ONE OAK BAR

nie uwierzyła. poza tym coraz bardziej zaczęła do niej docierać informacja, że chyba oboje w końcu wylądują na odwyku. mimo tego, że ta myśl się pojawiała, violet skutecznie ją od siebie odpychała. podniosła się z krzesła - wychodzimy stąd - stwierdziła z powagą. no cóż, pewnie naliczyła więcej atrakcyjnych brunetek&blondynek&rudych, o które zaczynała być zazdrosna, zwłaszcza, że matt rozglądał się po klubie co chwila. zaczynała popadać chyba powoli w jakieś paranoje xd no cóż, zatwierdzoną nerwicę ma, to może ją trochę usprawiedliwia xd

on po prostu pił wzorkiem :< podobno u faceta cichaczem patrzenie się na inne kobiety jest odruchem bezwarunkowym, który metjuł jakoś sprytnie powstrzymywał lub też ukrywał. spojrzał na nią lekko zaskoczony, marszcząc mocno brwi. - a niby czemu? - rzucił tylko, a raczej burknął pod nosem, jednak przez myśl w tym momencie przemknęło mu inne rozwiązanie tego wszystkiego. wiadome było, że i tak się nawalą i tak. - okej, ale zahaczymy o monopolowy i central park - zaznaczył w swoim małym planie co do trasy prowadzącej do domu. no i pewnie poszli, zahaczając o ten monopolowy przy okazji i zacznij dobry człowieku! :*

powiedzmy,że pozanosili swoje rzeczy do domów i ładni, piękni przyszli tutaj. to było ulubiony bar nicolaska. zaprowadził lauren do stoliczka i usadowił ją obok siebie, bo to był taki specjalny, hyhy.:d uśmiechnął się do niej, bo strasznie cieszył się,że może ją widzieć codziennie, pewnie jej to za jakiś czas powie, na początek woli zapytac co chce do picia i jedzenia. - co chcesz do picia i jedzenia? - o właśnie i zapytał tak, patrzył w te jej piękne duze oczka.

oni zawsze byli ładni, piękni! huhu! niczym w modzie na sukces. okej, bez takich. więc lauren usadowiła się na sofie czy cokolwiek tam było, zakładając nogę na nogę.
- sok pomarańczowy, chodź nie sądzisz, że to dziwne? - spytała na niego, może jeszcze większymi oczami, bo właśnie to miała w zamiarze. pewnie, żeby ukazać zdziwienie, że pije sok pomarańczowy w sobotni wieczór, kiedy wszyscy przychodzą się upić! upiła się wczoraj dwoma kieliszkami, więc dziś nie chciała zrobić tak samo :< - to znaczy inni tak sądzą, zresztą po co ja to mówię - machnęła ręką, składając usta w dzióbek, że co to kogo interesuję.

ona jest bruk a on ridż.
pokręcił przecząco głową. - oczywiście,że nie jest dziwne. - powiedział, on zamówił sobie drinka, ale miał zamiar wypić jednego, nie chciał wyjść na idiotę i upić się du upadłego. - słuchaj. - zaczął nagle. - źle się czuję, bo ten chłopak, jak się dowie,że my razem, no wiesz, mnie zabije. - powiedział lekko zcykany. - nie żebym się bał. - dodał pospiesznie, nie chciał wyjść na palanta. - nie chcę być, jakiś zły, nie chcę grać czarnego charakteru w twoim życiu. - popatrzył na nią smutno.

- prędzej zabije mnie niż ciebie - palnęła bez zastanowienia, chodź przez chwilę wydało jej się to jakieś realne, więc kilkakrotnie szybko pomrugała powiekami, pociągając łyka przez słomkę ze swojej szklaneczki z sokiem. - nie grasz. wiesz, w sumie on też mnie zdradza - westchnęła pod nosem, zastanawiając się czy to zdrada. czy tylko odnowienie znajomości! zaczęła się nad tym głośno zastanawiać. - zresztą chyba iść do klubu to nie jest nic złego, prawda? - uniosła nieco jedną brew, zakładając z góry, że zła plotkara nic nie napiszę o tym jak spędzili razem jeden z wieczorów, hih.

pokiwał głową ze zrozumieniem. - jak by co dzwoń. - zrobił z paluszków niby telefonik i przyłożył rękę do uszka. no i jeśli plotkara napisze to oni się pozałamują, a nico zamieni się w szczura i będzie ukrywał się w kanałach przed maximilianem, haha. - no dobra żyjmy dzisiejszym dniem. - westchnął i popił drinczkiem, którego dostał czy coś.

