ONE OAK BAR

ucieszyła się widząc josie (skoro niby się znały ;P)
- co ty tu robisz? - przywitała ją z uśmiechem.

też się przywitała z josie i wyjęła z paczki, którą matt zostawił na stole, papierosa. tak, tak, miała nie palić i obiecała kayli, że będzie o siebie dbała. ale kayli tu nie było. znalazła, gdzieś w torebce czy co tam miała, zapalniczkę i podpaliła papierosa.

-josephine-powiedziała miło nawet bardzo.zamówiła sobie piwko i miała nadzieje,że barman jest jej znajomym i nie będzie musiała płacić,wkońcu głupi ma zawsze szczęście.-no tak wogóle miło was spotkać-podrapała się po nadgarstku hrhr
-długa i nudna historia ,po prostu przechodziłam obok-zwróciła się do violet z bananem na twarzy.

- cudownie! nie miałam pojęcia, że jesteś w nowym jorku - uśmiechnęła się i opróżniła zawartość swojej szklanki.

- ciebie też miło poznać - kiwną głową, gasząc niedopałek papierosa w jakiejś przyjemniej popielnicy czy czymś w ten deseń, jakkolwiek to się nazywa. wstał, rozpinając jeden guzik od swojej koszuli, może zrobiło mu się gorąco od świeczek, które tam były, a może i nie, whatever.
- przepraszam na chwilę - z uśmiechem wydostał się jakoś zza wszystkich i poszedł sobie do łazienki, pewnie trochę się otępić bo dorwał jeszcze pana dżordża przy pracy, wiec był z tego powodu szczęśliwy ; >

-przyleciałam tu kilka a nawet kilkanaście dni temu,ale jakoś zaszyłam się w domu,chyba musiałam sie zaaklimatyzować-cicho sie zaśmiała,nie wiem z czego.uśmiechnęła się też do barmana i jakąs chwilę potem upiła łyka piwa.-mi was też miło-dodała potem.

a ona zastanawiała się co słychać u georginy, bo dawno się z nią nie widziała, pomyślała, że może powinna do niej napisać czy coś. zgasiła papierosa i podeszła do baru. zamówiła martini, bo jak szaleć to szaleć. trudno, nie będzie się dzisiaj ograniczać.

Chuck poszedł za Blair. -Zatańczysz? -Zapytał. Akurat leciała jakaś spokojna pioseneczka, przy której nie trzeba było się wyginac.

- hm, w sumie to nie umiem tańczyć - spojrzała na swoje buty, no tak, te pewnie nie były stworzone do tańca. - ale jak się nie boisz, że cię podepczę - uśmiechnęła się.

przyszedł, już całkiem zadowolony i uśmiechnęły, może jednak trochę upierdliwy. trudno, trudno, trudno. usiadł z powrotem przy stoliku do josie i violet. na odcinku do stolika pewnie jeszcze obserwował bler i czaka.
- no to skąd się znacie? - spytał całkiem ciekawsko, zapalając papierosa. znając życie chciał usiąść między nimi, cnie.

-Zaryzykuję. Zresztą ja też nie umiem tańczyc, a piosenka nie jest zbyt wymagająca. -Wyciągnął do niej rękę mając nadzieje, że tym razem go nie spławi.

w sumie to ona chyba nawet nie wiedziala skad one sie znajo,noale :d - poznałyśmy się dzięki naszym rodzicom w dziecinstwie,od tamtej pory widywalysmy sie od czasu do czasu ale sporadycznie - usmiechnela sie kacikowo.-palisz jak smok-stwierdziła z uśmiechem.bo ona nie palila w sumie,huh

napiła się martini i podała chuckowi rękę. uśmiechnęła się do niego i miała nadzieję, że tańcząc nie zrobi z siebie idiotki. którą, na marginesie, jest.

- raz nawet byłyśmy razem na wakacjach - dodała od niechcenia i zamówiła kolejnego drinka.

Uśmiechnął się i trzymając jej rękę poprowadził do miejsca, gdzie tańczyli jacyś inni ludzie. Złapał delikatnie jej dłoń a drugą położył jej na plecach.

no to pewnie oparła mu ręce na ramionach czy jakoś tak, nie wiem. zastanawiała się jak późno jest, chociaż wcale nie była zmęczona.

spojrzał na końcówkę swojego papierosa.
- wiem, no ale co poradzić jak to przyjemne - uśmiechnął się, wzruszył ramionami i pewnie zaciągnął się, a potem leniwie wypuścił dym z płuc. spoglądał a to na violet, a to na josie, ale chyba najbardziej lubił obserwować bler i czaka, no bo on lubi patrzeć na takie podrywy ; d potem to komentować, no niestety.
- a violet to chyba ma ochotę dziś się zapić i stracić do końca humor - powiedział, to co widział, cnie.

Zaczął się zastanawiac czy w ogóle umie tanczyc. -O czym myślisz? -Zapytał.

a ona by się pewnie obawiała raka płuc -.-. spojrzała na violet i pewnie coś mruknęła pod nosem,sama nie wiem co.dopiła swoje piwo i leniwie się przeciągnęła po czym szybko poprawiła swoją fryzurę ten raczej artystyczny nieład.;<

- violet ma przecież wyśmienity humor i całkiem mocną głowę - powiedziała i uniosła szklankę w górę i wypiła wszystko duszkiem, po czym uśmiechnęła się unosząc lekko kąciki ust.

- wyśmienity humor, mrucząc coś non stop do kieliszka, to raczej wyśmienicie nie wygląda - pokiwał przecząco głową, pocierając nos. humhum. uśmiechnął się również, wypijając zawartość swojej szklanki do końca, znów został ten cholery lód, którym miał ochotę rzucić prosto w gębę i gacie kelnera ; d widząc staranie się josie w poprawianiu artystycznego nieładu, pomógł jej pewnie, odgarniając jej kosmyk włosów z twarzy za ucho, czy coś w ten deseń.

- o niczym - uśmiechnęła się do chucka i odgarnęła sobie z oczu włosy. - zastanawiałam się czy jest późno, ale w zasadzie to nieważne.

wkurzał ją coraz bardziej. znowu zaszczyciła go spojrzeniem, jakby miała się zaraz na niego rzucić z nożem. odstawiła z hukiem szklankę na stoliku.

- dzięki -odparła poprawiając swój tiszert,w sumie to nie jej wina,że nie spojrzała przed wyjściem w lusterko,to raczej ten cholerny brak czasu.-godzina jeszcze młoda - spojrzała na swoj bajerancki zegarek i ziewnęła nieśmiało zasłaniając usta ręką.

Uśmiechnął się. -Jak będziesz miała dosyc tańca ze mną to daj mi znac. Nie chcę nic na Tobie wymuszac. -Znowu się uśmiechnął. Coś dzisiaj nie mógł się pozbyc uśmiechu na twarzy.