Starbucks.

- palisz? - zapytał lekko zdziwiony - nie wiedziałem, że palisz. jak masz ochotę zapalić, to możemy stą wyjść, skarbie - wskazał ręką na drzwi.

- chętnie - uśmiechnęła się w podziękowaniu za oszczędzenie jej jakiś tam cierpień i skrętu wszystkich części ciała. chyba ostatnio paliła coraz więcej, hihi. mniejsza o to, nawet. pewnie poszli gdzieś i zacznij gdzieś na powietrzu : >

wparowała tutaj z masą książek i ołówkiem za uchem. była wściekła, że kolejny wieczór spędzi nad książką. nienawidziła się uczyć, nienawidziła literatury. żałowała, że podjęła akurat ten kierunek studiów. w końcu zrobiła to tylko dlatego, żeby udowodnić wszystki wokół, że nie jest głupia.

Dzisiaj NY był całkiem zimny, więc postanowił zagrzac się w starbucksie ciepłą kawą. Zamówił sobie czarną kawę i usiadł przy stoliku przy oknie, żeby móc obserwowac ludzi.

pewnie jak zwykle nie miała w domu herbaty, tylko nieskończone pokłady różnych kaw, których zaczynała mieć dosyć. weszła do starbucksa i poprosiła o herbatę. rozejrzała się w poszukiwaniu wolnego stolika i dostrzegła chucka. podeszła do niego.
- czeeść - uśmiechnęła się. - mogę? - wskazała na krzesło. - co słychać?

-Hej. -Odwzajemnił uśmiech -Jasne, siadaj. U mnie w porządku. A u Ciebie? Dotarłaś wczoraj do domu?

- dotarłam - usiadła. - sam mnie odprowadziłeś - przypomniała mu z uśmiechem. pomieszała swoją herbatę, chociaż nie używała cukru. - dzisiaj wieczorem jest chyba jakaś impreza. nad jeziorem - poinformowała go, w razie gdyby chciał przyjść, czy coś.

-Wiem. Pamiętam. Nie byłem pijany. -Uśmiechnął się. -Chciałem się upewnic, czy na samą górę dotarłaś. A co to za impreza? Z jakiej okazji?

uśmiechnęła się. no tak, pewnie dotarła bez problemu. rzadko kiedy udało jej się upić dwoma drinkami.
- hmm, z tego co wiem to bez okazji - wzruszyła ramionami i napiła się herbaty. - widziałam się dzisiaj z mattem i stwierdziliśmy, że fajnie by było coś zorganizować.

-Rozumiem. -Pokręcił głową ze zrozumieniem. -Myślę, że to dobry pomysł. Można przyjsc z osobą towarzyszącą?

pokiwała głową.
- tak, myślę, że tak. przynajmniej będzie nas więcej - uśmiechnęła się i napiła się herbaty.

-No to fajnie. -Uśmiechnął się lekko i zamieszał swoja kawę. - A o której zaczyna się ta impreza?

- hmm - no tak, tego nie ustalili. - nie wiem, myślę, że około dwudziestej będzie w sam raz - powiedziała, bo nie sądziła, żeby zaczęło się wcześniej.

-No tak. -Zaśmiał się lekko. -Typowo nowojorska pora na imprezę. 

- czy ja wiem? może to nawet za wcześnie - napiła się herbaty. - jesteś z nowego yorku?

-Od 20.00 do 21.00 to taki chyba standard kiedy zaczynają się imprezy. Tak jestem z Nowego Jorku. Dlaczego pytasz? -Upił łyka kawy i spojrzał za okno, bo właśnie lunał niesamowity deszcz. - A Ty skąd jesteś?

- hm, tak z ciekawości. nie widywałam cię tu wcześniej - skrzywiła się patrząc na deszcz. świetnie, utknęła tu dopóki nie przestanie padać. - też jestem stąd, tyle że wcześniej mieszkałam na brooklynie.

-Może dlatego, że nie jestem typem imprezowicza. -posłal jej lekki uśmiech. -Wolałem domowe zacisze, albo poprostu spędzic wieczór na pracy. Trochę mi się to znudziło więc zacząłem wychodzic na salony. Ciebie też nigdy wczesnej nie widziałem.

- pracujesz? masz jakąś firmę? - zapytała, bo pewnie była jakaś ciekawska czy coś. - hmm, ja do tej pory też rzadko imprezowałam, raczej bardziej poświęcałam się studiom - chciała jeszcze dodać 'ale mi się znudziło'.

-Pracuję. Firme mam, po ojcu. Więc poprostu wiesz, muszę się zając rodzinnym interesem. A tak to też studjuję. Na jakim kierunku jesteś?

pokiwała głową.
- aktorstwo - westchnęła. - ale chyba nieszczególnie widzę siebie w roli aktorki - uśmiechnęła się.

-Wiedziałem, że skądś Cię kojarze. Grałaś już gdzieś? Czemu nie widzisz się w roli aktorki. Masz bardzo orginalną urodę myśle, że kamera by Cie pokochała.

- grałam tylko w szkolnych przedstawieniach - uśmiechnęła się. - hmm, nie mam oryginalnej urody, pełno takich jak ja na ulicach - stwierdziła.

-Występowałaś na Broadway'u? Jak byłem dzieckiem często tam chodziłem z moim ojcem. Może tam Cię widziałem. - Uśmiechnął się. -Urodę masz orginalną. Każda kobieta ma orginalną urodę.

- na broadway'u? raz - westchnęła. - miałam straszną tremę, dlatego myślę, że to nie dla mnie - stwierdziła. i wcale nie uważała, że ma oryginalną urodę, wręcz przeciwnie.