metjuł

violet podczas tych jej pląsów zauważyła oczywiście lekkie zamieszanie wokół blair-joshua-heather, ale bardziej jej uwagę przykuła płacząca ali na balkonie, więc szybciorem tam się znalazła - co się stało? - zapytała z troską w głosie, kładąc rękę na jej ramionku w ramach pokrzepienia - dlaczego płaczesz? coś się stało? - zapytała przyglądając jej się uważnie.

- nic - powiedziała łkając - hormony warjują a do tego alkohol. Tak juz mam, musze chwiele odczekac i bedzie okej. - powiedziała płacząc i usmiechając się do B i V. 

- hoho, heather - uniósł lekko ręce w geście niewinności - przecież tylko z nią rozmawiałem, czego ty ode mnie chcesz? - tak, najlepiej zrobić z heather idiotkę i się wszystkiego wyprzeć, mimo iż dzisiaj zapewne miał ochotę na ali. jednak do tego się nie przyzna. zresztą on nie umie racjonalnie myślec. pijany jest. jutro będzie żałować, dzisiaj jeszcze nie xd - przecież nic takiego nie zrobilem. wiesz, że podwalam się tylko do ciebie - tutaj się niecnie uśmiechnął i przyciągnął heather do siebie. no tak. tutaj znowu bym go strzeliła! xd dobra, muszę skończyć z tą agresją. xd

- max, do cholery jasnej - mruknęła pod nosem, najwidoczniej niezbyt zadowolona z tego, że znów się sama na niego nakręca. jednak po chwili jakoś to niezadowolenie jej przeszło, bo chyba poczuła się za pewnie, powiedziałabym jak u siebie w domu, bo tylko szybko zeskoczyła z łóżka, zatrzasnęła drzwi na kluczyk, żeby już im nikt nie przeszkadzał, po drodze zrzucając z siebie sukienkę i inne niepotrzebne jej w tym momencie rzeczy. zachichotała pod nosem, usadawiając się na maximilianie, po czym pewnie zaczęła go obnażać w trakcie przyjemnego całowania i tym inne nakręcające jeszcze bardziej rzeczy.

- boże ali! jesteś w ciąży?!! - violet zazwyczaj interpretuje cudze odpowiedzi w dziwne sposób, a w słowach ali zaniepokoiło ją słowo 'hormony' xd pewnie hormony, a raczej 'wariujące hormony' kojarzyły jej się z albo dojrzewaniem, albo z ciążo. założyła, że alison już okres dojrzewania ma za sobą, więc założyła, że jest w ciąży. boże, jak ja dziś kręcę! w każdym razie z niedowierzaniem wpatrywała się w ali nie wiedząc, czy ma się cieszyć, czy wręcz na odwrót ;p

- oh tak, tylko rozmawiałeś. no tak, nie wliczając tych tekścików, że chciałbyś żeby powiedziała to do ciebie nie do kieliszka, obejmowanie, ta cała rozmowa z odprowadzaniem, puszczanie oczek i podwalanie się to rzeczywiście, zgadza się, tylko z nią rozmawiałeś! - nie wytrzymała już i pacnęła go piąstką w ramię, kiedy ją do siebie przyciągnął. nie były jej teraz takie rzeczy w głowie, bo była bardziej nabuzowana i napalona na niego xdd spuściła bezsilnie ręce wzdłuż tułowia i miała ochotę się rozryczeć albo coś mu powiedzieć.

niech się tylko potem lauren nie dziwi, kiedy odmówi mu wiadomych przyjemności, a on nie będzie dawał za wygraną xd w każdym razie roześmiał się diabolicznie, zwłaszcza, że świadomość tego, że kochają się nie u siebie, na dodatek w każdej chwili ktoś może wejść/podejrzeć/podsłuchać wydawała mu się ekscytująca xd pewnie odwzajemniał czułości lauren, manewrując tak, że teraz on leżał na niej, no i znowu się zaczęło. ciekawe ile razy jeszcze to powtórzą xdddd

- nie oczywiście że nie! - powiedziała oburzona, nietety Alison po wypiciu niedość że płacze ale mówi tez prawde,chyba trzeba ją zastrzelić - raczej byłam.
Powoli płacz ustępywał i już tylko pozostało jej wycieranie policzków i nosa.