- nie ma się co na zapas przejmować, zawsze można powiedzieć, że plotkara ma we łbie orzeszek zamiast mózgu, co jest prawdą i nie ma potwierdzenia na to co napiszę - wzruszyła ramionkami. powiedziała ta, która wierzy słowem w to, co napiszę za każdym razem plotkara. westchnęła też, opierając ciężko główkę o oparcie sofy. bo zapewne tak była sofa. no mniejsza z tym! - opowiedz mi coś, co robiłeś jak się nie widzieliśmy tyle czasu - pokiwała energicznie głową, popijając znów łyczka przez słomkę. zresztą cały czas tą słomkę gryzła, więc pewnie pół zawartości szklanki już zniknęło.

udał,że się zastanawia. - siedziałem tutaj, chodziłem do szkoły, pracowałem, pomagałem ojcu mamie. - powiedział i odgarnął jej kosmyk włosów za ucho.- i tęskniłem. - ubuział ją w policzek ładnie i odchylił się, nie chciał by ich widziano, plotkara czaiła się wszędzie, chciałby jej ten łeb zmiażdżyć.........

uśmiechnęła się kącikowo, po czym lekko spuściła głowę, bo się zarumieniła! och ta nasza lauren. w każdym razie kiedy tak się zarumieniła to co chwilę zerkała badawczo na nico, możliwie że cicho chichocząc pod nosem. jednak ten chichot wynikał z tego zarumienienia i ogólnie, bo zrobiło jej się przyjemnie. może dlatego, że nikt jej jeszcze nie powiedział, że tęsknił! :< i pewnie z tego wynikało przekonanie laurę, że zawsze jest osobą przejściową, której nikt poważnie nie traktuję. przy okazji, zabrakło jej języka w gębie i tylko się do niego uśmiechała.

no i pogadali pewnie i on jej mówił miłe słówka, bo to jedyna dziewczyna w jego życiu, na której mu zależało tak serio, chociaż postąpił jak ostatni cham nie odzywając się tyle, teraz wszystkiego żałował z całego serca, bo taki był nico. no i umówili się na kolejne spotkanie nawet, na którym mu bardzo bardzo zależało i poszedł sobie, uh. ;c ja lecę buziii! ;x starszy wchodzi.

nie miała zamiaru spędzić kolejnego piątkowego wieczoru w domu, na nauce. przyszła więc tutaj i usiadła sobie na jednej z kanap, wcześniej zamawiając coś alkoholowego do picia.

no i przybyły pewnie tutaj, tadam! prosto z kawiarni, dopiero co zregenerowane po kacu-mordercy, którego miały po zeszłej imprezie. violet praktycznie od razu zauważyła blair, więc pociągnęła ali za sobą - blair! - zawołała i pomachała jej, zbliżając się do niej tanecznym krokiem. zamówiła pewnie po kolejce dla nich trzech i z wielkim uśmiechem na twarzy przysiadła się, już kiwając się w rytm muzyki.

Alison została pociągnięta do przodu z taką siłą że spadła jej jedna szpilka, ale ogólnie to miała to w pupci. Potem pewnie ktoś zauważy że nie ma buta i pewnie jej poda, bo tak sie powinni zachowywać ludzie. - blair! - powtórzyła Alis.

- cześć - przywitała się z alison i violet, dokańczając swojego drinka, którego męczyła już dłuższy czas. jakoś odzwyczaiła się od alkoholu najwidoczniej. - co tam? - zapytała, zerkając to na jedną, to na drugą. poprawiła swoją sukienkę, bo akurat dzisiaj miała ochotę się wystroić w sukienkę i buty na obcasie, chociaż nie pomyślała o tym, że wracając do domu zmarznie i zabije się na obcasach, ale mniejsza.

- spoczko, spoczko, a u ciebie? - zamówiła sobie pewnie martini albo piwo no by było fajnie, chociaz mogłaby zamówić malibu, bo to pycha jest.

- no jak to co tam? imprezujemy! - zachichotała głupkowato, jak to violet - tym razem ci nie odpuszczę. nie będziesz podpierać ścian, albo grzać siedzeń, o nie! dzisiaj mamy babski wieczór i wszystkie trzy będziemy bawić się szampańsko - znów głupkowato zachichotała. w sumie znając violet, to jej propozycja na wieczór była nieco niebezpieczna xd na miejscu alics i blair bym uciekła, bo wiadomo, że z violet imprezowa bestia aż do przesady i jak nie zrobi striptizu, to będzie całować się z dziewczyną, albo coś równie beznadziejnie głupiego xd

bOsHhEeE... =.=  ależ pokemoniasto. przepraszam xd w każdym razie cameron przybył tutaj z florence po długim czasie zastanawiania się gdzie mają isć xdd w końcu się zdecydowali na to miejsce, tadam. rozejrzał się pewnie po pomieszczeniu i razem z florence, za rączkę podeszli do baru zamówić sobie coś i takie tam różne rzeczy, hihi.

pewnie była tutaj także lauren, jednak nieco nudziła się przy stoliku, więc powolnie piła już któregoś tam drinka, podparta łokciem o blat stolika i na dodatek nie patrzyła się za salę. miała dziś jakiś wstręt do nieznajomych jej osób, a jeszcze na dodatek jak jakiś nieznajomy spaślak się do niej dosiadał i zaczynał rozmowę. odwróciła więc się tyłem do sali, wyglądało to, jakby strzeliła focha na cały świat i gapiła się w wzroki na ścianie, pukając palcami o blat stolika, co mnie niezmiernie denerwuje, ale robię tak jak się nudzę.

