kino

okejos. ja dziś przy przemowie dyrektora śmiałam się pół godziny ze słowa 'ćwiek'. no cóż ; d matko, znów się śmieje! brrr. głupkowate poczucie humoru jest okropne w sumie. kulhłyp.
zmroził wzrokiem tylko tego, kto śmiał ją uciszać. powinien zmrozić też i siebie, jednak chyba nie potrafi tak, no. zresztą, nieważne, znów będę się rozpisywać nad jakimiś mało istotnymi rzeczami. przesiadł się koło violet, a raczej wepchał na miejsce, przeganiając kogoś z jego miejsca. dobrze, że przynajmniej ten ktoś nie robił z tym problemu.
- gdzieś ty się tak załatwiła? - zerknął na violet, a potem znów na ekran, żeby przypadkiem nie stracić ważnego momentu. pamiętam, jak mi telefon zadzwonił zawsze w najważniejszym momencie filmu. metjuł będzie robił za osobistego lekarza.

w sumie powinnam płakać, bo obżeram się czekoladą, znów! :< przypomniało mi się, jak raz na szkolnym apelu wystąpił chór emerytowanych nauczycieli z czego jeden dostał nagle głupawki xd dziadek był nieziemski, uśmiałam się z niego nielekko xd kulhłyp.
- nie wiem. rano obudziłam się po prostu z gorączką - wzruszyła ramionkami i kichnęła po raz milionowy - no, chyba, że u lauren. byłam wczoraj u niej, na imprezie urodzinowej, więc może tam? z resztą to i tak nie ważne. poza tym nie zagaduj mnie, ludzie chcą oglądać film! - skarciła go spojrzeniem, a jakiś ktoś nieopodal dorzucił tylko 'właśnie'. potem znów wbiła oczy w ekran, dochodząc do wniosku, że kino to chyba nie był najlepszy pomysł, bo tylko bardziej ją boli przez to głowa. ale przynajmniej film okazał się być fajny, więc nie miała na co narzekać <3
p.s. film był pewnie z dżonym, więc tylko kiedy on pojawiał się na ekranie, to violet ciężko wzdychała i uśmiechała się pod nosem (coś takiego jak ja) ;p

ja złamałam przykazanie i napiłam się coli :<
- a właśnie, że będę cię zagadywać - mruknął pod nosem, jednak cały czas przyjemnie. możliwe, że jego nowym hobby, będzie granie ludziom na nerwach, szczególnie w kinie. na kulminacyjnym momencie zacznie głośno śpiewać hymn stanów zjednoczonych, wzbogacony o jakieś szczególne efekty specjalne. - co z tego, że chcą oglądać? mogą ściągnąć, co to za różnica - wzruszył ramionami, ogólnie miał zamiar gadać jak katarynka. jednak nie chciał aż tak bardzo zrażać wszystkich do siebie, ponieważ już dostał popcornem w głowę od jakiegoś dzieciaka. zerkał tylko kątem oka na violet, kiedy zdychała na widok dżonego. za to on wzdychał, kiedy na ekranie pojawiała się jakaś młoda i atrakcyjna aktorka. oczywiście demonstracyjnie!

kiedy tak gadał, to violet przyłożyła mu dłoń do ust, żeby już przestał, a jak zaczynał znów, to znowu zasłaniała mu usta ;p - ja też chcę oglądać! - syknęła, kichnęła, po czym westchnęła na widok dżonego. jednak kiedy matthew demonstracyjnie wzdychał do jakiejś młodej, atrakcyjnej aktorki, to violet szturchnęła go łokciem, po czym skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zgromiła go wzrokiem. ale potem znów jej wzrok utkwił w ekranie - przecież ona jest brzydka. ma okropne włosy, nogi i nos - pokręciła głową z niezrozumieniem. pewnie nawet owa postać, którą krytykowała była atrakcyjna, jednak zazdrości niektórych kobiet nie wytłumaczysz ;p

