metjuł

zielone i czerwone! <33 ja nie zabieram perfum już do szoły, bo raz mi się stłukły, więc wiadomo -.-
ach, no i christian lacroix ma też tam jakieś perfumy dla facetów. i nawet ładnie pachną. xd

violet wzięła jego dłoń i położyła sobie na brzuchu - zapomniałam ci o czymś powiedzieć - zaczęła, uśmiechając się szeroko - w sumie to miała być niespodzianka i chciałam ci to powiedzieć w innych okolicznościach, ale no cóż, tak wyszło. teraz, jak zaczęłam o tym mówić, to już w ogóle się nie powstrzymam przed wypaplaniem - zaczęła chichotać, budując pewnie napięcie xd - byłam u lekarza, na usg, w szpitalu, żeby zobaczyć sobie naszą dzidzie i wiesz co? - poderwała się i pewnie poszukała zdjęć z usg. pewnie znalazła je w jakiejś szufladzie - widzisz widzisz? - wskazała palcem na jakieś miejsce na zdjęciu - to mały penisek (xd), a wiesz co to znaczy? że będziemy mieli syna! - klasnęła w łapki i spojrzała na zdjęcie z rozczuleniem. nie mam pojęcia, jak ona mogła tam zobaczyć małego peniska, pewnie sobie to ubzdurała, ale ważne było, że potwierdził to lekarz xd

roześmiał się tylko głośno w jakże subtelny sposób przekazuje mu wiadomość o tym, że będą mieli syna. powinna mu zadać zagadkę czy to jest sześć czy dziewięć czy mały penisek xd on byłoby głupi i odpowiedział, że sześć :/ stworzyliby nową płeć! sześciak czy coś takiego... przyjrzał się tylko usg, jednak dla niego to była tylko czarna plama, a na czarnej plamie była jakaś mała plama i dla niego to nie robiło większej różnicy. jednak gdy przestał się śmiać to tylko uśmiechnął się szeroko, bo może coś tam na tym usg dojrzał. jednak mniejsza. - o kurwa - mruknął tylko pod nosem, niezbyt subtelnie, ale on chyba zbyt subtelny być nie musi, nie? xd zerknął na violet, na usg, a potem na jej brzuch, widocznie się ciesząc. potem mruknął pod nosem: - dobra robota - i miło pocałował violet z radością&uczuciem&ogólnie bajerancko <3

ucieszyła się, widząc że on się cieszy, więc zaczęła chichotać. kiedy usłyszała, że 'dobra robota', to tylko dumnie zadarła brodę o góry i wypięła pierś do przodu. oddawała pocałunki, niemal 'rzucając' się na niego. przy okazji poluzowała u krawat, rozczochrała go i siebie, zaczęła rozpinać guziki od jego koszuli, no bo poniosło ją trochę z tej radości, ale wszystko co dobre usi się skończyć, bo zadzwonił dzwonek do drzwi! - jezu! - pisnęła cicho, z nutką przerażenia w głosie - otwórz - przykazała u i zaczęła nerwowo poprawiać swoje włosy. w końcu je rozpuściła i roztrzepała, że niby tak iało być. ;p

no i go cholera rozochodziła, a sami rodzice wylali na niego kubeł zimnej wody :/ ogarnął się jakoś, zapinając guziki od swojej koszuli, jakoś tam poprawił włosy aby nie było po nim widać tego, że violet się napaliła i go rozczochrała oraz inne tym podobne. stwierdził, że w sumie krawat mu niepotrzebny tak więc rzucił go gdzieś w kąt do sypialni, a raczej na tyle sprytnie aby tego nie zauważyli. poprawił jeszcze kołnierzyk, zerkając na violet czy przypadkiem jeszcze nie będzie biegać po mieszkaniu oraz inne tym podobne rzeczy. otworzył więc oczekując tym samym swoich rodziców z kamiennymi twarzami oraz innymi niespodziankami, jednak to był tylko ten od kolacji z tymi wszystkimi zamówieniami. odetchnął z ulgą, po czym wcisnął wszystkie siatki i pudełka w dłonie violet, aby to na stole ustawiła xd

