corey & shiloh

przywital się ze starym alkoholikiem kołejem i usmiechnął na widok takiej ilości alkoholu

- kieliszki są w szafce obok okna, - krzyknął widząc znikającą kaylę w progu kuchni.

shlioh poszła pomóc kayli z kieliszkami, - jak tam z coreyem kochana? - zatrzepotała niewinnie rzęsami wyciągając szklanki z szafki.

usmiechneła się,hej niech zauwazy je włosy xpp-w porządku -chwyciła 4 kieliszki -a alex??byliście wczroaj dośc głośno

podszedł do stolika i oglądał wszystko co kupili

- ładny kolorek, zdecydowanie wole cie w blondzie. - zachichotała cicho, szukając wzrokiem cytryny do tequili, - aż tak było głośno? - wymruczała, na wpół szeptem! - hej, wy też nie należeliscie do najcichszej pary wieczoru!

rozchichotała sie na dobre-dzięki.ej my się staraliśmy byc cicho ale i tak nasze krzyki nie zagłuszały waszych-szkoda ze nie mieli tu alko bo by napiły się same w kuchni

- pijemy! - obwiescił mu, wręczając mu butelkę whisky.

no ba od razu otworzyl butelke i nalał im po pełnej szklance
-kto ostani ten frajer-rzucił się na swoją szklane

pewnie upiły by sie na kuchennym blacie, sprzeczając sie któa parka była głosniej - to chyba dobrze ze my bylismy głosniej, co oznacza ze alex jest lepszy niż corey. - pokazała jej język, wyciągając z lodówki tequilę - to co, pijemy? zawsze mam coś na czarną godzine,

i tak się uśmiechała więc nie napisze znowu że to robiła-jasne dawaj-wyjrzała do pokoju i posłała buziaka chłopaka-oni robią to samo

- ciii! bo wyjdziemy na alkholiczki, - zachichotała przykłądając palec do ust - za ich zdrowie pic nie wypada, wiec napijemy sie za własne.

pewnie wypili równo, by żaden z nich frajerem nie został - no to co po następnej? - mruknął polewając im po kolejnej szklance. - dobrze ze ten nejt sie wczoraj zmył!

-dobra-umoczyla usta w alkoholu i przypomniało jej się ze od przyjazdu tutaj nie było dnia bez picia więc pewnie zostanie alkoholizka jak chłopaki i razem zrobia jakąs meline

-no polewaj plewaj-wypił wszyatko do czysta i podal szklanke -e tam to facet be jaj ja wyszedl bez walki ja bym obił morde komuś kto by chciał mi zabrac szilo

pewnie będa żyli w patologicznym czworokoncie z gromadką dzieci, cudownie.
wypiła wyszystko na raz, co jak co ale tequilę shiloh mogła pic litrami, - mam nadzieje że wam sie ułozy.

no dobrze znac swoja przyszłośc -ja tez ma taka nadzieje-uśmiechneła się i pewnie pili bo ja lece

polał kolejną szklankę i nawet postanowili ze napiją sie za dziewczyny, te siedzące w kuchni. - co one tam robią? - mruknął, przyglądając sie zamkniętym drzwiom.
- frajer, bez kitu. trzeba miec honor, a nie oddawac dziewczyne bez walki.

PILI HEKTOLITRAMI, I SHILOH Z KAYLĄ TAK SIE POCHLAŁY W KUCHNI ŻE TANCZYŁY NA STOLE
OKI :*

wrócili do melinu i kajla padła na łozko kołeja bo była zmęczona

tez dotarł i nawet szilo za łapke trzymał

shiloh bez słowa ruszyła do kuchni po kolejną butelke - ej ona juz była pijana, powiem ci że nawet sie zataczała.

połozył sie obok kaylii, mrucząc coś do alexa że w barku ma alkohol jak by chciał.

on już nie będzie pił będzie trzezwy az do jutra albo i do niedzieli bo musi isc spać do niedzieli niestety

wraz z shiloh będa spac do niedzieli, co ty na to? to całkiem romantyczne! będa oglądac filmy, uprawiac seks i karmic sie nawzajem! fajna majówka.
- kayla, chcesz coś do jedzenia? - coreya nie pytała bo ją nie obchodził, a na alexa sie wkurzyła, otco.