230 Fifth

-odpalaj głupia kurwo! - wrzasnęła na całe gardło, bo się zdenerwowała - no i co teraz?! - spytała z lekkim przerażeniem. jak to mówią, głupi ma zawsze szczęście. violet i heather pewnie też miały mnóstwo szczęścia, że do tej pory nikt ich nie przyłapał i nie wkopał! byłoby nieciekawie, gdyby zostały przyłapane na próbie rąbnięcia samochodu - oglądałaś '60 sekund'? - zapytała z widocznym przerażeniem - w tym filmie angelina jolie i nicolas cage kradną samochody w 60 *kih* kurwa, sekund. daj mi tą spinkę - wyciągnęła rękę i wzięła spinkę od heather i pokręciła nią lekko w lewo, wprawo, potem znów dwa razy w lewo i samochód odpalił! łuhu! czasem przydaje się zamiłowanie violet do różnych filmów xdd - dobra, jedź heather! - wrzasnęła wyglądając za szybę, czy nikt przypadkiem nie patrzy. scena jak z kiepskiego filmu sensacyjnego xdd

- ale ja nie jestem angelina jolie i nicolas cage! - wrzasnęła na całe gardło z wyrzutem do violet! przez chwilę musiała sobie przypomnieć jak to wszystko szło. regularnie uciekała z lekcji jazdy, ponieważ instruktor wyglądał na starego degenerucha, który sam nie umie jeździć. w sumie to ktoś się zainteresował tym samochodem, szczególnie jego właściciel, bo kiedy heather udało się odpalić samochód, biegł za samochodem, krzycząc coś w ich stronę! no i pewnie zawyły syreny aut policyjnych. BRAWOOO! ; DD
- kurwa, kto mnie wyciągnie z kryminału?! - wrzasnęła jeszcze głośniej niż przed chwilą na violet, puszczając kierownicę i zakrywając sobie twarz dłońmi, jednak nic złego się nie stało! nie wiem jak ty, ale ja sobie wyobraziłam to jako czarną terenówkę porsche z kremową skórą na siedzeniach, ojejciu! <3

teraz powinno polecieć 'cops on our tail'. idealny podkład xdd

- ale ja za to jestem! - wrzasnęła. odwróciła się i kiedy zobaczyła jakiegoś faceta biegnącego za nimi to spanikowała jeszcze bardziej. - heather prowadź! - zauważyła oczywiście jak heather puszcza kierownice i zasłania twarz. violet rzuciła się w kierunku owej kierownicy, manewrując autem tak, że pewnie zrobiły ładnego zygzaka - gazu, gazu! - pisnęła - nie pójdziemy siedzieć, uciekniemy! - chyba sama nie wierzyła w to co mówi. świetnie. dwie pijane dziewczyny prowadzące samochód z wybitą szybą, na dodatek ścigane. 'jak tomyly dżąs w ściganym' xdd

proszę cię, dalej cierpię, że gromkiewicz nie dała kasy na ten koncert :< o boże, ale zaczęłam się chichrać z 'jak tomyly dżąs w ściganym' ; ddd

heather nacisnęła gaz, jednak trochę niezbyt, bo nie zmieniła biegu! czyli prawdopodobnie jechały tak samo i radiowóz je trochę wyprzedził! jednak nie dała za wygraną, przypomniało jej się, że musi zmienić bieg, dała gaz do dechy i pojechały, jakoś tym zygzakiem violet wyprzedzając radiowóz. głupi to ma szczęście. heather cały czas piszczała jak szalona, mając nadzieję, że to coś pomoże. - niech cię szlag violet, to przez ciebie, to przez ciebie! - to można było zrozumieć z jej wrzasków. oczywiście, twarz miała cały czas zakrytą rękami, bo nie chciała widzieć jak jadą przez centrum miasta! chyba jednak pójdą siedzieć. tu ryba, wzywam cię, akwarium.

mogliby do trójmiasta przyjechać. do warszawy za daleko. może przyjadą? w każdym razie wystosuję odpowiedni list xd pipetki się odezwały, jak do nich napisałam xdd

no tak, violet obsługiwała kierownicę, a heather pedały (najpierw napisałam pedałów xdd) gazu xd -jak violet zauważyła radiowóz to zaczęła się tak drzeć, że o mało reszta szyb nie poszła w tym czarnym porsche z kremowymi obiciami <3 - zgnijemy w kiciu. udupią nas, mówię ci - zaczęła histeryzować - to wszystko przeze mnie?! - wrzasnęła oburzona, spoglądając na heather. i to był błąd. nie patrzyła na drogę i wyrżnęła w jakąś latarnię xd po chwili mogły usłyszeć głos policjanta przez megafon 'tu policja, proszę wysiąść z pojazdu i położyć ręce na masce!' no i sobie spędzą noc w areszcie, jak nie więcej.

