Double Seven

popijała więc teraz swoją colę, która, nawiasem mówiąc, miała jakoś mało gazu, no ale co będzie narzekać.
- za co mi dziękujesz? - uniosła brwi i spojrzała na florence. - nie będę do nikogo dzwonić, pisałam, będą chcieli to przyjdą - popatrzyła na nią uważnie, zastanawiając się, czy pod wypowiedzią florence nie jest ukryte 'zadzwoń do iana!'. ;d

- znaczy dziękuję za to,że mnie 'wymachałaś' z jakiejś konsternacji czy jak to nazwać, kurde mać. - popatrzyła jak szczeniak na bler. - soriiiiii mogłabyś być milsza cooo?! a jak nikt nie przyjdzie ? - wielki szloch oczywiście zaczęla się śmiać.
zauważyła,że bler patrzy na nią podejrzliwie i pokręciła tylko głową lekko przydeptując jej stopę. to nowa pasja flo przydeptywanie stóp. ;3

podziękowała za życzenia, lepiej późno niż wcale, tak przynajmniej wyznawała heather.
- jeszcze przyjdą, tak mi się zdaję - wzruszyła ramionami, opróżniając swój kieliszek od razu do połowy. uśmiechnęła się kącikowo, przypatrując się chwile konwersacji dziewczyn, trochę się zawieszając. cóż, będzie miała chyba teraz tak często, reset mózgu!

- ałaa - powiedziała, bo na przykład nie miała odkrytych butów i serio ją to zabolało. - flo, ty wariatko - stwierdziła, mrożąc ją wzrokiem. - nie panikuj, pewnie ktoś przyjdzie. a w razie czego - ściszyła głos. - ten barman ciągle na ciebie patrzy - puściła jej oczko.

odebrała smsa, więc przybyła, wiadomo. oczywiście tradycyjnie była odwalona, jak zwykle w jakąś śliczną sukienkę i wysokie obcasy - witam was, dziewczęta. dostałam wiadomość i przyszłam - najwsampierw zamówiła sobie jakiegoś słabego drinka i umiejscowiła się gdzieś w okolicach przybyłego już towarzystwa.

opróżniła kieliszek do końca, zamawiając jeszcze raz to samo. rozejrzała się po dziewczynach, znaczy spojrzała na przybyłe towarzystwo, stwierdzając że chyba zrobią sobie damski wieczorek, obgadując każdego, hihi.
- cześć violet, buty w całości? - zachichotała, pewnie pytała czy przeżyły to jak heather gruchnęła jednym o podłogę wczoraj, hihi.

- nie chcę tego barmana. - ona chciała kogo innego mały fakerek . - cześć fiołek na punkcie alkoholu. - nawet odważyła dać jej się dziubasa w policzek. no wiecie to nowe znajomości, heather - bywaczka na imprezach z tonym.
bler - super obgadywaczka i kochamy ją. no i wszyscy zaczęli witać violet. btw. fajny av fiol.

bler wcale nie jest obgadywaczką! :<

- cześć violet - uśmiechnęła się do niej, bo na wczorajszej imprezie zauważyła ją chyba dopiero wtedy, kiedy wychodziła. dokończyła swoją colę, dorywając jakąś kartkę z menu i czytając spis drinków, nawet w nawiasach było napisane z czego się składają, ale z każdą kolejną pozycją mina krzywiła jej się coraz bardziej. ;p

zaszczyciła ją wzrokiem mówiącym 'zamorduję cię i zniszczę. twoją krew przeleję do słoiczków i schowam w lodówce, a twój mózg zeżrę!' - masz szczęście, heather, jeszcze żyją po wizycie u szewca. to były moje ulubione buty - każde jej buty były jej ulubionymi a miała ich chyba z milion par ;p - to czyiś wieczór panieński? - zachichotała - odkąd wczoraj widziałam pogodzonych tony'ego i heather i blair migdalącą się z ian'em to uwierzę we wszystko! - dopiero jak to powiedziała, to zastanowiła się, czy powinna to mówić. może nikt nie chce o tym gadać w sumie xd pociągnęła więc sporego łyka ze swojej szklanki.

