plaża

przypatrzyła się jej i zaczęła się zastanawiać, czy księżycem można się opalić. ja też, i know, jestem dziwna. <3
- właściwie też nie wiem, chyba się nie wyspałam - wzruszyła ramionami i wyciągnęła przed siebie nogi. pomyślała, że heather mogą wcale nie interesować różne informacje o dziecku, które powiedział jej lekarz i takie tam, a mogły ją nawet denerwować, dlatego też tak wyszła z tym niewyspaniem.

ja kiedyś sądziłam, jak byłam mała, że słońce opala na brązowo, a księżyc na srebrno ; d
w sumie chyba nie denerwowałyby heather. albo tak przynajmniej sądziła! oczywiście, pewnie jak ja stwierdziła, że bobasy są fajnie i ogólnie kiedyś będzie chciała się bawić NAWET z takim terrorystą blair&tonyego, a potem mieć swoje przez sztuczne zapłodnienie! ; d ma już plan na całe życie. uroczo. - też się nie wyspałam - ziewnęła demonstracyjne. zawsze była niewyspana, biorąc pod uwagę to, że ma bezsenność. sypnęła piachem na kolana blair, śmiejąc się przy tym jak małe dziecko, hejho! - a jak się czujesz? - spytała dla pewności i takie tam.

strzepnęła piach ze swoich kolan. w zasadzie była tym wszystkim strasznie podekscytowana i musiała o tym komuś powiedzieć.
- wiem, że nie chcesz tego pewnie słuchać i w ogóle - zaczęła niepewnie. - ale będę miała córkę - uśmiechnęła się. zawsze marzyła o córeczce, żeby móc jej zaplatać warkoczyki i ubierać ją w jakieś słodkie sukieneczki. nie wiedziała tylko nigdy jak da jej na imię, ale to na razie zdawało jej się nieważne. popatrzyła badawczo na heather, mając nadzieję, że się nie wścieknie, ani nic takiego.

uniosła na chwilę brwi, musząc przechwycić i przecedzić tą informację w swojej główce. podrapała się po skroni, uśmiechając się lekko. dopiero po chwili się rozczuliła i wydała z siebie jakieś przedłużone 'oooo!', uśmiechając się nieco szerzej.
- gratuluję - rzuciła się z uściskiem, przewracając blair aż na piach! roześmiała się pod nosem, bo nie chciała być jakimś smutasem albo coś w ten deseń. chodź była smutasem. - będziesz mogła jej kupować te wszystkie urocze sukienki, pleść warkoczyki, a potem przeganiać jej chłopaków - zmarszczyła śmiesznie nos, usadawiając się z powrotem tam gdzie siedziała.

zdziwiła ją trochę taka entuzjastyczna reakcja heather, ale nic nie powiedziała, tylko się uśmiechnęła. podniosła się w końcu z piasku, otrzepując się i pomyślała, że właściwie to chyba nie może się doczekać, kiedy dziecko się w końcu urodzi.
- nie będę przeganiać jej chłopaków - pokręciła przecząco głową. - to raczej ojcowie tak robią, chyba - wzruszyła ramionami, przypominając sobie, jak to było, kiedy ona zaczęła przyprowadzać chłopaków do domu. pierwszego przyprowadziła pewnie w wieku pięciu, czy sześciu lat, poznała go w przedszkolu! xd

położyła się na brzuchu, opierając łokciami o piasek. wbiła gdzieś wzrok w morze, pewnie żałowała, że zaraz nie pojawi się jakaś tratwa z przystojnym rozbitkiem, hihi! chwilę pomilczała, ale potem odwróciła głowę w kierunku blair, uśmiechając się lekko.
- mi matka przeganiała chłopaków, więc nie wiem jak powinno być - stwierdziła, unosząc nieznacznie jedna brew. - zresztą jakbyś miała przeganiać to pewnie miałabyś dużo roboty - zapewniła ją, bo pewnie wiedziała, że dziecię będzie ładne!

