Black Calvados

- alkohol to alkohol, wszystko jedno jaki - uśmiechnął się i zamówił sobie to samo co kajla, patrzył jak Alison tańczy.

Tańczyła sobie wraz z Bler - co u ciebie? dawno sie nie widziałyśmy !

-a Ty nie tańczysz??-spytała Justina,zaczeła ją sie krecic lekko w głowie,alkohol zaczął działac

spojrzał uważnie na violet, szczególnie na ten drwiący czy kpiący uśmiech, no sori. wykorzystał ten swój piorunujący wzrok, ale nie w takim zamiarze jak zawsze, prawda. złapał kieliszek z jakimś drinkiem, bo nikt o szkocką się nie pofatygował.
- zobaczymy - roześmiał się i cmoknął ją w środek ust. spojrzał na kejszę, swoim genialnym wzrokiem, hihi! - niee, powinno być okej - zwrócił się do niej, z uśmiechem nawet.

- chyba w porządku - uśmiechnęła się w stronę alison, mając nadzieję, że alkohol nie uderzył jej do głowy na tyle, żeby zaczęła gadać jakieś głupoty. w każdym razie stwierdziła, że lepiej nie będzie piła dziś już więcej. i pewnie zerkała co chwila w stronę wejścia, znaczy nie, żeby na kogoś czekała, czy coś, co nie...

- dobrze, smacznego. najwyżej będę jutro robiła za panią doktor - uśmiechnęła się zalotnie i pocałowała go w nos - idę się połamać na parkiecie - oświadczyła i ruszyła z resztą w tan. nie umiała tańczyć, jedyne jej zetknięcie z tańcem polegało na odwalenie striptizu na stole na osiemnastych urodzinach jej przyjaciela, kiedy to strasznie się uchlała. ale teraz była trzeźwa, więc to musiało wyglądać jeszcze gorzej ;p na szczęście szybko przestała i usiadła przy swoim stoliku dopijając swój soczek.

miał lekką tremę. był trochę nieśmiały, więc wszedł niepewnym krokiem do środka. ubrany był w ciemne jeansy i luźną, białą koszulę. rozglądał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu blair i w głowie układał sobie, co powie na przywitanie.
- cześć - tylko na to się zdobył, kiedy podszedł do blair i uśmiechnął się odsłaniając zęby.

pewnie na jego widok się potknęła o własne nogi, bo w zasadzie się nie spodziewała, że przyjdzie, a potem zerknęła w stronę violet. i wreszcie odzyskała mowę.
- cześć - też się pewnie uśmiechnęła.

popatrzyła na nowego gościa.
-hej-rzuciła.
-ja wolę nie mieszać alkoholi. wiecie,skutki uboczne...
w ogóle nie za dużo piję.

powitał się z Keishą i posłał jej serdeczny uśmiech.
- rozumiem, że mogę się dosiąść? - spytał nieśmiało blair wbijając ręce w kieszenie, bo nie za bardzo wiedział co ma z nimi zrobić - śmieszna sytuacja, jeszcze nigdy nie poznałem nikogo w taki sposób.

- no jasne - pewnie spojrzała na jakieś wolne krzesełko obok siebie. - w sumie to ja też nie, naprawdę cię przepraszam za violet - pewnie była zakłopotana, hm.

nie wiem, matt pewnie musiał sobie iść, po cichu stwierdzając, że violet jutro będzie robiła za panią doktor, bo jak ja się nie nauczę pięćdziesięciu słówek z niemieckiego to sama doktora będę musiała potrzebować, więc bajos! : *

- niieee, nie ma za co przepraszać, to było słodkie, naprawdę - uśmiechnął się nieśmiało. ciekawy był tylko, czy naprawdę się podoba blair, czy to tylko bzdura wymyślona przez violet. usiadł na krześle obok b. - napijesz się czegoś?

