budka z lodami

Uśmiechnął się szeroko i złapał ją za tyłek i przysunał bliżej siebie. Zamruczał nawet. -Uwielbiam zabawy dla dorosłych. - Jedną rękę zatopił w jej włosach a drugą powędrował pod koszulkę/koszulę/kurtkę/bluzę/sukienkę/spódnice cokolwiek na sobie miała. Zaczął ją tam pewnie obmacywac pod jej okryciem. -Chce usłyszec wszystkie Twoje podpowiedzi i wskazówki. 

usiadła na nim okrakiem, chodź pewnie przeszkadzała jej w tym jej sukieneczka, więc musiała ją pewnie jakoś sprytnie podwinąć.
- dobrze zaczynasz - uniosła brwi i zachichotała. lekko przygryzła jego dolną wargę, a potem zabrała się na całowanie jego szyi, pewnie nawet odchliła mu jakoś kołnierzyk i pocałowała go w obojczyk. - podpowiedź: część praktyczna jest lepsza niż teoretyczna - oderwała się na chwilę od niego, chyba tylko po to, żeby pocałować go znów za chwilę.

To w takim razie skoro miała sukieneczkę to jego ręka powędrowała pod tą sukieneczkę. -Dobrze zaczynam, bo jestem mistrzem tej gry. -Pocałował ją ciągle się uśmiechając.

- do dzieła - powiedziała zachęcająco, wyłączając przy okazji sygnał swojej komórki, który non stop o sobie przypominał. miała ochotę rozpiąć mu już koszulę do końca, ale stwierdziła, że w miejscu pełnym dzieci, gdzie już tak czy siak się zbierały, hihi.

-Mówiąc 'do dzieła' masz na mysli 'tu i teraz? -Zamruczał jej do ucha i pewnie wsadził pod jej sukienkę także drugą ręke.

- bardzo możliwe - kiwnęła głową, chodź niezbyt jej się uśmiechało, żeby metalowe krzesło wbijało jej się w tyłek, czy coś w tym rodzaju... bo to raczej nieprzyjemnie jest, szczególnie zimne! zrzuciła pewnie z siebie tą jego marynarkę, co sobie pożyczyła przed chwilą.

Spojrzał jak zdejmuje marynarkę. -Już Cię rozgrzałem tak bardzo?

- rozumiem, że chcesz otrzymać odpowiedz twierdzącą, więc taka dostaniesz - uśmiechnęła się i kiwnęła głową, zarzucając marynarkę gdzieś na drugie krzesło, czy tak w pobliżu jakoś!

Oderwał się od niej i wpatrywał się w jej twarz. Spojrzał na zegarek i trochę posmutniał. -Będziemy musieli odłożyc naszą zabawę dla dorosłych na jutro. -Powiedział smutny, a nawet beznamiętnym tonem. Ciągle patrzył się jej w oczy. Tylko, że wyjął już ręce spod jej sukienki i złapał ją za dłoń.

- no trudno - zrobiła usta w podkówkę, schodząc z jego kolan, tak sądzę. zarzuciła znów na siebie jego marynarkę i związała włosy w jakiś najzwyklejszy kucyk.
cmoknęła go w policzek, siadając jakoś na krześle obok, które było piekielnie zimne więc wstała, poprawiając swoją sukienkę, znów zaczyna.

Wstał z krzesła i wyciągnął do niej rękę. -Chodź. Powiedz mi tylko gdzie chcesz iśc i odprowadzę Cię tam. -Uśmiechnął się smutno. Naprawdę żałował, że nie może zostac.

- do domu, prowadź - uśmiechnęła się kącikowo, biorąc jakąś torbę i tą gazetę o mamutach i podała mu dłoń. nie miała nic innego do roboty niż czytanie o klonowaniu i takich innych, więc przynajmniej dowie się nowych interesujących rzeczy, albo poogląda mecz z którego nic nie będzie rozumiała, ale przynajmniej okazja, żeby wcisnąć w siebie lody na siłę po osiemnastej.

