Maximilian

bałagan, porozlewany alkohol, szafki wypchane narkotykami i silnymi lekami.
witamy w królestwie maximiliana.

no to przyszła, sama nawet była zaskoczona tym, że się nie zgubiła po drodze albo nie skręciła w bliżej nieokreśloną ślepą uliczkę. no ale chyba jak wszędzie są drogowskazy to trudno się zgubić, ale laurę umiała wszystko. zapukała czy tam zadzwoniła do drzwi, grzecznie czekając aż otworzy, w międzyczasie opierając się ramieniem o framugę i smarując usta swoją ulubioną pomadką, hejhej.

no i otworzył. nawet przyodział się w jakąś koszulę, a nie zwykły tiszert. może nawet jakoś sprytnie zakamuflował bałagan, bo sprzątać mu się penie nie chciało i na to by się nie zdobył, nawet gdyby miał go odwiedzić sanepid. nie zrezygnował też z tradycyjnego papierosa w zębach. w ręku miał też szklankę z jakimś przyjemnym alkoholem, którą na dzień dobry wepchnął w ręce lauren. uśmiechnął się cwaniacko i pocałowal ją na powitanie, wciągając ją do mieszkania i zamykając za nią drzwi - witam, lauren, wchodź - pociągnął ją mocno za rękę. chyba aż za mocno, bo to wyglądało pewnie tak, jakby wlókł ją za sobą, a nie prowadził do salonu. pewnie umiejscowił ją na jakiejś sofie i usiadł naprzeciw niej wpatrując się w nią i wypusszczając tradycyjnie dym w jej stronę.

usiadła więc grzecznie, wpatrując się przez chwilę w szklankę, którą jej dał.
- hej, mówiłam ci coś! - pomachała sobie przed twarzą ręką, żeby odgonić od siebie dym. okej, koniec tego! jakoś sprytnie wzięła od niego papierosa, zaciągając się dość mocno, a to po to, żeby dmuchnąć jemu w twarz! hihi. dało jej to pewną satysfakcję, jednak nie spodziewała się tego, że zacznie ją gryźć w gardło i będzie musiała popić, więc wzięła łyka ze szklanki, którą miała w ręce. no cóż, przymknęła tylko jedno oko i śmiesznie zmarszczyła nos, wpatrując się w maxa. chyba on miał większą satysfakcję, bo sprowokował ją to: a) zaciągnięcia się, b) napicia ; d

oj tak. uśmiech maximiliana w tejże sytuacji był o wiele szerszy, niż zazwyczaj! doprowadził do tego, że lauren zaczęła palić i pić! no, może trochę to przeasadzone, ale widok, który miał okazję podziwiać max przed chwilą był bezcenny! pewnie się jakoś przyjemnie zaciągnął tym dymem, kiedy w niego dmuchnęła, żeby pokazać jej, że mu się to całkiem podoba i że tym na pewno mu nie zrobi na złość, hihi. jeszcze przy okazji się złośliwie uśmiechnął, patrząc na nią lekko spode łba. pewnie jakoś rozwalił się na tej sofie wygodniej, opierając nogi o stolik i bezczelnie gapiąc się na nią - jeśli będziesz chciała jeszcze, to powiedz.

odchrząknęła jeszcze kilka razy, patrząc się na niego badawczo. ojoj, to był chyba zbyt wielki szok dla jej gardła, bo aż oczy lekko jej się zaszkliły, więc sama z siebie się roześmiała, odstawiając szklankę na stolik, pewnie jakoś obok nogi maxa, czy coś. - oj nie, chyba tyle mi wystarczy na dziś, dziękuję - stwierdziła poważnie, kiwając lekko głową. uśmiechnęła się pod nosem, odgarniając włosy z ramion. oblizała usta, stwierdzając że już wcale nie smakują jej ulubionym błyszczykiem tylko papierosami i alkoholem, hej, będzie musiała się przyzwyczaić. skrzyżowała ręce na piersiach, wpatrując się w niego, lekko oskarżycielko nawet!

