ONE OAK BAR

przyszedł, proszę państwa. nawet przebrał się w wygniecionego t-shirtu na świeżo wyprasowaną koszulę, białą. z rurek nie zrezygnuję, przykro mi. rozejrzał się po sali, kiedy zamawiał swojego ulubionego jacka danielsa. zauważył jak na razie tylko violet, bo ją znał z jakimiś tam znajomymi, uśmiechnął się pod nosem, hihi. podszedł do ich stolika, dziarskim krokiem.
- mam nadzieję, że nie będziecie mieć nic przeciwko, jeśli tu usiądę - uśmiechnął się jednokącikowo, całkiem przyjemnie.

-Nie! Oczywiście, że nie. Nawet dla mnie lepiej widziec jakiegoś faceta przy stoliku. Jestem Chuck. -Podał mu rękę.

przełknęła głośno ślinę widząc matta i zamówiła jeszcze jednego drinka.
- a my się chyba znamy - postarała się o uśmiech.

- matthew - podał rękę czakowi i zapewne uroczo uśmiechnął się do bler. usiadł koło violet, pewnie nawet specjalnie, bo to matt : > upił łyka danielsa.
- znamy, znamy to raczej dobrze - spojrzał na nią kątem oka i uniósł jedna brew. uśmiechnął się pod nosem, chodź pewnie tak czy siak ona to zauważyła. poprawił kołnierzyk koszuli, nie był do nich przyzwyczajony.

przez moment spojrzała się na niego tak, jakby miała go za chwilę zabić, ale policzyła do dziesięciu, wzięła głęboki oddech i jej buzia znowu zrobiła się promienna
- od dawna tu mieszkasz, blair?

no to odwzajemniła uśmiech matta i pewnie przeklinała w myślach, że założyła akurat te buty, bo były cholernie niewygodne. dokończyła drinka.
- od urodzenia - spojrzała na violet. - a ty?

Patrzył to na matta to na violet. Zastanawiał się nad tym, że V. wczoraj mu powiedziała, że nikogo tutaj nie zna a teraz się okazuje, że zna M. całkiem dobrze. Przegonił szybką to myśl i napił się drinka i uśmiechnał sie do Blair.

- hmm, od kilku dni - po czym dodała po chwili - jestem z paryża.

pewnie odwzajemniła też uśmiech chucka, bo ona z reguły odwzajemniała uśmiechy.
- paryż - westchnęła. - kocham to miasto.

-To tak jak ja. - Wziął kilka 'czegoś' co pewnie dają do drinków jako zagryzkę.

spojrzał przenikliwie na violet, pewnie dlatego jak szybko umie się
opanować albo zmienić humor, humhum. pewnie jej kiedyś tego
pozazdrości. zagrzechotał trochę lodem w swojej szklance, który
zajmował więcej miejsca niż sam trunek, pewnie zawsze go to irytowało.
wyjął paczkę papierosów z kieszeni, tym razem miał aż dwie i rzucił ją
na stół, jakby ktoś chciał, cnie. zapalił swojego fajną zapalniczną
zippo z przyjemną panoramą londynu.
- paryż - spytał, a raczej powtórzył - zawsze mi się to zdawało dziwne miasto - powiedział, co wiedział.

-Miasto może dziwne. Ale kobiety i seks z nimi to pierwsza klasa. -Uśmiechnął się mówiąc głównie do Matta. -Może to Cię zachęci do odwiedzenia Paryża albo chociaż Francji.

spojrzała na chucka.
- w nowym yorku też są fajne kobiety - zaśmiała się. francuzki kojarzyły jej się z sukami, ale nie chciała o tym mówić przy violet.

-Oczywiście, że są. Nie powiedziałem, że nie. - Uśmiechnął się uprzejmie.

- zachęciło mnie - pokiwał głową zwracając się do czaka, pewnie że go zachęciło. chodź mu zawsze paryż kojarzył się z dzielnicami czerwonych latarni, lecz mniejsza o to. nie chciał chyba mówić tego na głos, pierwsza rzecz. upił łyka, pewnie już wypił wszystko. fuck.

Dopił swojego drinka do końca. -Pijecie jeszcze? Bo ja chyba potrzebuje dolewki. - Powiedział cokolwiek, żeby przerwac ciszę. 

- ej, to ja się jeszcze pisze - postawił pustą szklaneczkę na stół, w której został sam lód. ajaja, zaciągnął się papierosem, który pewnie do połowy spalił się sam, nawet zapomniał, że go zapalił. dym przetrzymał dłużej w płucach, potem wydmuchując go leniwie. obserwował violet kątem oka, tak mi się zdaje.

odsunęła swoją pustą szklaneczkę.
- niee, ja już nie piję, dzięki - pewnie nie miała ochoty na kaca następnego dnia. a z drugiej strony miała ochotę zaszaleć. hm.

- ja też poproszę - pchnęła dłonią swoją pustą szklankę na środek stołu. gotowało się w niej, bo czuła na sobie wzrok matta.

Wziął te trzy szklanki i poszedł do baru. Zamówił im drinki i wrócił do stołu. Postawił każdemu jego szklankę czy tam kieliszek. Zależy co pili. Usiadł na krześle i przyglądał się paczce fajek. Nie palił, ale miał ochotę na papierosa. Miał ochotę zrobic jakąś rzecz, której nie robił dawno albo nigdy.

- bler, co tak skromnie? - chodziło mu o to, ze nie chce pić, cnie. spytał, przenosząc wzrok z violet na sukienkę bler. no i pewnie ogólnie na nią, bo wiadomo, nie będzie gapił się non stop tylko w jedno miejsce. potargał, czy tam przeczesał sobie włosy dłonią, pewnie zaraz będzie tak robił ciągle. violet podenerwuje później ; d

spojrzała na matta.
- hm, nie wiem. chyba nie mam ochoty na więcej - a może po prostu wiedziała, że czasem po alkoholu zachowuje się jak idiotka.

wyszła z domu po piwo do monopolowego ale dziś zamknęli go wcześniej,nie wiedząc czemu więc po drodze zaszła właśnie tu w tiszercie za dużym o 98345968049785 rozmiarów pewnie po którymś z jej byłych i spranych rurkach,bez grosza przy duszy.dosiadła się do ludzi z którymi była violet,bo sie znały nie mów że nie.ucałowała ją w polika machając wszystkim serdecznie dłonią .

-Chuck. -przedstawił się nowo przybyłej.

przywitał josephine uśmiechem, stwierdzał, że nie będzie od pierwszego widzenia zniechęcał do siebie ludzi. przedstawił się że matt go nazwali, bo jak to tak. ogarnął jej wygląd zewnętrzny i ogólnie takie tam bajery, była blondynką czyli już ma u niego plusa, hihi. sięgnął po szklankę z danielsem, która stała na stole, mając nadzieję, ze tym razem dali mniej lodu, bo chyba zabije barmana.......