Double Seven

Troche się pzrestaszył tych wszystkich okrzyków że jest facet albo że mamy mężczyzne! - to twoje urodziny, musze na nich być. - powiedział do Alison i usiadł gdzieś pomiędzy saszką a violet.

- hej! - powiedziala widzac kolejnego faceta. o jezu, moze jeszcze zrobi sie hot, hihi. powtorzyla poraz setny swoje imie i usmiechnela sie zalotnie. - chce ktorys cos do picia? - zapytala. - odradzam tylko ta zolta maz. - fufufufu i pokazala na swoj kieliszek.  

heather tak tylko chyba pełniła rolę obserwatora, popijając kolejne drinki. zapewnie oczy jej się zaczynały coraz bardziej świecić, pod wpływem wlewanych do siebie procentów oraz to, że przybył jakiś mężczyzna xd ponieważ stwierdziła, że teraz będzie tylko korzystała z przygodnych okazji. czy to dobrze czy nie to się okaże po iluśtam miesiącach. uśmiechała się tylko pod nosem, przyglądając sie każdemu z osobna.

- cześć Josh! - podbiegła do niego, pocałowała w dwa policzki i wróciła, a co, trzeba witać gości na własnych urodzinkach. - No to mamy dwóch kandydatów do robieranego pokera - powiedziała wesolutko.

- nie zebym miala cos przeciwko - rozesmiala sie smialo sasza i przeczesala palcami wlosy. - rozbierany poker mrrr, ale najpierw preeeezenty ! 

- rozbierany poker? - powtórzył unosząc wysoko brwi i spoglądając na justina, jakby chciał zapytać 'ale co się tu w ogóle dzieje?' xd jednak joshua był skory do takich zabaw, zwłaszcza, jak sobie popił, wie cuśmiechnąl się tylko szeroko - brzmi interesująco, jednak ja nie mam zamiaru się rozbierać. jednak chętnie sobię na was popatrzę - spojrzał na dziewczynę stojącą pewnie jakoś najbliżej niego, powiedzmy, że padło na biedną alison (xd) i puścił do niej oczko.

- robierany poker? - zdzwił się lekko - bez urazy Alison ale nie chce cie widzieć nago - ząsmiał się jakoś tak sexonie a potem spojrzał na saszke - coś dobrego, byle tylko nie ta żółta maź, nie wygląda zachęcająco.

pewnie pomachała do dżosza i się uśmiechnęła tak serio pięknie. pewnie wzięła parę łyków szampana bo zawsze dla julii mają być szampany, ma złe przeżycia po winie i po wódce gorzkiej. no cóż i szampanem można się nawalić o.

no a violet podrygiwała sobie w miejscu do puszczanej przez didżeja muzyki. po chwili pewnie w głośnikach rozległa się jakaś piosenka, którą violet bardzo ubiła, więc odstawiła swój soczek na blat baru, po czym bez pytania chwyciła justina za nadgarstek i ruszyła z nim na parkiet. w sumie rzadko tańczy na trzeźwo, ale warto chociaż próbować się dobrze bawić bez procentów.

Wyłapała spojrzenie josha. Pewnie do niego też mrugnęła no doając mu znak że też ma grać, w końcu kto nie spełnia życzeń jubilatki, hihihi xd. - nie mam ci tego za złe. też nie chce cie jakoś widzieć lekko rozebranego - powiedziała śmiejąc się.

Justin najlepszy tancerz parkietu normalnie. W sumie pewnie tez lubił tą piosenke. Tak więc sobie tańcowali na pierkiecie. - Violet tak? - zapytał, zbyt dużo imion dziś sie nasłyszał biedaczek.

zamówił sobie pewnie coś wysokoprocentowego do picia, co może być tragiczne w skutkach, o czym powinni wiedzieć ci, którzy już wraz z nim imprezowali. joshua potrafił upić się nawet dwoma drinkami i robić rzeczy głupie, typu nagrywać sekstaśmę z przypadkową koleżanką, albo porwać tygrysa mike'a tysona  xdd - a my się chyba nie znamy? - usmiechnął się do saszy, obejmując ramieniem jakoś sprytnie julię.

- tak, justinie - skinęła głową z uroczym uśmiechem na buzi, zarzucając mu ręce na barki i kręcąc bioderkami, przez co pewnie wyglądała nawet dość ponętnie xd - mieszkasz tutaj, czy przyjeżdżasz tylko do siostry w odwiedziny co jakiś czas? - zapytała uśmiechając się cały czas i tańcząc, hihi.

