotała głupkowato, po czym pociągnęła łyka ze swojej szklanki - matko, czemu tu tak gorąco. chyba zaraz się rozbiorę, ale nie będę wam znowu robić wstydu - znowu zachichotała i powachlowała się ręką. widząc blair, która uśmiechnęła się do niej współczująco, gdy chłopak na którego violet patrzyła poszedł tańczyć ze swoim chłopakiem (xddd), to szybko powiedziała - myślałam, że to mój kuzyn - i znowu zamoczyła usta w swoim drinku.

pogładziła się po łydce, bo właśnie jakiś zapalony tancerz uderzył ją z całej siły butem w łydkę. skrzywiła się, posyłając mu zawistne, zabójcze, krwawe i ogólnie najgorsze spojrzenie jakie może być. będzie miała siniaka, super, na dodatek to, że dziś nie założyła rajstopek i będzie widać jeszcze bardziej!
- trzeba zabić tego zapalonego tancerza! - zachichotała, zamawiając sobie jakiegoś równie kolorowego drinka, bo jej się spodobał.

- zostaw to mnie - puściła oczko w stronę heather, poprosiła, żeby dziewczyny pilnowały jej drinka, bo nic nie wiadomo! i podeszła do tego 'zapalonego tancerza'. po krótkiej, 'uprzejmej' wymianie zdań zaczęli pewnie ze sobą tańczyć. mimo iż violet nie była tak zapalona jak on, to oczywiście przez swoje wysokie buty zdarzało jej się przez przypadek kogoś uszkodzić ;p po jakimś tam czasie zaczęła machać do dziewczyn, żeby dołączyły na parkiet, uśmiechając się słodko ;p

- nie ma co, załatwiła to - zaśmiała się, jednak pokręciła przecząco głową, na znak, że nie ma zamiaru wracać na parkiet i z powrotem zajęła się swoim drinkiem, którego męczyła wyjątkowo długo. patrzyła na violet i 'zapalonego tancerza' oraz na innych ludzi na parkiecie, opierając się jakoś o bar, czy coś. zarzuciła sobie nogę na nogę i zaczęła bawić się parasolką od słomki w swoim drinku.

roześmiała się, unosząc wysoko brwi i obserwując violet.
- tak, ma talent - stwierdziła, dalej się śmiejąc. ona pewnie tylko pobiłaby czym się da i kazała zapłacić za obdukcję czy jak to się nazywa. poprosiła uprzejmie barmana, uroczo się przy tym uśmiechając, o kostkę lodu, żeby mogła powstrzymać siniaka! co chwilę poprawiała swoją trochę na krótką sukienkę, ale to się wytnie. po chwili zeskoczyła ze stołka i pociągnęła blair za łokieć na parkiettt!

mruknęła pod nosem coś w stylu 'to było podłe' i zostawiła swoją pustą szklaneczkę po drinku na ladzie, po czym posłusznie poszła za heather. nie miała ochoty na taniec, bo od tego całego hałasu zaczynała ją powoli boleć głowa, ale załóżmy, że akurat leciała jakaś piosenka, którą lubiła, więc poszła i zaczęła jakoś tam tańczyć, może nawet nikogo, ani siebie, przy tym nie uszkadzając!

przyklasnęła tylko widząc, jak heather ciąga blair za sobą na parkiet. swojego partnera pożegnała buziakiem w policzek i ruszyła w ich stronę tanecznym krokiem - dziewczyny, mam do was krótkie pytanie - próbowała przekrzyczeć muzykę, ale powiedzmy, że jej się wydało - chciałabym pójść obejrzeć striptiz, ale boję się sama, czy wybrałybyście się dziś tam ze mną? - zapytała rozbawiona. naprawdę chciała tam iść i się przy okazji nauczyć kilku nowych ruchów xdd

przerwała jakiś tam taniec, patrząc na violet i aż się zaśmiała, kiedy usłyszała jej pytanie.
- chyba oszalałaś - skwitowała, pocierając rękę, w którą właśnie ktoś ją uderzył, przy okazji zmroziła tą osobę wzrokiem i przeniosła go z powrotem na violet. - striptiz? skąd w ogóle taki pomysł?

roześmiała się głośno i klasnęła w ręce.
- a co, chcesz się nauczyć tańczyć dla swego ukochanego? - zachichotała i wyrwała komuś pełny kieliszek martini, uśmiechając się uroczo, żeby jej wybaczył. dobrze, że to był facet bo pewnie babka by jej nie wybaczyła :c wzruszyła ramionkami z uśmiechem, że właściwie jej to obojętne i spojrzała pytająco na blair.

