ławka z widokiem na GW bridge

zdarza się, mi się ta zerowa wena częsta pojawia. xd - hm, nie mam pojęcia. o wszystkim możemy pogadać, no tylko nie o samochodach i o odmianach grzybów, nie cierpię grzybów. - skrzywiła się i zarazem zaśmiała. - i pomidorów nie lubię, ani marchewki, tylko surową, bo ugotowana jakaś taka, nie ten teges. cukinia jest okropna, a najgorsza brukselka. moje ulubione danie to spaghetti.- zaczęła paplać i zarechotała patrząc w końcu na niego - co ja ci gadam, po co ci to. zawsze jak coś zacznę nie ma końca. - wyszczerzyła się ukazując swoje śnieżnobiałe ząbki, oczywiście swoje, hyh. ;d

słuchał tylko uważnie co mówi o wszelkich owocach i warzywach, uśmiechając się z rozbawieniem, jednak te próbował ukryć, może niezbyt mu się to udawało.
- spokojnie, o samochodach też nie lubię - pokiwał głową, uspakajając ją, że ani grzybów ani samochodów to on nie lubi. może on jest jakiś inny skoro nie lubi o samochodach? ;o wow, wyjątek. - gadaj ile chcesz, co chcesz, ja i tak wysłucham - uśmiechnął się szeroko, również odsłaniając swoje zęby niczym z reklamy pasty do zębów! usadowił się na tej ławce jakoś bardziej w jej stronę, aby móc ją miło obserwować i słuchać.

. pewnie zdziwiła się gdy tak mówił o samochodach! - hm, przejadły mi się fast foody, nie chcę być gruba więc omijam szerokim łukiem maki itepeitede. no wiesz aj lof iting, ale no fast foody to dla mnie zło. uwielbiam indyka, na święto dziękczynienia jednak tylko mama podaje na stół. - oczywiście jej serduszko zabiło mocniej gdy tak się hm, zbliżył (?), bo jakby inaczej, uśmiechnęła się kącikowo i podniosła brwi do góry w pytającym geście. - a ty mi co powiesz? - zapytała szeptem, tak jakoś.xp

podobał mu się ten szept, jednak przecież chyba nie może jakoś bardziej działać, bo skoro florence nie chciała być w centrum zainteresowania plotkar, a przecież ma chłopaka, to nie chciał się wpitalać w paradę, że tak powiem. nie chciał potem mieć nie daj boże poobijanej twarzy na wszelkie możliwe sposoby. zastanowił się chwilę nad tym co może jej powiedzieć. skoro gadają o jedzeniu, a on lubi się przechwalać to przecież ma dużo do powiedzenia. - a myślałem, że połowa ludności teraz przemieniła się w wegan. wiesz, chrońmy kurczaki, indyki i inne krowy - roześmiał się pod nosem, udając tych wszystkich rozszalałych i zagorzałych wegetarian - w sumie brzydzę się mięsa. wybraliśmy sobie bardzo dziwny temat, nie sądzisz? - pokiwał mądrze głową, jednak potem znów się miło i fajnie roześmiał.

słuchała go z zaciekawieniem&rozbawieniem. - ta wegetarianie, pf. - parsknęła na nich robiąc z tego śmieszną scenkę. - w mięsie jest białko, co jest ważne. mięso jest dobre, choć nie za każdym przepadam, nie lubię takiego z żyłami albo jakąś galaretą, to jest fuuuuj! - skrzywiła się na samą myśl o tym. - jem czyste, ugotowane potem usmażone mięso. - pokiwała głową i się uśmiechnęła. - jedzenie to czysta przyjemność i przyjemnie się o tym rozmawia. - a to żarłok. - no to zaproponuj coś innego, może masz lepsze pomysły. - wzruszyła ramionami i podniosła brwi odwracając głowę w jego stronę, no proszę niech się wymądrza.

