budka z lodami

- wiesz, zawsze można wyjechać do jakiś fajniejszych miejsc na trochę krócej niż dwa tygodnie - pokiwała głową, pewnie w obawie, że zaraz sama zostanie w nowym jorku i będzie korzystała z tych wszystkich rozrywem ale sama. a to frajda większa nie jest. rozejrzała się dookoła, pewnie już jej się w głowie kręciło od tych lodów i wszystkich innych rzeczy. - zostawisz mnie tu? - roześmiała się, maltretując w dłoniach jakaś serwetkę.

- na krócej niż dwa tygodnie? dla mnie nawet dwa tygodnie to zdecydowanie za krótko - zaśmiała się. - poza tym nie mam pomysłu, gdzie mogłabym jeszcze pojechać. a w sierpniu mam w planach londyn, bo mam tam kuzyna, który chce się przeprowadzić do nowego jorku i wtedy nie będę już miała gdzie jeździć - westchnęła. - tak, zostawiam cię - powiedziała dramatycznym tonem, a potem się uśmiechnęła. - nie, no co ty, przecież zostaje tu pełno innych osób, nawet nie zdążycie za mną zatęsknić.

położyła dłoń dramatycznie na czole, udając szloch czy coś w tym stylu ; d świetną aktorką nie była, ale nic z tego rodzaju, więc wyszło to bardziej komicznie niż kiedykolwiek. roześmiała się z własnej, najwidoczniej, głupoty i dość głupich pomysłów. ale dziś się wolała tym zbytnio nie przejmować.
- zdążymy, uwierz! pełno innych osób, które też wyjadą i zostanę odludną małpą - uniosła wysoko brwi w przerażeniu i otworzyła szeroko oczy. - aż zacznę przeglądać jakieś kolejne, dziwne oferty biur podróży - pokiwała głową, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- właśnie, też gdzieś wyjedź - przytaknęła. - nawet mogę cię zabrać ze sobą do londynu i zapoznać z moim fajnym kuzynem, jest tylko rok starszy ode mnie - zaśmiała się, zrzucając ze swoich spodni okruszki po wafelku i zakładając nogę na nogę. - serio - powiedziała po chwili namysłu. bo pewnie naprawdę miała fajnego kuzyna, nie to co ja, mam ich wielu, a najstarszy ma sześć lat......

oparła się łokciem o oparcie krzesła, a o dłoń oparła głowę. takie dziwne coś. zamyśliła się na chwilę, wgapiając swój wzrok w jakiś nieruszający się dziwnie listek. mniejsza o to, po chwili kiwnęła głową.
- nie chcę ci przeszkadzać, nie wytrzymałabyś ze mną - roześmiała się i zmrużyła oczy - nie no, pewnie na większość czasu bym znikała w jakiś dziwnych, podziemnych brytyjskich klubach - zachichotała, bo pewnie wiedziała, że tam są fajne koncerty, cnie.

- nie przeszkadzałabyś na pewno, no co ty, nie wytrzymam raczej ze swoim kuzynem, tak myślę. nie wysiedzę tam dwóch tygodni, to będzie sukces, jak wytrzymamy razem dwa-trzy dni. w dzieciństwie wzajemnie się nie znosiliśmy - powiedziała ze śmiechem, ale teraz i tak uważała, że nie ma na świecie fajniejszego chłopaka niż on, bo zastępował jej pewnie starszego brata! - podziemnych brytyjskich klubach? jejku, może jestem dziwna, ale zawsze bałam się tam chodzić - podrapała się po nadgarstku.

przypomniała sobie swoją ostatnią wycieczkę do londynu, uśmiechając się pod nosem.
- byłam tak jakieś dwa lata temu, chodziłam sobie do takich klubów i jakoś żyję - roześmiała się, bo właściwie była wtedy jeszcze małą, głupią dziewczynką, którą ciągnęła do wszystkiego co niedobre. oczywiście, żeby dopiec rodzicom. tak czy siak to zostały najlepsze wakacje jej życia, hih, pod znakiem ekscesów. jednak tego już nie powiedziała, bo jakby to wyglądało! heather woli pozostać niepozorna, hejo!

blair nigdy nie mogła 'zaszaleć' w londynie, bo zawsze nadzorował ją jonathan, czyli jej kuzyn. między innymi za to czasem go nie cierpiała.
- ja byłam tam ostatnio, kiedy byłam jeszcze w sumie dzieckiem, znaczy miałam z piętnaście, szesnaście lat - przypomniała sobie. - w każdym razie całe szczęście, że żyjesz, ale znając moje szczęście, a raczej jego brak, to pewnie stratowaliby mnie na jakimś koncercie, albo napadli, czy bóg wie co jeszcze - zachichotała.