- skąd wiesz? - zapytała szybko heather lekko zdziwiona xd potem parsknęła śmiechem. - wiem, może jestem głupia, ale wiecie, jestem ciekawa i w ogóle - wzruszyła ramionami, cały czas się śmiejąc - to co? pójdziecie ze mną? bo sama, to ja się stąd nie ruszam.

- jak chcecie. możemy iść - wzruszyła ramionami, kierując się w stronę baru po jeszcze jednego drinka, który pewnie jej zasmakował. wypiła go całkiem szybko i wróciła do dziewczyn. - no to co? - spojrzała pytająco najpierw na jedną, potem na drugą.

- ma się intuicję, zresztą po co kobieta chodzi na striptiz - popukała się w skroń, co do tej intuicji i roześmiała się. wypiła jednym łykiem martini, no dobra, może nie jednym, ale wiadomo. odstawiła kieliszek na przypadkowy stolik, prostując się automatycznie. nie to żeby chodziła garbata! - idziemy! - klasnęła jeszcze raz, złapała je za ręce i w podskokach ruszyła do wyjścia.

- tu chodzi o samodoskonalenie się, heather. muszę sobie udowodnić, że jestem lepsza od tych szmat i wy przy okazji możecie zrobić to ze mną. idziemy! - roześmiała się i ruszyła pewnym krokiem za nimi.

mogę nawet zacząć ;p

florens siedziała tu od dłuższego czasu i piła co popadnie, chciała się upić. właściwie to plotkara ją wkurwiła i do tej pory nie może sobie darować. już była lekko cyknięta i stać ją było na wszystko, mogłaby nawet przywalić królowej elżbiecie. sączyła 4 drinka z uśmiechem na twarzy, patrzyła to tu to tam. nawet pomyślała o cameronie i jakiejś jasmine, jakby ją zobaczyła to by jej włosy powyrywała. no cóż, nietrzeźwo myśli dziewczyna.

blair nie miała lepszych planów na dzisiejszy wieczór, dlatego postanowiła przyjść tutaj. zamówiła sobie jakiegoś fajnego drinka, a kiedy na niego czekała, zauważyła florence. wzięła swoją szklaneczkę i bez pytania się do niej przysiadła, bo chyba jej nie wywali. nie miała żadnych powodów, żeby to zrobić, a przynajmniej według blair. ;p
- cześć, co tam? - pocałowała ją na powitanie w policzek i usiadła na kanapie, bo z tego co widzę, to tam kanapy są.

no kanapy.
lekko uśmiechnęła się do dziewczyny. - cześć bler..cheah. - pomachała do niej. - wiesz, samemu nie warto pić. - odsunęła z obrzydzeniem drinka. - jestem lekko podpita, sori, plotę trzy po trzy. - pokręciła głową. - jak tam u ciebie kochana? - zapytała, właściwie to spać jej się zachciało i z miłą chęcią znalazła by się w łóżeczku. dawno widziała się z bler, albo miała omamy albo dziewczę się zmieniło. - zmieniłaś się. - stwierdziła. - na lepsze oczywiście. - dodała szczerząc się pięknie.

- cheah? - zmarszczyła delikatnie brwi. kiedy w końcu zrozumiała, co florence miała na myśli, zgromiła ją wzrokiem, ale nic nie powiedziała. - dzięki, ty też się zmieniłaś. strasznie dawno cię nie widziałam - zamieszała słomką w swoim drinku, po czym napiła się łyka. - gdzie się podziewasz, co? twój amant pewnie usycha z tęsknoty za tobą - zaśmiała się, mając na myśli camerona oczywiście, bo o żadnych innych amantach raczej nie było jej wiadomo, po czym zaczęła stukać słomką w kostki lodu.

- wątpię. właściwie to pracuję całymi dniami. wiesz trzeba zarabiać na ciuszki. - odsłoniła kawał zdrowych zębów, czyt. uśmiechnęła się - właściwie to dzwonię do camerona i pytam co słychać u niego, widziałam się z nim z 4 dni temu jak nie więcej.- przewróciła oczami i zatęskniło jej się za tymi blond loczkami. - a tak a propo, skąd ty go znasz ? - zmarszczyła brwi, przecież się nie poznawali, a raczej nie pamiętała czegoś takiego. może pamięć ją zawodzi. - no, opowiadaj. - ponagliła przyjaciółkę od serca xd chyba nawet przestało jej się chcieć spać!