ONE OAK BAR

- możesz na mnie liczyć, skarbie -położył dłoń na dłoni Kayli, która leżała na jego ramieniu (?) - obydwoje jesteście pokręceni.

moze i lezała -dzięki -usmiechenła się smyrając palcem jego dłoń-to co zbieramy sie??

skinął twierdząco głową i zaczął się zbierać do wyjścia.

zostawiła banknot na stoliku i poszła do wyjści zacznij kocie u was w apartamencie

pewnie przeklinała się w myślach, że założyła buty na obcasie. jeszcze na dodatek spojrzała na podłogę i pewnie dostała jakiegoś oczopląsu czy coś. rozejrzała się, ale nie zauważyła kayli, więc usiadła na jednym z krzesełek przy barze, zastanawiając się co zamówić i omiatając salę wzrokiem.

sry spóxniła się ale musiała ochrzanić taksówkarza za to ze zaiast jechąc okrężną droga wolał stać w korkach.wpadła jak burza potrącając kogoś w drzwiach dostrzegła B przy barze i zajeła stołek koło niej-sry ale kłopoty w domu

- coś się stało? - akurat wzięła swoje martini i spojrzała na kaylę. - nie no, nic się nie stało. w sumie też dopiero weszłam - założyła nogę na nogę.

odrzuciła włsoy do tyłu i zamówiła gin z tonikiem-kłopty z zurie ale juz okej,mozemy juz imprezowac

no tak, mogła się domyśleć, że coś z zurie. jednak kayla nie chciała chyba o tym rozmawiać, więc postanowiła nie ciągnąć tematu. miała na sobie jakieś spodnie, bo nie chciała się stroić. wyciągnęła z kieszeni telefon, tak, pewnie jak kayla zapyta to powie, żeby sprawdzić godzinę. przechyliła swoje martini, przy okazji myśląc, że zapewne powinna stronić od alkoholu.
- no to imprezujmy - uśmiechnęła się i rozejrzała wokół.

napiła się dzinu i rozejrzała się wokół -narazie jakoś pustawo,pewnie dlateg ze dopiero czwartek,moze się rozkręci

wzruszyła ramionami. jej było bez różnicy jaki dzień tygodnia, mogła sobie odpuścić uczelnię i iść na imprezę nawet w poniedziałek, bo na przykład miała taki kaprys.
- a alison nie chciała z tobą przyjść? - zapytała.

-nie wiem nie ma jej wiecznie w domu ale jakos nie zapytałam zaraz do niej moge napiac-wyjeła z torebki telefon

pewnie żałowała, że te krzesełka nie mają oparć, bo fatalnie się poczuła. odsunęła swoją pustą szklaneczkę i wstała.
- zaraz wracam - poinformowała kaylę i udała się w stronę toalet.
pewnie wróciła po paru minutach, trochę blada, ale może kayla nie zauważy, bo ona ciągle jest ostatnio blada. skinęła na barmana i zamówiła colę, bo chyba przeszła jej ochota na alkohol.

-wszystko okej B???-kiepsko wyglądała ej ona musi zacząć o siebie dbac bo marnie skończy.

- tak, dlaczego nie? - wysiliła się na uśmiech, ale pewnie nie bardzo jej to wyszło. wyjęła paczkę papierosów, chociaż zważając na to, że było jej trochę słabo, to nie wiedziała czy palenie to teraz dobry pomysł.

Wszedł do klubu i od razu skierował się w stronę baru. Zamówiła sobie łiskacza i go sączył gapiąc się przed siebie.

-moze dlatego ze wyglądasz jakbyś miał mi zaraz zemdleć ale masz tego nie robić bo nie mam zamiaru ciągnąc Cię w tych szpilkach do taksówki-uśmiechneła sie i zamówiła drinka,gdzieś migneła jej znajoma twarz ale nie skojarzyła kto

- jejku, nie zemdleję - pewnie nie była tego pewna, ale nie chciała denerwować kayli. schowała z powrotem papierosy i napiła się coli. - jesteś przewrażliwiona, serio.

-ja się tylko martwie Blair to ic złego,ale jak nie zaczniesz o siebie dbąc bede musiała chyba porozmawiać z tym calym księciem

- dbam o siebie - zapewniła ją. no serio, przecież dochodzi już dwudziesta pierwsza, a ona zjadła dzisiaj aż jedną kanapkę i jakiś jogurt, pewnie light. - o czym chcesz z nim rozmawiać? - spojrzała na nią podejrzliwie. - zapewniam cię, że to nie jego wina.

zagapiła się na chłopaka siedzącego za Blair-ej no o Tobie przecież nie o mnie

- o mnie? ale ciekawy temat, phi. wiem! chcesz mu na mnie naskarżyć, ale zabraniam ci, bo jeszcze będzie się martwił, albo coś - westchnęła. - na kogo ty się tak patrzysz? - spojrzała przez ramię.

w koncu poznała czaka ale on na nie nie patrzył wiec nie powiedziała mu nic a nic-znam go poznałam go wczoraj-sciszyła głos do szeptu

- też go wczoraj widziałam - obróciła się z powrotem w stronę kayli i odetchnęła z ulgą, kiedy ktoś akurat otworzył jakieś okno i do środka wpadło trochę świeżego powietrza, bo miała wrażenie, że zaraz dostanie ataku duszności. - podoba ci się? - spojrzała na nią przenikliwym wzrokiem.

-jeju czak??-spojrzała na niego ukradkiem-nie wiem nie znam go to Ali z nim gadała