spojrzała z przerażeniem na violet a potem na florence. a potem na heather, wzrokiem z serii 'ratunku!'.
- chyba coś ci się przewidziało - powiedziała w końcu, chcąc jakoś poratować sytuację, prawda. zamówiła sobie w końcu jakiegoś drinka, wciąż zerkając kątem oka na florence, która pewnie się teraz na nią obrazi, o nie. - z tego co wiem, to chyba nie jest wieczór panieński.

ciekawe jakby taki wzrok wyglądał *zamyśla się jak dżej di*.
zdziwiła ją ta wizyta u szewca, przecież nic takiego nie zrobiła, tylko upuściła na ziemię, no hej! przewróciła oczami i wystawiła język violet, ale zaraz się roześmiała i upiła łyka ze swojego kieliszka.
- właśnie! - wskazała palcem na blair, darując sobie już komentarz do mini uwagi o pogodzeni, czy coś. - co to wczoraj było, panno blair?! - zmrużyła oczy, cały czas wskazując na nią palcem!

-migdalącą się bler z ian'em. oh jak słodko. - powiedziała i uśmiechnęła się do bler. - cieszę się z waszego szczęścia.; * pomyślała sobie,że nie będzie oprowadzać ijena po tym nowym jorku przez, którego będzie starą panną. Boże gdzie jesteś ? popatrzyła w górę. nie gniotła już nogi bler bo to złe hobby.
poszła po kolejnego drina, pouśmiechała się do wszystkich i wróciła z kolejym cosmo, o.

zmroziła heather wzrokiem, violet zresztą też i uśmiechnęła się to florence.
- z jakiego znowu szczęścia - mruknęła. - jejku, darujcie sobie, to nic takiego - powiedziała w końcu, bo właściwie poza tym, że ian jej się podobał, to nic do niego nie czuła pewnie.

- nic mi się nie przewidziało, widziałam wyraźnie! ale masz rację, może nie powinnam o tym mówić przy florence - ugryzła się w język jak zwykle za późno i zakrztusiła się swoimi słowami, pod pozorem krztuszenia się drinkiem. a co do tych butów, to violet była po prosty na ich punkcie przeczulona i z każdą malutką ryską, startym obcasem itp szła do szewca.

niezręcznie się tylko wyszczerzyła, dopijając do końca swojego drinka. spojrzała na wszystkie po kolei, stwierdzając że chyba jak tak dalej pójdzie to szybko zmieni zdanie o blair bo tak czy siak miała do niej jakiś wielki żal! :< dajmy na to, że wytrzasnęła skądś słomkę, którą zaczęła katować zębami. potem spojrzała na violet, unosząc wysoko brwi.

wielki burak na flo policzkach się pojawił. - viol utnę ci jęzor. - co za życie. dobrze,że kurtyna włosów ją troszkę zasłaniała. zaczęła się bawić słomką i takie tam, jeju co za życie. - cały świat o tym już wie ? podoba mi się tylko, tyle. - stwierdziła i się zgarbiła.
pewnie wrócą stare nawyki flo, obgryzanie paznokci, garbienie się i łażenie bez pomalowania oraz schudnie do 30 kg. ;d

nic już nie powiedziała, bo najzwyczajniej w świecie nie wiedziała co. zagrzechotała lodem w swojej szklance i upiła z niej łyka, przenosząc wzrok na parkiet, bo to było pewnie jakieś bezpieczniejsze i takie tam. w każdym razie patrzyła na ludzi na parkiecie i chyba nawet zachciało jej się tańczyć, jak nigdy.

