hotel Plaza

wpadł tu z dżeordżiną i takie inne sprawy. fajne jest holować zalaną dziewczynę, pewnie wyglądało to dość dziwne. trudno ; d
- a teraz ładnie otworzysz drzwi - powiedział tonem rozkazującym pod pokojem dwieście ileś tam, nie miał zbyt dobrej pamięci do liczb, ani zdolności matemtycznych.

-No oczywiscie ze otworze! myslsiz ze umiem przenikac przez sciany?-Otworzyla-Chcesz wejsc? czy wolisz sie zmyc?

- ludzie mają różne zdolności nadprzyrodzone, podobno przyciągają łyżki - taka od to ciekawostka. podobno z pijanymi trzeba jak z dziećmi, on za niańkę robić nie będzie bo bachorów nienawidzi ; <
i się zmył, pewnie poszedł uczyć się fizyki....... powiedział jeszcze, żeby się odezwała czy udało jej się dość do łazienki.

Odetchnela z ulga ze sie nie zgodzil. Chciala teraz zanurzyc glowe w toalecie i zwymiotowac caly wieczor. Jasne ze sie odewzwie.

Ubrała się w szare rurki, czarne butki. Długą białą tunikę, skórzaną kurtkę i niebieski szal. Oczy przyszłoniła okularami od Diora. Chciała dzisiaj pozostac anonimowa. Chwyciła swoją torbę od Chanel i wyszła.

Rozebrałą się do naga. Weszała pod prysznic. Po 15 minutach wyszła. Mokra rzuciła się do łóżka i tak zasneła. Jutro w koncu musiala się pojawic w szkole.

dajmy na to, że przywędrowali tutaj. na recepcji się jakoś powstrzymał, żeby już tam nie rozpiąć jej sukienki czy co tam miała na sobie. wzieli jakiś przyjemny apartament i cię cieszyli, hihi. no ale windzie nie wytrzymał! wsadził jej lekko dłoń pod sukienkęczycotammiała i zaczął ją całować, tak fajnie.

wsadziła ręce pod jego koszulkę i przyparła go do ściany. cały dzień korciło ją, żeby o coś zapytać i pewnie wybrała sobie najnieodpowieniejszy moment - kto to georgina? - przysunęła się do niego jeszcze bliżej, prawie wgniatając go w ścianę windy.

spojrzał pewnie na nią trochę pytająco, bo też stwierdził, że to niezbyt odpowiedni moment.
- koleżanka, widzieliśmy się na kilku imprezach - odpowiedział, dość szybko bo co miał powiedzieć? "koleżanka do kielicha, jou"? odrzucił tylko od kielicha i była całkiem sensowna odpowiedź, tak mi się zdaję. pewnie kiedy tak się do siebie przysuwali, bo akurat otworzyły się drzwi windy, a za nimi zdziwieni goście hotelu, hi! matt tylko spiorunował ich wzrokiem ze złośliwym uśmieszkiem i pewnie poszli do pokoju, cnie.

weszli do pokoju i zamknęli drzwi. violet pewnie od razu pchnęła go na łóżko i wskoczyła na niego - wiesz, niedawno się zorientowałam, że mają tutaj plotkarę. pisała, że dobierałeś się do jakiejś georginy - spojrzała się na niego przenikliwym wzrokiem - chcę wiedzieć, czy to prawda - zaczynała odpinać mu guziki od koszulki.

- plotkara jest bardzo interesująca, wiesz? - uniósł brwi, z lekkim niedowierzaniem. rozpiął jej jakoś sprytnie sukienkę, nie wiem czemu sobie w mojej głowie ubzdurało, że ją miała, ale trudno. - a ja chcę wiedzieć czy naprawdę kręcisz się obok kilku - kiwnął głową na koniec swojej przemowy, uśmiechając się pod nosem. zdjął już jej całkiem sukienkę, całując bonusowo dekolt.

- tak. bzykam się z kilkoma naraz, nawet teraz - powiedziała ironicznie. jak już zdjęła jego koszulkę, to zaczęła dobierać się do jego spodni, co chwilę całując go w usta. oczywiście po francusku

pewnie chciał rzucić ironicznie, że on każdej zagląda w dekolt ale bardziej zajął się pozbawianiem jej już bielizny. zresztą to dla niego było znacznie ciekawsze niż słowa, ha! szczególnie jakieś wyjaśnienia! na pierwszy ogień poszedł stanik, potem przewrócił ją jakoś na plecy i zaczął całować, coraz niżej zapewne.

jęknęła cicho i pewnie zabawiali się z sobą jakiś czas. kiedy skończyli, violet położyła się na nim i przykryła kołdrą - je t'aime - dalej korzystała z tego, że on nie umie francuskiego, hihi. zaczęła głaskać go po policzku.