Złapał ją za rękę i poszli w stronę jej domu. // mozesz zaczac.

coś ją apetyt na lody wziął. więc ściskając w dłoniach pasek od sportowej torby przebiegała wszystkie ulice i chodniki, spalając zbędne kilogramy. może i na jej szczęście wyszło to, że budka była dość daleko od uczelni? raczej. oparła się o najbliższą ławkę starając zaczerpnąć chodź odrobinę powietrza. - cholera. mogłam zaopatrzyć się w lepsze buty.. - spuściła wzrok na stopy, na których lśniły czerwone szpilki. a kij! pójdzie do najlepszego masażysty w mieście. przeklinając w duchu podbiegła bliżej, zastanawiając się jakie smaki wybrać. - że co?! - rozdarła się, przyglądając małej ulotce 'Zamknięte'. - nawet kury jeszcze nie poszły spać.. - burknęła, zerkając na zegarek. oburzona, ruszyła w kompletnie innym kierunku.

przechodziła sobie tędy, chociaż nie miała ochoty na lody i pewnie kończyła palić czy coś.

okejos, jestem.
przechodził sobie, pewnie chciał przewietrzyć największego na świecie kaca jakiego miał w życiu. mniejsza o to, mattowi też się nawet zdarza! nawet nie przyłożył zbyt większej uwagi do swoich włosów, które były na wszystkich stronach świata, zresztą chyba jak zawsze.
- o, bler - zmrużył oczy, kończąc kolejnego papierosa od kiedy wstał, jakieś pół godziny temu.

chyba większość ludzi w ny miała dzisiaj kaca.
- o matt - zaśmiała się. pewnie dokończyła papierosa i rzuciła gdzieś, przydeptując butem. nie dba o środowisko ;c. - co słychać?

kto dba o środowisko :c
- głowa boli i nic w tym nie pomaga - kiedy to mówił, pewnie zapomniał wyjąć papierosa z ust i mu wypadł. cały, co za marnotrawstwo! zaklął pod nosem, przydeptując trupa papierosa czubkiem buta. - kac cię też męczy? - spytał, unosząc jedną brew do góry, przyglądając jej się dokładnie.

- trochę - przeczytała cennik na budce i z oburzeniem stwierdziła, że nie ma truskawkowych. - ale już mi lepiej - powiedziała na wspomnienie tego jak czuła się zaraz po wstaniu. - więcej nie piję. hm, tak, mówię to za każdym razem jak mam kaca.

roześmiał się dość cicho, pewnie żeby nie wywołać jakiejś niepożądanej lawiny w jego głowie.
- podobno najlepiej znów zapić kaca - stwierdził, kiwając głową. tak, matt i jego mądrości. dla niego to trudno, że ktoś inny ma kaca albo nie chce. mniejsza o to. spojrzał na bler, a potem na lody jakie tam są, ale i tak dupa z tego bo budka dziś zamknięta. pewnie sanepid!

- no nie wiem - pokręciła głową. - chyba bym umarła - serio, miała wrażenie, że jak dziś się napije, to jutro nie wstanie z łóżka, albo wysiądzie jej serce albo coś takiego.

- kiedyś trzeba będzie spróbować. raz pomogło - wbił ręce w kieszeń, kopiąc jakiś kamyk, który obił się o jakaś straszą panią, na szczęście nogi nie głowę! spojrzał przepraszająco, niech się cieszy, mógł przecież ją spiorunować...
- na każde dwa drinki, szklanka wody też pomaga - powiedział do bler, kiwając jej palcem. trochę znał tych metod.....

- obeznany w tym jesteś - zerknęła na ową starszą panią, która pewnie właśnie groziła im pewnie laską. hm. - najczęściej jak mam kaca to nie wychodzę z domu, więc nie wiem co pomaga, bo cały dzień przesypiam - wzruszyła ramionami.

podrapał się po lekko zarośniętej brodzie, ale co nie oznacza, że zaraz wyglądał jak iron&wine, fuja.
- a potem budzisz się z jeszcze większym - pokiwał głową, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. oparł się tyłkiem o zamkniętą budkę, nikt nie będzie go stąd przeganiać w jakim razie i podstawił tą ową paczkę bler pod nos.

- jeszcze większym? hm, to chyba jednak się nie skuszę - spojrzała na paczkę papierosów. - rzucam - zakryła usta dłonią i ziewnęła. jasne, rzuca.