- no co? chyba mówię prawdę, co nie? - starała się ratować sytuację - moja droga, ian ma prawo ci się podobać i to nie jest nic złego. skąd miałaś wiedzieć, że blair i ian poczują do siebie miętę zaraz po tym jak... - zdążyła uciąć w połowie, rozejrzała się po dziewczynach badawczo i postanowiła w duchu, że już dzisiaj nic nie powie, albo sama utnie sobie jęzor! zamówiła jeszcze jednego drinka i zaczęła podrygiwać w rytm muzyki. powiedzmy, że leciało MSTRKRFT - heartbreaker <3, więc violet podśpiewywała to sobie też pod nosem obserwując ludzi na parkiecie i oceniając w głowie ich atrakcyjność ;p

- nie czuję mięty do iana - zwróciła się do violet. - ani do nikogo
innego - dodała szybko. znalazła sobie niezwykle fajne zajęcie,
mianowicie stukaniem słomki w lód, który pewnie zaraz się rozpuści. zaczęła sobie obserwować pracę barmanów i barmanek, z braku lepszego zajęcia zapewne.

- sori muszę spadać. -wstała i wyszła, migdalą się, pomyślała sobie w duchu. wróciła do nich. - oj dobra znajdę sobie jakiegoś żebraka i będziemy razem dobrze żyć żebrząc pod kościołem. - posłała dziewczynom całus w powietrzu i poszła oooo . <3 mama włazi. ><

- czyli po prostu podrywasz facetów swoich znajomych, aha - rzuciła lekko kąśliwie - narazie florence, trzymaj się - pomachała jej na pożegnanie i odprowadziła ją wzrokiem - dobra, dosyć tego, chodźmy się bawić - postawiła szklankę na barze i pociągnęła blair za nadgarstki na parkiet. jeśli heather też tam była i nie uciekła, to też zaciągnęła tam heather. zaczęła podskakiwać i wymachiwać włosami w tańcu, co chwilę na kogoś wpadając, przez te cholerne buty ;p

- nie podrywam facetów swoich znajomych - stwierdziła, kiedy już były na parkiecie. tak naprawdę to nie była jej wina, że tony się z nią przespał, ani nie to, że prawdopodobnie spodobała się ianowi, tak mi się przynajmniej wydaje. w sumie żadnego z nich nie prowokowała, ani nic takiego. zaczęła sobie jakoś tam podrygiwać w rytm muzyki, myśląc, że pewnie wygląda głupio, no ale trudno.

- doprawdy? - odrzekła tylko trochę ironicznie - rozumiem, że przespałaś się z tony'm, mimo, że związał się z heather, ale zaraz po tym był ian, facet, który umawiał się z florence, z tego co wiem. tego to ja już nie rozumiem, kochana - podbiegła na chwilkę do baru, zamówiła drinka i praktycznie od razu go wypiła i znów wróciła na parkiet tańczyć z blair - musisz mi wybaczyć wtrącanie się w nie swoje sprawy, ale lubię ciebie, heather i florence i nie chcę między nami żadnych kłótni z powodu facetów, bo akurat to jest trochę żałosne - wzruszyła ramionami. jakiś facet tańcząc złapał violet za talię a ta energicznie się odwróciła i odruchowo mu przyłożyła, hihi xd

popatrzyła na faceta, którego uderzyła violet, wyglądał pewnie na zdezorientowanego. ciężko jej się było powstrzymać od śmiechu, ale jakimś cudem jej się to udało.
- nie mam zamiaru się z nikim kłócić - poinformowała violet. - nic mnie nie łączy z ianem, z tonym tym bardziej, ale o tym chyba wiesz - wzruszyła ramionami. - poza tym, o ile mi wiadomo, to ian nie umawiał się chyba z flo - wiedziała, że florence miała go oprowadzać po nowym jorku, ale, z tego co wiedziała, nie doszło do spotkania, a przynajmniej tak mówił ian. zresztą nawet specjalnie jej to chyba nie interesowało. odnosiła wrażenie, że odkąd przespała się z tonym, to wszyscy ją znienawidzili.

wzruszające. ; x no muszę się spotkać z ijenem i go wrzucić do szamba.