lodowisko

- tak, pamiętam - skinął głową i uśmiechnął się nieco rozczulony do małej adele, ponieważ on dzieci lubił. pewnie nie wychwycił tych niezbyt przyjemnych wzroków na linii sasza - heather & julia, bo on kompletnie nie jest w temacie, jest niedzisiejszy, życie towarzyskie jest mu kompletnie obce, nie czyta plotkary i takie tam ;p

Rozglądnęła się dookoła bo zobaczyła jakieś dziwne spojrzenie saszki, albo zdwienie albo coś w tym stylu. No i zobaczyła julie i heather, ale wiedziała tylko tyle że Saszka pocałowała Josha no i na tym koniec, więc ogólnie odwróciła się i jej to zwisało. Posadziła małą Adele na ławce i stanęła przed Saszką. - Ale z ciebie sierota! - powiedziała. Mała zaczęła coś tam jęczęć wiec Alison powiedziała jej by się uspokoiła pewnie dała jej jakiegoś cukierka albo coś takiego. A mała widząc że coś się stało dała buziaka Saszce! 

pewnie wstała i popatrzyła na camerona, którego nie znała - taki ładny, a w takie złe sidła wpadł. - pokręciła głową i uśmiechnęła się do heder - oj wiesz, wstyd mi za wczoraj bo tak przeklinałam, jeszcze ta plotkara napisała, kto to jest? jak ona wygląda! podobno była na mojej imprezie! - szepnęła do niej poddenerwowana, wyjęła telefon. - nieodpisał- powiedziała robiąc pewnie jakąś zniesmaczoną minę - za jakie grzechy?! no wiem za jakie.. - popatrzyła na nią kątem oka. - cóż musiała jakaś diablica w postaci anioła w moje życie wpaść. - skrzywiła się i pewnie przepraszająco przytuliła heather- do końca życia będę ci dłużna - psychopatka! znaczy nie, bardzo była wrażliwa no ;

- obawiam sie, ze nie chce wam przeszkadzac, ale chyba musze do szpitala - jeknela sasza przerywajac to niezwykle slodkie przedstawienie, postanowila jednak nie przerywac rozmowy alison i camerona, nie mowiac o tym, ze nie miala zamiaru dluzej znosic swojego antyfanu. wstala i starala sie dojsc do drzwi. ale upadla ... znowu. tym razem bol sprawil, ze nie mogla sie poruszyc nawet o centymetr. lzy naplynely jej do oczu. zmruzyla oczy, wijac sie na zimnej posadce.

Spojrzała jak saszka wstaje a potem gdzies idzie no i upada. - Matko! Saszka! Nic ci nie jest? - Podała rękę Saszce no i próbowała ją podnieść, ale na próżno. Zaczerła po cichu przeklinać.

przestraszyła się nieco na początku, że może rzeczywiście jakaś psychopatka, a kiedy tak się do niej przytuliła, to o mało się nie wywaliła do tyłu! jednak jakoś sprytnie utrzymała równowagę, machając trochę rękami, jednak zaraz również przytuliła julię, klepiąc ją pocieszająco po ramieniu. - no no w porządku, nie musisz. przyzwyczaiłam się, że moje życie uczuciowe to jedna wielka klęska, więc nie masz się o co martwić, serio - zapewniła ją, na potwierdzenie tych słów uniosła lekko brwi i pokiwała twierdząco głową. rozejrzała się do okoła, czy przypadkiem do kompletu tego miłego towarzystwa szaszka&julia&heather nie strzelił teleporta również dżoszuła, jednak tak nie było. zerknęła tylko na szaszkę, której coś się chyba najwidoczniej stało, marszczając mocno brwi i pokazując julii to zdarzenie, jakoś dyskretnie.

cameron trochę się tym wszystko zestresował, no i spanikował chłopak. pierwszy dzień urlopu, po niekończącym się okresie pracoholizmu jak widać jest tragiczny w skutkach. oczywiście pomógł wstać saszy i wziął ją na ręce, wystosowywując w jej kierunku kolejne przeprosiny :< no a do alison posłał jeszcze błagalne spojrzenie, jakby chciał zapytań ' no i co ja mam teraz zrobić?!' xd

- Adele! Chodź! - krzyknęła w kierunku małej. Zobaczyła spojrzenie Camreona i powiedziała - wsadź mi ja tylko do takóśwki, prosze, bo jej nie doniose. No i pewnie jakoś tak wybiegła i zawołała taksówke. 