przyszła do budki z lodami. na dworze było parno a jej jakoś zachciało zjeść się loda, orzeźwić i wgl. Zobaczyła dziewczyny więc podeszła do nich . - cześć wam, wam też tak gorąco ? - zapytała i podeszła do yy lodziarza.;ddd wzięła lody cytrynowe i fiołkowe. zachwyciła się smakiem fiołkowych. podeszła do dziewczyn. - mam smak fiołkowy i cytrynowy.- zafalowała brwiami i przypomniała sobie o ostatniej imprezie.- wiecie co ? chyba przestanę imprezować z fiolką. - skrzywiła się na samą myśl i się zaśmiała. - niedługo znajdę się na nagłówkach gazet pt. największa pijaczka na świecie.

podrapała się po łokciu z lekkim zakłopotaniem, bo pewnie uświadomiła sobie w główce, że właściwie ona sama jest jeszcze małym dzieckiem może nie umysłowo, ale wiekowo. uśmiechnęła się lekko, poprawiając swoją sukienkę. właściwie robiło jej się zimno w nogi, więc jeszcze potarła sobie łydkę, nachylając się lekko.
- oj tam, nie stratowaliby - machnęła ręką i automatycznie się wyprostowała, jakoś. - musisz kiedyś iść do takiego klubu, może nawet znajdziemy coś takiego podobnego w nowym jorku? - uniosła lekko jedna brew, uśmiechając się diabelsko. spojrzała na florkę, przybyłą, kojarzyła ją tylko z imprez! - fakt, drugi raz już tańczyłaś na stole - pokiwała do niej głową, nieco rozbawiona.

- coś podobnego w nowym jorku - zamyśliła się. - no cóż, może warto poszukać - pokiwała głową, ale jakoś bez entuzjazmu. - violet ma na ciebie aż taki zły wpływ? - zaśmiała się do flo, spoglądając na nią. tak, właściwie ona też kojarzyła ją głównie z imprez. zaczęła sobie rysować palcem na stole jakieś wzorki, nawet nie zdając sobie sprawy, że zaczyna coś tam nieświadomie pisać. ;c

przewróciła oczami. - no nieźle, nawet tego nie pamiętam. kurde, muszę sobie tą powaloną opinię zmienić, fiola mnie wykańcza. - pokręciła głową jednak uśmiechnięta. -oj wiesz raz na jakiś czas trzeba się napić, alkohol jest dla ludzi, a nie dla jakiś imbecyli, którzy płaczą,że nie mają domu a jak zbierają pieniądze to na wino, sorrii. -kończyła już gałkę fiołkową i patrzyła przed siebie. - bler jak tam z ijanem ? - ni stąd ni zowąd zapytała.

oparła się łokciami o blat stołu, patrząc sobie na wzorki, które rysuje blair. widocznie lubiła takie zgadywanki, kiedy ktoś coś pisał i się zgadywało co to za litera! teraz miała okazję się popisać umiejętnościami!
- jakim ianem? - spojrzała najpierw na florence, a potem podejrzeliwie na blair, unosząc brwi wysoko, oczekując odpowiedzi! - czuję się niedoinformowana! - oburzyła się lekko, ale tyko lekko, bo wiadomo.

przestała rysować palcem i spojrzała na florence.
- z jakim ianem? ach, z ianem! - przypomniała sobie nagle. - hm, nie wiem, a jak ma być? widziałam się z nim z dwa czy tam trzy razy - wzruszyła ramionami, mając niefajne wrażenie, że zaraz zacznie się jakieś swatanie, czy inne bzdury, które z reguły doprowadzały ją do szału. i wtedy rozbijała szklanki na głowach. ;d - więc nie wiem o co ci chodzi - dodała, wracając do rysowania, czy może raczej pisania i rysowania jakichś serduszek, zupełnie jak jakaś gimnazjalistka. ;c

- pamiętasz tego kochasia w devucie czy jak tam. ja go pamiętam jeszcze przed tym jak byłam lekko podpita. - podkreśliła dwa ostatnie słowa. -taki brunet z loczkami, muszę przyznać, że ładny. - stwierdziła i pofalowała brwiami. - no opowiadaj to był pierwsze spotkanie czy jak ? - zapytała bler. - oj a co tam bazgrzesz ? Wiatrak od komputera ? - wścibska była i to jak.

