Micro, Silk & Cocoon CLUB

Usłyszał jakąś fajną piosenkę w tle. -Nie wiem jak wy moi kochani. Ale ja dzisiaj jestem w nastroju do tańca. A zresztą pełno tam fajnych dziewczyn. - Wstał i ruszył w strone parkietu. No i pewnie wywijał tam jakieś fajne cudacze tańce

a ona nie miała w ogóle ochoty na taniec. zamówiła sobie kolejnego drinka, chociaż znów zaczynała czuć jakieś kłucie w okolicach serca.

on nie tańczył z natury bo miał dwie lewe nogi,umiał tylko kiwac głowa w rytm muzyki i pewnie to robił.nawet wyszczerzył sie do bler-nie łam się przełam sie mała

- nie idziesz na parkiet? - spytała siedzącej obok bler, pewnie przysunęła się do niej o jedno miejsce, skoro nejt sobie poszedł wywijać. spojrzała tylko jak mu idzie i roześmiała się na widok jego figur tanecznych.
- nie wiem, mnie przynajmniej pocieszanie jeszcze bardziej dobija, ale widocznie oni nie byli warci twojej przyjaźni, wiesz - uśmiechnęła się i kiwnęła głową do zasmuconej bler. potem przeniosła wzrok na alexa, unosząc znacząco brwi, że pamięta i dziś popływają, na pewno.

- łatwo ci mówić - westchnęła. ok, miała wrażenie, że zachowuje się jak rozpieszczony bachor. przecież i tak nie byłaby z jimmym, więc dlaczego po prostu nie mogła się cieszyć szczęściem kayli? a potem spojrzała na kendi. - hm, wiesz, chyba nie każda przyjaciółka zachowuje się tak jak kajla, jeszcze nie doszłam do siebie, dzisiaj wróciłam ze szpitala i w ogóle nie chce mi się nic, nic, nic.

Powywijał sobie z jakąś całkiem przyjemną blondyneczką i wrócił do swoich towarzyszy od kieliszka. Wyjął z kieszeni cztery skręty i położył na barze. Jednego wziął sobie i go odpalił. Miał nadzieje, że pozostali się skuszą. 

on się pewnie skusił i bedzie miał fajne jazdy i bedą z kendi wieczorem polowac na lwy.usmiechnał się do Nata i zapalił sobie

wzięła jednego skręta i zapaliła. z reguły to ją odstresowywało. a dzisiaj wieczorem nie miała zamiaru się stresować, bo miała ochotę zaszaleć.

- ze szpitala? - zdziwiła się, pewnie nie czytała w większości wypocin plotkary, o ile o tym napisała. spojrzała na kieliszek bler, chyba nie powinna tego pić. - no wiadomo, że trzeba trochę odczekać, żeby dość do siebie, ale musi to chyba trwać jak najkrócej - stwierdziła, odpalając skręta.
- okej, nie gadajmy już o tym - powiedziała głośniej, żeby już nikt o tym nie myślał, ani nie odważył się nawet o tym powiedzieć. - jeśli ktoś to poruszy to chyba będzie musiał dziś wylądować w nocy w jeziorku - roześmiała się wypuszczając dym z ust.

- a takie tam. nic ważnego - skwitowała i dokończyła drinka i zaciągnęła się skrętem.

Wyjał z kieszeni 3 skręty i dal każdemu po jednym. -Będę się już zmywał. -Zostawil na barze 200$ bo nie wiedział za ile wypił i założył, że dzisiejszego wieczoru on stawiał. Uścinął rękę Alexa, pocalował w policzek Candy. Blair mocno przytulił -Jutro sprawdzę jak się czujesz. A teraz się trzymaj. -Przytulił ją znowu i też pocalował w policzek. Na zewnątrz złapał taksowkę. -Upper East Side-powiedział do kierowcy.