- nie. zreszta... - sasza zacisnela wargi powstrzymujac lzy. bol przeszywal ja cala. - nie przejmuj sie, potrzebuje pojechac do szpitala, tylko tyle... zaraz zamowie taksowke - powiedziala i nadal unieruchomiona probowala dorwac sie blackberry. wziela kilka glebokich oddechow probujac uruchomic telefon, ktory podczas wypadku najzwyczajniej na swiecie sie uszkodzil...  ze zrezygnowaniem cisnela komorka w podloge. dopiero teraz zrozumiala co to jest znalezc sie na lodzie, coz za cudowna ironiaaa. cameron pomogl jej wstac ( poraz 10x), poczym wzial ja na rece. - przepraszam. eh, jestem odrobine pechowa. - usmiechnela sie lekko.

popatrzyła na całą sytuację - widzę,że też dostała karę! - odwróciła się od świdrującej ją wzrokiem co jakiś czas blondyny (czyt. saszki). - oj dobra, niech się do mnie po prostu nie odzywa, zraniła mnie jednym słowem. - powiedziała i pewnie coś paznokciem zaczęła skrobać i patrzeć na heather jak zbity pies, rili. - oj niech mi już z oczu zniknie, wiesz co? pocałowałam wczoraj jakiegoś chłopaka! teraz mnie będą obwiniać. - skrzywiła się. - nie nachleję się już nigdy, zacznę pić jak kultularny człowiek. - obiecała, chociaż nie wierzyła w żadno swoje słowo.

- w sumie tylko chciałaś się zemścić, prawda? no więc... w sumie to oni wprowokowali tą sytuację, prawda? wiesz, ja chyba jestem osatnią osobą, która może udzielać dobre rady co do związków - westchnęła ciężko pod nosem, po czym zrobiła sobie kółko na około julii, aby lód się pod nią nie zapadł, lekko uśmiechając się pod nosem. - może po prostu porozmawiajcie z joshem? wyjaśnicie sobie i inne tym podobne - wzruszyła lekko ramionkami, zerkając na nią pytająco. - mam ochotę na watę cukrową - mruknęła niczym małe, trochę rozpieszczone dziecko, lekko się przygarbiając.

- to raczej ja jestem pechowy - stwierdził, krzywiąc się pod nosem, no i pewnie wpakował ją do taksówki i pojechali do szpitala, możliwe, że alison zabrała się z nimi, ale nie wiem, w każdym razie cameron pojechał wraz z poszkodowaną, no bo czuł się odpowiedzialny, bo to on spowodował wypadek.

PEwnie nie pojechała bo pomyślała sobie że może to długo wszystko zająć a mała musi iśc spać przed północą. Więc została tutaj, minęła Julie i Heather no i wyszła ruszając w kierunku Central Parku.

julia pewnie znów przylazła na lodowisko! może chciała się zabić? a, chyba nie, julia jeździła wręcz fantastycznie, pewnie sobie siedziała na ławce i skrobała łyżwami w lodzie dotąd aż podszedł pan i powiedział,że albo będzie jeździć albo wyszoruje do równości lód. no więc zaczęła jeździć, pewnie ludzie się wywalali a ona dalej jechała, czuła się jak w komedii. obraziła się za to,że jej chłopak pocałował się z inną.. no ale sam pocałunek ile może zniszczyć. pewnie znów usiadła na ławce, ale o kilkanaście metrów dalej, jednak nie robiła temu panu na złość i nie skrobała łyżwą w lodzie, oh. zastanawiała się co z saszką, może gdzieś tam wyklina ją, a może stoi za nią z nożem. julia automatycznie się odwróciła, jednak to stał jakiś dziadzio i z trudem ściągał łyżwę.

