Guggenheim Museum

siedziała na murku, machając nogami i pochłaniając mrożące krew w zyłach ilości m&m'sów bez których już pewnie żyć nie może. wystawiała twarz do słońca, jednak cały czas chroniła się pod jakimiś wielkimi okularami na nosie i z bluzką z długim rękawem, żeby się przypadkiem nie opalić czy coś w ten deseń. więc siedziała tak sobie, jeszcze co chwilę zerkając w jakieś niezbyt ciekawe notatki, a raczej w swoje rysunki.

pewnie cameron zwiedzał sobie dziś muzeum. kiedy wyszedł usiadł sobie na murku, niedaleko jasmine. cameron z tych raczej nieśmiałych i nie zagadujących, ale powiedzmy, że dzisiaj miał lepszy dzień ;p zerknął ciekawsko kątem oka na rysunki jasmine. pewnie by się nie odezwał, gdyby nie to, że rysunki były wręcz genialne, jego zdaniem. zrobiły na nim wrażenie - przepraszam, że tak zaglądam - uśmiechnął się lekko przepraszająco - to twoje? - wskazał na kartki ze szkicami i uniósł lekko brwi.

sori za zapłon, telefon ; *
przeniosła wzrok ze swojej teczki na camerona, lekko się uśmiechając. jako że ona też z tych nieśmiałych jest, pokiwała twierdząco głową, jednak nie chciała wyjść na jakąś niemowę czy coś w ten deseń. - chciałam jakoś produktywnie wykorzystać brak zajęć i postanowiłam coś naszkicować - pokiwała głową raz jeszcze twierdząco, uśmiechając się lekko. odgarnęła włosy od twarzy za uszy i ściągnęła z oczu okulary, zakładając je na głowe tak, żeby już jej włosy na oczy nie opadały, bo to niezbyt miłe.

- są genialne. pozwolisz? - wziął od niej kartki, które trzymała i przeglądał wydając z siebie ciche 'łał' :> - nie myślałaś, żeby coś z tym zrobić? - pomachał jej kartkami przed nosem i grzecznie oddał - nie każdy ma taki talent. krztałcisz się w tym kierunku? - cameron też obcował na codzień ze sztuką, co prawda z muzykę, ale pewnie każda jej dziedzina mu była bliska. sztuki, nie muzyki xd jakoś dziwnie dzisiaj piszę, sorry. w każdym razie nagle ocknął się, bo przecież się nie przedtawił - nazywam się cameron, tak w ogóle - uśmiechnął się ładnie.

poukładała dokładnie wszystkie kartki dokładnie, wkładając je równie dokładnie do teczki. niestety jasmine była niesamowitą pedantką i wszystko musiało być pod linijką, nawet ułożone kartki. jednak czasem to ma swoje dobre strony, ponieważ zawsze jest dokładna w tym co robi. rzuciła teczkę obok siebie, kładąc na nią kubełek m&m'sów żeby jej gdzieś nie sfrunęła w krzaki. - dziękuję - uśmiechnęła się przyjemnie, po czym zeskoczyła z murku, opierając się o niego. - będę studiowała malarstwo, pierwszy rok. przeszłam egzaminy wstępne, więc myślę że już mogę się nazywać mianem studentki malarstwa - tym razem uśmiechnęła się nieco szerzej, ponieważ była z tego faktu bardzo dumna! na jakiejś najlepszej uczelni zapewne i dlatego. - jasmin - kiwnęła głową, poprawiając okulary bo przez to kiwnięcie spadły jej z głowy na czubek nosa.

- z takim talentem trudno nie przejść egzaminów. przyjechałaś tutaj specjalnie na studia, czy mieszkasz tu od zawsze? - zapytał marszcząc śmiesznie nos i mrużąc oczy z powodu rażącego go słońca. pewnie nie wziął dziś ze sobą okularów przeciwsłonecznych. pamiętał zawsze tylko o tych korekcyjnych, bo wada wzroku nie pozwalała mu czytać, rysować itepe, itede ;p uśmiechnął się uroczo, lekko rozbawiony, kiedy okulary zsunęły jej się na czubek nosa - pewnie będziemy studiować na tym samym uniwersytecie. ja jestem studentem muzyki. w październiku zaczynam drugi rok.

