Metropolitan Museum of Art

każdy kocha te schody!

no, w każdym razie pewnie lauren siedziała sobie gdzieś na jednym ze schodków, opatulona porządnie swoim szarym swetrem, bo ostatnio szary bardzo lowę. nieważne. obserwowała sobie ludzi, zapewne pędzących gdzieś do klubów, w końcu piątek wieczór, jutro zaszaleją jeszcze bardziej, a w poniedziałek nic nie będą pamiętać. w uszach miała słuchawki, słuchając jakiejś przyjemnej muzyki tym razem jakich wolnych piosenek i zarazem zapewne ckliwych, bo nie znam wolniej piosenki nie ckliwej!
okej, coś mi dziś nie wychodzi składnia zdań ; d

siedziała sobie na tych schodach, popijając latte ze starbucksa i przeglądając jakieś kolorowe czasopismo, a właściwie ulotkę, którą wcisnęła jej jakaś dziewczyna. ulotka dotyczyła wyjazdów do tunezji i nie wiadomo gdzie jeszcze, więc jakoś nieszczególnie ją zainteresowała, ale czytanie jej wydawało się ciekawsze, niż patrzenie na obściskującą się parę kilka schodków niżej.

no to pewnie tutaj przybył lub się nawet teleportował, lub po prostu mieszkał blisko. prawda była taka, że wyglądał jakby dopiero wstał z łóżka! bo tak było. z tego co mi wiadomo, loty są dość męczące, a on dopiero był po dwunastogodzinnym locie, bez zmrużenia oka, bo co chwilę były jakieś okropne turbulencje. jednak taki zmęczony chyba bardziej mu pasował, bo jeszcze bardziej przyciągał uwagę, hihi. coś nie umiem dziś klecić zdań. przysiadł się się do blair, witając ją jakoś miło, całusem czy coś, uprzednio wyrzucając niedopałek papierosa przed siebie. na szczęście, nie spalił nikomu włosów czy coś ; d
- ale piździ - mruknął tylko pod nosem, po czym się roześmiał. niewyspanym jest zawsze zimo, szczególnie jak się wyskoczyło w samym polo!

popatrzyła na jego polo, a potem na jego niewyspanie, nie wiem jak można popatrzeć na niewyspanie, ale wiesz o co mi chodzi xd i roześmiała się, wrzucając ulotkę gdzieś do torby.
- wcale się nie dziwię, że ci zimno. właściwie jak na ciebie patrzę to też mi się robi chłodno - przyznała, kiedy już ogarnęła ten atak śmiechu. miała nadzieję, że się na nią nie obrazi, ani nic! - w sumie nie jest aż tak bardzo zimno, ale jak wolisz, to możemy wejść do środka - wskazała ręką na muzeum za nimi i spojrzała pytająco na iana.

spojrzał na zachęcające ciepłem muzeum, jednak tylko wzruszył ramionami.
- byłem tam milion razy, chyba że ty chcesz - kiwnął głową. na dodatek dodam, że był na jakimś miłym rejsie z rodziną. ale co z tego, że pewnie jakoś się przyjemnie opalił, ale oczywiście nie tak chamsko tylko tak ładnie. no, nie spalił się też oczywiście. mam nadzieję, że wiesz, że chodzi mi o taką ładną opaleniznę! ; d cholera, nie umiem się dziś wysłowić tak jakbym chciała! oparł łokcie o kolana, spoglądając kątem oka na blair. - zabiorę cię na następne popisy wodne jeśli będziesz chciała - uniósł lekko jeden kącik ust. chodziło mu, że ją zabierze razem ze sobą na następny rejs.

- nie wiem, nie przepadam za muzeami, ale skoro ci zimno... - wzruszyła ramionami. - popisy wodne? hm, w dzieciństwie bałam się wody. znaczy nie wody, ale rekinów i innych takich dziwnych stworzeń. teraz została mi tylko fobia przed glonami i wodorostami. no ale chyba już nie panikuję tak, jak kiedyś... - zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się, czy aby na pewno tak jest.

- nie spotkałem jeszcze dużej ilości wodorostów, więc nie musisz się niczego bać - uśmiechnął się miło, zapalając papierosa, na dodatkowe rozbudzenie. chodź widać było, że już lekko się rozruszał. kto wie, może akurat blair tak na niego działała? ; d rozbudzająco czyli jednoznacznie! okej, mniejsza z tym, każdy wie o co chodzi chyba. nie muszę tego dogłębniej tłumaczyć - a rekinów też nie masz się czego bać, w sumie - pokiwał głową, wzruszając lekko ramionami, jakby to było normą, że atakuje cię rekin. myślałby kto! okej, jednak można mu jakoś wybaczyć to wszystko, bo pewnie pływał na morzu i innych wodach od małego, więc obce mu to nie było.