- jak chcesz - odparł, podnosząc swoje leniwe cztery litery z sofy i zbliżając się w jej kierunku. ten jej oskarżycielski wzrok nawet mu się spodobał. teraz pewnie on usiadł na niej okrakiem. należał do szczupłych osób, ale jak dla kobiety, to najlżejszy to on pewnie nie był. jakoś sobie nic nie zrobił z tego faktu - dziś ja będę cię zabawiał - mruknął i pocałował ją jakoś bajerancko w usta, wkładając jej łapy pod bluzkę. już wolał się jakoś uaktywnić niż obnosić się ze swoim lenistwem i sprawić, że lauren nie będzie chciała zabawiać się z takim egoistą ;p

ona też jakoś nic sobie z tego nie zrobiła, to lepsze niż miałaby zacząć piszczeć i takie inne xd teraz ona miała satysfakcję, że wczoraj jednak jakoś na niego wpłynęła, hihi. uśmiechnęła się prawie niewidzialnie pod nosem, czyli bardziej do siebie samej. wpatrywała się w niego, czekając na dalszy obrót sytuacji i takie inne. skoro to on ją będzie zabawiał, to ona mogła się polecić, więc postąpiła pewnie tak jakby on zrobił, czyli przewiesiła luźno ręce na oparciu sofy! ale papierosa to już nie zapali.

och, zauważył to, że ona go małpuje! może trochę się wkurzył, ale to było niewidoczne, bo on non stop wyglądał, jakby się wkurzał. w każdym razie max postanowił nie bawić się w żadne gry wstępne, tylko przechodzić od razu do konkrretów. zdjął z niej tą bluzkę, rozpiął sobie spodnie i zaczął bardziej hardkorowy rodzaj pieszczot xd w ogóle nie lubię słowa 'pieszczota'. brzmi to strasznie pedalsko, ue. w każdym razie pewnie z twarzy nie schodził mu ten jego cwaniacki uśmieszek ;p

dla mnie jest aż tak przesadnie milusie :c
hm, to że nie było żadnej gry wstępnej pewnie laurę odbije sobie, kiedy ona będzie zajmować się nim! aż w końcu zrobią grafik, okej, to okropne ;d jednak na razie się chyba jakoś nad tym nie zastanawiała, tylko zarzuciła mu ręce na ramiona, lekko wbijając mu paznokcie w łopatki! coś czuła, że zaraz wszystko będą robić sobie na złość. przysunęła się bliżej do niego i pewnie mógł czuć, że oddycha już szybko i takie inne bajery.

max nie miał skóry grubej jak hipopotam jakiś, więc poczuł te paznokcie wbijające sie w jego plecy i to go pewnie nawet zabolało! max musiał się zemścić, bo nie byłby sobą. przyparł ją więc całym swoim ciężarem ciała, mając nadzieję, że się nie udusi.w sumie to robienie sobie na złość go trochę nakręcało, więc z tego względu było mu jeszcze przyjemniej, hihi. pewnie kiedy już skończyli, max wstał, zapiął podnie i ruszył w kierunku kuchni. wysypał z jakiegoś magicznego woreczka magiczny proszek na blat i zaczął sobie układać ścieżkę, którą w końcu się otępił. potem z rozanielonym lekko wyrazem twarzy wrócił do salonu, gdzie iedziała lauren i zapalił papierosa uśmiechając się do niej złośliwie.

trochę zajęło jej najwidoczniej uspokojenie oddechu, bo nawet nie pofatygowała się założyć bluzki. spojrzała na ten lekko rozanielony wyraz twarzy maxa, domyślając się tak naprawdę prawie wszystkiego. okej, domyśliła się już wczoraj, jednak cały czas się do tego nie przyznawała, bo co by jej to dało. skrzywiła się lekko co było widać i odgarnęła tylko włosy od twarzy, zgarniając wszystkie na lewe ramie i powędrowała sobie na jego kolana, błądząc palcem po linii jego kości policzkowej, tak wiesz!

