ONE OAK BAR

Zaśmiał się. -Mi się kojarzy z jedzeniem.

zmrużył oczy, próbując złapać temat. jednak chyba ośrodek koncentracji chyba miał już lekko odurzony wszystkimi tymi papierosami, jackami danielsami i innymi wspomagaczami. ale nie dawał po sobie tego poznać, prawda?
- jest całkiem przyjemne, albo nie używa się tego bez znaczenia - uniósł brwi, powolnie wypuszczając dym. - z jedzeniem? - spojrzał zdziwiony na czaka.

matthew pewnie wyglądał na naćpanego, więc z trudem powstrzymała się od pytania, czy nie ma przypadkiem skręta, kokainy, albo czegoś takiego.
- przyjemne? hm, no nie wiem.

-Tak, z jedzeniem. -Uśmiechnął się.

miał, do wyboru do koloru, może pytać!
- dlaczego? gołębie to przyjemne zwierzęta, jeśli nie zbiorą się w grupy i nie sra... załatwiają się na wszystko co się da, o! - pokiwał głową, żeby bronić swojego zdania. no bo każdy się wkurza, jak taki gołąbek ma inne plany niż osoba spiesząca się do pracy. juz chyba gadał, żeby gadać.

- jejku - ziewnęła. - chyba już późno, nie?

-Chcesz żebym odprowadził Cię do domu? - Zauważył, że Blair ziewa i pewnie jest trochę zmarznięta.

- niee - pokręciła głową. - nie będę ci robiła kłopotu - rozejrzała się, ale jak na złość nie przejeżdżała akurat żadna taksówka.

-Żaden kłopot. Powiedz tylko gdzie. Ja nawet chętni się przejdę przed snem. - Uśmiechnał się, wstał z tych schodków i podał jej ręke.

spojrzał na zegarek, całkiem bardzo bajerancki, na pewno jakiś rolex w tym wypadku.
- zmywam się - burknął trochę, bo chyba już pora była na niego, nie chce potem spać w jakiś dziwnych miejscach. dopalił szybko papierosa, potem wgniatając niedopałek w ziemię.
- sajonara, gołąbeczki - uśmiechnął się jednokącikowo, odrywając ramię od tego co się opierał.
- widzimy się jeszcze... jutro, pojutrze! - machnął ręką, jak już sobie odchodził. no i pewno już miał ich numery i takie tam bajery, nie czuję, że rymuję, hi.

no to podała chuckowi adres pewnie i poszli.

dotarła pierwsza,jednak nie było tak ciepło jak powinno byc na słońcu więc pewnie zamarzała,zamówiła kieliszek wódki na rozgrzewke i zerkała w strone drzwi

pewnie się trochę spóźniła, chociaż w zasadzie nie umawiały się na żadną konkretną godzinę. zapłaciła taksówkarzowi i wysiadła z żółtego samochodu, a potem weszła do baru, poprawiając włosy. rozejrzała się w poszukiwaniu kayli i dostrzegła ją przy jednym stoliku. pomachała jej i korzystając z okazji, że kolejka była niewielka, poszła sobie po drinka, a dopiero potem dosiadła się do kayli.
- co słychać? - zapytała z uśmiechem.

popatrzyła na B i się uśmiechneła-Jest cholernie zimno nie wiem co ja sobie myślałam nie biorąc nic z długim rękawem,zamarzam Blair-skineła ręką na kelnera i zamówiła martini -A jak u Ciebie??-zapytała standardowo jakby nie spędziły ostatnich godzin na wymianie esemesów na dany temat samopoczucia B

zaśmiała się i napiła się drinka.
- zamarzasz - pokiwała głową. - w drogę powrotną zamów taksówkę. u mnie? hm, w sumie nic nowego, wszystko ci już powiedziałam - uniosła jeden kącik ust.

usmiechneła się wtedy jak kelner przyniosł jej alkohol jeszcze pare dni i kajla zostanie alkoholiczką-no wiem że wiem co z Toba więc pytam z grzeczności

napatoczył się tu, bo idąc i chlipiąc za swoją znajomą hermjonom, co polazła z wielkim arisem, który wcześniej torturował go jak ela batory swoje dziewiczki. więc usiadł gdzieś tam kącie, obok tej rudej, co głos miała piskliwy. i potarł swoje sine oczko i zamówił wódeczkę. bo to rusek. od dziecka ją pije.

pewnie o tym samym pomyślała, ale tego nie skomentowała. znaczy mam na myśli 'alkoholizm' kayli.
- z grzeczności? hm, no to niech będzie, że jest w porządku - wzruszyła ramionami.

lukneła na ruskiego bo była wyczulona na ruski akcent od kiedy pewna złotozębna moskwiczanka xp oszukała jej babcie na targu sprzedajac jej podrobiony spirytus,no wiec lukneła na niego i napiła się-no wiesz taki standard pytań na dzień dobry

pewnie podążyła za wzrokiem kayli, więc też na niego spojrzała, a potem przeniosła wzrok na nią.
- hm, no tak, tak - pokiwała głową. - widziałaś się z olivierem? - uśmiechnęła się słodko.

w pierwszej chwili nie skojarzyła o kim ona mówi,więc musiała sobie przypomniec co robiła w ostatnim czasie,gdzie,z kim i po co i nagle ja olsniło-nie widziałam go tylko raz w życiu,czemu pytasz??

zmarszczył nos i krzyknął do szklanki po rusku, bo dali mu ciepłąąąą. znaczy letnią. a on chciał zimną, przecież. warknął też na rudą, bo mu się coś tak nie podobała. znaczy bo rude to fałszywe i wredne. jego matki pies był rudy. zawsze go gryzł, u.

spojrzała na nią spod lekko zmrużonych oczu.
- hm, no tak. nie wiem, miałam wrażenie, że znajdziecie wspólny język, czy coś - napiła się.
a potem spojrzała na tego chłopaka, obok kayli, bo krzyknął, więc pewnie to zwróciło jej uwagę.

ona tez się na niego spojrzała i pewnie chciała go zgładzić wzrokiem czy coś-jaki od razy wspólny język??gadałam z nim może z 3 minuty i tyle nawet nie pamiętam jak wygląda

zaśmiała się cicho.
- dobra, nieważne, zapomnij - powiedziała i odgarnęła włosy, które wpadały jej do oczu. założyła nogę na nogę i oparła brodę na ręku, a potem rozejrzała się po barze znudzonym wzrokiem.