pistol club

max wiedział, że natrafił na upierdliwy przypadek, który mu chcę zrobić na złość. wiedział też, że ma już zrobione na złość (?). nie zacznie się wydzierać przecież w miejscu publicznym na drobną heather, bo zaraz ktoś zareaguje i sobie znów posiedzi na komisariacie, a tego nie chciał. w końcu pani adwokat kazała mu się pilnować, hihi. zacisnął zęby i zamknął na chwilę oczy, zeby się opanować, bo czym znów zaczął się na nią gapić. tak, to była bitwa na wzroki. po jakiejśtam chwili max jednak nie wytrzymał - zakochałaś się we mnie, czy co, że jedynym twoim zajęciem jest gapienie się na mnie?! bo jeśli tak, to sobie chętnie o tym porozmawiam z josh'em - rzekł pogardliwie.

- chciałbyś - mruknęła tylko pod nosem, po czym tylko wstała z ławeczki, jednak dalej twardo trzymała ręce skrzyżowane na klatce piersiowej i spod lekko zmrużonych powiek kontynuowała walkę wzrokową. też sobie zajęcie znaleźli xd jedno chyba bardziej uparte od drugiego i się cieszą i na dodatek chyba nawzajem chcą sobie dopiec. dla heather interesująca sytuacja, bo dawno już nie miała takiej okazji, a wiadomo, że ostatnio ona też ma coś z mózgiem i ogólnie. - wiesz, innych bo to chyba cieszyło, że ktoś się w ogóle patrzy. coś z tobą nie teges? - spojrzała znów na niego podejrzliwie, a na jej twarzyczce widać było rozbawienie xd no cóż.

och, max był już na tyle wkurzony, że zaczął zbliżać się do heather, która go chyba dzisiaj próbowała sprowokować, mimo jego starań, żeby do tego nie dopuścić xd podszedł do niej w każdym razie tak blisko, że prawie się dotykali, po czym z podkurwionym wzrokiem wysyczał - owszem. na dodatek chyba dzisiaj chcesz się o tym przekonać, prawda? - uniósł brew i spojrzał na nią swoim wkurwionym wzrokiem. gdyby to był kto inny, to moze heather mogłaby to uznać jako pustą gadaninę. ale to był max, a on raczej nie rzuca słow na wiatr :<

cofnęła się do tyłu, ale na jej tyłach była ściana i ławeczka, więc o mało co się nie potknęła, ale żeby utrzymać równowagę tylko stanęła jak bocian na jednej nodze i oparła się o ścianę, nieco wykrzywiając buźkę w grymasie. - no ej, spokojnie - mruknęła tylko pod nosem, po czym sprytnie się przesunęła, wymijając jakoś od pola rażenia powkurwionego wzroku maximiliana, po czym nieco się odsunęła, pragnąć zachować nieco dystans. prychnęła tylko coś pod nosem, przewracając oczami. zdawałoby się, że jakoś jej to nie poruszyło, chodź instynktownie zaczęła się wycofywać do jednej z kabin.

kiedy się odsunęła, to tylko diabolicznie się uśmiechnął i wrócił do strzelania, zadowolony z siebie. on chyba naprawdę miał coś z muskiem xd w sumie gordon też czasem musi coś z nim mieć, skoro co jakiś czas ścina się na jeża :< mniejsza.
- a tak poza tym, to co słychać? - zapytał niespodziewanie. nawet, o dziwo, całkiem miło to pytanie zabrzmiało. chyba nieco przerażające są zmiany nastrojów u psychopatów ;o xdd

zaraz nadejdzie mi słowotok, szczególnie, że przed chwilą leciała lowe reklama. nieważne xd może uchronię się przed tym. a raczej przed pisaniem niewiadomoczego.
zdziwiło ją to, że taka nagła zmiana nastroju. jednak cóż, skoro się pyta, to grzecznie odpowie. - w sumie nic interesującego. cały dzień gdzieś sobie chodzę albo gdzieś siedzę, tak jak na przykład tutaj dziś. nie wiem po co, ale to chyba bardziej interesujące niż siedzenie w domu na kanapie i liczenie wypustek na ścianie - pacnęła się w środek czoła, przewracając oczami. - a u ciebie? - spytała tylko, po czym pewnie udała się do kabiny obok, sobie znów postrzelać. jednak pewnie wiadomo, że ona celnością nie grzeszyła, więc jak trafiła w tarczę, to była już radość xd