- przecież chciałaś oglądać, więc co gadasz. teraz ja chcę oglądać, cicho - stwierdził, tonem który nie znosił sprzeciwu. chyba zachowywali się znów zbyt głośno, bo metjuł znów oberwało się popcornem i dodatkowo orzeszkiem w głowę. szczęście, że to nie był orzeszek w czekoladzie, bo by tego w życiu nie odkleił! człowiek z orzeszkiem na głowie, sialala. no mniejsza. jednak po chwili doszedł do wniosku, że skoro ona krytykuję jego wybraną w tym filmie aktorkę, to on może sobie krytykować dżonego. - a co ty w nim widzisz, co? bełkocze, jest koślawy i ogólnie do dupy - stwierdził tylko, bo ja tak na dżonego pisać nie będę! :< fakt, bełkocze trochę, ale cóż. ktoś obok niego syknął tylko 'nieprawda'.

pewnie jakaś kobieta, z którą violet weszła w dyskusję i obie zaczęły chichotać i rozpływać się nad dżonym xd w swoje rozmowy niedługo wciągną pół sali kinowej, jak tak dalej pójdzie - wcale nie bełkocze. ma po prostu świetny, seksowny akcent, wyciąga pociągająco i ma boskie kości policzkowe - znów westchnęła, kobieta obok potwierdziła jej słowa, więc się znów rozchichotały a propos boskości i zajebistości dżonego :> no cóż, taka karma. a jaka karma taki karmik.

stwierdził, że dwóch kobiet to nie przegada. powinien teraz znaleźć jakiegoś faceta, żeby rozpływać się nad niespotykaną urodą owej aktorki. i znalazł, bo akurat pewnie któryś siedział obok niego i przy okazji też jego towarzyszka wzdychała do dżonego. więc chwilę tak gadali, jednak kiedy metjuł stwierdził, że to nie jest dobry towarzysz do rozmowy, bo gadał świńskie rzeczy, po prostu się zamknął, strzepując te wszystkie popcorny z jego łepetyny, które zdążyły tam wylądować. - nie gadaj tyle, violet, oglądaj - mruknął pod nosem, wbijając wzrok w ekran. pewnie cała sala kinowa zaraz zacznie gadać i wszyscy zachwycać sie nad dżonym.

<3
więc violet sobie jeszcze trochę pokichała, bo to było niestety silniejsze od niej, po czym znów przeszła do oglądania, zaprzestając rozmowy, jeśli to można było w ogóle tak nazwać, i przechodząc do oglądania filmu. oj, nie podobała jej się kontemplacja matthew i jakiegośtam faceta na temat aktorki, więc violet się tylko lekko naburmuszyła i za każdym razem kiedy pojawiała się ona na ekranie, zasłaniała matthew oczy :< no cóż, violet potrafiła być zazdrosna o wszystkich i o wszystko. taką już miała naturę najwyraźniej - nie będziesz się rozpływał nad obcymi babami. przynajmniej nie w mojej obecności - syknęła z lekkim niezadowoleniem.

czyli praktycznie zasłoniła mu całą akcję, bo to była jedna z głównych bohaterek! :< westchnął tylko ciężko, mrucząc pod nosem coś niezbyt zrozumiałego. chyba byli najbardziej gadającymi osobami na sali! jednak mniejsza z tym, każdy przeżywa film na jaki sposób chce. - w takim razie ty nie będziesz patrzyła się w mojej obecności na dżonego, on jest stary - zauważył tylko i również zakrył jej oczy dłonią. no tak, przyszli do kina i zapewne zakryli sobie kulminacyjny moment całego filmu! :< cóż ta zazdrość robi, jednak tego nie wiedzieli. pójdą jeszcze raz.

- nie jest stary! on jest tylko...w wieku mojego ojca - skrzywiła się nieco, po czym odsunęła jego dłoń od swoich oczu - przestań! nie obejrzę przez ciebie połowy filmu, a i tak już prawie nie wiem o co chodzi, bo cały czas mnie zagadujesz! - syknęła - jesteś strasznie upierdliwy, co cię ugryzło?! - tu kichnęła znów, po czym wytarła nosek w chusteczkę. pewnie ich dziś obu coś ugryzło. trafił swój na swego, jak mówi starodawne ludowe przysłowie ;p

