owcza łaczka

- to dobrze, właściwie jak znajdę sobie jakiś głupi temat, prowadzę samotny monolog - roześmiała się i rozejrzała w około. chyba zobaczyła kogoś podobnego do dżimiego i nejta, ale nie była pewna. w końcu zbłądzili i znaleźli się na owczej, muhaha!
- jak chcesz załatwić jakiegoś mężczyznę, to możemy wyżyć się na moim przybranym kuzynie, nie lubię go strasznie, strasznie! - żeby podkreślić to strasznie, strasznie musiała poklepać wolny kawałek trawy obok siebie.

Rzeczywiscie. Przez Ciebie nawet ja nie zauwazylem ;D no to załóżmy, że powiedziałem : -Uwielbiam wieczorne spacery po Nowym Jorku!!

spojrzała na candy.
- hm, aż taki straszny? dlaczego go nie lubisz? - tak sobie pomyślała, że ciekawe, czy go zna, hm.

- ja też. chyba nigdy tu nawet nie byłem. na łączce, nie w NY - zaśmiał się - zauważył dwie wyglądające znajomo postacie i pomachał do nich z daleka.

-Ja chyba miałem przyjemnośc tutaj byc. Ale nie pamiętam z kim i po co. I tak wole central park. W sumie nawet dawno nie biegałem. Może w ten weekend uda mi się coś zorganizowac. -Też pomachał dziewcznom bo poznał Candy i Blair.

- bo uważa, że wszystko wie najlepiej, może się na niego tu natknęłaś - machnęła ręką, bo nie chciała sobie przypominać o ralphie! - naćpał się na święta bożego narodzenia i przez całą wigilię śpiewał piosenki reggae. chodź w zasadzie to było śmieszne! - to ostatnie dodała po chwili, bo uświadomiła sobie, że wtedy jednak się z tego śmiała.
odmachała, mając nadzieje, że to nie jest zboczeniec.

zaśmiała się, bo pewnie faktycznie to musiało być zabawne. i też pomachała chłopakom.
- hm, a jak ma na imię? - zapytała. - może faktycznie go poznałam.

- biegi? brzmi kusząco. może wybierzesz się na nie z Kaylą? bo ostatnio mam wrażenie, że spędzacie więcej czasu ze mną niż ze sobą.

- ralph - odpowiedziała i uniosła brwi do góry. - może poznałaś, podobno gdzieś tutaj się kręci, ale ostatnio wyjechał - tak, wyjechał. podrapała się gdzieś koło nosa i przejechała ręką po skoszonej trawie. nie wiem dlaczego mam ochotę wyjąć kosiarkę i pokosić trawę na ogródku ; dd
zastanawiała się też czy chłopacy będą chcieli ruszyć dupy do nich czy pójdą własnymi ścieżkami.

chłopacy wolnym kroczkiem zmierzali w stronę dziewczyn

-Ona zdecydowanie woli twoje towarzystwo. Widze jak sie zachowuje przy Tobie a jak przy mnie. 

- hm, poznałam jakiegoś ralpha. mówił, że wyjechał, ale wrócił. pewnie to ten sam - zerknęła w stronę jimmy'ego i nate'a.

- wydaje mi się, że ona robi tak dlatego, bo jej na tobie zależy. może chce, byś był o nią zazdrosny, czy coś? - byli coraz bliżej dziewczyn, więc zawołał - cześć Candy! cześć Blair! - z przyjaznym uśmiechem na twarzy.

-Wolałbym żeby prosto w twarz mi powiedziała o co jej chodzi jak się tak ze mną męczy. Przecież to oczywiste, że jestem zazdrosny. Nawet nie wiem co wczoraj robiliście. - Byli już koło dziewczyn. - Czesc wam.

- to pewnie ten - westchnęła i założyła na głowę kaptur, pewnie zaczynało być zimno i powiewać lekki wiatr. lekko okej, ale nie tornado!
- cześć! - rzuciła, czy coś w tym stylu. oparła się plecami o drzewo, głową zresztą też. spojrzała do góry, żeby przyjrzeć się chłopakom. w końcu siedziała, cnie.

pewnie jak zobaczyła jimmy'ego, to jej się przypomniała wczorajsza nocna przechadzka po cmentarzu. xdd
- cześć - odpowiedziała chłopakom z uśmiechem.

- byliśmy na cmentarzu razem z Blair - wkurzało go, że Nate go ciągle podejrzewa, o to, że kręci z Kaylą. to tylko wzmagało w nim jego mini wyrzuty sumienia po tym, jak ją pocałował. odwrócił się do Blair:
- i jak ci się spało po nocy pełnej wrażeń, skarbie?> - mrugnął do niej.

- nie mogłam spać - spojrzała na niego oskarżycielsko. - nigdy więcej nie idę na cmentarz po zmierzchu - zaśmiała się, ale mówiła serio.

Wsadził ręce do kieszeni i spoglądnął w ciemniejące już niebo. Nie miał ochoty na dyskusję o ich wspólnej przechadzce po cmentarzu.

- cholera, łudziłem, że ci się podobało - zaśmiał się.

podciągnęła nogi pod brodę, wiatr zwiał jej kaptur z głowy. zdjęła też okulary, ciemno jest i będzie siedzieć w okularach przeciwsłonecznych? nie wiedziała w każdym razie, o jaką przechadzkę chodzi, więc spojrzała raz na nejta, a potem na swoje trampki. bawiła się sznurówką.
i jej się przypomniało też, że pewnego dnia musi odwiedzić cmentarz, chryste.

pokręciła głową.
- hm, może nie było tak źle, pomijając fakt, że o mało nie zemdlałam i nie dostałam zawału. i miałbyś mnie na sumieniu! w końcu do szpitala stamtąd jest dość daleko - zakręciła na palcu kosmyk włosów.

- przepraszam - objął ją i sprzedał buziaka w policzek.
zaczęły przeszywać go dreszcze, było mu trochę chłodno. sprawdził, czy w kieszeni ma jeszcze jakieś tabletki i zażył kilka. ostatnia rzecz, której chciał to znowu gorzej się poczuć.

poczuł, że robi mu się zimno. Żalował, że nie wział kurtki. Zaczał pocierac sobie całe ręce jako, że miał ubraną tylko koszulkę Led Zeppelin.

- phi, myślisz, że ci wybaczę? - udawała obrażoną, bo to podobno jedyne co tak naprawdę umiała udawać.