gdzieś tutaj śmigała sobie heather, która miała już prawie cały tyłek w siniakach od tych wszystkich swoich dzisiejszych upadków, jednak wiemy, że to dość uparta istota, więc chcę się perfekcyjniej wręcz nauczyć jazdy na łyżwach, co na razie wydawało jej się nieprawdopodobne. co jakiś czas łapała się tylko kogoś za ramię, mrucząc pod nosem niezbyt przyjemne słowa na cały świat. zauważyła julię na trybunach czy tam ławeczce, nie wiem, jednak mniejsza. podjechała do niej już bez żadnego szwanku, po czym się tylko wyżaliła: - nie czuję tyłka od upadków - bardzo niezadowolonym tonem, marszcząc mocno brwi.

popatrzyła z rozbawieniem na heather - oj biedna ty biedna, miałam pisać ci esemesa żebyś przyszła! a może nawet napisałam? nie wiem, skleroza. - przewróciła oczami i zaśmiała się - siadaj, zagrzej tyłek - poklepała miejsce obok siebie i popatrzyła z wyszczerzem jak gdyby nigdy nic na heder. - jeju, od wczoraj lubię tu być, można fajne widoki zobaczyć, np. jak sasza łamie sobie jakąś tam część ciała. - przewróciła oczami - z dżoszem pisałam wczoraj - powiedziała i wyjęła telefon - chciałabym zajrzeć do jego telefonu - przygryzła wargę i popatrzyła na heath, jak jakieś wścibskie dziecko, zaśmiała się - oh jakie to życie jest głupie. - powiedziała bardzo MĄDRE SŁOWA!

usiadła więc grzecznie, po czym tylko zaczęła odwiązywać swoje łyżwy, jednak chyba zawiązała ja na około kostki na taki supełek, żeby jej nie spadały z tej jej lichej kostki, że aż nie mogła tego rozplątać. westchnęła tylko ciężko, kręcąc głową z niedowierzaniem. zaczęła tylko chichotać gdy wspomniała o połamanej szaszy, jednak zaraz się powstrzymała, bo to niefajne jak ktoś się śmieje z cudzego nieszczęścia, nawet jak się go nie lubi :< - nie przejmuj się nią. ona pewnie jest niewyżyta seksualnie nie josh - nie wiadomo czy to było pocieszenie czy też nie, jednak heather tylko się wyszczerzyła, wzruszając lekko ramionkami. - zresztą on by ci czegoś takiego nie zrobił - zapewniła ją, kiwając głową na potwierdzenie tych słów.

http://www.scribbld.net/users/baobabble/161928.html#cutid1 napotkałam przypadkiem kulikovą jak coś.
oczywiście julia zaśmiała się z tego niewyżycia seksualnego i przytaknęła głową na znak,że się zgadza z heather, ale z tym drugim to już nie chciała się zgodzić - nie masz pewności,że tego nie chciał, rozmawiałaś z nim? - zapytała - nieważne, skończmy ten temat. - pokręciła głową marszcząc brwi, popatrzyła na 'hedzię' xd - może spotkamy się dzisiaj w większej grupie? hm? -popatrzyła na nią z lekkim uśmiechem - no wiesz violet ktoś tam ktoś tam, jakieś ognisko, nie musimy się przecież po klubach szlajać. - westchnęła i pomyślała sobie o ostatnim klubowym spotkaniu - popijemy, na plaży na przykład albo zamiast pić nażremy się czipsów i zsikamy się po nachlejemy się oranżadą z kiosku - zachichotała i popatrzyła pytająco na heder- oczywiście jeśli chcesz, to napiszemy jako my dwie i wszyscy przyjdą i oh jezu napaliłam się, za bardzo - przewróciła juliowo oczami i 100039499 raz się zaśmiała.