napisałam długi post, fajny post i mi się skasował. POZDRO SERWER&MOJA POJEBANA PRZEGLĄDARKA.
szukał w głowie jakiegoś tematu. jednak cały czas w głowie przewijał mu się jeden temat, a mianowicie jedno pytanie jak tam może jej się powodzi z jej chłopakiem. cholera, jakby to było mu coś potrzebne! cholera wie, może i było. w końcu w swojej łepetynie stwierdził, że ma fajne rumieńce, przyjemnie się z nią rozmawia nawet o mięsie, którego się szczerze powiedziawszy brzydził i inne tym podobne. jednak przecież nie chciał się pchać między 'wódkę a zakąskę', więc tylko dalej szukał we łbie innego tematu. - niby tak mówią, że nowy jork jest pełny atrakcji, jednak ja nic takiego nie widzę. może te wszystkie atrakcje wydają mi się zbyt oczywiste - pokręcił głową. o nie, zaraz zacznie filozofować i dopiero będzie! na dodatek obgadując nowy jork.

wiesz co? ja też napisałam długie posta i mi się mozilla wyłączyła. następnym razem skopiuję! RAWR.:ccc
ona oczywiście myślami wzdychała do iana, strasznie jej się podobał, nie mogła oderwać od niego wzroku, dlatego dziś nie patrzyła dosyć często na niego. słuchając jego kiwała głową, oczywiście tylko w połowie się z nim zgadzała. później odpłynęła myślami do camerona i zastanawiała się nad tym kogo by wybrała jego czy iana. jednak nie mogła wybrać bo znów coś co powiedział wyrwało ją z zamyślenia, może nawet zadał pytanie ' flor?' bo za długo nie odpowiadała. no więc uśmiechnęła się. - sorka, zamyśliłam się. - no rumieńce ją po prostu palą. - wiesz moim skromnym zdaniem w enaj jest świetnie. możesz pójść do klubów, których jest różnej maści, restauracji, central park - w którym lubię przebywać, tutaj jest świetnie i chyba częściej będę tu przychodzić, sklepy z ubraniami, oh, ubrania. - rozmarzyła się dziewczyna i się zaśmiała. - ale w jednym się z tobą zgodzę, to co wymieniłam wcale nie jest atrakcją, mało jest do zwiedzania, masz rację. - posmutniała troszkę. - jednak fajne są imprezy. - wyszczerzyła się. - na które nie chodzę, strasznie dawno temu byłam na imprezie. - zrobiła z ust kłódkę, więc jeśli nic się nie dzieje, to florencja gada jak najęta oh ah eh.

ja zawsze jak zapomne skopiować to wtedy mi się nie dodaje z jakiegoś dziwnego powodu. kolejne prawo marfjego trzeba dopisać! huh.
- bo może po prostu nie ma interesujących imprez - zauważył i próbował sobie przypomnieć kiedy ostatni raz był w klubie. jednak przypomnieć sobie nie mógł toteż pewnie było do bardzo dużo dni temu. gdy florka tak powiedziała o tych całych imprezach to aż zachciało mu się szukać tych atrakcji w różnych barach, pubach i innych tych podobnych. spojrzał na zegarek, stwierdzając, że godzina jeszcze młoda i jest piątek, więc jutro nie ma żadnych obowiązków szkolnych. - wiesz co, w sumie można zwołać jakąś imprezę. czy jeszcze dziś czy jutro wieczorem, co za problem. myślę, że będą chętni do przebywania trochę w klubie - wzruszył ramionami, uśmiechając się. no i cholercia, uśmiechnął się jeszcze szerzej gdy ujrzał jej kolejne rumieńce!

no i dobrze,że się szerzej uśmiechnął! miał właśnie tak zrobić. - no spoko, dziś raczej nie bo niedługo będę się zbierać, jeszcze posiedzę z tobą trochę a potem zwijam do domu. więc jutro z miłą chęcią. - powiedziała dalej z uśmiechem na twarzy, mogła się uśmiechać cały czas.- pewnie przyjdzie bler i że niby będzie grzeczna - ugryzła się w język ale brnęła dalej - violet się napije i zacznie striptiz na stole, przyjdzie heather, przyjdzie lauren i ten nicolas pewnie wszyscy będą zniesmaczeni bo przez ostatnie miesiące się nienawidzą, może nawet max się pojawi i wszystkich pozabija. - może czasem trzeba być szczerym do bólu. a no właśnie a flor nie wiedziała nic o tym joshu! no kurcze.;d