- hm, no to w takim razie załóżmy, że się zgadzam. a kiedy wybierasz się na następny rejs? - zapytała, bo, wiadomo, musiała sobie zarezerwować czas. tym razem to ją lekko przymuliło, mnie też, szkoda, że już trochę za późno na kawę, w każdym razie przymuliło ją do tego stopnia, że oparła sobie głowę na ramieniu iana, ale nie zamknęła oczy, ani nie spała, ani nic w tym stylu.

- prawdopodobnie za tydzień, jeszcze przez rozpoczęciem roku, takie pożegnanie naszych dłuższych wakacji - wyrzucił niedopalonego papierosa przed siebie, bo przecież blair nie będzie dmuchał we włosy ani w twarz, bo wiadomo, że tak się nie robi. wychowany jakoś był, hihi. ucieszyło go, to że się tak o niego oparła. mógł teraz sobie ją bez pretekstu objąć przyjemnie ramieniem, gładząc ją po jej ramieniu. tak wiesz. no, teraz to pewnie oni wyglądali jak obmacujące się para na pierwszym stopniu wtajemniczenia w te wszystkie bajery <3 uroczo.

no tak, zapewne w końcu zdała sobie sprawę, że tak właśnie wyglądają, więc odchrząknęła i odsunęła się od niego, bo poczuła się strasznie niezręcznie, w sumie nie wiadomo czemu. znaczy ona nie wiedziała, albo nie chciała wiedzieć. xd
- w takim razie daj mi znać jak już będziesz wiedział dokładnie - powiedziała, mając nadzieję, że się nie rumieni, czy coś takiego!

nawet jakby się rumieniła, to pewnie niewiele z tego widział, ponieważ robiło się już dość ciemnawo, a te światła z muzeum niewiele dawały w oświetleniu takich rzeczy, albo po prostu ian zbyt dokładnie się temu nie przyglądał! huh. przez to, że się odsunęła, poczuł się trochę niezręcznie sam. przecież chciał być miły, a poniekąd sam znów na tym lekko skorzystać. no cóż, jednak głośno się do tego nie przyzna, bo wiadomo.
- w porządku - kiwnął tylko głową w ramach potwierdzenia, po czym uśmiechnął się lekko, zdejmując rękę w jej ramion. wyciągnął nogi przed siebie, patrząc się przed siebie, jednak co chwilę zerkając mimowolnie i dyskretnie na blair. jak w podstawówce normalnie ;ddd

gorzej niż w podstawówce! zwłaszcza, że widocznie oboje są nieśmiali xd zapatrzyła się gdzieś w stronę przeciwną od tej, z której był ian. w sumie próbowała się jakoś ogarnąć, żeby przestać się tak dziwnie i niezręcznie czuć i dziękowała bogu, że jest ciemno i nawet jeśli się zarumieni, to nie da się tego zauważyć. podciągnęła nogi pod brodę i oparła policzek o kolano.
- a właściwie to dokąd masz zamiar wybrać się na rejs? - zapytała, bo to dość istotny fakt, przecież chciała wiedzieć gdzie ian zamierza ją wywlec. :<

- teraz byłem po morzu karaibskim, jednak chyba wybierzemy się teraz bliżej, co? chyba, że chcesz tak wyjechać, to nie mam nic przeciwko - wcisnął ręce do kieszeni, żeby znów nie obejmować jakoś blair, chodź był do tego bliski :< biedny ian musi się hamować, bo oboje się jacyś niezdecydowani i ogólnie jak dzieci w wieku przedszkolnym, skoro już nawet nie w podstawówce. eh, chyba byli strasznie jacyś dziwni w każdym razie. niby tutaj się do siebie coś teges, ale im się nie udaje. ian oczywiście postanowił wszystko z tych spraw rzucić na blair, bo to przecież ona się od niego odsuwa i ogólnie ;<

ona wcale się od niego nie odsuwa, to tylko przejaw chorobliwej nieśmiałości! :< co nie zmienia faktu, że pewnie ian jej się podoba, bo musiałaby być dziwna, żeby się jej nie podobał. ;d
- w sumie to jest mi bez różnicy - wzruszyła ramionami. - żeby tylko nie było tam zbyt wielu glonów, wodorostów i rekinów. a! zapomniałabym! i jeszcze krokodyli! - wytrzeszczyła oczy. tak, krokodyle też ją przerażały. :<

o matko, ale zapłon mam, sori, to przez siostrę i thefashionspot ; *
uniósł wysoko brwi, śmiejąc się lekko pod nosem z listy jej wymagań.
- okej, zabiorę więc cię tam, gdzie są same rekiny - zerknął na nią kątem oka, całkiem badawczo, po czym wyciągnął w kieszeni paczkę papierosów, wyciągając z niej oczywiście jednego, którego zapalił. zaciągnął się mocno, wypuszczając powolnie dym z płuc. uśmiechnął się nieco cwaniacko do blair. znów mam wkurw mózgu, zaraz się rozkręcę!

okej ;*
- w takim razie nigdzie się z tobą nie wybieram - założyła rękę na rękę, żeby zabrzmiało jeszcze poważniej. naprawdę panicznie bała się rekinów i wcale nie chciałaby zginąć pożarta przez jednego z nich. :< - nie pal tyle - skrzywiła się. oho, chyba się o niego martwiła. miała jednak nadzieję, że ian tak tego nie odbierze. rozejrzała się wokół, zdając sobie sprawę, że trochę zrobiło się tu pusto, więc musiało być dość późno.

