ławka z widokiem na GW bridge

- nie mówię tak, jakbym widział cię po raz ostatni, tylko mówię tak, bo cię widzę pierwszy raz od długiego czasu - wzruszył lekko ramionami uśmiechając się promiennie - wyglądasz ślicznie nawet bez dawki kofeiny. tak na marginesie, to pewnie wybrałabyś się teraz na kawę, co nie? - to można potraktować jako zaproszenie na kawę z jego strony ;p

zerknęła na zegarek w telefonie. właściwie myślała, że jest wcześniej i doskonale wiedziała, że jeśli o tej porze wypije kawę, to pewnie nie będzie spała całą noc. ale przynajmniej narobi wszystkie zaległości w odcinkach doktora housa! xd
- tak, chyba tak - przytaknęła wobec tego i pewnie poszli na kawę w takim razie, zacznę gdzieś. xd

znalazła tą uroczą alejkę, więc usiadła na tej ławeczce. możliwe, że usiadła pod jakąś lampą, więc korzystając z okazji, wyjęła jakąś niewielką kartkę i długopis, zaczynając rysować widok, jednak co może wyjść na kolanie. może nawet wychodziło, nuciła sobie pod nosem jakąś przyjemną melodię, jakiejś wesołej piosenki, którą akurat usłyszała w radiu i się do niej przyczepiła na najbliższy tydzień czy nawet więcej.

violet siedziała na ławce, trzymając kolorowy parasol, który chronił ją przed deszczem. akurat pewnie wracała od swojego psychoanalityka i najwidoczniej nie spieszyło się jej do domu, zwłaszcza, że krople uderzające o jej parasol bardzo ją relaksowały <3

w sumie chciałam zacząć u blair, ale coś mi się dzieje z mozillą i nie chce mi otworzyć tej strony :<

pewnie siedziała sobie na tej ławce, ale sama, a nie jak ta urocza para na zdjęciu. mniejsza jednak o to, bo chyba miała całkiem dobry humor, zupełnie bez powodu, tak jak ja dzisiaj. poprawiła swoją bluzkę z rękawem 3/4 w kolorze khaki i obserwowała ten most, z dziwnym i przerażającym wrażeniem, że zaraz się zawali. miejmy nadzieję, że nie miała nadprzyrodzonych zdolności, ani nie była medium!

nie odpowiadam za składność zdań, które będę pisać. za wszelkie beznadziejności przepraszam, ale coś dziś jest ze mną nieteges do końca. będę się starać w każdym razie xd

nie wiem co tutaj robił, jednak się teleportował i ogólnie. nie to, że śledził blair czy coś w ten deseń. matko, jakże ja pisać nie umiem. nieważne. przejdę do konkretów, a nie jakiegoś lania wody ;d przysiadł sobie obok blair, nawet pozwalając sobie objąć ją ramieniem. możliwe, że dziś był jakiś aż zadziwiająco rozluźniony nikt nie wie dlaczego.
- no co tam? - mruknął tylko pod nosem, dokańczając papierosa, którego niedopałek rzucił przed siebie.

okej, okej, póki się odczytuję to nie jest źle ;p

przestała się patrzeć na most, bo właściwie wyglądało to trochę tak, jakby chciała go zburzyć za pomocą wzroku. to się chyba nazywa telekineza, albo coś pomieszałam. w każdym razie na pewno tak nie było, bo stety albo niestety nie miała żadnych paranormalnych zdolności.
- wszystko w porządku. a u ciebie? - zapytała i z rozpędu pocałowała go na powitanie w kącik ust, ale widocznie lekko ją to zmieszało, dlatego zaraz wróciła do wpatrywania się w most.