pewnie ją sobie objął ramieniem. jego wzrok wędrował pomiędzy jej twarzą, a dekoltem, skoro nie założyła bluzki, hihi. no cóż, faceci są podobno wzrokowcami. mimo jego wątpliwej spostrzegawczości dostrzegł lekko skrzywiony wyraz twarzy lauren - co jest? nie podobało ci się? - zapytał i ZNOWU dmuchnął jej dymem w twarz! wiedział, że to chamskie, toteż uśmiechnął się jeszcze szerzej. pewnie lubiił mieć przyczepioną do siebie łatkę chama, albo po prostu ju się do tego najzwyczajniej w świecie przyzwyczaił.

zdziwiło ją lekko to pytanie, najwidoczniej myślała, że jej skrzywienie nie wyszło na twarz. no niestety, trochę się przeliczyła na swoje zdolności opanowania mimiki twarzy, nad którą ja osobiście nie panuję. - podobało, bardzo podobało, - chciała coś dodać, ale urwała w połowie. to kolejne dmuchnięcie chyba już przeważyło szalę u lauren, więc tylko skrzywiła się i złapała go za policzki, trochę mocniej niż miała w zamiarze. - mówię ci ostatni raz, żebyś mi tak nie robił - wycedziła całkiem poważnie, wpatrując się mu w oczy. nie wiedziała już sama czy max tylko takiego udaje czy taki jest :< no i coraz częściej nie wiedziała czy mówi prawdę czy ironizuję, co było jeszcze gorsze.

ależ max się ucieszył, jak lauren puściły nerwy! on chyba największą radochę czerpał z wyprowadzania ludzi z równowagi samemu będąc do bólu spokojnym, hihi. kiedy go tak złapała za policzki i mu pogroziła dmuchnął jej w twarz dymem jeszcze raz. obiecał sobie, że to ostatni, bo nie chciał, żeby lauren się obraziła na niego na amen, czy coś - skoro ci się podobało, to skąd wzięła się ta twoja poprzednia mina?

przetarła tylko oczy, schodząc mu z kolan. usiadła na bezpieczną odległość, tak że już nie mógł na nią dmuchać. najwidoczniej nie chciała już marnować śliny na coś co i tak, według niej, do niego nie dociera. po drodze chwyciła swoją bluzkę i szybko ją założyła. wciągnęła nogi pod siebie, gdziekolwiek tam siedziała. - co robiłeś w kuchni, hm? - spytała, całkiem poważnie. jej wyraz twarzy, a mianowicie wysoko uniesione brwi, mówiły że i tak nie musi odpowiadać, bo nie jest taka głupia, żeby się nie domyślić! pór laurę zauroczyła się w chamie i na dodatek narkomanie, którym była przeciwna i dobrze o tym wiedział, cóż!

- nalałem sobie wody do szklanki i ją wypiłem - odpowiedział bez zastanowienia. popatrzał na nią tak, jakby próbował rozgryźć o co jej chodzi. doskonale wiedział o co jej chodzi, ale postanowił dalej rżnąć głupa - a co? chciałaś też? mogę ci przynieść, jeśli masz taką ochotę - wskazał ręką w stronę kuchni i uśmiechnął się do niej tak po swojemu. łobuzersko, aczkolwiek seksownie, hihi.

potarła jeszcze raz powieki, wpatrując się na niego przez chwilę. podciągnęła nogi do brody, obejmując je rękami, najwidoczniej chcąc, żeby przez ten jego uśmiech nie podejść do niego i nie zacząć się do niego przytulać, bo cała powaga z jej strony by się zburzyła :< - jeśli tak wygląda twoja woda, to dziękuję - podrapała się po brodzie, spuszczając wzrok na jakiś stoliczek albo coś co na nim stało.