- oho, widzę, że jesteś zazdrosna - mruknął w jej kierunku, mrużąc lekko oczy - kto by się spodziewał? aż taka zazdrośnica z ciebie? - pokiwał z niedowierzaniem głową, po czym roześmiał się - w sumie masz rację. bezczelnie się do niej podwalałem. mam na nią ochotę i nie mogę się doczekać, kiedy się z nią prześpię, bo jest gorąca - stwierdzil, po czym się głośno roześmiał. pewnie specjalnie chciał sprawić, by heather była jeszcze bardziej zazdrosna! no i doprowadzili do tego, że joshua śmieje się w głos z heather-zazdrośnicy xd

- byłaś?! - zapytała z niedowierzaniem i podekscytowaniem w głosie - mój boże, jesteś mamą! - bo nie dopuszczała czegoś takiego jak aborcja, czy coś. zwłaszcza jak była pijana, to mało rzeczy dopuszczała do wiadomości xd - masz córeczkę, czy synka? a może bliźniaki? jak mają na imię? - zaczęła zadawać lawinę pytań, jakby nie patrzeć: bezsensownych. xd

pewnie dużo, bo apetyt rośnie w czasie jedzenia jak to mówią xddd no więc się tak zabawiali, a że lauren jakoś było przyjemniej to gdyby nie muzyka głośna, chyba że nagle ktoś ją wyłączył to by chyba rzeczywiście ich usłyszeli, jednak mniejsza z tym xd potem tylko jakoś sprytnie położyła się tak, że nogi zwisały jej z łóżka, więc mogła nimi machać na prawo i lewo, głowę kładąc na brzuchu maxa i pod nosem śpiewała jakąś piosenkę, podczas tego śpiewu cały czas chichocząc, więc nie szło jej rozumieć. wymachiwała też butelką z alkoholem, z której pewnie co chwilę trochę wychlapywała ;o

- hahahaha. dziewczyno uspokój sie -troche przeraziło ją zachowanie Violet, ale w sumie ona też by tak zareagowała. No ale nie wiedziała co jej odpowiedzieć bo wyciagle była skupiona na wycieraniu, poprawaniaiu i uporzadkowywaniu siebie. - Adele, dziewczynka, jak można wywnioskować po imionku. 
Powoli podniosła się, stała. Sukces, weszła do mieszkania, wciągając za sobą Violet bo nie chciała by tam zamarzła.

to ją jeszcze bardziej wkurzyło, niż wzbudziło zazdrość, więc wpatrywała się w niego w lekkim wmurowaniu, kręcąc z niedowierzaniem głową. - to ją do kurwy nędzy wreszcie przeleć na oczach wszystkich, po jaką cholerę jeszcze mi to mówisz?! - już nie wytrzymała tej zazdrości, złości oraz jakiegoś smutku i rozczarowania, że znów jej coś nie wychodzi, aż to mu wrzasnęła, po czym się rozpłakała. kiedy się rozpłakała, szybko otarła łzy z policzków, jednak wybiegła z mieszkania i usiadła sobie na najbliższym schodku od drzwi, opierając głowę o ścianę i wtedy się dopiero poryczała :<

no a max jej co chwilę tą butelkę wyrywał i też pociągał z niej dość spore łyki, aż pewnie w końcu opróżnili ją do dna - to jedna z fajniejszych imprez, na jakich byłem - uśmiechnął się cwaniacko pod nosem i pogłaskał lauren po łepetynce. w sumie chyba wszystkie ich wspólne imprezy kończyły się albo seksem, albo bójką i wyzywaniem się od najgorszych. jednak to drugie o dziwo się ostatnio nie zdarzało, jednak jeszcze wszystko przed nimi. zwłaszcza, że max może trochę złagodniał, ale jakoś znacznie się nie zmienił.

- jezu, masz córkę! nie mogę uwierzyć! - pisnęła i uściskała ali z gratulacjami - och, gratuluję! sama też chciałam mieć dziecko, no ale wiesz... trzeba urodzić - skinęła głową. z nawaloną w trzy dupy violet, każda dyskusja była nieco dziwna, bo violet nadawała jak katarynka bez sensu na dodatek - chciałabym ją kiedyś zobaczyć - westchnęła rozmarzona, wyobrażając sobie siebie jako mamę - a z kim masz tą dzidzię? - spytała zaciekawiona.

no i w tym oto momencie joshua poczuł się nie inaczej, niż głupio! jego głupi zart doprowadził heather do płaczu, a on sam nie bardzo wiedział co robić, toteż wyrwał za nią - ej, no przepraszam! nie płacz no! przecież tylko żartowałem i dobrze o tym wiesz! nie bądź takim głuptasem! - pewnie objął ją na dodatek, siadając obok niej i poklepał ją po ramionku, lekko się mieszając. jak już wcześniej wspomniałam, pewnie jutro dopiero dowie się, co tak konkretniej nabroił ;p