niestety, tony chadzał sobie tutaj, by się zrelaksować i trochę odmóżdżyć wpatrując się w ciemniejące niebo i narastające fale. w pewnym momencie zauważył heather. ucieszył się. potem jednak ten jego odruch bezwarunkowy, czyli uśmiech zmienił się w lekki smutek, bo przecież doskonale sobie zdawał sprawę w jakiej są sytuacji. nie powinni się chyba spotykać, dopóki tony o niej nie zapomni, bo czuł, że jeden fałszywy ruch i może zrobić coś głupiego :< jednak był trochę za blisko, a nie chciał udawać że jej nie zna - cześć, heather - uśmiechnął się do niej. trochę smutno może nawet, ale zawsze.

ojejciu, podskoczyła. odruch u heather, kiedy łazi po ćmoku i na dodatek ktoś coś do niej powie! odskoczyła tak, że wpadła po kostki w wodzie, jednak kiedy dotarł impuls do jej mózgu, że to tony uspokoiła się i odetchnęła z ulgą. potem doszedł drugi impuls 'hej, zakuty łbie, to tony', więc uśmiechnęła się lekko. też zawsze coś. - oh, cześć - pokiwała głową, odgarniając włosy od twarzy. - chcesz? - podsunęła mu wafelek z lodem pod nos, nie ma się czego obawiać, jadła łyżeczką czy coś w tym stylu. zerknęła na niego kątem oka, trochę bardziej uważnie. okej, stwierdziła sobie, że mimo wszystko musi zachowywać się normalnie, ale to trochę potrwa.

czego on miałby się obawiać, skoro nie raz wymieniał płyny ustrojowe z heather? chyba niczego, toteż chwycił ją za rękę, tą, w której trzymała owy wafelek i poczęstował się nie spuszczając z niej oczu. nie wiem jak ty, ale ja to sobie wyobrażam jako scenę przesiąkniętą subtelnym erotyzmem xd w każdym razie potem oblizał wargi i uśmiechnął się przyjaźnie - co tam słychać? - zapytał jakby od niechcenia po czym spuścił wzrok i postanowił sobie w duchu, że nie spojrzy już dziś na nią, bo głupio się z tym czuje i będzie sobie wyobrażał, że rozmawia z kimś innym. głupia metoda, ale zawsze jakaś. poza tm nikt nie musi o tym wiedzieć xd

mi tuł, więc heather pewnie też ; d uniosła lekko brwi, uśmiechając się kącikowo. cóż, ona bądź co bądź była jeszcze nastolatką w trudnym okresie buzowania hormonów :< więc gdyby nie ta cała sytuacja i ogólnie, pewnie leżeliby już na piasku. uroczo ; d westchnęła sobie tylko cicho, wpatrując się gdzieś przed siebie, dokańczając smakołyk. - właściwie pół dnia spędzam na oglądaniu dziwnych filmów i małej syrenki - zachichotała pod nosem, bawiąc się plastikową łyżeczką. miała też plan zamontowania trampoliny na balkonie, ale bała się, że wyskoczy za ten balkon i będzie źle. - a u ciebie? - spytała, przenosząc wzrok na niego. nie umiała rozmawiać i się nie patrzeć na daną osobę!

a antonio umiał! haha! xd
- sally uwielbia małą syrenkę. razem z nią oglądałem tą bajkę już kilka razy - odparł i wpatrywał się w rozbijające się o brzeg fale - u mnie wszystko w porządku, tak myślę - wzruszył lekko ramionami - tak poza tym to co robisz sama na plaży o tak późnej porze? - zerknął na czubki swoich butów. potem na zegarek, potem w niebo...
dobra, tony czuł się jak idiota, kiedy tak unikał jej spojrzenia, więc się poddał i zerknął na nią, unosząc lekko kąciki ust.

mój borze, jedzenie słodyczy o tej porze to chyba zły pomysł.