roześmiał się nieco złośliwe na komentarz co do blair. najwidoczniej przez ostatnie kilka dni zmienił o niej nieco zdanie i wiadomo jak teraz do tego wszystkiego będzie podchodził. jednak wyjdzie w praniu. możliwe, że połowę w tych ludzi nie znał, a jak znał to tylko z opowiadać innych lub plotkary. wysłuchał uważnie to co mówi florence, analizując sobie wszystko swoim tokiem myśleniowym. - w każdym razie z tego co mówisz zapowiada się interesująca impreza - pokiwał głową z lekkim rozbawieniem po czym ciszej dodał - i niezły sajgon - ale cały czas z lekkim rozbawieniem. - jak będziesz chciała już iść to mów, odprowadzę cię, jest już ciemno późno i nie pozwolę ci wracać samej - stwierdził stanowczo, jakby florens chciała się z tego wymigać.

muszę jakoś odreagować to, że vista to najpodlejsze zło pod słońcem i nigdy się do niej nie przyzwyczaję. :<
blair pewnie też miała dzisiaj nie najlepszy humor, bo średnio się czuła, a pół dnia musiała wysiedzieć na uczelni, prawie nic nie pamiętała z wykładów i ogólnie. dobrze, że przynajmniej teraz lepiej się czuła i wyszła zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. patrzenie na most było jednak tak monotonne, że miała wrażenie, że za moment uśnie z nudów.

ogacona w milion warstw, milion czapek i milion rękawiczek usiadła sobie na ławce, oglądając jakąś rozciągającą się małą panoramę miasta, ładnie oświetloną, plus pewnie oświetlony ten most <3 na dodatek panowała jakaś miła jesienna aura, więc siedziała sobie tak, lekko uśmiechając się pod nosem, a w dłoni trzymając pęczek różnokolorowych liści, które postanowiła zebrać, zanim zdmuchnie albo zmoczy jakiś okropny huragan :<

- witam szanowną panią - nagle rozległ się przyjemny, męski głos zza pleców heather. jak nie trudno się domyśleć to była bukaa muahahahahaha! to był joshua oczywiście. pewnie w długim, czarnym płaszczu i równie czarnym kapeluszu, wyglądał trochę jak dziewiętnastowieczny dżentelmen, albo wampir. wampir-gary oldman, a nie wampir-edwarcullen, żeby nie było, co nie. coś czuję, że wczoraj wieczorem naoglądałam się za dużo family guy'a i będę dzisiaj same głupoty pisać xd ale najwyżej, jak mnie będziesz miała dość, to sobie pójdę xd cmoknął ją w policzek na powitanie i lekko ją objął - co tam słychać, moja droga? - uniósł jedną brew i uśmiechnął się zachęcająco, och.

na początku się nieco przeraziła, bo tutaj ciemna uliczka i nagle zza pleców wyskakuje ci jakoś czarno ubrany mężczyzna w kapeluszu, normalnie jak jakiś gangster z lat dwudziestych ;d na szczęście odetchnęła z ulgą, że to josh a nie jakiś johnny z wrogów publicznych, najnudniejszego filmu świata. - o, cześć - uśmiechnęła się przyjemnie, po czym jakoś dyskretnie się do niego bardziej przysunęła. o ile przysunięcie w jej wykonaniu może być dyskretne, bo ona wcale dyskretna nie jest. - jest zimno, na dodatek mam złamaną czy tam zwichniętą kostkę, a jednak wybieram się na spacerek i sobie liście zbieram - zachichotała pod nosem i uniosła łapkę w której miała owe zebrane liście. - a u ciebie? - przekręciła głowę w prawą stronę, do jego ramienia, patrząc sobie na oświetlone budynki. ale fajnie:<

zerknął najpierw na bukiet liści zebranych przez heather, a potem na samą heather, z lekkim rozbawieniem. kiedy się do niego tak (nie)dyskretnie przysunęła, to objął ją jakoś w talii i pozwolił sobie jej pomóc w tym przysuwaniu się ;p - u mnie wszystko w porządku, o ile wszystko w porządku może być w niedziele wieczór, przed poniedziałkiem, który jest zdecydowanie najgorszym dniem w tygodniu - westchnął ciężko i pokiwał lekko głową, po czym uśmiechnął się znuf, hihi. - ze zwichniętą kostką, to powinnaś siedzieć w domu i czytać książki. możesz sobie narobić kłopotów z tą kostką - skinął mądrze głową, po czym cmoknął ją w czółko.