- tak, na przykład tutaj, dziś. i na dodatek nie miałaś kogo innego sobie obrać za ofiarę, tylko mnie i pomyślałaś sobie 'oho, dlaczego by tu nie pomęczyć max'a i go trochę nie powkurwiać?' - rzekł kpiąco i ironicznie. tym razem niezbyt miło :< - za to ja przybyłem sobie tutaj z nadzieją, że spotkam kogoś ciekawego, o, na przykład ciebie, kto mnie podenerwuje. no bo wiesz... dawno nie miałem okazji się na kogoś powkurwiać. dziękuję ci za taką możliwość - jego ironia była momentami nieznośna, ale cóż. to był właśnie max xd

- dokładnie tak sobie pomyślałam, czytasz w myślach czy tylko tak zgadujesz? - mruknęła pod nosem, odkładając gdzieś tam broń na jej miejsce i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. no cóż, chyba znów zaczynają xd westchnęła ciężko, kręcąc głową z niedowierzaniem, że chyba maximilian nigdy nie da spokoju i chyba serio musi zainwestować w jakąś walerianę albo uspakajające psychotropy jakiegoś fajnego koloru. - proszę cię bardzo - mruknęła jeszcze pod nosem, opierając się znów ramieniem o tą ściankę rozdzielającą kabiny czy jakkolwiek to nazwać.

- wyobraź sobie,że czytam ci w myślach. zapewne masz ochotę jeszcze się ze mną podroczyć, ale jestem pewien, że kiedy w końcu nerwy mi puszczą, to będziesz chciała stąd zniknąć - uśmiechnął się pod nosem i strzelił. pach, kolejna dziesiątka! xd
O BOŻE XDD
dobra, mniejsza xd max w każdym razie przywykł do tego, że każda rozmowa z heather nie nalezy do przyjemniejszych. więc czemu niby miałby się starać, żeby tak nie było? przecież nawet mu się nie chciało :<

nie działa mi jułtub :< nie wiem dlaczego, ale od wczoraj mi się tak zacina, że nie mogę nic zobaczyć.
- oj, przestać - sama się chyba pierwsza zirytowała i powiedziała nieco ostrzej. ale się nie darła ani nic w tym stylu, prawda. ale wiadomo. no, mniejsza. wyszła z tego boksu, po czym znów usiadła sobie na ławeczce, tym razem grzebiąc w torbie. nie wiedziała zbytnio czyja to jest torba, ale się zorientowawszy, że to nie jest jej, tylko zaczęła chichotać pod nosem i całkiem się z tego ciesząc. jednak potem znalazła swoją i coś tam zaczęła grzebać, chyba całkiem bez sensu, bo lodów to ona tam nie znajdzie, ani nic słodkiego innego.

to dobrze, bo przynajmniej nic głupiego już dziś nie wyślę xd
- niby dlaczego mam przestać? nie mogę się najzwyczajniej w świecie odwdzięczyć? teraz masz okazję przekonać się na własnej skórze, że niemiło jest, gdy ktoś celowo stara się ciebie zdenerwować - trafił kolejną dziesiątkę - chyba sama przyznasz mi rację. przynajmniej powinnaś - pach, kolejna dziesiątka. max był na tyle upierdliwym osobnikiem, że nawet z takiej pierdoły potrafił zrobić aferę :< albo nie tyle aferę, co potrafił godzinami z tego powodu wystosowywać miliony kąśliwych uwag.

