The New York Palace Hotel

no to w takim razie przyszwendali się tutaj. trójka, lekko (to mało powiedziane pewnie), którzy zamówili jeden pokój, postanowili sobie tej nocy poeksperymentować. zbereźnicy, a phi.
w każdym razie pewnie w końcu dotarli do miłego pokoju z wielkim, wygodnym wyrkiem. na ustach violet pojawił się nikły uśmieszek. zdjęła z siebie płaszcz, buty, po czym usiadła na brzegu łóżka, wpatrując się wyczekująco w resztę. mój borze xd

Przypomniał sobie w ostatniej chwili, że powinien przepuścić je w drzwaich, więc elegancko je otworzył i wszedł ostatni. Zamką ich na klucz, po czym zaczął ściągać z siebie warstwy ubrań. A może raczej warstę, bo stanęło na kurtce, butach i czapce.

wyglądało na to, że violet zacznie robić pierwsze kroki, toteż skinęła lekko ręką, żeby podeszli do niej nieco bliżej i się nie krępowali, czy coś xd violet już pewnie nic tego wieczora nie krępowało ;o z kuszącym (ale również rozpitym, ale oni też byli pijani, więc z kuszącym xd) uśmiechem zaczęła rozpinać guziki od swojej sukienki.

Usiadł obok niej i ściągnął bluzę, uciekając gdzieś wzrokiem, mimo wszystko po chwili spoglądając na Violet. Nie mógł oderwać wzroku od jej schodzących coraz niżej placów i kawałków skóry, które skruptulatnie doslaniała.

nie wiem czy jest lauren... a we dwójkę chyba nie ma sensu?

no ja też nie wiem, no i we dwójkę nie ma sensu xd możemy dokończyć kiedy indziej, albo założyć, że się tam bzyknęli i już ;d

mój komputer czasem odzyskuje świadomość! ale teraz jak padnie to już nie próbuję go odpadać.
tak więc lauren zrzuciła z siebie już całą warstwę ubrań, chyba jako pierwwsza z nich. została tylko w samej jakiejś przyjemnej bieliźnie oraz swoich zabójczych szpilkach, na których się jeszcze utrzymywała, o dziwo. podeszła do vincentego z lekkim uśmieszkiem, po czym położyła mu dłonie na klatce piersiowej i zaczęła lekko aczkolwiek stanowczo go całować, po czym z tym pocałunkami przeniosła się na jego szyję.

lecieć muszę! buzi:*