no patrz, ale akurat to zrozumiał, bo się uśmiechnął całkiem szeroko, pewnie pierwszy raz w swojej karierze pokazując idealnie proste i białe zęby, bo jakże inaczej! pocałował ją w sam środek ust, zawijając kosmyk jej włosów na palec.

idealnie białe zęby przy kopcącym jak komin palaczu. to dopiero okaz, hue hue.

uśmiechnęła się pod nosem - no i co kotku, bierzemy prysznic i się zbieramy, nie? - pocałowała go w czoło - no, chyba, że chcesz tu już zostać na noc - pocałowała go w nos - możemy też nocować u mnie, pod warunkiem, że zrobisz jutro śniadanie - zachichotała i pocałowała go w usta.

cicho, pewnie używa jakiejś fajowskiej pasty wybielającej i lata co chwilę do dentysty. a co!

- za dużo tych opcji - roześmiał się, jakoś głaszcząc ją po plecach. - proponuję, pomieszanie z poplątaniem i chodźmy pod prysznic i zostańmy tu na noc, co ty na to? - uniósł brwi, przecież nie będzie jej zmuszał do tego, czego nie chciała, cnie. brutalem to on nie był :c

podniosła się i zrobiła udawaną naburmuszoną minę (cholera wie, jak ta mina wygląda), zmrużyła lekko oczy - i tak się od niego nie wymigasz - po czym się roześmiała i zaczęła bawić się jego czupryną. coś dalej nie dawało biednej, zaborczej violet żyć - jeśli przelecisz tą georginę, to najpierw ukręcę łeb tej dziwce, a potem tobie - pocałowała go w nos, policzyła do dziesięciu i już mogła normalnie żyć.

roześmiał się, całkiem głośno szczerze mówiąc.
- a czy ktoś mówi, że chce ją przelecieć? - uśmiechnął się serdecznie i pogłaskał ją po policzku. pewnie nawet nie miał zamiaru, ani o tym nie myślał. no, szczególnie nie teraz! ale jednak najbardziej zainteresowało go to, że violet chyba stała się zazdrosnaaaa ; > tak się nad tym zastanawiał, bawiąc się kosmykiem jej włosów i co chwilę całując na kącik ust, sisi.

- ja mówię - powiedziała kąśliwie z naburmuszoną miną, ale znowu policzyła do dziesięciu i doszła do wniosku, że chyba sama się nakręca - przepraszam, przecież nie jesteś takim dupkiem. wymyśliłam sobie jakąś bzdurę, przepraszam - spuściła głowę na dół i starała się wyglądać jak najniewinniej, co od czasu do czasu jej wychodziło. zerkała co kilka sekund na niego badawczo.

pokiwał głową, uśmiechając się pod nosem.
- spokojnie, najwyżej oboje ukręcimy jej łeb - pocałował ją w czoło, głaszcząc dalej po plecach. pewnie jakoś uroczo zasnęli czy coś w tym rodzaju, albo w środku nocy przypomniało im się jak fajnie im było kilka godzin wcześniej i wiadomo, bo ja muszę lecieć uczyć się historii, bajos : **

pokój nr 376. violet pewnie po drodze zastanawiała się po co heather przeprowadziła się do hotelu, skoro ma własne mieszkanie! ale najwidoczniej nic sensownego nie wymyśliła, więc postanowiła, że się najzwyczajniej w świecie o to zapyta ;p zapukała kilkakrotnie do drzwi, czekając, az heather raczy jej otworzyć.

otworzyła więc, przeciskając się przez jakieś pudła. no, gdyby nie musiała to do hotelu by się nie przeprowadziła.
- cześć - otworzyła szerzej drzwi, żeby violet mogła wejść do środka. - i jak ci się podoba moje nowe gniazdko? - spytała niezbyt enruzjastycznie, rozkładając ręce żeby ukazać, bądź co bądź, duży pokój hotelowy. wszystkie pokoje były urządzone tak samo, więc nic ciekawego tutaj nie można było znaleźć. - boże, tutaj jest beznadziejnie - mruknęła pod nosem, rozglądając się w około. westchnęła głośno i usiadła na brzegu łóżka, podskakując lekko, aby sprawdzić jego wygodność.

- ale po co się tutaj przeprowadziłaś? przecież masz chyba własne mieszkanie, co nie? - spytała nieco zdziwiona jej wątpliwym entuzjazmem oraz samym faktem przeprowadzki. pewnie weszła do środka i ciekawsko rozglądała się po wnętrzu. pewnie usiadła sobie na jakimś krześle/fotelu/czymkolwiek i równie ciekawsko wpatrywała się w heather - coś się stało?