violet od razu przeszedł zawał, którego nagle się nabawiła. zapłaciła dostawcy jakąś pokaźną sumkę, po czym zamknęła mu drzwi przed nosem - pomóż mi - mruknęła pod nosem. pewnie kiedy próbowała się z tym uporać, rozstawiając wszystko na stole, to nie mogła się powstrzymać przed podjadanie <3 zawsze to wszystko przed porą jedzenia smakuje najlepiej, to niesprawiedliwe <3 w każdym razie dość szybko się pewnie z ty uporali. jedzenie leżało już gotowe na stole, same pachnące i pyszne rzeczy, więc kusiło. kusił też widok matthew, na którego się przed momentem napaliła :< przegryzła wargę patrząc to na stół, to na matt'a xd

fu, jedzenie :/ od wczoraj nie mogę patrzeć na jedzenie, nie wiem czemu :/ dziś nic nie jadłam i się czuję jakbym napadła na mcdonalna i zeżarła wszystko :/ blefuj. nieważne. musiałam wyrzucić swą frustrację xd na dodatek denerwuje mnie lampka, a nie chce mi się ruszyć dupy i jej zgasić. o nie, mama wpadła mi do pokoju i wciska we mnie jedzenie, grożac że zapadną mi się policzki. łaa <3
wyglądało to tak jakby się zastanawiała czy się rzucić na matta czy na stół xd matthew tylko uniósł nieco jedną brew, uśmiechając się kącikowo, tym samym chyba ułatwiając jej wszelki wybór w tej sprawie! jednak gdy już zapewne tego wyboru dokonała, to zadzwonił dzwonek do drzwi. jednak to już nie był żaden dostawca, który chciał się o napiwek upomnieć tylko po prostu już rodzice! aaa, wpadli więc, a raczej matthew musiał ich jeszcze zachęcać do wejścia, z kamienną twarzą oczywiście wszyscy byli, sztuk dwie. no, nieważne.

ja dziś wcinam tylko od rana pudełko z rafaello <3 uroki pozostałości w postaci słodyczy po urodzinach <3 zęby mi się zepsują, jak będę się żywić samymi słodyczami :<
violet przeżegnała się tylko, prosząc Bozię o pomoc w tym momencie. było jej o tyle łatwiej, że już miała okazję widzieć się z jego rodzicami, no i oczywiście zrobić z siebie aniołka. powitała ich z uroczym uśmiechem. pochwaliła kieckę jego mamy i zaczęła przymilać się jego tacie, wypytując o to jak minęła podróż i takie tam. w każdym razie była do bólu miła. ;o zaprosiła ich do stołu, co chwilę posyłając badawcze spojrzenie w kierunku matthew pod tytułem 'czy dobrze robię?' xd

matthew zazwyczaj kiwał głową, że dobrze, jednak gdy była już do bólu za miła, to tylko krzywił się lekko, aby nieco spuściła z aktorstwa i zachowywała się jak na codzień xd no, może nie tak dosłownie, no bo zaraz by tutaj prawdopodobnie złapała jakiś ciążowy humor oraz burzę hormonalną, jednak wiadomo, że chodziło o to, aby była miła nie do przesady, bo to wyjdzie w praniu, szczególnie że rodzice matthew są bardzo podejrzliwi, aczkolwiek małomówni. czyli wszystko trzeba było wyciągać z nich niemal na siłę. gdy już usiedli przy stole w sumie matthew nie wiedział co ma mówić ani o czym rozmawiać. miał wrażenie, że po prostu ich tematy skończyły się w chwili, gdy ostatnim razem się z nimi pokłócił :<

violet cały czas się uśmiechała. oczywiście trochę spuściła z tego aktorstwa i bardziej zwracała uwagę na to, żeby nie przegiąć. zaczęła się wypytywać jego rodziców jak się miewają odkąd ostatni raz się z nimi widziała i takie tam. oczywiście nie dało się z nich wiele wyciągnąć, skoro są małomówni. chwyciła jakoś pod stołem rękę matthew i ścisnęła mocno, co miało znaczyć, no odezwij się w końcu!'. jak violet nie daj boże w pewnym momencie skończą się pomysły na rozmowę, to zapadnie głucha cisza i wtedy chyba wszyscy będą mieli stąd ochotę uciec, a do tego nie chciała doprowadzać.

