Maximilian

no tak, wszelkie złośliwości w wykonaniu lauren rzeczywiście go nakręcały coraz bardziej. podobała mu się, kiedy starała się mu dopiec, czy tam, kiedy stawała się wobec niego agresywna, czy coś w ten deseń ;p - a co mi zrobisz? - zapytał kpiąco przysuwając swoją twarz do jej twarzy - nie będziesz kierować moim życiem - powiedział całkiem poważnie mrożąc ją wzrokiem. no cóż, on nie umiał żartować, bo to wszystko wyglądało jak jakieś pogróżki, czy próba wystraszenia xd w każdym razie sobie coraz śmielej poczynał z lauren.

fakt, nie umiał żartować i nawet laurę przez chwilę się przestraszyła. jednak biorąc naukę z wydarzeń kiedy ostatnio dała się przestraszyć to na dodatek zostawili jej pamiątkę na policzku, postanowiła być stanowcza, również i w tym przypadku. - będę - powiedziała ostatecznie, całkiem zadziornie nawet, zdejmując z niego koszulę, rzucając ją gdzieś w kąt. tym się jednak nie przejmowała, tylko błądziła gdzieś dłonią po jego plecach, drugą trzymając go za kark, ale co z tego jak zaraz ta z pleców, zgrabnie wylądowała w jego bokserkach,! ;d chyba, że nosił męskie stringi :< fuj!

onieonie! tylko nie męskie stringi! nie pisz mi nawet takich rzeczy, bo ja należe do osób ze zbyt bujną wyobraźnią! :<
ofujofuj! :<

no pewnie, że nie nosił bokserki jak człowiek, a nie stringi jak jakaś ciotka klotka :< max chwycił ją za ramionai lekko uderzył jej plecami o ścianę, do której ją przypierał - nie będziesz - stwierdził stanowczo i również zadziornie, uśmiechając się po maximiliowanemu. kurdę, nie umiem pisać xd po maximiliowanemu, jak to w ogole brzmi. mniejsza. kiedy jej ręka wylądowała w jego bokserkach to pewnie tylko cicho westchnął. nie miał zamiaru czekać z dalszymi poczynaniami, bo by chyba zgłupiał! nienawidził wszelkich gier wstępnych, nawet jeśli były ekstremalnie krótkie, toteż ową grę skończył, hue hue.

czy on zawsze musi ją straszyć!? w tym momencie znów wystraszyła się tego, jak uderzył ją o ścianę. nie spodobało jej się to całkowicie! czuła się jakby tylko nią pomiatał i nie traktował ją z należytym szacunkiem! w sumie pewnie powinna się na to przygotować, jednak chyba dalej miała nadzieję, że wskrzesi trochę 'miłego maxa', chciałaby :< pomarzyć można.
objęła go mocno za kark, odchylając nieco głowę, jednak nie skruszyła sobie czaszki ani nie przebiła się do sąsiedniego pokoju czy coś w ten deseń ; d pozwoliła sobie pewnie nawet kilka razy krzyknąć jego imię, co pewnie dało mu tylko jeszcze większą satysfakcję, jednak nad tym się nie zastanawiała. zamiast wbijać mu pazury to oszczędziła jego plecy i bardziej do niego przylgnęła czy coś. przylgnęła brzy jakby była jakąś rozgwiazdą i się przyczepiała do akwarium xddd

porównanie do rozgwiazdy mnie rozwaliło xd moja wyobraźnia znów się uruchomiła i zobaczyłam coś, czego bym nie chciała! ofuj!

oczywiście, że dało mu to satysfakcję, kiedy wykrzykiwała jego imię xd po wszystkim odkleił się od niej, żeby potem mógł rozsiąść się wygodnie na kanapie i zapalić papierosa. posłał jeszcze tylko znaczące spojrzenie w stronę lauren, no ale nie odezwał się do niej ani słowem. można było to odebrać jako to, że maxowi zależało tylkona tym, żeby lauren się z nim bzyknęła, a potem dała mu święty spokój. oczywiście nie do końca tak było, bo jak już wspominałam wcześniej, max'owi na niej trochę zależało. szkoda, że nie umiał tego jakoś okazać, czy coś.

