Wine Bar Torres

- wiesz, to nie było tutaj tylko w nashville, więc z drugiej strony się nie dziwię, że tacy tam przesiadywali - westchnęła. skrzywiła się na to co powiedział, myśląc sobie, że już nigdy nie wyjdzie po zmroku z domu, no bo to właściwie straszne jest! - nie wychodzę z domu po dwudziestej pierwszej - pokiwała poważnie głową i otworzyła jakoś szeroko oczy, ale wcale nie jak jakiś wytrzeszcz, bo ona brzydka nie była. co to to nie!

- i słusznie, bo jesteś taka drobniutka, że pewnie każdy by dał sobie z tobą rady - uśmiechnął się do niej pokrzepiająco - a poza tym, to chyba straszne jest, że gdy wychodzisz z domu skazujesz się na potencjalną napaść, brrr. nashville? moja jedna znajoma, z którą studiuję tam mieszka.

- brr, nie strasz mnie - podskoczyła lekko. objęła się rękami i potarła ramiona, ale potem się roześmiała. - teraz będę cię brała na każdy spacer po osiemnastej, jeśli się zgodzisz - uśmiechnęła się uroczo i zatrzepotała rzęsami, pewnie żeby się zgodził ją bronić, hihi.

- oczywiście, zrobię to z przyjemnością. mógłbym cię pilnować nawet cały dzień - chwila ciszy - prawie cały dzień - potem się uroczo roześmiał i pozbył się rzęsy, którą miała na policzku.

heather, oj, zarumieniła się lekko, czego może nie było widać w tym świetle, chyba że był uważny i miał sokoli wzrok czy jak to się mówi? chyba sokoli, no nieważne, w każdym razie dobry.
- trzymam cię za słowo - powiedziała poważnie, ale chyba powagi to ona trzymać nie może i cicho zachichotała.

słodko się roześmiał, kiedy usłyszał jej chichot - możesz mnie trzymać za co chcesz! - no a teraz roześmiał się z własnej głupoty - zarumieniłaś się, ej - był lekko rozbawiony tym faktem i znowu się rozesmiał!

- ej, nie ma tak - roześmiała się, dotykając swoich policzków. pewnie jak jej o tym wspomniał to się speszyła i jak chciała to ukryć to zarumieniła się jeszcze bardziej, no fak! potarła dłońmi policzki, szkoda że nie ma zimnych, podobno jak się przyłoży coś zimnego to przechodzi! mniejsza o to, westchnęła.

- nie, przestań! - zabrał jej ręce z okolic twarzy i położył je na stole - wyglądasz teraz jak dobrze wypieczone ciastko - uniósł brwi, uśmiechnął się i oblizał wargi, cały czas trzymając jej ręce.

zachichotała pewnie, ale stwierdziła, że nie będzie więcej tego robiła. no nic.
- okej, niech ci będzie - kiwnęła głową, uśmiechając się szeroko. pewnie jakoś próbowała schować policzek w ramię, ale jej się nie udało ; d zresztą, chyba nie ma do tego powodu, hihi!

- no nie chowaj się przede mną! - chwycił ją za policzek i niemal zmusił, żeby się na niego spojrzała - przecież nie gryzę - uśmiechnął się do niej pogodnie. potem pogłaskał ją po tym policzku i przestał ją dotykać, bo wyczuł, że to ją trochę krępuje. dokończył pić swoje wino.

nono patrzyła się na niego teraz całkiem uważnie!
- nie chowam się, ej - roześmiała się, pewnie już zaczynała panować nad swoją twarzą, nad jej mimiką i takimi innymi! pewnie nagle uaktywniła się jej ukryta nieśmiałość, szczególnie jak ktoś ją trochę onieśmiela i dobrze czuje się w jego towarzystwie, pod takimi względami heather chyba miała przerąbane, hihi. jeśli miał dłoń na stolę to bawiła się jego palcami, znaczy wiesz...

wiem, wiem ;p
przez dłuższą chwilę ją obserwował, jak to bawiła się jego palcami, rumieni się i jest nieśmiała ;p - jesteś słodka wiesz? - oświadczył w końcu i złapał jej rękę, która bawiła się jego ręką, po czym zaczął przyglądać się jej bardzo uważnie. znali się krótko, ale chyba naprawdę ją polubił.

uśmiechnęła się szeroko pokazując rządek zębów, jak z jakieś reklamówki bledamed! a co!
- oh, dzięki - uniosła brwi, pewnie już się nawet nie zarumieniła i uniosła się lekko nad stołem, uważając żeby włosy jej nagle nie wpadły gdzie tylko można, i pozwoliła sobie cmoknąć bo w policzek, prawda. hihi!

