jeziorko

o nie, w prosektorium nie! w życiu, mam nekrofobię :<

- co do housa, to myślałam o diagnostyce - zaśmiała się. - ale na szczęście mi minęło bo przecież nie będę wiązać swojej przyszłości z serialem - wzruszyła ramionami i zaczęła machać nogami, bo pewnie tak jakoś siedziała na tym pomoście. kiedy jednak straciła lekko równowagę, przestała się w ogóle ruszać. xd - więc jakim chcesz być lekarzem? - zapytała, wsuwając się dalej na pomost, jak najdalej od brzegu/krawędzi/zabrakłomisłowa.

- chirurgia - odparł, uśmiechając się szeroko. no tak, może to nie jest zbyt ciekawe, jednak słyszał, że zarobki są duże, więc tym bardziej chciał tam iść. w ogóle boję się chirurgów, więc zacznę się go bać. zresztą to dumnie brzmi 'jestem chirurgiem!'. wyłamał się ze swoich kolegów, których poznał na obozie integracyjnym, który sam sobie zwołali, bo oni to pewnie podążają na ginekologię. tak jak mój kolega również chce xd - a ty? - spytał, unosząc nieco brwi i zerkając na nią badawczo.

wzdrygnęła się na samą myśl o chirurgach, którzy muszą oglądać ludzkie wnętrzności i takie tam inne. fajny z niej lekarz, nie ma co. xd
- neurologia. nie mam pojęcia, czy się w tym sprawdzę i czy w ogóle nadaję się na medycynę, ale w sumie od zawsze chciałam być lekarzem. nawet jako dziecko wypisywałam recepty lalkom - zaśmiała się. ja też tak robiłam. :< - a neurologia wzięła mi się w sumie znikąd, jakoś tak najbardziej mnie zainteresowała - powiedziała i zaczęła się przyglądać jeziorku.

- nie no, ja lalek nie leczyłem. raczej łapałem żaby i wiadomy los ich czekał w rękach przyszłego chirurga, a wtedy jeszcze dzieciaka który chciał się popisać przed kolegami - puknął się palcem wskazującym w środek czoła, pewnie z perspektywy czasu nawet się z tego śmiejąc. kto by się nie śmiał z drugiej strony! wzruszył ramionami, że to chyba nie jest zbyt fajny temat, jak to w dzieciństwie się było żabokillerem. - możemy się umówić tak, że jak nie będziesz wiedziała co jest pacjentowi to odeślesz go do mnie, to będzie taki tajmy pakt - roześmiał się znów, bo to chyba wydało mu się jeszcze dziwniejsze niż zabijanie żab.

- żaby są okropne - skrzywiła się lekko, pewnie miała jakąś awersję do żab, może czytała dzisiejszy artykuł na onecie o krwiożerczych żabach. ;d - nigdy nie rozkrajałam żadnych zwierzaków, ani płazów. nawet panikowałam, jak się skaleczyłam i leciała mi krew, dlatego medycyna w moim przypadku to naprawdę dość dziwny wybór - zaśmiała się. - ach tak, a wtedy ty będziesz owych pacjentów rozkrajał i wtedy wyrobię sobie złą opinię - zmrużyła lekko oczy, jakby przejrzała jego niecny plan.

- to pewnie dlatego, że chcesz być damskim odpowiednikiem doktora house, zgadza się? - zerknął na nią badawczo kątem oka, czy przypadkiem on również nie rozgryzł jej planu. oczywiście, jego plan nie miał na celu zrobić z blair złego lekarza, chodź jednak pewnie bardziej tego, aby wzrosły jego zarobki, albo nie wiadomo co. mniejsza z tym, coś mi forum muli na mozilli, dziwne. - nie o to chodzi. zresztą ja bym pewnie odsyłał do innych lekarzy, aż pacjent by się wkurzył i nie wiadomo co zrobił. sam by chorobę stwierdził - skrzywił się nieco.

- nie, nie chcę być damskim odpowiednikiem house'a. jestem zupełnie inna niż on, wydaje mi się, że nawet jakbym bardzo chciała, to nie potrafię być taka wredna, jak on, ale w sumie nie mi to oceniać - zmarszczyła lekko brwi, poprawiając płaszczyk i zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno nie jest wredna. w sumie nie umiała ocenić tego obiektywnie, ale nie miała zbytnio kogo o to zapytać, chociaż właściwie miała wrażenie, że połowa osób w nowym jorku uznałaby ją wręcz za arcy wredną.
a ja mam dzisiaj wrażenie, że jakoś nieprzejrzyście piszę, wybacz. :<

timothy od czasu do czasu czytał sobie plotkarę i ogólnie znał jej wybryki! <3 huh, no cóż, on czasem szery gość był, więc tylko przyjrzał jej się uważnie czy go nie wrzuci do tego jeziorka, po czym jak stwierdził, że chyba by tak nie zrobiła, bo tylko utwierdziłaby go w tym, że jest wredna i ogólnie, więc raczej tak nie zrobi, prawda?
- szczerze? jesteś arcy wredna - uniósł wysoko brwi, uśmiechając się pod nosem. no właśnie, chyba miał zdanie jak pół nowego jorku xd

na szczęście nie wrzuciła go do jeziorka, chociaż może przez jakiś ułamek sekundy przemknęło jej to przez myśl, ale aż taka arcy wredna na szczęście nie była.
- wiem - powiedziała po chwili zastanowienia. - ale przecież niespecjalnie - dodała zaraz, chociaż musiało to głupio zabrzmieć, bo w sumie jak można być wrednym niespecjalnie... nie wiem czy się da, no ale nieważne. - poza tym, plotkara wszystko koloryzuje, a pewnie stamtąd wiesz, jaka to jestem arcy wredna - rzuciła jeszcze na swoje usprawiedliwienie. xd

