Black Calvados

- kimkolwiek i ja mamy się całkiem dobrze, taak - pokiwała twierdząco głową i zachichotała - nie ma się czego bać, abi wydaje się być słodka - wypiła zawartość swojego kieliszka i odstawiła go.

-Tutaj nie chodziło czy Abi jest miła czy nie. Tylko o to, że to jest mój pierwszy poważny związek. -Usmiechnął się lekko pod nosem i napił się drinka.

- ah, to w takim życzę powodzenia i wytrwałości - dla niej określenie 'poważny związek' kojarzyło się z czymś, co zazwyczaj kończy się ślubem - słodcy jesteście. znacie się tak krótko, to musiała być miłość od pierwszego wejrzenia. to takie romantyczne - westchnęła z uśmiechem.

-nie dziękuje. -powiedział stukając palcami o blat. -Żeby mówic tutaj o miłości to chyba jeszcze za wcześnie. -Posłał jej uśmiech. -A co u Ciebie? Z kimś się umawiasz? 

- eeee... myślę, że...eee, chyba tak, tak - skinęła głową i poprosiła barmana o drugi kieliszek.

Oparł się o bar. -Z kim? Powiedz mi coś więcej o tym, bo ostatnim razem jak rozmawialiśmy w bibliotece to mówiłaś, że jesteś bardzo samotna. -Uśmiechnął się i zamówił sobie tym razem martini.

Wszedł jakiś rozkojarzony, z rękami wbitymi w kieszenie, zmieszaną miną i rozbieganym wzrokiem. Skierował swoje kroki w kierunku baru. Zapewne potknął się (znając życie o własne nogi), więc musiał przytrzymać się jakiegoś stolika.

dobra, miał po drodze i skoro czak go zaprosił w sposób internetowy to sobie przyszedł. zresztą jak wyżej, miał po drodze to jeszcze bardziej kusiii. nęci, kręci, uwodzi i nęci czy jak inaczej to leciało, to ja nie wiem, raz mi się to o uszy obiło. odszukał wzrokiem gdzieś znajome twarze, pewnie namierzył violet&czaka, czaka&violet i dosiadł się obok nich.
- no cześć - uśmiechnął się lekko, już na wstępie gasząc do połowy zapalonego papierosa w jakiejś papierośnicy na stole, czy cokolwiek to było. przysiadł sobie, pewnie obok violet.

- nie mówiłam, że jestem bardzo samotna. mówiłam, że nikogo tu nie znam, ale mieszkam tu już kilkanaście dni, więc wiadomo, że to się zmieniło. poza tym okazało się, że jednak kogoś stąd znałam, tylko nie wiedziałam, ze tu mieszka. mam na myśli josie, poznałeś ją, jak byliśmy kiedyś w barze - uśmiechnęła się lekko. zauważyła matta i pewnie się do niego uśmiechnęła i pocałowała go w policzek na powitanie.

Spojrzał na Matthew i uśmiechnął się na jego widok. -Miło, że dotarłeś. -Powiedział i uścinał mu dłoń na powitanie. Spojrzał na chłopaka, który się potknął. Rozpoznał w nim swojego "dillera" ;D -Oliver! -Zawołał go i pokazał mu, że moze się dosiąsc do nich.

Ruszył na dalszy podbój drogi do baru. Był zdeterminowany żeby tam jednak dojść. I w końcu mu się to nawet udało! Zamówił sobie, hmm.. Frytki. Tak. Na frytki mam teraz ochotę, więc nie będą one. Czekał jeszcze na ketchup, bo nie ma sensu jeść czegokolwiek bez ketchupu. Zadowolony bez skrupułów dosiadł się do nich, bo sam nie będzie siedzieć, po za tym zauważył ich już z daleka i głupio było nie powiedzieć cześć Chuck'owi, którego przecież znał z małego incydentu z używaną bielizną. -Czeeść. -wyszczerzył zęby zadowolony.

- o czym mowa? - spytał unosząc brwi i przy okazji pewnie zamówił sobie przyjaciela jack'a danielsa dla przyjemności. pewnie usłyszał coś tylko o samotności, albo chciał się wbić w temacisko, bo chyba nikt nie lubi być poza nim. no mniejsza o to, spoglądał raz na czaka, raz na violet ale pewnie na nią o wiele dłużej, prawda!
no a potem przywitał się z oliverem, mówiąc że nazywa się matt.