zapewne ian 'sokoli wzrok, wszystkowiedzący, przemądrzały i snobistyczny' jakiśtam, zauważył to jej lekkie zmieszanie. nic jednak sobie z tego nie zrobił, tylko uśmiechnął się pod nosem, bo mu się całkiem to powitanie podobało. komu by się nie podobało z punktu widzenia faceta, chyba. no, mniejsza z tym, nie siedzę w głowie faceta.
obejrzałabym sobie 27 sukienek. tak w ogóle nie na temat, ale potem zapomnę co chciałam oglądać i dupa ;d
- całkiem w porządku. planujesz coś na ostatni, pełny, tydzień wakacji? - uniósł lekko jedną brew, wpatrując się w nią chwilę, jednak potem przeniósł potem wzrok na ten most.

nie oglądałam tego, mam ochotę na jakiś fajny horror ;d

po jakiejś niezbyt długiej chwili, kiedy już dotarło do niej, że właściwie chyba nie zrobiła nic strasznego i karygodnego, wreszcie spojrzała na iana.
- nie, raczej nie. w sumie mieszka u mnie koleżanka, a że nie ma się najlepiej, to raczej powinnam siedzieć w domu i się nią opiekować - powiedziała, chociaż heather i tak namawiała ją do tego, żeby wychodziła, pewnie z zamiarem palenia za wszystkie czasy. xd - a ty?

heather to już tam pewnie wykopciła całą paczkę i znów zasnęła na balkonie xdd cholera, enter mi nie działa!
o, działa ;d
trochę go ta koleżanka zgasiła, jednak miał nadzieję, że koleżanka ma się dobrze i blair mieszka z nią tylko towarzysko. jednak że dobrze się nie ma, to go jeszcze bardziej zgasiło, że blair będzie musiała teraz wracać do domu o dwudziestej, siedzieć tam cały czas i ogólnie dupcia. tak sobie to przynajmniej wyobrażał w swojej mądrej główce ;d
- aha - pokiwał głową ze zrozumieniem, oczywiście. - w sumie ja też i pomyślałem sobie, że moglibyśmy gdzieś zawsze pójść, wyjechać, pochodzić czy coś w tym stylu. ale jak musisz się opiekować koleżanką to nie wymuszam nic - wzruszył ramionami z aż za dużą chyba wyrozumiałością. chodź możliwe z lekką irytacją, jednak tego nie pokazał, prawda.

- w sumie nie muszę z nią siedzieć dwadzieścia cztery godziny na dobę. zwłaszcza, że ona tego nie chce, no i chyba czuje się już trochę lepiej, a przynajmniej tak mi się wydaje - powiedziała i chyba odniosła wrażenie, że ianowi się to nie bardzo spodobało. w zasadzie przypomniała sobie, że mieli razem popłynąć w rejs, ale zapomniała już kiedy. :< no i pewnie zastanawiała się co na ten czas z heather. znając blair to będzie ją też chciała zabrać. ;dd

- w każdym razie jak będziesz miała trochę czasu lub będziesz chciała się wyrwać to daj znać - uśmiechnął się przyjemnie. no, a wracając do wszelkich oznak i gestów czy jak to się tam nazywa i nazwać to można, cały czas się uśmiechając jakoś sprytnie złapał ją lekko za podbródek, przekręcając lekko jej twarz w swoją stronę, tylko po to aby jakoś miło pozwolić sobie pocałować ją w środek ust, a następnie odgarnąć na bok włosy, które opadały jej na twarz.

pokiwała tylko głową, na znak, że będzie pamiętać, że ma mu dać znać (czy mi się wydaje, czy to tak trochę nonsensownie brzmi?).
- w sumie mieliśmy popłynąć w rejs - przypomniała mu, może nawet z lekkim entuzjazmem, bo wizja rejsu całkiem jej się spodobała, mimo, że nadal bała się rekinów, glonów i innych różnych wodnych stworzeń. dobrze, że przynajmniej nie wierzyła w potwora z loch ness. ;d

florence przechodziła obok tej ławki, ostatnio wybierała się wszędzie na piechotę, nie chciało jej się wyjmować z garażu roweru, ani pożyczać od ciotki samochodu, na własny do tej pory nie zarobiła. popatrzyła tak na widok ten piękny i westchnęła sobie ładnie, już była dziesięć metrów od niej (ławki) i gdy się tak odwróciła zachciało jej się do niej wrócić i usiąść na niej patrząc na te śliczne widoczki, oh! wróciła...usiadła.