tak to właśnie odebrała. skrzywiła się, jednak próbowała to ukryć, szybko się ubierając, a potem na dodatek okręcając szyję chustką. najwidoczniej jest jakąś chustkomaniaczką czy coś w ten deseń, bo zawsze ma chustkę albo szalik! kiedy się już ubrała i doprowadziła włosy do jakiegoś tam porządku, jednak co ona bez grzebienia zrobi, oparła się o ścianę, zarzucając torbę na ramię. ogólnie już miała wychodzić, skoro on sam tego chciał i dawał jej do zrozumienia, jednak coś ją zatrzymało. - wszystkich tak traktujesz, nie umiesz chodź przez chwilę nie być chamem? - palnęła głośno myśląc, bez większego zastanowienia. zabrzmiało to jakby znów chciała go zmieniać :< matka teresa się znalazła.

zmieniać max'a, to pewnie jak wybierać się rowerem na księżyc. pozornie niemożliwe, ale w e.t. się udało. chyba. w każdym razie max nie wiedział o co jej chodzi bo w jego przeświadczeniu wcale nie zachowywał się jak cham! jego zdaniem zachowywał się całkiem normalnie i nie rozumiał, czemu lauren wybuchła i chce tak nagle wyjść, dlatego też zmroził ją wzrokiem, jakby miał się na nią zaraz rzucić! - o co ci chodzi?! - warknął - czy możesz przestać robić z igły widly? co ci się znowu nie podoba? to, że palę? to, że pozwoliłem sobie usiąść, czy może to, że przeleciałem cię praktycznie w progu mojego mieszkania?! - chyba się wkurzył i odezwała się u niego jego awanturnicza natura xd wstał i ruszył w jej kierunku widocznie wkurwiony. przyciągnął ją dość mocno za rękę - źle ci było?! a może wolałaś łóżko?! - zacisnął zęby, a w oczach miał wkurwiki xd

spojrzała mu prosto w oczy, nieco przestraszona tą całą sytuacją. nie wiedziała, że aż znów zacznie ją mocno łapać za rękę, krzyczeć i takie tam! nienawidziła takich rzeczy, więc chyba nagle mimowolnie zaczęła się go całkowicie bać! :< - chodzi mi tylko o to, że cały czas się zachowujesz jakbyś miał mnie za jakąś szmatę, chodź pewnie tego nawet nie zauważasz - uświadomiła go, wyrywając rękę i rozmasowując sobie miejsce w którym ją trzymał. wiedziała, że to jej gadanie nic nie da tylko jeszcze bardziej go wkurzy! ale zamiast uciekać czym prędzej dalej stała i się tak w niego wpatrywała. chciała tylko, żeby ją przytulił czy coś w ten deseń! :< no ale chyba pod zły adres trafiła. może trochę robiła z igły widły, ale w każdym razie chciała wszystko wyjaśnić, co ją trapi. może i źle robi, ale to cały czas nasza naiwna lauren, która wierzy w to, że jednak maximiliana zmieni :c

oj, max nie lubił, kiedy posądza się go o rzeczy, które jego zdaniem były bujdą! on i tak dobrze traktował lauren w przeciwieństwie do innych panienek. może lauren była przyzwyczajona do innego rodzaju okazywania uczuć i nie była przyzwyczajona do zachowań maximiliana - za szmatę? - zaśmiał siętrochę zdziwiony, jednak cały czas znerwicowany - skoro czujesz się traktowana jak szmata to może nią jesteś! - wrzasnął nie zastanawiając się nad tym, co bredzi. zresztą, odkąd zaczął nałogowo pić i ćpać to nie zastanawiał się nad tym, co mówi do ludzi :< na dodatek ludzie spadli na drugie miejsce, a priorytetową sprawą zaczęły być te jego używki :<

ojej, lauren chyba nienawidziła kiedy ktoś ją wyzywał, a właśnie tak to odebrała. przez chwilę dalej się w niego wpatrywała, chodź potem odwróciła wzrok, żeby najwidoczniej nie było widać, że sprawiło ją to największą przykrość, jaką mógł jej zrobić i ma ochotę się rozpłakać. kiedy tylko jej złość i jednocześnie smutek doszły do momentu kulminacyjnego bez zastanowienia palnęła maxa z otwartej dłoni w policzek :<
- zastanów się czasem co mówisz - wrzasnęła, pewnie zachowywali się jak jacyś niewyżyci degeneraci, których nikt nie lubi!

to go jeszcze bardziej rozjuszyło. szarpnął ją za ramiona i przyciągnął do siebie - jeśli zrobisz to jeszcze raz, to wezmę z ciebie przykład - to brzmiało groźnie, zwłaszcza, że max pod wpływem był lekko mówiąc nieobliczalny i tracił wszelkie zahamowania :< nie spodziewał się, że lauren go dzisiaj tak rozwścieczy, chociaż znając życie jutro o tym już niebędzie pamiętał, tylko dalej będzie szukał okazji, żeby się do niej dobrać.