- violet - krzyknęła swoje imię do olivera, a potem zwróciła się do matta - mowa o niczym szczególnym - wzruszyła ramionami i popiła trochę wina.

przyszła sobie, masując sobie jakiś kawałek czoła, co nie oznacza że się nie uderzyła w łepetynę. no ale trudno, wypadki chodzą po ludziach, szczególnie jeśli chodzi się tak jak ona w dniu dzisiejszym czyli nie zwracając uwagi na to co ma pod nogami. usiadła tam do stolika gdzie czak, violet, metjuł, wiadomo. rzuciła ogólne "cześć" i zrzuciła z siebie marynarkę, tym razem swoją.

Wyszczerzył zęby do Olivera. -Co dzisiaj sprzedajesz? -Zapytał. Zwrócił się do matta. -O samotności i związkach rozmawialiśmy. A o czym innym mozna rozmawiac w ciemnym barze?

-Matt. Matt. Matt. -powtórzył parę razy różnie akcentując. -A ja jestem Oliver. -kiwnął głową przegryzając swoim jedzeniem. Potem przeniósł wzrok na dziewczynę. -Oliver. -powtórzył tym razem w jej stronę. -Dziś? Na razie zawieszam swoją działalność. Z przykrością oznajmiam że nikt już dzisiaj nie kupuje porządnych produktów z NRD. ;_;

- o horrorach i ludzi kryjących się z piłami w każdym zakątku - pokiwał poważnie głową, zapalając papierosa, bo przecież nie pali już z dziesięć minut co jest dla niego grzechem. kiedyś trzeba będzie iść z nim na jakieś pranie mózgu czy coś w tym stylu! napił się łyka swojego trunku, przyglądając się pewnie wszystkim po kolei, jak on to miał w zwyczaju.

-Szkoda. Ja się interesuje takimi produktami. -Posłał mu uśmiech i przytulił do siebie Abi. -Musze przyznac, że tęskniłem za Tobą cały dzień.

- nienawidzę horrorów, brr - wzdrygnęła się - oli! jakie przeurocze imię - zaśmiała się, a potem przeniosła swój wzrok na abi i chucka i uśmiechnęła się do siebie.

-Cześć. -dopiero teraz zauważył Ab. Pochłoną parę frytków w zastraszającym tempie. Zakrztusił się tym ostatnim. Przekrzywił głowę. Nożeszkutwamać. Zapomniał ich ostrzec. -Ciotka Peggy na tym źle skończyła. -ostrzegł dziewczynę. o.o

- kiedyś się do nich przekonasz - spojrzał kątem oka na violet, bo pewnie był zajęty odpalaniem zepsutej zapalniczki, więc no sory, wkurzył się trochę bo to była jego ulubiona. ale w końcu się udało i był już szczęśliwy. - jakie produkty? - zainteresowało go to, objął ramieniem violet, jakoś sprytnie.

uniosła brwi - dla mnie też szykujesz taki koniec? nie lubisz, jak się mówi na ciebie oli? ja uważam, że brzmi to całkiem słodko - uśmiechnęła się pod nosem i przytuliła się do matta (skoro on ją objął ramieniem )

jakoś fajno wtuliła się w czaka, a co.
- ooo - przekrzywiła głowę i zmrużyła oczy, może żeby lepiej widzieć czaka albo dlatego, że tak piekielnie bolała ją głowa, że aż fiknęła koziołka w aptece, kupując jakiś fajny lek przeciwbólowy i musieli ją cucić. - to ta, która nie dała ci czekolady? - spytała olivera, unosząc brwi.

-NRD-owskich oczywiście. Używana bielizna jest teraz na topie, nie wiedziałeś? -pokręcił głową. -Gdzie ty żyjesz? -westchnął. Skierował wzrok na Violet. -Nie, nie jest całkiem słodko. Jak dla mnie. Nie lubię jak mnie ktoś tak nazywa. Taka obsesja, czy coś.-i powędrował dalej wzrokiem na Ab.- To ta -.- -no i się wszyscy oprócz niego w koło przytulali. Spooko.

- w takim razie przepraszam - uniosła lekko ręce do góry - obiecuję, że nie będę cię już tak nazywać, oli. to znaczy oliver. tak, oliver.