znalazł się też tutaj ian, nie że śledzi naszą florence ani nic w tym stylu, przecież przypadki i inne takie chodzą po ludziach, cnie. no to chodził sobie tutaj i pewnie przechodził nawet obok tej sławnej ławki na której sobie siedziała florence, jednak z początku jej nie zauważył! bo palił milionowego papierosa i był jakiś taki zamyślony i wpatrzony w jeden punkt przed siebie. jak myśliciel-marzyciel normalnie. będą o nim książki pisać i filmy kręcić. jednak gdy się ocknął no to wypadałoby się z florką przywitać, więc cofnął się w drodze i przysiadł obok niej, pozwalając sobie ją objąć ramieniem nawet ci powiem. - no co tam? - zapytał tylko, gasząc papierosa o brzeg ławki i wyrzucając niedopałek gdzies przed siebie.

właściwie to nie drgnęła, może trochę nie zaczaiła na moment o co chodzi, ale jak poczuła ten jego specyficzny zapach, oczywiście ładny nawet nie miała zamiaru się odwracać w jego stronę. - hmm.. właściwie to jestem chyba najgorszą dziewczyną pod słońcem. - nie miała zamiaru mu się wyżalać i płakać na ramię, po prostu musiała w końcu na siebie przeklnąć, może nie mówiąc kurwa mać tylko obrazić siebie samą zdaniem,że jest po prostu beznadziejna i chyba każdy o tym wie. - widzisz, nie lubię plotkary. - wycedziła tak nagle i patrzyła sobie ów tam.

zmarszczył nieco brwi, bo wcale nie wiedział o co chodzi. plotkarę czytał czy po trzy, a jednak uważał, że czasem jest potrzebna, ponieważ czyta innym w myślach i można dowiedzieć się czegoś ciekawego, nawet o sobie! no popatrz, albo on miał odmienne zdanie na ten temat albo był pieprznięty w łeb w dzieciństwie i mu się kabelki poprzestawiały. - niby czemu? - zdziwił się nieco co do tego stwierdzenia, że jest najgorsza pod słońcem. oj tam, może mu się wyżalać, bo on powinien być jakimś psychologiem z powołania. - plotkary chyba nie lubi połowa populacji - zauważył bystrze, zerkając na nią badawczo, że wtf ogólnie.

- może niektórzy lubią być zauważalni. - powiedziała i oczywiście pomyślała o bler, ona to już całkiem, pewnie niedługo jakiegoś nowego będzie miała. jeszcze niedawno ją kochała jak siostrę, dziś żywiła ją jakimś wstrętem. nie mogła pojąć,że potrafi tak obracać się z chłopakami na prawo i na lewo. może flor nie zauważała swoich wad, np. że nie widziała się z cameronem chyba z tydzień, dla niej to było normalne. - a jeśli o mnie chodzi, to nic nic. - nie chciała już o sobie pieprzyć bo jeszcze będzie,że ona serio popierdolona jest. - a ten, ty z bler jesteś tak? - wycedziła ni stąd ni zowąd.

- a ty nie lubisz? - spytał tylko, unosząc nieco jedną brew. podrapał się po głowie, analizując jej pytanie. po głębszym zastanowieniu i innych tym podobnych faktów stwierdził tylko: - nie, już nie - kiwając nieco głową, znów w jakimś zamyśleniu. w każdym razie no nic, czuł się trochę dziwnie, ze został tak wystawiony i był tylko misiem do pocieszania po nieszczęśliwej miłości, oh, jednak trudno. nie okazywał tego, bo zaraz by było, że miękki jest. jednak każdego coś tam kiedyś dotyka w jakiś sposób, prawda. po chwili wzruszył tylko ramionami, nie wyjaśniając całej sytuacji, bo miał wrażenie, że i tak już o tym wszyscy przeczytali wczoraj czy tam przedwczoraj, kiedy to plotkara napisała ostatnio.