- oj tam, rekiny nam nie straszne, prawda? - roześmiał się przyjemnie pod nosem, obejmując ją ramieniem i przyciągając lekko do siebie. no, jednak, faken sziten się nie udało. może to i lepiej, bo ile można się tak do siebie dosuwać, odsuwać, krzyczeć, przytulać i tak niby wiesz. no, kiedy upomniała go, że za dużo pali rzekł tylko: - wredny nałóg - po czy zgasił papierosa, znów niedopalonego, o schodek na którym siedzieli. rozejrzał się również, jednak mu chyba było coraz lepiej z tego faktu, że było tutaj coraz mniej ludzi. może był jakimś dziwnym odludzkiem, hihi? ;d

- może tobie - mruknęła tylko. - oglądałeś 'szczęki'? ja nie, tylko dlatego, że się bałam. ale wiem o czym był ten film i od tej pory boję się rekinów - powiedziała, po czym pacnęła się otwartą dłonią w czoło. - tak, możesz już mówić, że jestem nienormalna - zaśmiała się, z powrotem opierając głowę na jego ramieniu, no bo skoro ją objął. xd i nawet już nie czuła się aż tak bardzo niezręcznie jak wcześniej.

- ile lat pływam, tyle lat nie zaatakował mnie rekin. co najwyżej podpłynął do mnie delfin - roześmiał się lekko pod nosem, przeczesując niesforne włosy palcami, bo właśnie pewnie zawiał jakiś wiatr i mu je zrobił na totalny nieład. przyjemnie ogólnie. - skoro wcześniej nic takiego nie było, to czemu teraz miałoby tak być? - wzruszył lekko ramionami, po czym cmoknął ją w skroń. cholera, możliwe, że z jakiegoś lekkiego rozpędu. nie chciał okazywać jakiegoś skrępowania w tym momencie ani zamyślenia, wbijając wzrok gdzieś w czubek swojego conversa.

- delfiny na swój sposób też są dość straszne. takie... wielkie. teraz miałoby tak być dlatego, że to całkiem możliwe, że przyniosłabym ci pecha - zaśmiała się. w sumie nie należała do osób, które sprowadzają na siebie wszelkie nieszczęścia, chyba. wcale jej to nie skrępowało, wręcz przeciwnie, zrobiło jej się strasznie miło, więc tylko się do niego bardziej przytuliła, w razie czego może powiedzieć, że to dlatego, że jest jej zimno. ;d chociaż nie było. i nawet pocałowała go w policzek.

z poziomu przedszkolaka, przeskoczyli na poziom podstawówki. teraz czas przeskoczyć na poziom gimnazjum ; d pozwolił objąć ją sobie trochę mocniej, po czym przysunął ją do siebie jeszcze bardziej. na dobry początek, cmoknął ją w policzek, jednak schodząc z tymi całusami coraz niżej, aż wreszcie doszedł do miłego momentu, jakiegoś bajeranckiego pocałunku, acz nie na siłę, bo wiadomo, nie wiedział jak blair na to zareaguje. w sumie całkiem przyjemnie i bajeranckie, bo całować to on pewnie umiał <3
a jaaak!

na szczęście nie rzuciła się na niego z pięściami, nie zrobiła mu awantury, ani nie zaczęła wzywać pomocy, także pewnie nie było jakoś źle i strasznie. właściwie nawet nie miała nic przeciwko temu, żeby ian ją całował, tym bardziej, że tony wyjechał i już nie miała żadnych zobowiązań, ha! dlatego też nie protestowała wcale.

w sumie to nie dopuszczał do siebie myśli, że mogłaby jakoś protestować, wylać na niego kwas siatkowy sześć, aby wyżarło mu skórę czy coś ; d hm, muszę zrobić sobie małe powtórzenie z chemii. no więc pewnie tak się całowali przez pewien czas, aż wiadomo, że ile można. wszystko ma jakieś swoje tam granice. matko, ja już pisać nie umiem, umieram przed tym monitorem, wstałam o szóstej, bo mnie tak brzuch bolał :<
- idziemy gdzieś? - spytał przyjemnie, odgarniając jej włosy od twarzy.

- idziemy, bo teraz naprawdę robi się zimno - uśmiechnęła się i wstała ze schodów, wyciągając rękę w stronę iana. i pewnie poszli, zacznę gdzieś. xd