- za to mnie jutro czeka potężny kac i wory pod oczami - mruknęła pod nosem po czym ciężko westchnęła, spoglądając na to, że max wypił całą butelkę, a ona akurat miała ochotę się napić. - zaraz wracam - mruknęła pod nosem, po czym cmoknęła go jakoś miło w środek ust i w połowie drogi do drzwi dobrze jej się przypomniało, że nie ma nic na sobie xd chwyciła prześcieradło z łóżka, owinęła się nim i szybko wbiegła do salonu, kradnąc butelkę z jakimś przyjemnym trunkiem i według niej niezauważalnie znów wbiegła do sypialni, unosząc do góry swoją zdobycz. usadowiła się na brzuchu, podpierając łokciami o jakąś poduszkę i tak oto zaczęła wpatrywać się w maxa xd

- a tego akurat chyba ci nie zdradze chyba że jeszcze bardziej mnie narąbiesz. - powiedziała śmiejąc się na całe mieszkanie, pewnie na ulicy tez ją słyszeli. - bedziesz mogła ją zobaczyć, ale teraz pewnie leży w domu, w swoim łóżeczku i pewnie smacznie śpi pod nadzorem niańki.

- no to proszę - wcisnęła w ręce ali jakąś kolejną butelkę pełną trunku i z zaciekawieniem spojrzała na ali. co, jak co, ale z violet ciekawskie stworzenie było, więc chciała wiedzieć wszystko! xd - no pij - popędziła ją trochę, bo co jak co, ale chciała najwidoczniej ją upić, żeby jej się język rozwiązał xd - no to z kim masz małą adele? - zapytała w końcu unosząc lekko brwi i zerkając na ali pytająco ;p

- nie jestem jeszcze nawalaona, ale pewnie za 5 minut bede, bo moja głowa od 9 miesięcy, albo troche mniej, nie chce mi sie liczyć nie miała styczności z żadnym rodzajem alkoholu. - powiedziała wypijając do końca butelke - a może pobawimy sie w zgaduj zgadula? 

- zostaw mnie, zostaw - mruczała pod nosem, jakoś się od niego odsuwając, a raczej próbując bo szybko wpadła na ścianę, więc automatycznie pewnie dała się objąć joshowi, chodź teraz nie miała na to ochoty. pijana heather, mówiąca co myśli, więc teraz pewnie mu zacznie gadać to i owo. - ostatnio się po prostu zastanawiałam czy może chcesz być ze mną albo będzie coś z tego więcej niż lubienie się i seks, jednak teraz mogłam zauważyć, że chyba to tego zbytnio nie chcesz - stwierdziła, spoglądając na niego, a jak tak na niego spoglądnęła to tylko jeszcze bardziej się rozpłakała, więc oparła łokcie o kolana, a twarz schowała w dłoniach, bo się poczuła jak jakaś kretynka, gdy mu to tak wprost powiedziała :<

jednak max wyrwał jej ów butelkę z rąk i znów pociągnął kilka sporych łyków i dopiero wtedy oddał ją lauren. potem tylko leniwie przeciągnął się na łóżku, po czym cmoknął lauren w policzek. sięgnął do swoich spodni po papierosy i zapalniczkę i sobie zapalił papierosa, mocno zaciągając się nikotyną. nie dość, że używali cudzego łóżka do wiadomych celków, to pewnie jeszcze porozlewają alkohol i obsmrodzą ów sypialnię dymem papierosowym xd

- a skąd ja mam wiedzieć z kim sypiałaś? - pomyślała przez chwilę. w sumie zauważyła, że do ali podwalał się dzisiaj josh, więc na niego padło pierwsze podejrzenie, mimo iż niesłusznie xd - joshua?! - zerknęła na nią z niedowierzaniem, otwierając szeroko oczy, po czym sama pociągnęła z jakiejś butelki kilka łyków.

on w sumie też się poczuł jak kretyn. w sumie sam nie wiedział (uwaga teraz będę cytować slowackiego. tfu! mickiewicza:) 'czy to jest przyjaźn, czy to jest kochanie?' (uwaga, skończyłam cytować mickiewicza <ew. słowackiego>). trochę wmurowała go odpowiedź heather. jednak wiadomo, w jego stanie to tak nie bardzo wypowiadać się na takie tematy, bo można różne głupie rzeczy powiedzieć, a potem żałować. ale co do tego, to chyba był pewny - heather, przecież chcę - stwierdził patrząc się nanią wzrokiem cielątka.

kompletnie zapomniałam o tym, że tu siedzę, a może raczej, że blair tu siedzi, więc pewnie przez ten czas siedziała w łazience, bo miała jakieś mdłości po zbyt dużej dawce alkoholu. wyszła w końcu, trochę bledsza niż zwykle i nalała sobie najzwyklejszej wody, przyciszając trochę muzykę, od której już zaczynała ją boleć głowa, a i tak nie widziała, żeby ktoś tańczył. :