ja wystosuję odpowiedni list do kings of leon, chodź powiedzieli, że i tak przyjadą ; d

heather się po prostu poryczała! nie chciała żeby ją zgarnęli, szczególnie za kradzież auta. nie wiedziała też, ile sobie tam posiedzą i kto ją wyciągnie :< będzie siedziała na komisariacie do usranej śmierci. wylazła się z samochodu, trzaskając drzwiami i kładąc te ręce na maskę. zaraz podleciał do niej pewnie jakiś policjant i ją bezczelnie obmacał :< no to super, posiedzą na kradzież, pewnie za rozróbę w klubie i prowadzenie po alkoholu! posłała zabójcze spojrzenie violet! :< zrobią solówkę na spacerniaku

violet jednak nie zareagowała na to w taki sposób jak heather, tylko pogrążała sytuacje jeszcze bardziej, wyrywając się policjantom, wyzywając ich, rzucając się, plując, gryząc i takie tam xd no cóż, kiedy ją w końcu obezwładnili, to obie wylądowały w radiowozie, na tylnym siedzeniu. teraz sobie posiedzą, za rozrabianie w klubie, za kradzież auta, zniszczenie mienia, prowadzenie po alkoholu, obrazę funkcjonariusza na służbie i pewnie będą musiały pokryć koszty wszystkich zniszczeń, które spowodowały xd violet, kiedy znalazła się w radiowozie to straciła przytomność, bo końska dawka alkoholu nie pozwoliła jej funkcjonować dłużej :< i pewnie wylądują na iźbie wytrzeźwień na dodatek :<

kaucja za nie pewnie będzie wynosiła milion dolarów, hihi. miała nadzieję, że potraktują je łagodnie ze względu na to, że były pod wpływem i ogólnie są niepełnoletnie! heather może nie straciła przytomności tylko zasnęła najnormalniej w świecie w drodze na komisariat, gdzie przesiedzą sobie czterdzieści osiem godzin, a potem decydują co z nimi robić. no i pewnie tak zakończył się imprezowy wieczór, bo ja muszę lecieć. bajoooos i dobranoc! ; ***

przyczłapała nam się tutaj lauren. przyczłapała się zacznie wcześniej, bo teraz już siedziała oparta łokciem o blat stolika i niezbyt trzeźwo wpatrywała się w tańczących gdzieś tam ludzi. pomimo tego, że już jej głowa opadała i nie przyjmowała kolejnych porcji procentów, dalej zamawiała jakieś egzotyczne drinki z owocami i innymi tym podobnymi bajerami, bo podobno parasolki to już zło w drinkach teraz! no nieważne, tak się załatwiła na jutrzejsze, pierwsze, otwierające semestr wykłady poranne <3

no i przyszły tutaj - oczywiście, że się nie uchlejemy! kochanie, chyba nie myślisz, że będę w kółko popełniać te same błędy, jak idiotka - puknęła się w czoło patrząc na nią z rozbawieniem. chociaż pomimo tych słów, violet tak czy siak była głupiutka, więc kto tam ją wie - może zwołamy tutaj jeszcze kilka osób? chcę, żeby już wszyscy wiedzieli, żeby wszyscy cieszyli się razem ze mną! - znów pisnęła podekscytowana, po czym usiadły pewnie przy jakimś fajnym stoliku, czekając aż obsłuży je jakiś przystojny kelner, hihi.

lauren to już pewnie myślała nad tym jaką sukienkę będzie miała violet, jaki urządzi jej wieczór panieński i inne tym podobne rzeczy, chodź jeszcze do tego dłuuuga droga chyba. zamówiła sobie jakiegoś przyjemnego drinka, jak na razie z nikłą zawartością alkoholu, bo wiadomo, nie chce znów odwalać jakiegoś dzikiego tańca na środku klubu! - zwołajmy, czemu nie! - uśmiechnęła się szeroko z pełnym entuzjazmem, jednak sącząc sobie przez słomkę drinka, zerkała to na violet to na jej pierścionek, zapewne stwierdzając, że też chce taki xd normalnie jak w przedszkolu i sytuacja z zabawkami. - ale jak to było? tak po prostu? znaczy spotkaliście się tak normalnie, zaprosił cię gdzieś? - uniosła wysoko brwi, zapewne chcąc wiedząc wszystkie szczegóły tego jak to było i w ogóle, tym samym migiem wypijając drinka.