heather domyśliła się, że unika jej spojrzenia, więc swoje spuściła gdzieś pod nogi. może żeby jemu było łatwiej, nie musiał latać gałkami ocznymi na każdy możliwy kierunek i przedmiot. może przez to nawet sama poczuła się jak jakaś idiotka :< lecz trudno, uśmiechnęła się tylko lekko, dla pozorów.
- chodzę, jem lody i przy okazji się relaksuję i prostuję nogi, bo ile można się gnieść na kanapie - zaczęła wymieniać i chrupać przy okazji wafelkiem. westchnęła pod nosem, bo chyba właśnie sobie przypomniała, że blair miała ją jutro na siłę zaciągać do szpitala na oddział obserwacyjny, dobrze że nie psychiatryczny! ; d

ja właśnie wchłonęłam muffina i dwie czekoladki, więc spoko ; d nie wcisnę się w kostium i będe miała muffiny o 12 w nocy na pupie :c

ja pochłonełam dwa bounty, liona i teraz zabieram się za chupa-chupsa. dziękuję tylko niebiosom, że jestem chuda, bo bym chyba po takiej kolacji musiała się miesiąc odchudzać.

- sama? nie boisz się? znaczy, wiedziałem, że jesteś odważna, czasem nawet aż tak, że trafiasz w ręce policji - zaśmiał się do siebie, bo przypomniało mu się, kiedy to cały zirytowany odbierał przerażoną heather z komisariatu. cholera, ile on by dał, żeby cofnąć czas do tamtego momentu. potem wbił wzrok w heather i uśmiechając ię pod nosem dalej odtwarzał w pamięci tą zabawną sytuację. znaczy, dopiero teraz się mu wydawała zabawna, kiedy się już zdystansował xd nie umiem dziś pisać, no ;p

god bless dobra przemiana materii.

- teraz będziesz mi to wypominał - udała lekko naburmuszoną i pacnęła go w ramię. oczywiście nie z jakąś wielką siłą, ani nic w tym rodzaju, bo owej nie posiadała. przypomniała sobie tą całą sytuację, a potem jak jeszcze celowo wnerwiała tonyego, który chciał najnormalniej się wyspać, a ona odstawiała pijackie szopki! roześmiała się, widocznie rozbawiona tym wspomnieniem. w sumie zrobiło jej się smutno :< uświadomiła sobie, że najwidoczniej mają dużo takich dobrych wspomnień i szkoda, że to tylko retrospekcje. odgarnęła niesforne włosy do tyłu, chodź raczej wiatr powinna wyklinać.

- żebyś wiedział, że będę. z żadną dziewczyną nie przeżywałem takich przygód, tylko z tobą. byłaś wyjątkowa - zerknął na nią trochę smutno, chociaż starał nie dać tego po sobie poznać - i nadal jesteś - odgarnął włosy z twarzy heather, przyglądając się jej, jakby nie widział jej przez całe wieki. znowu był o krok od jakiś deklaracji, już nawet otworzył usta i wydał z siebie pojedyńczy dźwięk, lecz jednak potem szybko zamilkł. powstrzymał się, bo nie chciał komplikować relacji między nimi, która i tak już była wystarcząjco pogmatwana. nie zdejmował jednak ręki z jej policzka, próbując się powstrzymać przed pocałowaniem jej.

uśmiechnęła się nieznacznie, nie spuszczając z niego wzroku. chyba wpatrywali się w siebie o setną sekundy za długo, bo heather wyłączył się na chwilę mózg :< przysunęła się nieznacznie do niego, może trochę nieśmiało kładąc mu ręce na ramionach i musnęła kilkakrotnie jego wolną wargę. ojej, tak jej się to spodobało, że pocałowała go trochę bardziej zdecydowanie, przesuwając dłonie na jego kark! jakież to romantyczne. nawet nie zdała sobie sprawy, że teraz ona komplikuję to wszystko jeszcze bardziej, no cóż. pomyśli później.

no a tony się nawet nie powstrzymywał. przeciwnie, oddawał pocałunki dość zachłannie, przyciągając ją o siebie mocno i kładąc jej ręce gdzieś w okolicach talii. potem jedną rękę wplótł jej we włosy. oj, tony, jedzie na dwa fronty, chyba obie w tym momencie nawet nie zdawał sprawy, że pakuje się w kłopoty. i to nie małe kłopoty. no ale cóż, teraz nie potrafił myśleć w miarę racjonalnie, bo ogłupiające uczucie, jakie żywił wciąż do heather przylgnęło do niego jak guma do żucia podeszwy.