max tylko ciężko westchnął. co miał jej powiedzieć?! chyba cokolwiek w jego wykonaniu nie brzmiałoby najlepiej - nie rozumiem, dlaczego się tym tak przejmujesz? - bo naprawdę chyba nie rozumiał. zdawał soobie sprawę, ze narkotyki to równia pochyła i że najprawdopodoniej umrze młodo po przedawkowaniu, ale to na nim nie robiło zbyt dużego wrażenia. to był jego wybór.

- bo się martwię - odpowiedziała szybko, opierając łokieć o kolano, a dłoń wplątała sobie we włosy. pewnie zawsze robiła tak jak się denerwowała, oprócz wpatrywania się w jeden punkt. no a tym razem najpewniej tym punktem był max. zdziwiło ją nawet to, że tak łatwo do tego podchodzi. no tak, dla niego to było na porządku dziennym, ale dla niej raczej nie i stąd ta reakcja.

- nie martw się, wszystko bedzie w porządku - tym razem, chyba po raz pierwszy lauren mogła obserwować maxa z poważną miną. max pewnie nie spodziewał się tego, że ktoś się będzie o niego martwił, czy coś. myślał, że nikt się nim nie przejmuje jakoś specjalnie. tak sobie układał te myśli w głowie, patrząc się w jakiś martwy punkt na podłodze. przez tą chwilę miał okazję się nad tym wszystkim zastanowić. i zastanowił się.
doszedł do wniosku, że nie zrezygnuje z takiego trybu życia, bo tak mu dobrze. potem podniósł wzrok na lauren. ciągle miał tą poważną minę.

no tak, a lauren właśnie się tak specjalnie przejęła. popatrzyła jeszcze przez chwilę na niego, a potem spuściła wzrok na swoje paznokcie z których zaczęła zeskubywać czerwony lakier. pokiwała tylko kilka razy głową, no, niezbyt lubiła jakieś bardziej poważnie rozmowy. po chwili znów przeniosła na niego wzrok, zmierzając w jego kierunku. no i co poradzić, że usiadła mu na kolanach, skuliła się jakoś sprytnie, zarzucając mu ręce na szyję i przytulając się do niego mocno. pewnie u niej miało oznaczać to, to martwienie się.

no i w końcu zwiał z tego szpitala. może raczej wymusił na lekarzach wypisanie go wcześniej. swoje kroki skierował od razu do domu. od razu rzucił się w stronę szafki, gdzie trzymał swoje skarby. zażył ich odpowiednią ilość i po kilku minutach poczuł ulgę. odleciał.

no i zaciągnął ją tutaj. na samo dziędobry zaczął się do niej dobierać, jeszcze zanim zdążył zamknąć drzwi za sobą xd no cóż, może nie cierpiał na niedobór czułości, bo wiernością nie grzeszył, ale z pewnością wyróżniał lauren spośród wszystkich dziewczyn, z którymi sypiał xdd przyciągnął lauren do siebie za włosy, a drugą rękę wsunął do jej spodni ;> przy tym wszystkim uśmiechał się, jak zwykle, diabolicznie xd

ojć, jak miło! nawet lauren nie chciała pytać w takim razie ile panienek przeleciał zanim poszedł do szpitala i którą jest w dniu dzisiejszym, jednak nie miała na to odwagi. chyba że po jednym drinku, który wypije z wielkimi oporami. - maximilian, nie uśmiechaj się tak - rzuciła tylko, bo naprawdę ten uśmieszek nieco ją denerwował, ale i również tremował! no cóż, teraz jednak oparła się o ścianę, przyciągając go do siebie może nieco agresywnie i zaczęła z niego ściągać koszulę, coby go jeszcze trochę podgrzać, trochę złośliwie szczerze mówiąc ; d