- też jesteś strasznie upierdliwa, co cię ugryzło?! - tutaj nie kichnął, bo mu się nie chciało, lecz tylko przewrócił oczami. zawsze na biednego metjuł, który nic nie robi! :< - sama mi zasłaniasz oczy, a potem się czepiasz jak ja ci tak zrobię - mruknął, kręcąc głową z niedowierzaniem. poobrażał się tak jeszcze chwilę, jednak zaraz objął violet ramieniem, cmokając ją w szyję (napisałam szkołę, aha). to tak na przeprosiny najwidoczniej. a w usta to nie, bo go zarazi jeszcze i będą dwa połamańce zdechlaki, kłócące się o to, kto o jakiej porze bierze dane leki. przeraziła go lekko ta wizja, więc tylko tak okazał jej czułość, hihi. - znając życie obejrzysz ten film jeszcze milion razy - zauważył, widocznie wiedząc, że chodź znając go na pamięć, obejrzy jeszcze raz, bo gra tam dżony :<

- no i bardzo dobrze, że zasłaniam ci oczy! przynajmniej wiesz, że jestem zazdrosna, a jeśli jestem zazdrosna, to wiesz, że mi na tobie zależy - syknęła niezbyt przyjemnie - oczywiście, że obejrze ten film jeszcze kilka razy. muszę mieć go w swojej kolekcji filmów z dżonym - i się wydało, co oprócz romansideł violet ogląda kiedy się nudzi, a mianowicie:L filmy z zabójczo przystojnymi aktorami. nieważne, czy filmy są kiepskie, czy niekiepskie, liczyło się dla niej najwyraźniej tylko to, że jest na czym oko zawiesić. to lekko przerażające, ale ja też tak czasem mam xd chociaż nie, to w sumie normalnie, bo wszystkie moje znajome też tak mają xd whu kers! potem sobie jeszcze pokichała kilka razy - źle się czuję, zaraz wykicham sobie mózg - mruknęła zmęczonym życiem tonem (??) bredzę, wybacz. ale to pewnie przez to, że jutro musze wstać o 5.30 rano i na dodatek mam jutro sprawdzian, do ktorego uczyłam się pół dnia i praktycznie teraz nie mam mózgu. :<

ja mam jutro angielski, to ratuje mi cały dzień <3 bo mam dwie lekcje z wychowawczynią, o zgrozo! i wf, jednak mam ładny kostium, więc chcę ćwiczyć. co ja mówię, chcę ćwiczyć na wf? no tak, muszę jeszcze schudnąć. nooo, nieeee, mam słowotok.
- byłaś u lekarza? - spytał tylko, odrywając wzrok od kulminacyjnej sceny w całym filmie, żeby zerknąć na violet, która pewnie miała fajny czerwony nos <3 na ten widok matthew zaśmiał się cicho pod nosem, jednak to i tak rozeszło się po sali, szczególnie w najbliższych mu miejscach, co jest logiczne, że do violet również. - jak nie, to pójdziesz na siłę, żeby nie wykichać sobie mózgu - stwierdził poważnym tonem, a żeby jeszcze potwierdzić swoje słowa pokiwał energiczni głową. po czym sam kichnął.

ja mam jutro dwa wf-y o zgrozo =.= nienawidzę wf-u. jestem chuda i nie potrzebne mi są jakieś ćwiczenia. i tak więcej ruchu zażyję wygłupiając się ze znajomymi poza szkołą =.= jsvdndfkvnfdk. amen. jak będę jeszcze marudzić, to mnie szczel w łep.
- nie, nie byłam. ale nie chcę tam iść. nie lubię lekarzy - jaki normalny człowiek lubi?w każdym razie kiedy matthew kichnął, to to nawet ucieszyło violet, która była najwidoczniej albo taką jędzą, którą cieszyła cudza choroba, albo po prostu nie chciała tkwić sama w tym cierpieniu xd - ty też się przeziębiłeś? - zapytała z nieukrywaną nadzieją w głosie. po czym kichneła. chyba rzeczywiście sobie wyckicha dziś wszystkie organy wewnętrzne :<