i pewjie znowu się usmiechnał na myśl o czekajacej ich wodzie,chyba chciał juz iśc i dlatego się wiercił na tym stołku

pożegnała się z nejtem i schowała tego skręta pewnie gdzieś do jakiejś swojej torebki, albo kieszeni marynarki. whatever.
- dobra, chyba my tez już będziemy lecieć - spojrzała na wiercącego się na krześle alexa, może ma owsiki? OH NOŁ! szi sacz e czarmer, oł noł.
- może jak jutro będziesz chciała wyskoczyć na jakieś zakupy czy kawę to możesz do mnie napisać, na poprawę humoru - uśmiechnęła się, dawała kiedyś jej numer chyba. a nawet jak nie to teraz dała jeszcze raz.

zostawiła pieniądze na stoliku.
- też się chyba zbieram. na razie - uśmiechnęła się do nich i wyszła.

pozegnał się ze wszystkimi i zeskoczył ze stołka bo pewnie teraz oni tez mogli isc

no i poszli, zaczne nawet u kendi........

no to ja już zacznę, żeby nie tracić. przyszli się najebać z florką, tak, żeby zapomniała o wszystkim. matta pewnie znów będą wkurzać te wszystkie światła i światełka, jakby nie można było dać kilka lamp i po sprawie! pewnie usiedli gdzieś na fajowskiej kanapie, bo on przy barze nie lubił, bo tam przychodzą sami tacy do barmana psychologa. zamówił sobie od razu trzy szklanki whiskey i się cieszył.

- a jaaaaa ?!!!!. - złożyła ręce w pięści i tak lekko walnęła - mi też zamów. -zafalowała brwiami. - nawalimy się - pokręciła biodrami. - wreszcie mam kogoś do napicia. - uśmiechnęła się zawadiacko, wczoraj się nawaliłam serio na ognisku byłam i wróciłam do domu na czworaka. oo`

ZŁE DZIECIE!1!!11 nie po to pan bóg dał ci nóżki

- no dobra, no dobra! - roześmiał się, zatrzymując jej pięści. jak na razie podsunął w jej stronę jedną ze swoich szklaneczek i pewnie sobie i jej zamówił kolejne! w sumie tak fajnie mieli ustawione w kolejne, no nieważne. tylko się zastanawiał jak potem wrócą do domu jak nawet zapomną pod jakimi adresami mieszkają. rzucił jej paczkę papierosów, już nie zgniecioną. - za co chcesz się nawalić? - spytał, przekręcając się jakoś w jej stronę i opróżniając jedną ze swoich szklanek.

-widzisz są takie rzeczy w życiu, o których chce się zapomnieć. -westchnęła i wzięła łyka, zaraz potem wyjęła fajkę i czekała na ognia. popatrzyła na niego. i tak popijała co jakiś czas, cnie.w głowie się zacznie kręcić i taka faza. - a ty czemu pijesz?
a po co są kolanka ? . ;ddd

żeby się poruszać w wieku niemowlęcym!

podpalił jej tego papierosa, bo chamem nie jest, potem zapaliczkę rzucił na stół, tak samo jak paczkę, bierz co chcesz. spojrzał na nią jakoś przenikliwie, zastanawiając się o czym ona chce zapomnieć!
- bo ty pijesz? - pokiwał głową, wypijając zawartość kolejnej szklanki, jednak już do połowy bo teraz mu się papierosa zachciało. - zresztą, ja nie potrzebuję szczególnego powodu - wzruszył ramionami, zaciągając się dość mocno.

i do wracania na czworaka.;d mam schodzić z kompa bo mama będzie robić jakąś pracę, bo ona jest na studiach i mnie odgania.

-dla bezbólu.;d - oparła się o kanapę. TRZEBA BYŁO WCZEŚNIEJ IŚĆ SIĘ NAJEBAĆ. - ułaee. - spiprzam siem .

pozdrów mamę, pogramy potem najwyżej : *

mhm. moja mum też cię pozdrawia. elo melo.;d

jej chyba dziś nawet super dj nie ruszy. siedziała sobie przy stoliku, leniwie sącząc swojego jakiegoś fajnego drinka. co chwilę rozglądała się po sali, pewnie na ludzi, którzy mają więcej energii niż ona. w drugiej ręce trzymała paczkę papierosów, ale co to za frajda jak się nie ma zapalniczki, znów.