westchnęła ciężko, kiedy zauważył, że nie powinna wychodzić z domu. z tym to będzie ciężko u niej, bo zawsze ma jakieś wytłumaczenie! - ale jak już wszystkie przeczytałam, wszystkie filmy obejrzałam no i co mam robić? blair nie mogę złapać w domu, więc cały czas prawie siedzę sobie tylko i gapię się w ścianę. nie mam czterdziestu lat i muszę gdzieś wychodzić - wzruszyła lekko ramionkami, naciągając bardziej swoją czarną czapkę na uszy, marszcząc śmiesznie nos. niektóre jej teorie mogą być nieco głupie, tak głupie, że aż śmieszne, jednak cóż poradzić ;p leków na debilizm nie wymyślono. - ale jeszcze jest niedziela, więc nie ma się co jutrem przejmować - zauważyła, kiwając energicznie głową, po czym odwróciła się bardziej w jego stronę, opierając podbródek o jego ramię, unosząc nieco jedną brew.

- mogłabyś na przykład wziąć telefon, zadzwonić do kogoś i ściągnąć do siebie do domu. na przykład mnie. bardzo chętnie zaopiekowałbym się twoją zwichniętą kostką - mrugnął w jej stronę, uśmiechając się jednokącikowo - obeszło by się bezkolizyjnie i całkiem przyjemnie - znowu puścił do niej oczko, po czym, tym razem, się roześmiał - racja, jutro będę przejmował się jutrem. chociaż nie... po prostu nie pójdę na wykłady, tylko na jakąś imprezę. to całkiem dobry pomysł, nie sądzisz? - uniósł lekko brwi - mały urlop jeszcze nikomu nie zaszkodził.

okej, więc zapewne heather wszystko przeanalizowała to tak, że teraz będzie do niego pisać o trzeciej rano, że jej się nudzi, znając jej bezsenność xd jednak mniejsza z tym, będzie starała się nie sprawiać problemów, chodź zobaczy się jak to wyjdzie z jej pomysłami. - dobry pomysł, ale jak się upijesz, to nie wstaniesz na wykłady we wtorek. to też całkiem niezłe, bo jak nie wstaniesz, to do szkoły pójdziesz dopiero w środę - zachichotała pod nosem ze swojego cudownego toku myśleniowego, kładąc swój bukiecik listków gdzieś obok siebie na ławeczce, chodź chyba zaraz ich nie będzie, bo je zwieje. trudno, uzbiera znów. powierciła się trochę na ławce, aż w końcu gdy usadowiła się wygodniej, poprawiła swój wełniany szalik.

- dlaczego uważasz, że od razu się upiję? nie mam zamiaru się upijać - zaśmiał się przyjemnie. kuźwa, spać mi się zaczyna chcieć, a 20 nawet nie ma! :< mniejsza z tym. - poza tym imprezy, których nie pamiętasz pewnie nie zaliczają się do fajnych. mam już małe doświadczenie w tej kwestii, więc stawiam raczej na spokojniejsze imprezy - zaśmiał sie - zwłaszcza, że wiem, że po pijaku zachowuje się...no jak ostatni kretyn. raz nagrałem razem z kumplami film po pijaku, kiedy to chyba wszyscy już odlecieliśmy. wstydzę się go do dziś - uśmiechnąl się, spuszczjąc nieco wzrok.

ja dziś chodzę jak jakaś śnięta ryba i do czego się nie dotknę, to robię to źle. wrr.
oho, jak jej już o tym filmie powiedział, to będzie go męczyć do póki jej nie powie o co chodzi, albo coś w ten deseń. w sumie jakby się upił na jakiejś imprezie na której przypadkowo byłaby również heather, to by się chyba znów odezwała jej zazdrosna natura, aż w końcu wyszłaby na psychopatkę, a nie na bezpośrednią osobę. albo tylko sobie tak to tłumaczyła wszystko xd uniosła więc wysoko brwi, uśmiechając się nieco diabelsko pod nosem, przekręcając również głowę bardziej w jego stronę. - jaki film? - spytała ciekawsko, spoglądając na niego dość badawczo oraz pytająco.