ty mnie też, przecież miałam od dziś nie marudzić już więcej.
- co z tego, że nie lubisz, jak i tak pójdziesz. ja też wiele rzeczy nie chcę robić, ale muszę - pokiwał mądrze głową, zastanawiając się jakie to są właściwie rzeczy. no tak, cały czas siedział w domu na tyłku, nic nie robiąc, wszyscy robili za niego wszystko jeśli była taka potrzeba co do sprzątania, prania i takich innych. jednak zawsze się coś wykombinuje! - nie przeziębiłem się, tylko ty mnie zaraziłaś - powiedział dość wyraźnie i ostrożnie podkreślając trzy ostanie słowa. nie wiem czy można tak od razu się zarazić, jednak dajmy na to, że w naszym er pe gie i w tym kinie wirusy rozprzestrzeniają się szybciej niż zazwyczaj ; d - a co? cieszy cie to? - mruknął pod nosem, rozwalając się bardziej w fotelu. gdyby mógł, to by jeszcze papierosa zapalił, jednak nie chciał alarmu dymnego czy jak to się tam zwie.

albo jakiś widz, mający już dość ich gadania i przeszkadzania w filmie rozpylił w powietrzy jakiś wirus, który zabija po kilku godzinach. poza tym człowiek już zaraża kilka dni przed pojawieniem się widocznych oznak przeziębienia, typu kaszel i takie tam. powinnam chyba zostać lekarzem. lekarzem-artystą xd
- no coś ty! ja? nie mogłabym cię zarazić, nie jestem przeciesz taka - pokiwała głową z niedowierzaniem (napisałam najpierw: z niedowieszaniem :<) - ale to miło, że chorujesz wtedy, kiedy ja - uśmiechnęła się i oparła główkę na jego ramieniu, po czym dostała jakiegoś bliżej nieokreślonego ataku kaszlu :< może radość violet z powodu 'choroby' matthew była zdecydowanie przedwczesna, bo jak narazie tylko raz kichnął. ale violet jest megalomanką, zawsze sobie dopowiada :>

- jakbyś nie była taka, bo byś mnie nie zaraziła - stwierdził tylko, nieco zbulwersowanym tonem. jednak cały czas oczywiście ten ton był tylko udawany, chodź przecież to bardzo prawdopodobne, że zaraziła go już wcześniej, na przykład wtedy, kiedy się całkowicie godzili, hihi. no, nieważne, nie wnikajmy. chory, to chory! mu uciesze violet, a ku swojemu niezadowoleniu kichnął raz jeszcze, aż jacyś przyjemny ludzie, którzy już ich chyba znali z głosu, odpowiedzieli mu 'na zdrowie', huhu! zaraz będą atrakcją kina, wsadzani na każdy seans darmowo. - pewnie ci zimno - stwierdził, przykładając jej dłoń do czoła. no, przy gorączce przynajmniej mi jest zimno, więc okrył ją swoją kurtką czy też marynarką, co tam miał. do wyboru do koloru.

- ale tobie też jest pewnie zimno - stwierdziła z troską w głosie. jednak jego kurtki, czy tam marynarki nie miała zamiaru oddawać, bo jej też było zimno. teraz jakiś pobożny widz powinien oddać swoją kurtkę matthew xd ale niestety do aż tak uprzywilejowanych nie należeli xd pewnie opatuliła się kurtką/marynarką matthew, po czym znów zaczęła się lampić w ekran. trochę ją to przymuliło. ba, jakimś cudem nawet dżony ją zaczął usypiać. przymknęła oczy i walczyła ze snem. kiedy już konkretniej zaczęła odjeżdżać, to położyła głowę na jego ramieniu i ziewnęła, mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem.

zerknął tylko na nią, odrywając wzrok od ekranu. skoro zaczęła usypiać to to pewnie byli wrogowie publiczni. co z tego, że z dżonym, jak mnie koleżanki budziły pod koniec.
- idziesz spać? - uniósł brwi, możliwe że w lekko zdziwiony i jednocześnie rozbawiony. nie wiem jak to wyglądało, jednak violet pewnie też się nie dowie, skoro jest ciemno. no, chyba że znaleźli jakieś świetne kino w którym jest jasno i ludzie oglądają filmy jak w domu. opatulił ją bardziej swoją kurtką/marynarką czy płaszczem z norek (;d), chodź w ten płaszcz wątpię, cmokając ją w czoło. skoro oboje już prychają, to sobie może.

tak, to na pewno byli wrogowie publiczni.
- yhm. obudź mnie, jak się skończy - wymruczała, po czym zaczęli puszczać napisy z rolki i się skończyło. długo sobie nie pospała najwidoczniej :< violet podniosla głowę z niezadowoleniem. pewnie już nawet zapalili światło, które ją raziło. musiała wyglądać śmiesznie, rozczochrana, zaspana z rażonymi oczami przez światło (?!) xdd w każdym razie to nie było spełnienie jej marzeń - mam chyba 500 stopni gorączki, chodźmy do domu, mon cherri. albo poczekajmy, aż wszyscy wyjdą i zostańmy na następnym filmie - wymruczała.