o matko, włosy mi wypadają, mam całą klawiature z kłakach :<< lnieje! :<< ;o
no to matt się w końcu odezwał. możnaby odnieść czasem wrażenie, jakby w ogóle nie pochodził z tej rodziny. wszyscy byli tutaj jacyś małomówni, z wiecznie kamienną twarzą nie wyrażającą jakiekolwiek zadowolenia czy też przeciwnie. miejmy nadzieję, że matthew w ich wieku również nie będzie takim kamiennym posiągiem ;o niech się violet boi, muha! a przemówił mianowicie w ten sposób, że się spytał, gdzie zgubili siostrę. powiedzili oni tylko, że miała ważne zajęcia na studiach i nie mogła ich opuścić. wtedy bardziej między sobą zaczeli wychwalać to dziewcze, jaka to ona wspaniała, oczywiście co było lekką aluzją w stronę maximiliana, że on im się kompletnie nie udał. w tym momencie tylko znacząco odchrząknął i rozmowy ucichły na ten temat.

trochę zrobiło się jej go szkoda, zwłaszcza, że ona zawsze była rozpieszczana, wychwalana przed wszystkimi (czasem niesłusznie nawet) i nie potrafiła pewnie do końca zrozumieć, czemu jego rodzice nie mają z nim takich stosunków jakie violet ma ze swoim tatą. - chyba ważne zajęcia na uczelni zawsze można nadrobić, prawda? zwłaszcza, że dzisiejszy dzień jest, a przynajmniej powinien być wyjątkowy, skoro razem chcemy państwa poinformować o naszych planach. skoro jej tu nie ma, to najwidoczniej ma to gdzieś. jeśli tak jest, to proszę mi wybaczyć, ale pańska córka nie należy do najlepszych sióstr pod słońcem. powinni ją państwo jakoś bardziej spróbować zintegrować z bratem - no i już pewnie jej nie lubią! nie mogła w tym momencie najwidoczniej utrzymać buzi na kłódkę :<

oboje zapewne spojrzeli tylko zaskoczeni na violet, może nieco niezadowoleni z jej komentarza. jednak chyba jedyna mamusia normalna, gdy ojciec się oburzał uśmiechnęła się tylko do violet, kiwając głową, najwidoczniej tym samym okazując jej jakieś uznanie. no cóż, teraz również wyszło, że chyba dlatego jego matka jest tak małomówna, bo praktycznie jest jakoś pod dowodzeniem ojca :< jednak matthew stwierdził, że na to nic nie poradzi, a skoro tak jest to najwidoczniej im pasuje. zirytował się nieco tym wszystkim, jednak jakoś zachował spokój, bo może był ukrytym mistrzem opanowywania emocji oraz inne tym podobne. ściśnął mocniej rękę violet pod stołem, uśmiechając się nieco do niej, aby była spokojna i wiadomo :<

violet uśmiechnęła się bardzo szeroko, kiedy jego mama ukazała jej uznanie. potem skonfrontowała spojrzenia z ojcem. tutaj tak łatwo nie pójdzie i dobrze o tym wiedziała - strasznie tu gorąco, prawda? - zapytała nagle i odpięła kilka pierwszych guzików od swojej sukienki, ukazując światu swój fajny dekolt. możliwe, że przez tą ciążę urósł jej nieco biust, więc tym bardziej miała się czym chwalić xd w każdym razie starała się to zrobić jakoś tak naturalnie, żeby nie było, że chce sobie takim sposobem u jego tatusia zaplusować, bo wyszłoby straszliwie głupio ;o. co chwilę posyłała uśmiechy jego matce, komplementując przy okazji jej włosy i co tylko się tam dało. xd

w tym momencie gdy odpinała te guziki, tylko nieco odchrząknął, a potem aby to wyszło naturalnie to upił trochę wina czy cokolwiek tam w kieliszkach było. on zrozumiał to w następujący sposób, że jakoś w tak się urobić jego ojca! wydało mu się to nie na miejscu, a tym bardziej teraz matthew nie będzie się patrzył na nic innego, jak na jej dekold, szczególnie jak jej jeszcze urosły xddd wiadomo, a szczególnie jak go jeszcze kilkanaście minut temu na siebie nakręciła! w tym momencie chyba nie myślał o niczym innym, tylko o tym, za ile zmyją się rodzice. a tutaj psikus! właśnie jego ojciec się spytał, czy mogliby tutaj zanocować, ponieważ nie mieli czasu znaleźć hotelu! matthew aż się zakrzusił winkiem ;<