- serduszkooo! - uśmiechnęła się heather, klaszcząc w ręce. ale potem powiedziała tylko 'ups' i zakryła usta dłonią. wyszczerzyła się do blair, dalej klaszcząc czy coś w tym rodzaju! - blair, nie bądź skromna i opowiadaj! - rozkazała prawie że, muszę powiedzieć. widocznie lubiła słuchać takie bzdety, a potem zadawać miliony różnych pytań.

właściwie uświadomiła sobie, że sama nie wie co rysuje, ale ją to wciągnęło i nie mogła przestać, więc teraz kreśliła tylko jakieś niezrozumiałe nawet dla siebie linie.
- jezu, poznałam go kilka dni temu w klubie, nic wielkiego. jak ci się podoba, to przeprowadził się tu całkiem niedawno, więc chyba nikogo nie ma i nawet mogę ci dać jego numer - powiedziała, unosząc lekko kąciki ust i wpatrując się w blat stołu, przestając na chwilę rysować. a potem znowu zaczęła, to pewnie będzie jej nowy nawyk po tym, jak rzuciła papierosy! spojrzała na heather zdziwiona. - serduszko? nawet nie wiedziałam - zabrała ręce ze stołu, tak na wszelki wypadek i zaczęła sobie rysować na kolanie.

- mamo - podniosła ręce do góry. - sorii jaka ty ostrraaa. - wystawiła szereg śnieżnobiałych ząbków. - a masz kogoś innego,że tak mi go wpychasz? - podniosła jedną brew. - bo cię schleję i ciebie uznają za największą pijaczkę wszech czasów. - zachichotała. - bler idzie slalomem. - małe wyobrażenia nie zaskoczą. - kurcze, dobre te lody były. - stwierdziła i pokiwała głową.

spojrzała na florkę, uśmiechając się diabelsko.
- okej, to słuchaj, upijamy blair i wszystko nam wyśpiewa koncertowo ze wszystkimi szczegółami - stwierdziła w kierunku florki, a potem znów wyszczerzyła się do blair. oparła się łokciami o blat, jakoś wygodniej niż wcześniej i głowę położyła na nadgarsku, wpatrując się badawczo w blair, psikus! - chyba, że nam wszystko powiesz i wytłumaczysz rysowanie serduszek - pokiwała poważnie głową, dalej uśmiechając się diabelsko pod nosem.

zabiła wzrokiem najpierw jedną, potem drugą. no dobra, może nie zabiła, ale jej wzrok z pewnością przypominał bazyliszka.
- nie, flo, nie mam nikogo i w najbliższym czasie nie zamierzam mieć - powiedziała całkiem serio, a potem przeniosła wzrok na heather. - chyba byście tego nie chciały - powiedziała z uśmiechem, zanim zdążyła ugryźć się w język. - znaczy, hm... nie ma o czym mówić - przestała rysować serduszka. - naprawdę - dodała jeszcze, starając się ukryć zdenerwowanie.

opadła na oparcie krzesełka, zakładając nogę na nogę. skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, wpatrując się w blair, ale co chwilę zerkając na florkę, miała wrażenie że ma pełno pytań! albo tak jej się przynajmniej zdawało.
- czemu nie chciałybyśmy wiedzieć? - zdziwiła się, unosząc wysoko brwi. to zainteresowało ją jeszcze bardziej, no cóż! - znamy go? - uniosła podbródek.

- nie chciałybyście wiedzieć, bo nie ma o czym mówić, naprawdę - powiedziała, odgarniając włosy z czoła do tyłu. przypatrzyła się heather wzrokiem, który mówił 'naprawdę, serio, przysięgam, uwierzcie mi', o ile taki wzrok istnieje. pomyślała sobie, że ma o wiele za długi język. ale obiecała tony'emu, że nic nikomu nie powie, więc musiała z tego jakoś wybrnąć. zresztą sama chyba też nie chciała o tym mówić.

podrapała się zirytowana po głowie, zazwyczaj chciała znać odpowiedź na jakieś pytania. może jeszcze bardziej zaniepokoił ją wzrok, który posłała jej blair, więc tylko wbiła się mocniej w fotel, lekko się w nim obsuwają. otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, a pewnie raczej się spytać, ale widocznie jak równie szybko je otworzyła, tak równie szybko je zamknęła. wzruszyła ramionamii i i i.

westchnęła tylko i pokręciła głową, po czym rozejrzała się wokoło. miała nadzieję, że flo nie palnie nic głupiego, bo czasem chyba przypominała jej trochę violet, więc postanowiła zmienić temat na jakiś bezpieczniejszy.
- ee, więc, hm. flo, idziesz dzisiaj z nami na kręgle? - zapytała, zdając sobie sprawę, że właśnie się wkopała i będzie musiała tam iść.

florka chyba sobie poszła :c
heather w tym czasie próbowała energicznie kręcąc głową na wszystkie strony szukać torebki! jednak jej nie znalazła. siedziała chwilę w przerażeniu, robiąc jakaś dziwną skrzywioną minę. nagle przyszła ją w tych różnych zastanowieniach chęć na przyjaciela papierosa, pomocnego w każdej dziwnej sytuacji, rozwiązując ją na czas palenia. ale tylko i wyłącznie.
- macie papierosy? - spytała, ni z tego ni z owego, mając nadzieję, że torebkę zostawiła w domu, a nie padła ofiarą złodzieja torebek czy tam kieszonkowca, jakkolwiek oni się nazywają.