- matko, violet, ogarnij się - roześmiał się tylko potem nosem, doprowadzając jej rozczochrane włosy do porządku. - wiesz co, lepiej będzie jak pójdziemy do domu, niż masz tutaj usnąć na kolejnym filmie - stwierdził stanowczo, po czym znów przyłożył jej rękę do czoła, stwierdzając jaką ma temperaturę! jednak aż tak dokładny to nie był, wiedział, że tylko ma temperaturę. matko, ile razy jeszcze się powtórzę, że ma temperaturę? ; d ma temperaturę i chusteczka. no, w każdym razie przerzucił ją sobie na plecy, tak żeby mogła się na nich usadowić chodź to jest wątpliwe i poszli do niego, gdzie w nią wcisnął wszystkie środki przeciwgorączkowe jakie miał!

postanowiła sobie dzisiaj obejrzeć jakiś fajny film, którego jeszcze nie widziała, dlatego też przyszła do kina. po seansie zapewne usadowiła się na jednej z kanap, które są i zaczęła oglądać plakaty różnych innych filmów, zastanawiając się, czy zdecydować się na jeszcze jakiś. żaden jednak nie przypadł jej do gustu, najwyraźniej.

prawie bym zapomniała o antosiu!
pewnie w to jakże beznadziejne, niedzielne popołudnie, anthony postanowil wybrać się do kina ze swoją siostrą sally, którą się tradycyjnie, jak co weekend opiekował. nie mógł przypuszczać, że znajdzie się tam tez blair. gdyby wiedział, że ona tam będzie, to pewnie tony zabrał by sally gdzie indziej, ponieważ nadal żywił do niej urazę po tym, jak go zdradziła. chyba przejdzie mu za jakieś milion lat świetlnych. w każdym razie tony początkowo nie zauważył blair, ale sally za to tak. puściła rękę antonia i pobiegła do blair, do której się przytuliła na powitanie. dziecko jeszcze nie wiedziało, że 'koleżanka tony'ego' nie jest już jego koleżanką :<
ale mam głupi avatar :<

e tam głupi, uroczy ;d
blair na początku nie poznała sally, więc zdziwiła się co to za dziecko, co nawet lekko ją pewnie przeraziło. kiedy jednak zdała sobie sprawę, że to ona, pomyślała, że pewnie gdzieś tu jest też tony, co wcale jej nie ucieszyło, bo mimo, że za nim tęskniła, to wiedziała, że i tak jest na nią wściekły. :<
- cześć sally - przywitała się z dziewczynką, która pewnie była podobna do tony'ego i właśnie dlatego blair uważała ją za uroczą. ;d

po krótkiej chwili z nikąd pojawił się tony, zły na sally, że mu ucieka, a jeszcze bardziej zły dlatego, że teraz, w tym momencie jego rodzona młodsza siostra przytula się do złej, w jego mniemaniu, kobiety jaką była blair! - sally, na litość boską - chwycił małą za ramię, odciągając ją od blair - masz mi nie uciekać, zrozumiano? - pogroził jej palcem zirytowany. praktycznie anthony zawsze był uśmiechnięty, więc to dziki widok, widząc go tak rozdrażnionego. posłał tylko pogardliwe spojrzenie blair, ale sally była niezmordowana, wołając do niego, że blair to jego koleżanka i powinien powiedzieć 'cześć'. małemu dziecku nie przetłumaczysz, zwłaszcza, jeśli jest upierdliwe, więc tony dla świętego spokoju wykrztusił z siebie 'cześć' w kierunku blair, a potem wziął małą na rączki, która zaczęła się bawić jego włosami <3 xd