- czasem każdy chciałby być zauważony, czasem. jednak nie jaram się tym. - jak niektóre osoby, mogła dokończyć. - rozumiem. nie wypytuję. - podniosła ręce w pojednawczym geście i się uśmiechnęła. - życie to nie bajkkaaa. - zanuciła jakąś własną wymyśloną melodię i się zaśmiała. - ładny widoczek. - powiedziała i przekręciła w lewą stronę głowę. - jest tu tak przyjemnie jakoś. - wzruszyła ramionami, może trochę rozgadała się i jej się głupio zrobiło. zarumieniła się jak to miała w zwyczaju i schowała głowę w swoim super futerku, które miała na sobie.

napisałam posta, wysilałam się i mi serwer padł..... sori za zapłon.
- czyli chciałabyś, żeby plotkara i inne tym podobne zostawiły cię w spokoju, prawda? - jakiż on bystry. jednak mniejsza z tym, chciał się upewnić czy na pewno dobrze zrozumiał słowa, oraz to aby florka mogła sobie pogadać i nie weźmie jej za wariatkę, bo wiadomo. każdy lubi sobie pogadać, nawet na niezbyt fajne tematy czasem. zapalił papierosa, również rozglądając się na około, mając nadzieję, że florka przeciwko nikotynie nie ma nic przeciwko. nie pamiętał czy paliła czy nie, więc podstawił jej paczkę pod nos, uśmiechając się kącikowo. - zarumieniłaś się - uśmiechnął się nieco szerzej, również bystrze to zauważając.

-hm, ona będzie pisać ile jej się podoba. na szczęście nic złego o mnie nie napisała, właściwie to ma szczęście. - oj ona to by się z nią rozprawiła, zebrała by zgraję osób, bardzo lubiących tego typu tematy - kłótnie i by poszła na wojnę z plotkarą i jej służącymi. - nie dzięki nie palę. - odsunęła dłonią paczkę papierosów, którą jej praktycznie pod nos podsunął i położyła zaraz obie dłonie na policzkach. - moja wada. - przewróciła oczętami swoimi i się zaśmiała. -zawsze mnie muszą wydać.

- wydać? że niby przed czym cię wydają? - zmrużył lekko oczy, coby się trochę mocniej papierosem zaciągnąć, a skoro florka nie pali to go zgasił, żeby jej to nie przeszkadzało ani nie drażniło. no przecież. zerknął w jej stronę, bo gdzieżby niby, uśmiechając się przyjemnie pod nosem. jakoś sprytnie zsunął jej dłonie z policzków, bo rumieńce są fajne, przynajmniej dla niego! przyjrzał się się i tym jej rumieńcom, stwierdzając że jej do twarzy, bo ładnemu we wszystkim ładnie i takie inne. - hm? - rzucił pod nosem w oczekiwaniu na odpowiedź florence.

kurcze. - ah, przed niczym, no. - wprawił ją w lekkie zakłopotanie. - bo widzisz jeśli coś palnę od razu się rumienię, normalnie mnie to wkurza! - zaśmiała się oczywiście nie popatrzyła się na niego przecież on jest taki ładny, pewnie nawet jego właścicielka, do niego wzdychała. xd - hm..zastanawiam się o czym moglibyśmy pogadać. - zrobiła z ust dzióbek i zaczęła się zastanawiać, oh.

- przecież nic nie palnęłaś, ale z rumieńcem ci do twarzy - roześmiał się przyjemnie i ogólnie milusio, może to też było specjalne, żeby jej ten rumieniec nie zniknął, jednak nie będzie doprowadzał do tego, aby palnęła jakieś głupie rzeczy i przez to poczuła się zakłopotana. - zależy o czym tobie chce się pogadać - zauważył też, oraz również zaczął się zastanawiać. moja wena jest dziś chyba na poziomie zerowym, jednak zaraz coś wykombinuję.