- na studia. gdyby mi się tutaj nie udało, w co wątpiłam, pewnie próbowałabym gdzie indziej - wzruszyła ramionkami. może wyszło, że pomimo swej lekkiej nieśmiałości tak czy siak jest pewna siebie. to wyklucza wszystkie reguły, jednak wiadomo ; < hm, jest uparta w dążeniu do celu i myśleniu pozytywnym, może tak. - muzyki? o, miałam do wyboru albo skrzypce albo malarstwo, jednak to drugie bardziej mi przypadło, bo dłużej w tym siedzę i czułam się w tym pewniej - uśmiechnęła się kącikowo, ponownie wskakując na murek. w sumie jasmine jest również wszechstronna, więc mogła nawet wf studiować ; d

- grasz na skrzypcach? - zerknął na nią miło zdziwiony. w tym momencie pewnie automatycznie zyskała sobie jego dozgonną sympatię do śmierci xd - ja gram na wiolonczeli i od trzech lat na pianinie. jednak wiolonczela jest mi bliższa. w sumie szkoda, że nie studiujesz muzyki, pewnie chodzilibyśmy razem na wykłady - uśmiechnął się uroczo, pokazując swoje ładne ząbki - ale to dobrze, że poszłaś na malarstwo. chętnie w przyszłości pooglądam sobie twoje prace w galerii w nowym jorku. - kiedy dowiedział się, że jasmine gra na skrzypcach i takie tam, to pewnie od razu poczuł się pewniej, bo język smyczkowców nie był mu obcy xd

pokiwała tylko twierdząco głową, szeroko się uśmiechając. wsadziła teczkę do jakiejś dużej torby, bo jasmine miała tam od groma różnych rzeczy takich jak farby, bloki, pędzle, jednak wszystko ułożone w nienagannym porządku, że niejeden by jej tego pozazdrościł.
- do galerii mi jeszcze daleko, jednak to miłe - odgarnęła włosy od twarzy, bo tak czy siak wiatr robił z nimi co chciał i nie chciał jej się posłuchać, żeby przestał wiać. szkoda, że jas nie miała żadnych super mocy :< chodź mało brakowało, hihi. - pewnie na początku będzie mi trudno się odnaleźć, jednak mam nadzieję że tam sobie radę - zmarszczyła nieco nos, unosząc brwi. no tak, pewnie będzie się zamykać w domu, żeby jej obraz był idealny i takie inne.

pewnie pomógł jej uporać się z włosami i odgarnął kosmyki opadające jej na twarz - mi też trudno było się odnaleźć tutaj. zresztą zawsze szkoła była dla mnie stresującym doświadczeniem. może przez to, że jestem perfekcjonistą. zawsze muszę być we wszystkim najlepszy, a to trochę męczy. poza tym ludzie mają cię za dziwaka, bo w całości poświęcasz się temu co robisz. jesteś w stanie nawet zrezygnować z przyjeciół, byle tylko robić to, co chcesz i robić to zawsze perfekcyjnie - westchnął ciężko, bo możliwe, że jasmine nie rozumiała jego sposobu rozumowania ;p w skrócie: cameron to perfekcjonista (ciekawe ile razy jeszcze użyję tego słowa) w każdym calu.