- no fakt, gdybyś była arcy wredna to wrzuciłabyś mnie do jeziora, a raczej popchnęła - zauważył, kiwając głową i wgapiając się w niezbyt zachęcającą do kąpieli taflę wody. fuj, pewnie tam pływały jakieś glony, a jeszcze po ciemku, na jesieni to wyglądało jeszcze bardziej niezbyt ciekawie. - jak można być wrednym przez przypadek, no powiedz mi - to miało być lekkie powątpiewanie w jej słowa, nie całkiem ukryte.

- nie mam pojęcia jak - przyznała, wzruszając ramionami. - może faktycznie jestem wredna, przynajmniej nikt za mną nie zatęskni jak wyjadę po studiach - uśmiechnęła się, obejmując się ramionami, bo lekko zatrzęsła się z zimna. swoją drogą podziwiam ich jak mogą siedzieć na dworze, jak ja marznę w domu, a mam na sobie 9483972 warstw ubrań. xd

- oj nie przesadzaj, zatęsknią za twoją wredotą - roześmiał się głośno, bo najwidoczniej go własny żart bawił! jednak po chwili się uspokoił, zerkając na nią badawczo czy serio mu nie przywali. jednak tak chyba nie będzie, bo szybko zauważył: - zimno co, może chcesz gdzieś iść gdzie cieplej jest? - unosząc nieco brwi. pewnie mu też dupa marzła xd
sori, że tak treściwie, ale co ja napiszę, to mnie wywala i od nowa nie chce mi się tego samego klepać i w skrócie wale.

okej, okej

- no nie wiem czy można zatęsknić za wredotą - wzruszyła ramionami. - okej, możemy gdzieś iść - przytaknęła, bo przecież nie chciała się rozchorować, a już na pewno nie na początku semestru. no to poszli dokądś tam, zaczniesz? ;*

siedział sobie na pomoście, wrzucając kamyki do wody. było zimno i mrzyło, jednak nie przeszkadzało mu to jakoś zbytnio. wpatrywał się w ledwo wyraźny księżyc, przykryty lekko chmurami, odbijający się w tafli wody, która była niespokojna przez wspomniany wcześniej wiatr. xd

babę zesłał bóg, a chyba raczej heather tutaj poniosło pomimo pogody. oczywiście wyszła z domu jak nie padało i ogólnie, więc tylko mocniej naciągnęła na swój łepek wełnianą czapkę, jakby to miało jakoś podziałac na to, żeby nie padało. zauważyła pewnie znajomą jej postać, więc czemu ma niby nie podejść, prawda. usiadła na swoim płaszczyku w jakąś fajną kartkę, alexa chung ma taki fajny, ja też zresztą, ale mniejsza xd - cześć, jak tam? - uśmiechnęła się lekko, po czym zaczęła bawić się swoimi rękawiczkami bez palcy. tak, rękawiczkami xd ogarnęła cały krajobraz wzrokiem, kiwając lekko głową. - ładnie tu się zrobiło - uniosła nieco jedną brew, dalej się rozglądając. ona ma adhd.

rękawiczki bez palców są takie menelskie! xd no, chyba, że takie skórzane, na motur xd    - ooo, cześć - uśmiechnął się szeroko na jej widok, po czym posunął się, żeby zrobić jej fajne miejsce no i przy okazji przyciągnął ją lekko do siebie, żeby było im trochę cieplej. będą grzali się jak pingwinki <3 jednak mniejsza z tym - u mnie wszystko w porządku. jak narazię chodze na wykłady i odsypiam i tak w kółko. ciekaw jestem kiedy w końcu wwymięknę - zaśmiał się cicho, po czym przeniósł wzrok z wody na heather - a co tam u ciebie, moja droga? - uśmiechnął się zalotnie z typowym dla niego błyskiem w oku. pewnie od tego chłodu miał lekko zarumienione policzki, och xd

ja muszę nosić bez palców, bo inaczej nie umiem obsługiwać telefonu, dotykowe ekrany sux i ogólnie ;o nieważne, nie lepiej po prostu zmienić telefon? xd
- wyzdrowiałam już, nie wiem czy to sprawa mojego układu odpronościowego czy tego, że cały czas bralam jakieś witaminy i piłam niedobre ziółka. nie zapomnę ich smaku do końca życia, coś obrzydliwego - skrzywiła się na samą myśl o paskudztwie do czego picia się zmuszała codziennie, kilka razy pod rząd ;o - i nie wyspałam się. nie umiem się ostatnio wyspać - westchnęła ciężko, naciągając czapkę na uszy, bo pewnie nieco wiało. oparła głowę o jego ramię, miejmy nadzieję, że w tego niewyspania mu tutaj nie zaśnie!