- dość...hmm... osobliwy - postanowił zostać tajemniczy, no bo przecież nie będzie chwalił się swoimi durnowatymi wybrykami xd - w każdym razie nie powinno cię to interesować. zmieńmy temat. ładna dzisiaj pogoda, co nie? - i to się zwie sprytna zmiana tematu, phi. weną twórczą się nie popisał, ja się zresztą też nie popisuję. chyba rzeczywiście zaraz zasnę ;o - ty też ładnie dziś wygladasz - i równie ładnie się uśmiechnął, sprytnie odwracając jej uwagę od zeszłego tematu xd 

uśmiechnęła się szeroko, pewnie nawet lekko się zarumieniła, jednak nie było tego dużo widać, bo przecież ciemno było! - dziękuję - mruknęła tylko, jednak nie w sensie negatywnym, tylko pozytywnym. jednak ona za wygraną nie da, więc postanowiła z innej pary wyjechać ze swoim pytaniem, bo przysunęła się do niego jeszcze bliżej, bo pewnie się dało, jednak nie właziła na niego jakoś chamsko, po czym objęła go w pół, opierając podbródek na jego ramieniu, znów. - pod jakim względem ten film był osobliwy? - spytała, nieco mrużąc oczy. no nie da spokoju, no nie da xd

- ehmmm... no pod... - zaczął myśleć nad odpowiedzią. przecież nie przyzna się, że nagrał sekstaśmę z jakąś przypadkową dziewczyną xdd no cóż, nic innego nie przychodzi mi do głowy! - a co ty taka ciekawska jesteś? po co się w ogóle pytasz? było, minęło, chyba nie powinno cię to zbytnio obchodzić - uniósł jedną brew. jego ton nie brzmiał opryskliwie, czy jakoś niemiło, bo on nie z takich. po swojej wypowiedzi, cmoknął jakoś miło heather w środek ust. no i sobie pomyślał też, że chyba musi pozbyć się tej feralnej taśmy ze swojego domu xd

przewróciła oczami, odsuwając się lekko od niego i krzyżując ręce na klatce piersiowej, co chwilę spoglądając na niego obrażonym spojrzeniem. nie wiem jak to mogło wyglądać to spojrzenie, ale dajmy na to, że pewnie wyglądało normalnie, tylko ja się zastanawiam nad jakimiś głupimi rzeczami, całkiem niepotrzebnymi... mniejsza, matko, jak już zacznę coś pisać to nie skończę! xd aaaa, trzaśnij mnie! koniec! - no jeju, po prostu jestem ciekawska, no mogłeś mi tego nie mówić, bo pewnie doskonale wiedziałeś, że będę się o to wypytywać - mruknęła pod nosem, kręcąc głową z niedowierzaniem. - nagrałeś sobie jakąś sekstaśmę i teraz się nie przyznasz - spojrzała na niego z oburzeniem, jednak to mial być żart! haha, żart trafiony w dziesiątkę xd po chwili tylko się roześmiała, uśmiechnęła i znów do niego przysunęła.

- a skąd..?! - urwał, odchrząknął - to znaczy skąd..?! - no ogarnij się dżoszu! xd grób sobie kopie najwidoczniej, jednak tak czy siak postanowił robić dobrą minę do złej gry xd znów odchrząknął, zerkając na nią badawczo, szukając w głowie jakiegokolwiek tematu, czegokolwiek, co mogłoby teraz odwrócić uwagę heather od jego chwilowej zwiechy, którą się zdemaskował - ale tutaj zimno - skinął głową, po czym znowu na nią zerknął. no nie popisał się.