uniosła wysoko brwi, robiąc wielkie oczy i chwilę wpatrywała się tak w camerona. nie to, że uważała go przez to za dziwaka, tylko dlatego, że czuła się jakby odnalazła jakiegoś zaginionego brata czy coś w tym stylu. - o jejku, ja też - pokiwała głową z entuzjazmem, jednak to chyba nie był powód do radości. cieszyła się mianowicie z tego, że już drugiego dnia poznała kogoś dość podobnego do niej, huh. - jakby brakowało tego, że jestem pedantką to jeszcze perfekcjonistką. czasem to męczące, szczególnie wśród nowych ludzi - westchnęła również, ze swoich upierdliwych cech. poznawanie nowych ludzi i dostosowanie się do nich czasem trwało jej bardzo długo. jakaś aspołeczna, jakby powiedziała pani psycholog :<

- dokładnie! jak poznajesz kogoś nowego, to w ogóle dramat. czasem wydaje mi sie, że patrzą się nam mnie tak, jakbym mówił w innym języku - zaśmiał się przyjemnie - jednak to chyba nie dotyczy nas, skoro jak widać, jesteśmy dość podobni. ciesze się, że cię poznałem - i naprawdę się cieszył, bo przy niej czul się całkowicie swobodnie. ptrzechodziła mu nagle ta cała nieśmiałość i takie tam. pewnie się zaprzyjaźnią, będą żyć ze sobą jak brat i siostra i będą żyli długom i będzie im zielono <3
ja musze teraz spadac, będę wieczorem, jak coś :*

no to skoro musisz lecieć, bo ja też właściwie, jas powiedziała że musi lecieć coś tam jeszcze załatwić w związku z mieszkaniem i ogólnie, więc wymienili się numerami i powiedzieli sobie, że jeszcze jakoś się złapią. bajo ; *

Siedziała na jakimś niefajnym, niewygodnym murku paląc pewnie już jakiegoś siódmego z kolei papierosa, oraz pijąc już trzecią kawę dzisiejszego dnia, brakowałoby tylko alkoholu, gdyby nie cukierki z jakimś likierem, czy czymśtam, pewnie teraz żałowała, że je zjadła ;c

Gavin wyszedł właśnie z galerii, bo obeznawszy teren, dowiedziałam się, że to galeria + powinnam się wstydzić, że jestem tak niedokształcona - rozpaczam. ;< W każdym razie Gavin właśnie wyszedł z owej galerii, bo pewnie wpadł na jakieś małe zakupy, tudzież po prostu popatrzeć na całkiem miłe ekspedientki i zgrabne nogi kupujących pań. Trzymając papierosa pomiędzy wargami, rozejrzał się dookoła z nadzieją, że znajdzie jakąś wolną taksówkę, kiedy jego oczą ukazała się Jeisa. Podrapał się, po skroni, po czym wyciągnął papierosa z ust i w tymże momencie przypominając sobie skąd ją zna, podszedł do niej z kącikowym uśmiechem.
- Cześć. - rzucił, taksując ją wzrokiem mało dyskretnie, po czym uśmiechnął się dziarsko i ponownie wsadził papierosa pomiędzy wargi, zaciągając się nim.

Ułożyła swe nogi w jak najbardziej korzystnej pozycji, chociaż w każdej wyglądały równie dobrze, z początku myślała, że to jakiś żul chce od niej papierosa, oraz pewnie "ogień" również, zmrużyła oczy uśmiechając się delikatnie.
- znam Cię?- zgasiła papierosa o jakiś tam fragment owego murku na, którym to siedziała.

Może uśmiechnął się cynicznie, może nie. Nie wiem, bo, boo... Nie widziałam. Ciemno i te sprawy. Dopalił swojego papierosa, zanim odpowiedział i zgasił niedopałek, przygniatając go podeszwą swojego conversa.
- Tak mi się wydaje. - odparł trochę zachrypłym głosem, bo nie mówił nic do nikogo od dłuższego czasu oraz zaschło mu w gardle. ;c Słowa Gavin'owe pewnie mało pomogły Jeisie, czy jak to się odmienia? ;< Ale zapewne nie miał zamiaru ułatwiać jej niczego, bo taki dzisiaj był chamski. ; d