- marudzisz - powiedziała tylko, zakładając nogę na nogę i poprawiając swoje rajtuzy, na przykład zielone. <3 blair raczej nie należała do osób, które na imprezach są w centrum uwagi, chyba, że naprawdę mocno się upijała, ale nie miała aż tak bardzo słabej głowy, więc skoro violet nie chce, żeby blair podpierała ściany, to to nie lada wyczyn. :<

wszyscy śpią xd
pewnie zauważyła lauren, bo ona ogólnie dzisiaj dziwnie bystra była. to pewnie przez to, że była w końcu trzeźwa i nie popijała sobie w domowym zaciszu. wstyd się przyznać, ale violet ukrywała ostatnio swoje zamiłowanie do alkoholu, z którym, jak uważała nie ma problemu. ta, ma tylko problem z butelkami, bo się już nie mieszczą za pralką xdd w każdym razie zauważyła niezbyt urodziwego pana jej towarzyszącemu, więc postanowiła ruszyć przyjaciółce z pomocą. podeszła kocim krokiem do stolika, kołysząc biodrami, po czym nachyliła się do ów pana i szepnęła - obserwuje cię dzisiaj cały wieczór. spotkajmy się za 10 min w męskim kiblu - po czym puściła oczko, a zachęcony pan się zmył. bingo xd - cześć kochana - cmoknęła ją w policzek, po czym pociągnęła ją za nadgarstek - chodź się dosiądź do nas - wskazała na stolik.

uniosła wysoko brwi, patrząc ze zdziwieniem na violet, jednak potem tylko wybuchła (wybuchnęła?) głośnym śmiechem, jednak po chwili się opanowała, kręcąc z niedowierzaniem głową z naiwności tego owego starszego pana. - dzięki violet, nie miałam już ani siły ani chęci słuchać o jego kotach. znam już chyba ich cały życiorys na pamięć - przewróciła oczami, po czym zabrała swój do połowy opróżniony kieliszek, witając się ze swą wybawicielką i przeszła oczywiście do stolika, gdzie już nikt jej nie zaatakuje. chodź to chyba jest rzeczą dziś pod znakiem zapytania, bo co ona oczekuje, skoro założyła jakąś małą czarną, która miała odkryte plecy! dziś widziałam taką <3 nieważne. - cześć - rzuciła do zgromadzonych tak przy stoliku, po czym kiwnęła głową na owe przywitanie również i usiała gdzieś tam sobie też.

Obserwowoała całą sytuacje którą rozegrała Violet i zaczeła dziwnie i strasznie chichotać. Na czyimś miejscu bym sie przestraszyła normalnie. Ogólnie to pewnie nikogo w klubie nie znała więc zamulała i popijała jedno malibu/martini/piwo po drugim i mając nadzieje że w końcu sie nawali i wyriwe jakąs sexi dupe, ale wszystkie chyba były zajęte, szczeście że ho-ho-ho. W takim razie miała wielką ochote na papierosa ale wie że nie może palić w takim razie wyciągneła plasterek nicoret i przykleiła go ładnie do ramienia. Potem zakryła bluzką i włala nie było widać. - Hej laure - powitała się z nowo przytyą osoboą. - Czywidziecie tu jeszcze kogoś kogo nie znam, a wy znacie?

- popatrz! - wskazała na bler, viol itd. - chodźmy do nich! - uśmiechnęła się i pociągnęła za sobą camerona, oczywiście trzymała go za ronie bo jakby inaczej! - czeeeeeść! - przywitała ich przeciągle i z pięknym uśmiechem, czasem zdarzało jej się pięknie uśmiechać. pewnie powiedziała parę komplementów dziewczynom. pewnie zamówiła wraz z cameronem po jakimś smacznym drinczku i się dosiedli, musieli krzesła dostawiać! tak ich się namnożyło! xd

weewe. przybył też tutaj ijen, nie wiem, może telepatycznie wyczuwał gdzie mogą być jego znajomi, lub chodź ktoś, kogo zna z lekkiego widzenia na ulicy. zniknął na trochę, bo wolał sobie siedzieć na jakiś wyspach bora-bora niż porządnie rozpocząć swój drugi rok studencki, jednak mniejsza z tym. w każdym razie rzucił 'cześć' do wszystkich kogo znał, poprawiając kołnierzyk swojego polo od jakiegoś dobrego człowieka snoba, po czym pewnie sobie pomaszerował do baru, żeby zamówić coś przyjemnego do picia.