violet pokiwała twierdząco głową, z szerokim uśmiechem, bliżej wyglądającym jak szczękościsk! bo jej w sumie to się też jakoś nie za bardzo uśmiechało. z drugiej strony jednak pomyślał sobie, że może się całą czwórką zdążą przez to zintegrować. pogarszając sytuację, violet oparła się jakoś tak sprytnie o stół, żeby jeszcze bardziej wyeksponować swoje wdzięki xd na dodatek położyła rękę na kolenie matthew, bawiąc się jego kostkami (to jest straszne, bo to strasznie gilgocze. nie lubię słowa 'gilgocze'). xdd

nakręcała go tym samym jeszcze bardziej :< a pewnie jeszcze bardziej nakręcał się przez to, że prawdopodobnie dziś nici z bara bara ponieważ przecież za ścianą będą jego rodzice! czyli nawet nieco skrępowany by się tym wszystkim czuł. co innego gdy przez ścianę są sąsiedzi... chodź to chyba w sumie to samo xd gdyby tak myślał, to do tej pory byłby czysty jak łza pod względem stosunków płciowych. no, ale nie będę się nad tym rozwodzić xd oparł się wygodniej o oparcie krzesełka, zerkając co chwilę na violet, może nieco zachęcająco oraz również pouczająco, że zaraz będzie źle, a przecież naprzeciwko nich siedzą jego rodzice! :<

roześmiała się pod nosem, wymownie oblizując usta, jednak dzwoneczek w jej głowie się uruchomił w końcu. naprzeciwko nich siedzą jego rodzice, więc chyba najwyższa pora przestać się mizdrzyć, chociażby subtelnie, jak do tej pory. odchrząknęła i wyprostowała się (wciągając brzuch i wypinając pierś do przodu xd), po czym posłała w ich kierunku najniewinnejszy uśmiech, jaki miała na składzie. jednak ręki z jego nogi nie zdjęła. pewnie zaczęła w pewnym momencie mówić o tym, że chcieliby im powiedzieć bardzo ważna rzecz, a mianowicie taką, że spodziewają się dziecka płci męskiej, tym samym przerywając ciszę. potem zerkała to na jego ojca, to na jego matkę, to na matthew, posyłając mu prowokujące spojrzenia, które trwały ułamki sekund i były chyba trudne do wychwycenia przez np. rodziców xd

reakcja rodziców zapewne była taka, że po chwili ciszy po prostu jego matka się ucieszyła tak, że aż wstała pod stołu aby uściskać violet i matthew. wtedy ku jego niezadowoleniu zapewne violet musiała zdjąć rękę z jego nogi, jednak trudno :< jakoś przeżyje, a przynajmniej nie będzie się bardziej nakręcał. reakcja ojca była taka, że na początku tylko wypił cały kieliszek wina na raz, siedział chwilę zdezorientowany, a potem tylko zaczął się histerycznie śmiać xd czyli zrobiło się zamieszanie: matka ich ściska za wszystkie czasy, a ojciec się histerycznie śmieje. jeszcze brakowało tam płaczącego dziecka oraz felixa dumnie wędrującego po stole, który zjada i rozwala wszelkie talerze oraz nakrycie stołu. zerknęł badawczo na violet, zastanawiając się czy to jest dobra rekacja czy zła.

penwnie ucieszyła się bardzo, kiedy reakcja ze strony jego mamy była pozytywna. w ogóle polubiła strasznie jego mamę, pewnie się zaprzyjaźnią i będą plotkowały i chodziły razem na zakupy <3 xd w każdym razie nie mogła tego samego powiedzieć o jego tacie, który się histerycznie śmiał i violet za cholerę nie mogła wychwycić, czy się cieszy, czy jest to śmiech ze zdenerwowania i zaraz im wpierdoli wszystkim xd spojrzała tylko na matthew, wzruszając lekko ramionkami, dając mu do zrozumienia, że nie wie co mu jest. sama próbowała go rozgryźć, chociaż w tym momencie zaczął ją trochę przerażać ;o

no tak, jego mama chyba była jedyną pozytywną osobą tutaj, ponieważ zaraz przyciągnęła krzesło i usiadła obok violet, dając jej rady jak dobrze wyglądać w ciąży, na jakie kursy chodzić aby dziecko dobrze się rozwijało, jak odpoczywać oraz inne tym podobne dość pożyteczne rzeczy xd zapewne znają tematy, szczególnie że jeszcze zaoferowała oczywiście swoją pomoc przy wnuczku, jak już się urodzi. czyli wychodzi na to, że będą przynajmniej ją mieć cały czas na głowie! ojciec gdy już przestał się śmiać, tylko wbił nieco śmiercionośny wzrok w matthew, jednak potem tylko się szeroko uśmiechnął i również zaczął im gratulować. serio można go się było zacząć bać, a to tylko dlatego, że był jakimś już emerytowanym komandosem xdd