ale chcę pooglądać sobie coś głupiego! :<<
heather przez jakiś czas nic nie odpowiadała. po prostu sobie siedziała na ławce i dalej wpatrywała się w kolejne dziesiątki ustrzelone na tarczy. kiedy po prostu już ją te dziesiątki nudzić zaczęło, to teatralnie ziewnęła, podniosła się i zdecydowanym ruchem zabrała maximilianowi broń. - czas popsuć ci trochę te wspaniałe wyniki - mruknęła pod nosem i jakoś się wpychając, bez żadnego starania strzeliła przed siebie, rzeczywiście mu te wyniki psując. kiedy jej się to spodobało, postanowiła strzelać na oślep xd zacisnęła powieki, odkręciła głowę w drugą stronę i chichocząc po prostu tak sobie strzelała, a jak wystrzelała już cały magazynek to mruknęła pod nosem tylko 'ooho', nieco się krzywiąc.

:<
haha! ale max miał w kieszeni kilka nabojów do tej broni, bo sam pewnie w domu posiadał kilka. oczywiście nielegalnie zdobytych sztuk,. on zresztą cały był nielegalny. wyrwał jej pistolet z rąk, naładował i ponownie jej wręczył. no i pewnie kiedy strzelała, to za każdym razem, kiedy broń wystrzeliwywała, max popychał nieco heather, żeby pudłowała. no cóż, teraz on ją zaczął drażnić. w sumie mu się to nawet podobało, hihi.

- możesz mnie nie... - tutaj strzał, ale pewnie znów spudłowała, więc całą winę zwaliła na maxa, a nie na to, że ona celu za grosz nie posiada xd - ...popychać?! - pisnęła i odwróciła się na pięcie, po czym posłała mu złe spojrzenie i tupnęła jeszcze na dodatek nogą. dobrze, że nie miała obcasów, bo kto w sumie na obcasach przychodzi na strzelnicę. w każdym razie nie heather. przed następnym strzałem tylko szturchnęła lekko maxa łokciem w żebra, żeby się odsunął i szybko wystrzeliła w ten sposób zdobywając dziewiątkę, więc pewnie radość była wielka, bo zaczęła nieco podskakiwać xd

radość była może wielka, ale ów radość max postanowił ukrócić znów ją popychając! tym razem nieco mocniej. co za cham, och. wiedział, że zapewne po tym incydencie heather wkurzy się na niego jeszcze bardziej, ale w sumie nawet jakby się wkurzyła, to on do tego szczególnej uwagi zwracać nie będzie ;p no i kiedy ją tak popchnął, to odchylił lekko głowę do tyłu pogrążając się w głośnym śmiechu. zawsze, kiedy max się śmiał brzmiało to nieco diabolicznie, zwłaszcza, że to był śmiech triumfalny, czy coś w ten deseń xd

korzystając z tego, że tak się pogrążył w śmiechu, myślała, że jakoś nie skupi się na tym, że heather właśnie nieco się rozbiegła, o ile można było na tak dużej przestrzeni jaką była ta kabina zrobić rozbieg i walnęła go ramieniem w klatkę piersiową. jednak wiadomo, że jej pewnie z masą mięśniową oraz postawnością do maxa daleko, więc tylko jakoś udając obrażoną szybko wyszła z kabiny i... rzuciła w nim jabłkiem, które leżało gdzieś na ławce, nawet centralnie w niego trafiając! xd po czym ona tylko zaczęła się głośno śmiać.

no a max nie mógł się nie odwdzięczyć za to przecież. również wyszedł z kabiny, wziął ją pod ramię i pociągnął za sobą - teraz mój ruch, moja droga - mruknął. skierował się z nią w kierunku wyjścia. pewnie nie mogła mu się nawet wyrwać, bo trzymał ją dość mocno. kiedy już wyszli, to poszukał w kieszeni kluczyków od swojego samochodu. no i jak można się potem domyśleć, do tego samochodu ją wpakował, sam też wsiadł, zapalił papierosa i ruszyli. pewnie ją gdzieś wywiezie i zamorduje.
nie, no aż takim psychopatą ta on nie jest, ale z pewnością pójdzie jej w pięty xd