niestety, chyba heather zaczęła w tym momencie myśleć jak jakiś facet, nie osiemnastoletnia dziewczynka! raczej nie miała zamiaru się od niego odrywać, więc całowała go coraz bardziej zachłannie cały czas, a ręce które trzymała na jego karku, pewnie jakoś zsunęła po jego plecach, lekko wkładając mu je pod koszulkę czy co tam miał. oderwała się od niego, ale tylko po to, żeby przenieść się z pocałunkami na jego szyję. ojejciu, chyba teraz nie będzie mogła spojrzeć ani blair, ani samemu tonyemu prosto w oczy dłużej niż trzy sekundy! :<

tony wgryzał się w jej wargi i próbował się nacieszyć heather. może jakoś zgrabnie przenieśli się na piasek w pozycję leżącą, czy coś w ten deseń xd sprytnie pozbył się bluzki heather, czy tam jej sukienki. on za to pewnie nie będzie mógł również spojrzeć w oczy blair, ani heather. mało tego, pewnie będzie miał wyrzuty sumienia i będzie miał depresję przez kilka dni xd w każdym razie teraz sobie nie żałował i coraz nachalniej sobie z nią obcował xd

no tak, czyli jednak tak czy siak na piaseczku wylądowali! heather wyszła z domu w całkiem dobrym humorze, a pewnie wróci zaryczana, jednak teraz tym się nie spodziewała, skoro może mieć w tym momencie przyjemność! tylko szkoda, że ta przyjemność pewnie będzie miała zajebiste konsekwencje i plan heather o mieszkaniu w paryżu wcieli w życie. widocznie to ją zaślepiło, bo ściągnęła z niego koszulkę i zabrała się za jego spodnie, prawda. uśmiechnęła się pod nosem, nikle, praktycznie tylko do siebie. położyła dłonie delikatnie na jego policzkach, ojejciu.

niestety, w tym momencie, w którym tak się kochali na tym piasku, było mu tak przyjemnie, że pewnie, kiedy będzie już po wszystkim, to będzie jeszcze bardziej żałował tego, że nie jest z heather. kiedy już skończyli, to pewnie jeszcze przez dłuugi czas ją gorąco całował i takie tam, żeby przedłużyć tą chwilę. kiedy w końcu dotarło do niego co zrobił, to miał ochotę kogoś pobić. ale zamiast tego nadal ją całował i przytulał ją, zerkając od czasu do czasu na księżyc odbijający się w wodzie. jakie to romantyczne!

jak jej przyjemnie było to pewnie sama określić nie będzie umiała! do niej jeszcze to nie docierało, albo przynajmniej odrzucała te myśli. całkiem sprytnie, pewnie dotrze to do niej jak przeczyta to na pewniej stronie lub odessie się od tonyego. jednak teraz nie miała najmniejszego zamiaru tego robić, więc objęła go w pół, przytulając się do niego mocno. żeby potrzymać ten jakże uroczy romantyczny moment, pewnie szepnęła mu kilkakrotnie jego imię do ucha, gładząc go po policzku.

tony spod lekko przymrużonych oczu obserwował heather. zostawił swój ciepły oddech na jej szyi i przejechał palcem wzdłuż jej kręgosłupa. wiedział, że to już praktycznie koniec. nie chciał jej wprawiać w żadne wyrzuty sumienia ani nic, więc postanowił to rozegrać tak, jakby wszystko było ok - odprowadzę cię do domu - uśmiechnął się do niej rzucając w jej kierunku sukienkę, którą wcześniej z niej ściągnął, a sam zaczął ubierać swoją koszulkę i zapinać spodnie.

kiedy tak ubierała tą sukienkę, dotarło do niej właśnie, że nic nie jest okej! zerknęła ukradkiem na tonyego, próbując wniknąć w jego myśli, jednak takiej umiejętności nie posiadała. uśmiechnęła się w każdym razie, całkiem wesoło jak na to wszystko.
- dobra, chodźmy - stwierdziła, wytrzepując piasek z włosów. roześmiała się przy tym i chyba dobić sama siebie objęła go z lekkiego rozpędu i pewnie poszli! zacznę w takim razie, cnie.