- słodkie? - uniosła lekko brwi. w sumie to z jej perspektywy nie było słodkie i powinna się obrazić na violet za to, że teraz jest taka zakłopotana i w ogóle. - hm, nie, dzięki, raczej starczy mi alkoholu na dziś - uśmiechnęła się, masując sobie skroń.

violet pożegnała się z mattem, zamówiłą sobie jakiś przyjemny soczek, usiadła przy stoliku i ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy przyglądała się rozwojowi sytuacji (tony - blair, blair - tony ;pp), do której sama doprowadziła. w sumie nie mogła nadal się powstrzymać od posyłania mu uśmiechów, ale to było całkiem niewinne z jej strony ;p

- tak, słodkie. zazwyczaj takie sytuacje zdarzają się tylko w komediach, a tu proszę - zaśmiał się - no to przyniosę nam jakiś sok - no i przyniósł im jakiś sok. zaczął mieszać słomką w swoim napoju i nieśmiało zerkać na blair.

- w komediach - pokiwała głową. w sumie to chciała dodać, że w komediach romantycznych, ale się powstrzymała. napiła się soku i zerknęła na violet wzrokiem mówiącym 'chodźże tu', bo miała wrażenie, że zaraz zrobi z siebie idiotkę, albo niechcący go spłoszy, czy coś. i w ogóle, doskonale zdawała sobie sprawę, że wygląda na zakłopotaną, zawstydzoną i pewnie tu gdzieś siedzi plotkara, o nie! - hm, długo pracujesz w tej kawiarni? - to pewnie było jedno z najgłupszych pytań, jakie mogła zadać, ale w sumie żadne inne nie przyszło jej do głowy.

- od hmm, jakiś trzech miesięcy. może ta praca, to nie marzenie, ale powoli zaczynam dostrzegać jej zalety - on też chciał dodać 'romantycznych' ale w porę ugryzł się w język. odgarnął kosmyk włosów, który opadał mu na czoło - widziałem cię już tam kilka razy, z twoimi koleżankami - uniósł lekko kąciki ust.

violet tylko kiwnęła do blair, jakby chciała powiedzieć 'nie przeszkadzajcie sobie' i posłała jej złośliwy uśmiech.

no zyje ale szukam fotki aby do bloga dodac xp.ustakmy ze siedziała nada przy barze i pewnie gadała z violet,bo para była zajęta sobą

pewnie pomyślała, że jest słodki i w ogóle, pewnie się omal nie przewróciła, mimo, że siedziała nieruchomo na krześle.
- taak, ja też cię widziałam - odpowiedziała, bo w sumie racja, widywała go, ale pewnie gdyby nie violet, to nigdy by go nie poprosiła o numer czy coś. myślała, że pewnie jest w jej wieku, może trochę starszy i chciała go zapytać, czy studiuje, ale to pewnie byłoby trochę drętwe, więc zamilkła.

ej spadajcie z tą parą, blair ma ryana..... xd

wypił swój sok, do dna - trudno mnie nie zauważyć, jestem przecież kelnerem. wszyscy zwracają na mnie uwagę - zaśmiał się cicho i zamówił kolejny soczek dla siebie i blair. co chwilę odgarniał z twarzy swoje niesforne kosmyki i żałował, że zdecydowanie za mało czasu poświęcił swoim włosom przed przyjściem tutaj - opowiedz mi coś o sobie. mieszkasz tu? co studiujesz? czym się interesujesz? - no... może tony był odrobinę drętwy ;p

no co ty, nie drętwy ;d
jejku, pewnie za każdym razem jak poprawiał włosy, to jej miękły kolana, mi pewnie też by miękły, hm.
- mieszkam - skinęła głową. - całkiem niedaleko od tego klubu w sumie - uśmiechnęła się. - studiuję aktorstwo - pokiwała głową. - a interesuję się wieloma rzeczami - uśmiechnęła się, pewnie jakoś uroczo czy coś.

- o, aktorstwo. moja siostra jest aktorką i występuje na broadwayu. podobna ciężka robota, ale satysfakcjonująca. ja też kiedyś myślałem o aktorstwie, ale skończyło się na tym, że studiuję biotechnologię. brr, straszne, prawda? - uśmiechnął się nieśmiało. cały czas się pilnował, żeby nie palnąć jakiejś głupoty. był na tym punkcie lekko przewrażliwiony, chociaż i tak mu się czasami zdarzało.

- nie wyobrażam sobie siebie na broadwayu raczej - zaśmiała się. - biotechnologia? racja, straszne. jak ty tam wytrzymujesz? - pokręciła z uznaniem głową. i pewnie dokończyła sok.