- nie, spotkaliśmy się przez przypadek, potem pokłóciliśmy się, a raczej ja zaczęłam go wyzywać, no a potem mi się oświadczył - mówiła z podekscytowaniem i takimi tam, no bo przecież rozsadzała ją dzisiaj jakaś nieopisana radość chyba xd pewnie nawet nie zwróciła uwagi na to, że jej opowieść brzmi trochę, no... dziwnie. pewnie lauren spodziewała się tego, że violet zacznie jej opowiadać o jakiejś romantycznej kolacji przy świecach, czy czymś takim, ale w sumie nawet violet to do głowy nawet nie przyszło. gdyby to wszystko było tak zorganizowane, to violet nie miałaby takiej niespodzianki xdd - urządzisz mi też wieczór panieński! - pisnęła, znów zaczynając klaskać w dłonie - kupię wszystkim moim druchnom piękne sukienki, będziecie wyglądały jak aniołki - westchnęła rozmarzona i popiła swojego drinka. bewnie też jakąś słabiznę, bo nie chciała odwalać tego, co na poprzedniej imprezie ;p

muszę się na moment wpierdzielić, strasznie mi się nudzi u.u
nicolas wszedł tutaj chciał wyczyścić sobie gardełko. pewnie z jakimś kolegą się przypałętał, który nie jest niemową po prostu zniknie zaraz gdzieś w łazience bo dostanie zatrucia. podszedł do baru i zamówił jakiegoś miłego drina, coś mocniejszego w środowy wieczór się przyda. popatrzył wokół nie zauważając nic ciekawego, później coś zagadał do kolegi, hyhy.

blair pewnie miała blisko stamtąd, gdzie akurat się szlajała, dlatego też postanowiła wpaść, kiedy dostała smsa od violet. szybko odszukała wzrokiem dziewczyny.
- cześć - uśmiechnęła się. - a co to za okazja? - spojrzała na rozanieloną violet, zastanawiając się co się stało i zapewne usiadła na jakimś krzesełku/kanapie/czy co tam było, wcześniej zamawiając sobie jakiegoś słabego drinka.

jest impreza, jest max. skoro wszyscy niby mieli tutaj być, to dlaczego niby maximiliana miałoby tutaj zabraknąć? ;> w każdym razie najpierw zauważył nicolasa, więc dziarskim krokiem do niego podszedł, jak gdyby nigdy nic - cześć koleżko - klepnął go w plecy również, jak gdyby nigdy nic, nawet z rozbawieniem lekkim, po czym przynawigował się do stokika, przy którym siedziały lauren i violet. pocałował lauren milusio w policzek uśmiechając się przyjemnie i grzecznie przywitał się z blair i violetką. pewnie oczekiwał takich rewelacji jak poprzednio, jednak nie dzisiaj panie maximilianie. no i co było dość nietypowe, max był widocznie w dość dobrym humorze, bo posyłał uśmiechy, głównie w stronę lauren, które były przyjemne i ogólnie och i ach xdd

- ale że co? tak po porostu go wyzywałaś, a on ci się oświadczył? matko - zakryła aż usta, wpatrując się w nią z niedowierzaniem. nie wiedziała, że wyzywanie kończy się oświadczynami. jak jej coś głupiego wpadnie do tego jej głupiego łba to pewnie będzie chciała zobaczyć czy w jej przypadku również skończy to się oświadczynami xd - ale chyba musiał jakoś wcześniej to planować, skoro miał pierścionek, nie? - cały czas mówiła z lekkim zaskoczeniem i ogólnie wiesz. zamówiła tym razem soczek pomarańczowy, zerkając zapewne w kierunku baru. gdzie zauważyła nie kogo innego tylko nicolasa! w sumie nie chciała mu przeszkadzać w rozmowie, skoro był z jakimś kolegą i się na niego obraziła, że się do niej nie odzywał ;< przywitała się z blair i maxem, oczywiście.

- wychodzę za mąż! - pisnęła pokazując blair swój fajny i ogólnie pierścionek zaręczynowy, po czym po raz enty dzisiaj zaczęła wiercić się, śmiać i klaskać w łapki. pewnie uściskała na powitanie blair - co u ciebie? - spytała, bo dawno się chyba przecież nie widziały, po czym powitała się dość niepewnie z max'em, patrząc pytająco i z lekkim niepokojem na lauren, jakby chciała powiedzieć jej 'co on tu do cholery robi?' albo 'dlaczego on do cholery się przy tobie cały czas kręci?' xdd - no musiał! i to mnie najbardziej zaskoczyło! - zaśmiała się mówiąc do lauren - już pomińmy fakt, że go zwyzywałam. to nie powinno mieć miejsca, chociaż gdybym wiedziała, że to się skończy czymś takim, to pewnie pożarłabym się z nim wcześniej! - zaczęła głupkowato chichotać.