- czemu mnie tak traktujesz? - powiedziała, a raczej chyba wyjąkała cicho z tych wszystkich nerwów, dalej patrząc mu prosto w oczy. w sumie pewnie musiała wyglądać żałośnie tak ściskała przez niego za ramionka, z lekko czerwonymi oczami i tym posiniaczonym policzkiem :< po chwili jednak spuściła wzrok na jakiś punkt na jego klatce piersiowej, chyba się już poddając całkowicie w tej małej walce, najwidoczniej nie miała tyle siły do szarpanin co on. cóż, była dwa razy mniejsza od niego!

nerwy nie odpuściły, ale mimo tego max wypuścił powietrze z płuc i ją przytulił. nadal można było wyczuć, że aż go niesie z nerwów, tym bardziej cenny jest ten uścisk, hihi ;p może to przytulenie nie było jakieś zbytnio romantyczne i czułe, bo max równie dobrze w taki sposób mógł przytulać worek z ziemniakami, a nie kobietę, ale można mu to wybaczyć, bo jest chyba z natury gruboskórny i niezbyt wylewny xd w każdym razie trzymał ją i czekał aż się uspokoi. i ona i on. w tymmomencie możliwe, że powinien ją przeprosić, jednak to mu przez gardło nie przejdzie. zamiast tego powiedział tylko - następnym razem mnie tak nie wkurwiaj i uważaj co mówisz. już dobrze? - spytał z wyczuwalną troską w głosie. oh, jednak przemawiają przez niego człowiek czasem <3 xd

poor lauren chyba jednak przez chwilę pękła całkiem z tych nerwów, które się w niej nazbierały bo wtuliła się w jego ramię i musiała sobie przez chwilę pochlipać. kiedy już się uspokoiła, wzięła jeszcze kilka głębokich wdechów, głaszcząc go delikatnie po plecach, co niby też miało go jakoś uspokoić.
- dobrze - pokiwała twierdząco głową, unosząc nawet lekko jeden kącik ust. - max, masz jakiś koc? zimno mi - spytała nieco zachrypnięta ale dalej się w niego sprytnie wtulając. jakże się cieszyła, że to dość darcia się, bicia i nerwów na dzisiejszy wieczór i przestaną zachowywać się jak nieokrzesane dzikusy!

- mam - odparł. może nawet trochę żałował, że się na nią darł i doprowadził ją do płaczu, ale nie dawał tego po sobie poznać, no bo przecież i tak był święcie przekonany, że w tej kłótni to on miał rację ;p w każdym razie kazał lauren usiąść, potem zapalił papierosa i okrył ją jakimś kocykiem, uśmiechając się do niej łobuzersko z papierosem w zębach. potem sobie przysiadł obok niej, wyciągając nogi na stół. na podłodze, przy sofie na której siedzieli stała pewnie napoczęta butelka z jakimś alkoholem. max pociągnął z niej sporego łyka, potem ową butelkę wsadził w ręcę lauren - chcesz coś na uspokojenie? - zapytał, bo lauren, jak dla niego ciągle wyglądała na zestresowaną. nie przeszkadzało mu, a wręcz bawiło go, kiedy kobiety się go bały, jednak teraz tego nie chciał. wolał, żeby lauren czuła się przy nim bezpieczna, choć może nawet nie powinna xd

zdjęła chustkę, sweterek no i buty, bo teraz nie miała najmniejszego zamiaru gdziekolwiek iść, zważając chodź by za jej zdenerwowanie, które będzie odreagowywać przez następne trzy dni no i porę. usadowiła się więc, a kiedy max się do niej przysiadł, nawet pozwoliła sobie na lekkie przysunięcie i nawet przytuliła się do jego ręki, łapiąc go gdzieś przy nadgarstku. spojrzała na butelkę, a potem na maxa. - a jak się upiję? - powiedziała cicho, pewnie bardziej rzucając pytanie w przestrzeń, uśmiechając się pod nosem. jednak co jej zależy, pociągnęła łyka z butelki, pewnie nie tak dużego jak max, bo gdzie tam jej do niego!

