Wine Bar Torres

Przecież prawdziwemu Manhattańczykowi do szczęścia potrzebne jest wino, pieniądze i dobra zabawa.

Zamówiła sobie butelkę wina i delektowała się nim w samotnosci.

Przyszedł ale nie wie jakim cudem tu trafił moze przypadek a moze podświadomie chciał się czegoś napić.Podszedł do jakies półki i głośno się zastanawiał skąd on ma wiedziec które wino jest lepsiejsze od drugiego??

-Polecam Olorosso Sherry. -Powiedziała całkiem głośno siedząc przy stoliku niedaleko. Zauważyła jego niezdecydowanie na twarzy i postanowiła pomóc.

Popatrzył do góry bo moze mają tu taki bajerancko sprzet który pomaga niezdecydowanym jak on.Jednak to nie głos z sufitu tylko blondynka przy stoliku do której się odwrócił-Tak?A skąd wiesz???-moze ona go oszukuje

Kiwnęła palcem pokazujac na swoj stolik. -Bo właśnie tu pije. No i jestem tutaj stalym bywalcem, wiec znam kazda półeczkę, każdą buteleczke. A Olorosso Sherry jest zdecydowanie moim ulubionym.

Podszedł do niej blizej chociaż po tej gadce pomyślał ze moze ona jest jakąs reklamą tego miejsca a to wino co proponuje to pewnie kosztuje majątek.Podrapał się po nosie i wziął do ręki butelkę-Moge spróbowac??

-Jasne. -Pstryknela palcem i zaraz pojawil sie kelner z kieliszkiem dla niego. Postawil go na stole. Ona w miedzyczasie wyjela z torebki papierosa i go odpalila. -Pij.

Zająl sobie taborecik koło jej stoliczka i nalał sobie dośc spory kieliszek który trzymał w dłoni obserwując kolor,przejrzystosc i te inne duperele co się sprawdza w winie ,nauczył sie tego ogladając jakiś film.a potem sie pewnie napił i ocenił całą reszte o której mówili w tv

Cały czas przyglądała mu sie gdy sprawdzał te wszystkie duperele =p. Zaciągnęła się papierosem i wypuściła w górę dym i chwilę mu się przyglądała. Poczęstowała go papierosem. -i jak? smakuje?

podziekował za papierosa bo by mu tylko smak teraz popsuł-strasznie to słodkie-wydał werdykt-no ale moze byc -obejrzał dokładnie butelke-chyba taką wexme

Uśmiechnęła się. -Jesteś smakoszem wina?

uśmiechnął się też -nie jestem smakoszem alkoholii

-to jak tu trafiłeś?? -Zgasiła papierosa w popielniczce i napiła się wina.

rozejrzał się-ej nie wiem szedłem szedłem i tu wszedłem

-w sumie dobrze dla Ciebie. Gdybyś tu nie wszedł to dalej żyłbys w nieświadomosci, że gdzieś tam ludzie na świecie produkują tak dobre wino, które Ty mozesz kupic właśnie w Nowym Jorku.

-ej nie jestem taki głupi-oburzył się-nie znam się na winach ale je czasem pije przy wyjątkowych okazjach

-ale przyznaj, ze tego nie znales. -Wskazala na niego palcem robiac grozna mine.

pokręcił głową-nie znałem nie gustuje w winach słodkich tylko bardziej wytrawych

Jej telefon zaczął wibrowac na stoliku. -Właśnie na to czekałam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ale muszę się zmyc. Nowy Jork mnie wzywa. -Zebrała swoje rzeczy i wrzuciła do torebki. Zatrzymała się przy barze. Wzięła jeszcze na wynos dwie butelki swojego ulubionego wina. Zapłaciła gotówka. Przy wejsciu jeszcze na chwilę się zatrzymała i spojrzała na chłopaka. Nawet nie wiedziała jak ma na imię. -Jestem Scarlett. -Krzyknęła z uśmiechem. Pomachała mu i wyszła.

Pomachał za nią rekęa i nadal stał i wybierał jakies wina szkoda ze juz mu nikt nie pomoze

pomoże!
kendi może bardziej zwabiło oświetlenie tego baru, bo przecież tu jest prawie ciemno i nie było widać jej sińców pod oczami. miała wyrzuty sumienia bo po pijaku zadzwoniła do matki i się z nią pokłóciła, że nie wychowała ją na asertywną osobę i nie nauczyła odpowiedniej niezależności. puknęła alexa w plecy!

pomyślał ze to pewnie ta sama dziewczyna tym razem chce mu wcisnąc znowu coś słodkiego-nie dzieki sherry juz nie pije-rzucił w przestrzen przy okazji próbując dosięgnąc butelkę z same góry

przewróciła oczami, myśląc, że alex ma jakieś urojenia i gada sam do siebie. albo nagle przerwała mu fantazję o jakiejś dziewczynie z winami.
- boże, alex - westchnęła i rozpięła swoją kurtkę. nie chciało jej się wina, chciało jej się czegoś, co może powaliłoby ją po pierwszym kieliszku. podsunęła mu pod nogi stołek, który był obok, żeby wchodzić na te wyższe półki.

odwrócił się z wielkim usmiechem na twarzy bo poznał jej głos-cześc piękna,szpiegujesz mnie??-wdrapał się po tym stołeczku i sięgnąl po jakąs butelczyne która była tak za kurzona ze musiał na nią pare razy dmuchac zanim odczytał etykietkę