wybacz, ale nie znoszę rękawiczek bez palców xd jak pozwoliła sobie położyć głowę na jego ramionku, to pewnie objął ją jakoś przyjemnie. on był ogólnie przyjemny i takie tam. w końcu buźka z polski xdd ba, nie tylko ją objął, ale też jakoś przyjemnie pocałował w czubek głowy. joshua należał do dość czułych facetów na (nie)szczęście xd - to dobrze, że już wyzdrowaniałaś. chociaż w sumie i tak nie powinnaś tutaj marznąć, skoro jesteś dopiero co po chorobie - stwierdził. poobserwował sobie trochę oznaki jej adhd, po czym roześmiał się pod nosem - poza tym jak można nie umieć się wyspać? cierpisz na bezsenność? w sumie ja też - wzruszył lekko ramionkami. pewnie pisał w nocy wiersze, albo takie bajery sprzedawał panienkom. ;p

nigdy nie umiem zapamiętać nazywska tomasza, bo za bardzo szeleści, tak btw. ciekawa jestem, jak to wymawiając za granicą xdd wolę nie wiedzieć ile im to zajmuję. zastanowiła się chwilę nad tym, jak można umieć się nie wyspać, marszcząc śmiesznie czerwony od wiatru nos. - no po prostu. nawet jak jestem bardzo śpiąca i kładę się do łóżka to zaraz przypomina mi się milion spraw do załatwienia. no i tak leżę i myślę nad tymi sprawami i nie umiem zasnąć, a jak zasnę to się nie wyśpię bo to wszystko mi się śni - pokręciła głową z niedowierzaniem, przykładając dłoń do swojego zimnego policzka, lekko go pocierając, coby nie był czerwony. chodź pewnie już był. zachichotała potem pod nosem ze swojego dziwnego wytłumaczenia, wzruszając energicznie ramionkami. pozwolila sobie go objąć w póóół inaczej mówiąc na wysokości nerek.

teraz im będzie jeszzcze cieplej ;p - milion spraw do załatwienia? nawet ja nie mam miliona spraw do załatwienia na głowie - westchnął - zaczyna coraz bardziej padać - no i chyba nmial rację. mrzawka zamieniała się w deszcz - zaprowadzę cię do domu - stwierdził, podnosząc się z pomostu i pomagając heather wstać, a potem obejmując ją jakoś fajno <3

znowu przyszła sobie nad jeziorko, modląc się, żeby tylko nie zaczęło padać, bo pogoda była niewyraźna, a ona nie wzięła parasolki. siedziała sobie na końcu pomostu, obserwując rozgwieżdżone niebo, bo może nie było aż tak bardzo zachmurzone i jakieś tam gwiazdy było widać.

on tam chyba najwidoczniej lubił tutuaj przebywać. xd w każdym razie relaksowało go to rozgwiażdżone niebo i ogólnie to miejsce, więc dzisiejszy wieczór też postanowił tutaj spędzić. jednak zobaczył jakąś postać siedzącą na końcu pomostu, czyli na JEGO miejscu xd no cóż, zdarza się. podszedł do ów postaci - mogę usiąść? - zapytał. końce pomostów są zazwyczaj nienajszersze a może blair nie ma ochoty siedzieć obok takiego josha? xd

zmierzyła joshuę wzrokiem, chociaż nie za bardzo mogła mu się pewnie przyjrzeć, ze względu na to, że było dość ciemno.
- jasne - uśmiechnęła się, bo przecież nie była władczynią tego oto pomostu ;p no i pewnie przesunęła się trochę w lewo, żeby zrobić joshowi miejsce i takie tam inne.

- dziękuję - odparł grzecznie, po czym usiadł sobie obok dziewczyny. pewnie przez dobrą chwilę tak sobie posiedzieli obok siebie, przyglądając się tym wszystkim gwiazdkom, księżycu, wodzie i takim tam fajnym rzeczom, po czym joshua w końcu powiedział - skoro mamy spędzić wieczór siedząc obok siebie, to chyba fajnie by było się sobie przedstawić - uśmiechnął się jakoś miło, po czym wyciągnął łapkę w stronę blair - jestem joshua, miło mi - znów się uśmiechnął. w każdym razie joshua należał do tej grupy osób, które robią bardzo dobre pierwsze wrażenie i wzbudzają zaufanie i sympatię od pierwszych sekund znajomości xdd

no to całkiem możliwe, że jej zaufanie również wzbudził, co trudne nie było, bo ona raczej należała do dość ufnych włosów.
- blair - uścisnęła jego rękę, uśmiechając się lekko, po czym zapewne wróciła do wpatrywania się w gwiazdy, bo próbowała odnaleźć konstelacje. znaczy mały wóz, wielki wóz i takie inne, to pewnie się nie nazywa konstelacje i na 90% coś pomieszałam, ale nieważne.