- łał znasz moje imie - udał zaskoczenie i łądnie sie do niej uśmiechną pokazując swoje piękne równiutkie ząbki - w sumie to nigdzie nie mieszkam, jeżdżę po świecie. Ale Nowym Jorku chętnie bym zmieszkał jeśli bym spotykał kobiety takie jak ty - powiedział unosząc brwi.

odeszla na chwile od stolika i przyniosla sobie i justinowi martini. hihi, nie ma to jak klasyka. - mi rowniez, nie wydaje sie, zebysmy mieli okazje sie wczesniej poznac, chociaz nie ukrywam, ze chetnie bym to zmienila - sasza usmiechnela sie milutko do j. - dobra, dobra, to jak z tym pokerem? - zapytala i usiadla na swoim miejscu przygladajac sie justinowi i violet na parkiecie. dobra, chyba czas rozkrecic imprezeeee. chwycila biedna alison za reke i pomogla jej wejsc na stol. - no dalej, jubilatko pokaz co potrafisz ! ( alison, przepraszam, ze Ci to robie : < ! )

- trudno nie znać twojego imienia, skoro wszyscy tu zgromadzeni mówią do ciebie per 'justin' - zachichotała. po zasłyszanym komplemencie uniosła tylko brwi, jednak po chwili uśmiechnęła się nieco diabolicznie - w takim razie śmiało możesz się tu przeprowadzać, skoro już mnie poznałeś - uniosła jedną brew i zatrzepotała rzęsami zalotnie. no cóż, była narcyzem i to było chyba wiadome odkąd się tu przeprowadziła. na dodatek pewnie postanowiła sobie nie odmawiać flirtów z justinem ;o - o matko, co one robią? - zaśmiała się, spoglądając na alison na barze xd

spojrzala sie rozesmiana na violet. - no przepraszam, ale to przeciez urodziny, a nie spotkanie rodzinne u cioci zosi. - usmiechnela sie i zaczela kolysac biodrami w rytm piosenki whitney houston. i'm your private dancer, dancer for money.

- zaczekajcie na mnie! - pewnie kiedy piosenka się skończyła i rozpoczęła się następna, to violet podążając śladem dziewczyn pokicała do baru, gdzie, chichocząc jak głupek, zaczęła wić się lubieżnie wokół saszy i alison. jej ruchy, jak i spojrzenia kierowane na gapiów były prowokujące i mimo że violet jest całkowicie trzeźwa, to była o krok od urządzenia striptizu xd znowu.

pewnie przyszła dopiero teraz, bo dajmy na to, że przeziębienie nie minęło jej do końca i nie najlepiej się czuła. w każdym razie teraz było już lepiej, więc przyszła i pewnie złożyła alison życzenia, których nie umiem wymyślać i dała jej jakiś fajny prezent, którego z kolei nie chce mi się wymyślać ;p usiadła na jakiejś kanapie, czy co tam było.

i nagle uslyszaly seksowne dancin' chrisa isaaka. sasza zaczela sciagac z nog szpilki, seksownie prezentujac nogi. zrzucila je gdzies za bar i boso stapala po zimnym blacie. wzniosla w gore ramiona i powoli opuszczajac prawa reke sprowadzila ja, az do pasa. hihi. i kto powiedzial, ze nie idzie sie kulturalnie bawic bez procentow? : >

jashua pewnie z lekko otwartymi ustami, sącząc co chwilę zawartość swojej szklanki, obserwował wijące się na barze dziewczyny - nie masz ochoty czasem dołączyć? - zapytał julię, którą cały czas trzymał przy sobie, no i uniósł lekko jedną brew xd pewnie już lekko szumiało mu w głowie od alkoholu, jednak nie był pijany jeszcze, czy coś w ten deseń. no i powitał się łądnie z blair.

violet kiedy wkręciła się już całkowicie w ten klimat i ogólnie, to kocim krokiem zbliżyła się do saszy i pewnie zsunęła jej ramiączka od sukienki, a potem popchnęła w kierunku jakiejś grupy facetów, którzy pewnie bezproblemowo ją złapali xd zaczęła się śmiać, jednak żeby nie psuć tego seksownego szoł, które odwalały, to szybko się od tego śmiechu powstrzymała i kontynuowała swój seksowny taniec, posyłając całusy w powietrzu co chwila do kogoś innego xd

sasza pisnela glosno proszac, zeby muzyka byla jeszcze glosniej i jeszcze i jeszcze ! poczym wyrwala sie z rak slodziakow, ktorzy ja zlapali i uslyszala jak joshua probowal namowic julie, zeby do nich dolaczyla. hihi. jak taki chlopak odwazny i chetny do tanca na barze, to niech to zademonstruje. podbiegla do niego na boso i chwycila za nadgarstek ciagnac w kierkunku baru. - przepraszam, julia, ale zabiore ci go na moment ! - krzyknela i usmiechnela sie przyjacielsko wpychajac joshue na bar.

- nie - powiedziała. - głowa mnie rozbolała - zrobiła z ust kłódkę i pewnie ubuziała dżosza w policzek. poprawiła sobie włoski. - pójdę do łazienki. - wstała i pewnie poszła, weszła do łazienki i usiadła na blacie czy coś w tym stylu wdychając łazienkowego powietrza ;< https://www.youtube.com/watch?v=LFHn11JfSN0

joshua zaczął się głośno śmiać - sasza, naitość boską, chyba cię pogięło! - wrzasnął, śmiejąc się. nie za bardzo wiedział, co ma robić, kiedy został tak wystawiony na widok publiczny. nie odwali przecież tego, co dziewczyny, bo to w męskim wykonaniu mogło być trochę żenujące xd kazał sobie podać pewnie jakiegoś drinka, wzniósł toast, krzycząc do wszystkich tu zebranych, że alison, jego koleżanka ma dzisiaj urodziny, złożył jej jakieś miłe życzenia i po chwili wszyscy zaczeli śpiewać hapi bersdej tu ju. josh po tym szybciutko zlazł z baru xd