- ognisko? - zmarszczyła nieco nos, zastanawiając się czy opłaca się robić ognisko na jesieni na plaży, jednak pewnie tak, chodź ciepło nie jest. jednak jak popiją to pewnie nawet zabawią się w jakiś morsów czy coś! nie wiem jak się nazywają ci masochiści co biegają w zimnej wodzie, ale są dziwni. - czemu nie? szczególnie, że stwierdziłam, że się stąd zmywam. nie mam co już tutaj robić ogólnie, nie zdałam do żadnej szkoły, bo nazwali mnie największym beztalenciem jakie w życiu pisało test w ich placówce, więc warto byłoby jeszcze jakieś imprezy tutaj zrobić - pokiwała energicznie głową, tym samym zgadzając się na ten pomysł. westchnęła, po czym wbiła wzrok w jakieś małego królika, a właściwie w małe dziecko w przebraniu królika, która jeździło lepiej od niej! :<

popatrzyła na heather - chodź pojeździmy - i pewnie wyciągnęła ją na taflę lodu i zaczęła ciągnąć za sobą tak by nie wywróciła się twarzą ani tyłkiem,
nie wiem w jaki cudowny sposób ją ona asekurowała, ale jakoś tam było, no.
- heeejoł! - zrobiła jakiś tam slalom i tam pewnie wirowały po lodowisku.

Kroczył dumnie w łyżwach po macie, żeby wejść na lód. Ostrożnie, trzymając się poręczy wszedł na lodowisko i opierając się o barierkę przybrał swoją pozę tzw. 'na podryw'. Hm.. Dopóki mu się nogi nie rozjechały i nie walnął brodą o lód, tak, że mu aż w uszach zadzwoniło.

no to pewnie sobie tak jeszcze trochę tak wirowały, aż heather wreszcie popukała julię po ramieniu, wysoko unosząc brwi. - czy to nie jest przypadkiem ten którego całowałaś w klubie? - spytała, uważnie przyglądając się vincentowi, który się zaraz wywalił! zachichotała tylko pod nosem, drapiąc się z lekkim zakłopotaniem po głowie.

- kuźwa! - popatrzyła odwróciła się do heather i oczywiście się wyglebały, nie ma to jak zmiażdżony móżdżek, który nie koordynuje ruchu juliowego! xd obróciła się do heder -tak! to jego pocałowałam wtedy no wiesz! na tym! no ! - wywaliło jej pamięć z głowy, co jest normalne, jej myśli są ciałem astralnym wyszły z jej głupiego łba! - no na tych urodzinach alison! - w końcu myśli wróciły do jej głowy - a co ja zrobię skoro on mnie zapamiętał? powiem, hej nie jestem prostytutką albo galerianką albo nie wiem? - położyła się na lodzie - matko!

kiedy po raz miliony dziś upadła na tyłek, mruknęła pod nosem tylko wymowne 'ał', że jej szanowne cztery litery już więcej upadków dziś nie zniosą, więc lepiej niech panuje na swoimi ruchami, bo gipsu na pośladki nie ma! - powiedz mu, nie wiem, może że byłaś pijana? albo że przypominał ci twojego chłopaka, a że byłaś pijna, niego ogłuszona muzyką i było ciemno to go pomyliłaś? hm? - dodała tylko, patrząc na nią z nadzieją, że jej pomysły przejdą. w każdym razie sprytnie się podniosła przy pomocy nogi jakiegoś miłego pana, którego zresztą zaraz przez to wywaliła, po czym ciągnąć julię po lodzie, zmierzała w kierunku vincentego!

Wstał i otrzepał się z niewidocznego pyłu. Spojrzał na dziewczyny leżące na środku lodowiska. Trudno było ich nie zauważyć. Zauważył że się podnoszą i do niego podjeżdżając, pewnie natychmiast się trochę wyprężył. Po chwili rozponał tą dziewczynę która się na niego rzuciła. -Cześć, erotomanów chyba ciągnie do siebie, co? -błysnął baiłymi zębami.