on popatrzył z podniesionymi brwiami za maxem i oczywiście zobaczył lauren. zastanawiał się czy podejść, bardzo chciał, ale wszyscy go stamtąd wygonią. no dobra, przeprosił tego koleżkę na moment i podszedł do ich stolika. -cześć wam. - przywitał się i zapytał nawet co u nich słychać, czy fajnie się bawią i co to za okazja,że jest tak ich dużo. popatrzył na lauren i na maxa, oczywiście zrobiło mu się niedobrze, nie żeby był jakąś ciotą, kuźwa mać.x3 ale po prostu no ten tego nie odzywał się bo userka nie może wchodzić na internet, tylko łikendy, oh. ;c

uśmiechnęła się szeroko na widok nicolasa - co to za okazja? zaręczyłam się! - pewnie powtórzy to jeszcze z milion razy, żeby na pewno każdy usłyszał tą wiadomość i się cieszył razem z nią xd no cóż, na to najwyraźniej liczyła - dosiądź się do nas, nico - uśmiechnęła się szeroko. oczywiście nie zwracała uwagi, że z maximilianem, który nomen omen siedzi przy tym samym stoliku się oboje nie lubią :< pewnie miała nadzieję, że żadnych szopek odwalać nie będą xdd

zauważyła wzrok violet, a w odpowiedzi, że najwidoczniej jest teraz nieszkodliwy lub się pogodzili czy też wyjaśnili, pogłaskała maxa po ramieniu, posyłając violet to jako odpowiedź, że nie ma co się martwić, ale walić ją kijem bejsbolowym w łeb xd westchnęła pod nosem, gdy violet jeszcze opowiadała swoją historię zaręczyn, kręcąc głową z niedowierzaniem. - no zobacz, jak to szybko leci. mówiłaś rodzinie? - spytała ciekawsko znów, wypijając znów migiem swój soczek. - cześć nico - pomachała w jego stronę, uśmiechając się lekko. w sumie teraz nie wiedziała jak się zachować. nie chciała przede wszystkim, żeby wszystko wyszło jakoś niezręcznie i na dodatek żeby znów były jakieś nieprzyjemności między panami tutaj zgromadzonymi :<

- no właśnie nico. chyba nikt nie będzie miał nic przeciwko, jeśli się tutaj przysiądziesz - uśmiechnął się, ale ileż w tym uśmiechu było jadu! pewnie chciał wzbudzić w nicolasie zazdrość, że teraz on ma przyjemność spotykać się z lauren. objął lauren ramieniem, nie zdejmując uśmiechu z twarzy. w sumie to do żadnych nieprzyjemności też nie chciał dopuścić, bo pewnie straciłby w oczach lauren, a dopiero co się pogodzili. jednak wiadomo, jak to u niego jest z nerwami ;d

zerkała przez chwilę to na lauren to na maximiliana zdziwiona nielekko. najwyżej potem porozmawia z nią o tym. będzie ją uświadamiać, czy coś w ten deseń xdd - nie, nie mówiłam jeszcze rodzinie. jak dzwoniłam do taty, to nie odbierał, pewnie jest w pracy. timona nie było w domu. jak narazie to wie o tym tylko moja eks niania i michel, ale nie mają zakaz mówienia o tym mojemu tacie. sama chcę mu powiedzieć - uśmiechnęła się szeroko, po czym zamoczyła usta w alkoholu.

- moje gratulacje! - pogratulowała violet, z tym, że pewnie nieco wcześniej, ale miałam mały poślizg. xd no, w każdym razie pewnie cieszyła się jej szczęściem i takie tam, po czym zaczęła pić swojego drinka i ciekawsko rozglądać się po klubie, chciałam napisać ślubie, chemia jednak lasuje mózg.

- nie kolega na mnie czeka. - wskazał na przyjaciela przy barze, który sączył drinczka w samotności, nie należał do najprzystojniejszych, no tak to robi sadło na brzuchu.xp - wrócę do niego a wy się bawcie dobrze. - wiedział,że się poddał, dał wygrać maxowi, jednak uznał,że nie warto dziś, że w ogóle nie warto, chociaż pragnął lauren, jak człowiek na pustyni wody. no bo przecież to aniołek, nie chciał psuć violet radości&podniety hahaha. xp popatrzył na laurę i poszedł, usiadł przy barze.

wypadałoby żeby również był tutaj matthew, prawda. no to pewnie się przyczłapał również, szukając stolika gdzie siedzieliby wszyscy, jednak łatwo było ich namierzyć zapewne głównie przez piski oraz głośne zachowanie oraz tłum na około stolika. podszedł więc, przy okazji zamawiając wszystkim kieliszek szampana i czy co tam można było jeszcze zamówić, prawda. - witam - uśmiechnął się tylko szeroko, przepychając się jakoś sprytnie tak, aby mógł się usadowić obok violet, którą pewnie ładnie przywitał i objął sobie ramieniem.