Blair

złapał ją za talie i przysunął blisko siebie-to bylo najwspanialsze danie jakie jadłem kiedykolwiek i gdziekolwiek

- chyba uwierze w swoj talent kulinarny - zasmiala sie i znowu musnela jego usta.

-mam jeszcze cheć na dokładke albo całe danie głowne

chyba miala. pewnie juz nic nie odpowiedziala, tylko zarzucila mu rece na szyje i zaczela obdarowywac pocalunkami.

a on jej jej odwzajemniał i pewie odbyli całe danie głowne

no pewnie tak. a potem pewnie bler po raz pierwszy w zyciu zglodniala, czy cos, bo zaczyna mi brakowac pomyslow.
- hm, to zamawiamy cos, czy idziemy gdzies? - zapytala, zakladajac sukienke i w ogole doprowadzajac sie do jako takiego porzadku.

-musz spadac,wyrwałem się tylko na wieczór-przykro mu się zrobiło ale goryle czekają

jej tez pewnie bylo smutno, bo przeciez wspominal cos o sniadaniu, ale jak musial to trudno.
- no to dobranoc - pocalowala go na pozegnanie.

-jutro mozemy tez miec wspaniały posiłek-pocałował ją na dobranoc i poszedł sobie ale wróci obiecuje:*

Dotrała do Blair z jeszcze nawet gorącymi kawami

okej wiec pewnie podeszla do drzwi, przy okazji ogladajac sie w lusterku, czy nie wyglada jakos nie bardzo i przeklinajac sie w myslach, ze nie zdazyla sie przebrac z tej cholernej sukienki. otworzyla kayli.
- czesc - usmiechnela sie. - wchodz - otworzyla drzwi szerzej.

dała je kawe i obejrzała sobie od stóop do głów-no no no musiało byc fajnie

wziela kawe, ktora pewnie uratuje jej zycie, bo byla zmeczona.
- hm, fajnie? jejku, kayla, ty masz jakas obsesje - przewrocila oczami i pewnie poszly do salonu, zeby usiasc.

-obsesje??z czym??-usiadła sobie wygodnie

- no jakas niewyzyta jestes - zasmiala sie i napila sie kawy. - jak tam ci wieczor minal? - sprytnie zmienila temat.

-kiepsko,wpadłam w kawairni na J,N i A i tylko ona mnie zauwazyła reszta skutecznie mnie ignorowała

spojrzala na nia zdziwiona.
- okej, nejt to moze i rozumiem, ale jimmy? hm, moze cie nie zauwazyli... - chciala ja jakos uspokoic czy cos.

-na pewno mnie widzieli-napiła się swojej zimnej kawy

pomyslala jak moze ja pocieszyc, ale nic nie przyszlo jej do glowy.
- kurcze, kayla, nie mozesz sie tym zadreczac. musisz zaczac, hm, zyc. w sensie, ze powinnas gdzies wyjsc i sie zabawic i zapomniec o problemach - stwierdzila. - w razie cos, jestem do twojej dyspozycji - usmiechnela sie.

usiechneła się-w takim razie szykuj się jutro na dobrą zabawe

Zapukał 7 razy na szczeście i tym razem nie miał nic tylko samego siebie

więc pewnie podeszła do drzwi, ale dość wolno, bo pewnie zapomniała wziąć leków i znowu się źle czuła. otworzyła.
- cześć - wpuściła ryana z uśmiechem i zamknęła za nim drzwi.

od razu sie na nią rzucił i namiętnie pocałował-to co jemy??

- w sumie mam tylko spaghetti. i nie martw się, raczej się nie otrujesz, bo to nie ja gotowałam. rodzice mnie dzisiaj odwiedzili - wyjaśniła ze skwaszoną miną, bo nie lubiła, kiedy rodzice ją odwiedzali, albo kiedy ona musiała odwiedzać ich. zawsze się nasłuchała, że prowadzi nieodpowiedni tryb życia, że jest za chuda, i że jak to możliwe, że nadal jest sama. pewnie wyjęła dwa talerze i odgrzała spaghetti, ale ona pewnie nie jadła.

a on siedział przy stole bo nigdy nie jadł spaghetti więc mu bardzo smakowało-pyszne te kluseczki-nie spuszczał z niej wzroku bo wolał juz przejśc do deseru