violet odetchnęła z ulgą. tak, że pewnie ta lekko rozpięta sukienka się z niej nieco zsunęła, ale szybko sobie z nią poradziła i zapięła sie pod szyję, skoro jego tatuś jest do nich przekonany xd uśmiechała się szeroko, chyba ona z tego wszystkiego cieszyła się najbardziej. pewnie dzięki temu przez kilka dni będzie miała w miarę normalny humor xd w końcu trochę spowazniała, przestała chichotać i nieco nieśmiało zapytała jego rodzicielki, czy może do niej mówić per 'mamo'. chyba staną się już dzisiaj jedną wielką rodziną. przy okazji, cały czas ściskała mocno dłoń matthew.

rodzicielka matthew tylko się zgodziła, przy okazji się rozczulając oraz zaczęła się rozpływać nad wyjątkową urodą violet oraz teraz ona prawiła jej komplementy xd matthew aż zaczął tutaj wyczuwać, a raczej przesadnie węszyć jakiś podstęp, bo najwidoczniej nigdy nie widział swoich rodziców aż tak przesadnie miłych. albo tak dobrze grali, jak violet na początku, a potem jak już się rozejdą, to zaczną na nich nadawać z ukryciu, że są nieodpowiedzialnymi bahorami i ogólnie ich nie lubią :< ale raczej tak nie będzie. w końcu ojciec matta również uruchomił węszenie wojskowego i zaczął dopytywać się violet o jej rodzinkę, huh.

violet pojawił się na twarzy najbardziej czarujący/uroczy uśmiech, kiedy 'mama' zaczęła się nad nią rozpływać. co chwilę posyłała matthew spojrzenie, jakby chciała mu powiedzieć:'widzisz? trzeba się było nie stresować!' xd odchrząknęła, kiedy usłyszała pytanie jego ojca. wyprostowała się i przyjęła poważną minę. teraz powinna polecieć jakaś sckliwa melodyjka - mój ojciec, charles lorrain, jest łowcą talentów. inwestuje w sztukę i ma w posiadaniu kilka galerii na świecie. matki niestety nie mam -tu melodyjka robi się ckliwsza - opuściła mnie, kiedy miałam dwa latka. zabrała mi mojego starszego brata, z który ponownie spotkałam się dopiero niecały rok temu. - melodyjka się urywa, monolog violet się kończy, a sama violet posyła i wszystkim badające spojrzenia czy urzekła ich jej historia.

ojciec tylko przyjął to znów z kamiennym wyrazem twarzy, nie okazując żadnych emocji, pozytywnych czy też negatywnych. spytał się tylko, czy będzie miał okazję go spotkać jeszcze przed narodzinami dziecka, bo chciały z nim porozmawiać. no. jakże tajemniczo i dyskretnie. chyba mama zaczęła się otwierać i odrzuciła swą kamienną jak dotąd pozę, ponieważ się nieco rozczuliła i zaczęła pocieszać violet, że jak tylko będzie potrzebowała jakiejś rady, będzie chciała się wygadać czy też iść na jakieś zakupy to może jak najbardziej dać jej znać, a ona przyleci. na tą deklarację tylko matthew i jego rodziciel zrobili jednakową minę, mianowicie uniesli wysoko jedną brew, wpatrując się to w violet to w kobietę. no i wyszło, że chyba jednak są dość podobni do siebie, nawet z rekacji xd

violet z tego wszystkiego wyściskała swoją nową mamę, wzruszona i radosna z tego powodu xd co do spotkania się z jej ojcem, to odparła, że owszem, niedługo tu przyleci + zaproponowała, żeby zostali tu na kilka dni, to wtedy ona go tutaj ściągnie i ogólnie. tyle, że znając choleryczne usposobienie jej taty do życia, to może być wesoło. ale skoro ojciec matthew jest byłym komandosem, a ojciec violet pilotuje czasem odrzutowce, to powinni się polubić. w każdym razie violet była tak optymistycznie do wszystkiego nastawiona, że szok.