uniósł brwi, patrząc na nią z lekim zdziwieniem i politowaniem - no i co z tego ze się upijesz? - wzruszył ramionami nadal na nią patrząc w ten sposób - nawet jeśli to raczej nic ci się tutaj nie stanie. no, chyba, że boisz się, że cię po piijaku odurzę cię jakimiś prochami, zgwałcę cię,pobiję i będe robił z toba to wszystko, na co będę miał w danym momencie ochotę - oczy mu się lekko zabłyszczały, a sam max uśmiechnął się kącikowo. oczywiście nie mówił poważnie, przynajmniej tak mu się wydawało, ue hue. xd

spojrzała jeszcze raz na maxa, śmiejąc się pod nosem z własnego pytania. wypiła kolejnego łyka, najwidoczniej żeby mu uwodnić, że niczego się nie boi. jednak bała się tylko zabójczego kaca, który dorwie ją jutro razem z tym niewyleczonym dzisiejszym.
- nie mów mi takich rzeczy, max, chyba że nie chcesz żebym spała w nocy - westchnęła tylko, kręcąc głową z udawanym przerażeniem. dobrze, że już udawanym, a nie prawdziwym! :< zakopała się bardziej pod kocykiem, pewnie tak, że było jej widać tylko czubek głowy i twarz, niczym mały eskimos! zarzuciła trochę kocyka też na maxa, prawda, nie będzie taka chytra.

- przecież i tak nie będziesz spała dzisiaj w nocy, więc to raczej bez różnicy - stwierdził całkiem poważnie, po czym opróżnił płuca z dymu tytoniowego. kiedy już to zrobił, to sprzedał lauren łobuzerski, aczkolwiek seksowny uśmiech. kiedy zarzuciła na niego koc, on zdjął go z siebie i opatulił szczelniej lauren. mu koc był niepotrzebny. jedyne co mu było potrzebne w tym momencie to papieros, którego już właśnie kończył.

co było najdziwniejsze, może ten dym nawet uspokajał lauren, jednak palić nie zamierzała. wcisnęła w jego rękę butelkę, stwierdzając sobie w główce, że na nią dwa łyki to i tak dużo. usadowiła się na sofie w pozycji leżącej, nieśmiało kładąc głowę na kolanie maxa. pewnie się bała, że ją zwali czy coś w tym rodzaju, no cóż, hihi.
- nie będę spała? - zacmokała i złożyła usta w dzióbek, kiwając głową w głębokim zastanowieniu, udawanym zresztą, bo o tej porze to już nie myślała! kto myśli zresztą ; d

no ja na pewno nie myślę xd - nie, nie będziesz, nie pozwalam ci - stwierdził zaciągając sie tym papierosem, nachylając się nad lauren i wyduchując jej dym prosto w usta. nie ma to jak bierne zaciąganie się xd - nawet jak będziesz chciała, to ci nie pozwolę - uśmiechnął się diabolicznie i sprzedał jej dogłębny pocałunek, hue hue ;p

ojć, chyba musiała sobie trochę po kasłać po tym biernym zaciąganiu się, co jednak po chwili nie przeszkadzało jej w miłym odwzajemnieniu pocałunku, może nawet trochę zachłannie, hihi. no proszę bardzo, ale jednak czarymary lauren pomimo braku pozwolenia maxa zasnęła pewnie tak trzymając głowę na jego kolanie, opatulona ciepło w kocyk, bo muszę lecieć ; ** branoc, kolorowych! ; *

chyba nawet nie obudził się, kiedy lauren wychodziła. aż trudno zliczyć ile godzin dziś przespał. pewnie jego notoryczne niewyspania i takie tam odbiły się na dzisiejszym dniu. dzień powitał wieczorem, wychodząc na balkon w wyciągniętej koszulce i porwanych jeansach, zapalając papierosa.

przyniósł ją tutaj. zamknął drzwi kopem, a potem położył biedną lauren na kanapie. wziął jakąś butelkę z alkoholem i zaczął pić. przysiadł sobie na kanapie, na której leżała lauren i z uporem maniaka wpatrywał się w to biedactwo. czekał, aż się ocknie.

ocknęła się pewnie dopiero po paru dobrych minutach. z początku nie wiedziała gdzie jest, więc zaczęła się nerwowo rozglądać. kiedy się skapnęła, że jest u maxa i na dodatek on siedzi obok niej i się w nią wpatruję, chciała zemdleć jeszcze raz i obudzić się już u siebie albo już lepiej w jakimś niebie. odwróciła tylko głowę w kierunku oparcia kanapy, opierając o nie czoło, najwidoczniej nie mając siły na nic, tym bardziej na ucieczkę :< oddychała pewnie tak, że mógł widzieć jak szybko unosi się jej klatka piersiowa, szczególnie że trzymała sobie na niej dłoń.