Wstała z owego murku wygładzając swoje bardzo, bardzo krótkie szorty! Przeczytałam dopił swojego papierosa ; ddddd.
Złapała go za nadgarstek, po czym pociągnęła go delikatnie ku sobie, aby przyjrzeć się mu dokładniej, a potem pewnie go zjeść ;c
- skądś Cię kojarzę - szepnęła , po czym odsunęła się wypijając kolejny łyk swojej mrożonej kawy, zastanawiając się kim on jest- wydaję mi się, że z tobą nie spałam, ale ty masz chyba na imię gavin?- uniosła brwi uśmiechając się dumnie, bo była wprawdzie bardzo z siebie dumna, gdyż sobie przypomniała kim on jest, nieprawdaż.

Gavin posłusznie przesunął się w stronę Jeisy, kiedy złapała go za nadgarstek, a kiedy już puściła jego rękę, mało kulturalnie wsadził dłonie do kieszeni swoich spodni, tych przednich.
- Tak, Gavin. - przytaknął, skinieniem głowy, po czym przysunął się do murku, o który oparł tyłek, albo plecy, nie wiem jaką wysokość ów miał. ;< Uśmiechnął się do siebie z przekąsem, próbując przypomnieć sobie jej imię, bo pamięć do twarzy Gavin miał świetną, ale do imion już mniej. Podrapał się, po skroni, spoglądając na swojego conversa, po czym przeniósł wzrok na Jeisę. - Właściwie, to gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy? - zapytał, całkiem ciekaw, drapiąc się, po karczku. Dobra Gavin miał strasznie słabą pamięć. ;c

Wzruszyła ramionami, bo nie miała pojęcia zapamiętała jego imię pewnie z względu na to, że ona w przeciwności do niego, tudzież antagonistycznie, miała bardzo dobrą pamięć, jeisa należy pewnie do mensy !
- nie jestem pewna, ale jesteś milutki - uśmiechnęła się kącikowo - dobra, żartowałam, nie jesteś - mrugnęła do niego. - nie boisz się, że ktoś Cię porwie, jak będziesz tu tak siedział?

Rozejrzał się dookoła, pewnie sprawdzał, czy nikt go nie śledzi, a najbardziej obawiał się swojej babci! ;d Uśmiechnął się do Jeisy seksownie, po czym podszedł bliżej i objął ją ramieniem.
- Masz rację, to nie jest najlepsze miejsce, żeby zastanawiać się, dzięki czemu Cię rozpoznałem - dobra wszyscy wiedzą, że dzięki zgrabnym nogą, ale nikt nie powie tego głośno! Spuścił wzrok i dyskretnie spojrzał w dekolt Jeisy, po czym przeniósł wzrok na jej twarz, uśmiechając się ujmująco. - zapraszam Cię do... na kawę. - zaproponował, unosząc w górę lewą brew, po czym odsunął się o krok od Jeisy, przestając ją obejmować ramieniem.

- Masz coś na policzku - musnęła opuszkami palców jego kość policzkową uśmiechając się spontanicznie - już nie - okej, pewnie wiedziała, po czym ją rozpoznała, albo wiedziała jaki też bajer spróbuje jej wcisnąć - no więc dzięki czemu mnie rozpoznałeś ? - wsunęła dłonie do kieszeni, bo już pozbyła się owego kubka z kawą mrożoną - skoro nie jesteś tajemniczym nieznajomym, może się skuszę, masz jakąś propozycję?

- Myślę, że nie będziemy tutaj o tym rozmawiać. - powiedział, mrugając od Jeisy, przy czym uśmiechnął się cwaniacko ;x - Zapraszam Cię do mnie, to moja propozycja. - uniósł w górę pytająco brwi, uśmiechając się seksownie, po czym delikatnie zaczął uderzać opuszkami palców o lewą kieszeń spodni, w której znajdowała się paczka papierosów.

Przystała na tę propozycję pewnie z względu na papierosy, które gavin miał w swej kieszeni! także zacznij !