- ależ proszę - a on za to pozwolił cmoknąć ją sobie w nos. jednak potem stwierdził, że skoro się tak polubili, to zaryzykuje i pozwoli sobie na całus w usta, a co! pocałował ją trochę nieśmiało, bo tony po części był nieśmiały. w każdym razie potem spowrotem oparł się o swoje krzesło, bacznie obserwując jej reakcję. miał szczerą nadzieję, że się jeszcze bardziej nie zmiesza.

okej, chyba jej nieśmiałość i rumieńce chwilowo minęły. przesiadła się na krzesło obok niego czy co tam było, bo pewnie siedzieli przy przyjemnym stoliku. przekalkulowała sobie w głowie, że pewnie przez stół niewygodnie i dziko :c pozwoliła sobie na trochę dłuższego całusa, a co, przysuwając się do niego.

ucieszył się, że sprawy przybrały taki obrót, ale tylko kiedy ona usiadła obok niego i zaczęła go całować, to on zalał się rumieńcem. dopadła go lekka trema, bo uświadomił sobie, ze się chyba nią zauroczył ;p - teraz chyba ja wyglądam, jak przypieczone ciastko - stwierdził odrywając się od niej. potem złapał się za policzki posyłając jej przyjazny uśmiech.

spojrzała na jego rumieniec i się roześmiała, bo to właściwie było fajne, że najpierw ona, potem on, no nieważne. nie umiem dziś logicznie pisać ; d
- oh, w przypieczonym ciastku nie ma nic złego, naprawdę - uśmiechnęła się uroczo, łapiąc jego dłonie z policzków, tak jak on zrobił jej. oh, juł noł!

- pewnie, że nie. przynajmniej jest bardziej chrupiące - cmoknął ją szybciutko w nos, po czym zaśmiał się po cichu - naprawdę, nie spodziewałem się, że sprawy przybiorą dziś taki obrót. nie przypuszczałem, że to wszystko pójdzie tak szybko. no wiesz, że ty i ja... i w ogóle - zaczął bawić się swoimi dłońmi.

przekrzywiła lekko głowę w lewą stronę, pewnie tak jak ma na avatarku, hi.
- też się tego nie spodziewałam, ale nie ma w tym nic złego, prawda? - uniosła ramionka, uśmiechając się jakoś uroczo. pewnie znów musiała ogarnąć swoje włosy, bo była na tym punkcie przewrażliwiona, szczególnie jak chciała dobrze wyglądać. zresztą tak ma każdy, zdaje mi się tak!

- nie. jak dla mnie absolutnie nie ma w tym nic złego - uśmiechnął się i jeszcze raz ją pocałował - wręcz przeciwnie, myślę, że to jeden z najmilszych dni, jakie mi się tu przytrafiły, wiesz? - powiedział odgarniając jej długie włosy do tyłu, przy okazji zawijając sobie jedno pasmo na palec - muszę zapalić, może się gdzieś przejdziemy?

- chętnie, ale masz mnie bronić - roześmiała się, pukając go palcem w klatkę piersiową i pewnie poszli w jakieś przyjemne miejsce, zaczniesz prawda boś ty doby człowiek, cnie? ; > ; d

violet zachciało się wina, więc pociągnęła za sobą blair, mimo tego iż uważała, że wino w ny nie smakuje tak dobrze jak w paryżu. zamówiły butelkę ich zdaniem najlepszego trunku i pewnie usiadły przy stoliku.

miała nadzieję, że nie upije się na tyle, żeby mieć jutro kaca. wzięła kieliszek i upiła łyka. popatrzyła na violet, zastanawiając się jaki podjąć temat.

- czemu ostatnio tu nie ma żadnych imprez? - rzekła krzywiąc się trochę - wszyscy popadają chyba w jakieś depresje, czy pracoholizm, nie wiem nie wnikam. w każdym razie mam ochotę się gdzieś zabawić - wzruszyła ramionami.

- nie wiem, w ogóle rzadko kogo tu ostatnio widuję - wzruszyła ramionami i znowu się napiła. - może powtórz swoją imprezę, gdzie wszyscy rzucali się jakimś ciastem - zaśmiała się. ona pewnie nie miała ochoty na żadne imprezy. ;c