230 Fifth

- źle się czujesz? - spojrzała badawczo na violet. właściwie blair też nie czuła się najlepiej, kręciło jej się w głowie, pobladła i ogólnie, pewnie przez panujący tu hałas i tłok, a może przez to pół drinka, chociaż nie wiem. - zresztą, ja chyba też niedługo idę - dodała jeszcze, mając nadzieję, że nie widać po niej złego samopoczucia i takie tam.

- nie, czuję się wręcz śpiewająco - odparła kąśliwie trzymając dłonie przy skroniach. po chwili, kiedy to opanowała to, co działo się z jej ciałem z powodu totalnego zmęczenia pomieszanego z lekami i alkoholem, to podniosła się z miejsca - narazie dziewczyny, sama dam sobię radę, heather. nie musicie mi zamawiać taksówek i odprowadzać za każdym razem, kiedy wychodzę - uśmiechnęła się słabo i skierowała się w kierunku wyjścia. powtarzała sobie pewnie w myślach, że jest twarda i nie zemdleje po drodze. no i pewnie nie zemdlała. kiedy znalazła się już na dole, to złapała taksówkę i pojechała do domu.

spojrzała badawczo na blair, kiwając lekko głową. pewnie zauważyła to, że pobladła i takie inne różne sprawy.
- to ciebie podwozie bo jakoś zbladłaś, chyba że nie chcesz mojego towarzystwa - stwierdziła, mając nadzieję, że sama zaraz trupem nie padnie! wyjęła z kieszeni telefon, zamawiając taksówkę. czasem pewnie żałowała, że nie ma własnego samochodu, ale co z tego jak i tak chyba cały czas prowadziłaby go po pijaku :< bo taki ostatnio był jej główny stan. może nie będzie taki cały czas! przynajmniej miała taką nadzieję. westchnęła tylko pod nosem, pukając palcami o blat stołu.

- chcę, chcę - pokiwała głową. - ale wszystko jest w porządku - zapewniła ją, chociaż było jej w sumie trochę bardziej słabo, no cóż. blair chyba nie należała do osób, które lubiły się nad sobą użalać. - mam nadzieję, że z violet będzie wszystko w porządku - powiedziała, wyraźnie zmartwiona.

przyjrzała jej się badawczo, unosząc lekko jedną brew. potem wzruszyła ramionkami, opierając się wygodniej o krzesło/ławkę/sofę, cokolwiek tam było.
- jak wszystko w porządku, to nie będę ci przeszkadzać - stwierdziła, uśmiechając się lekko. no okej, prawie niewidocznie. popatrzyła na swoje paznokcie, a potem znów na blair stwierdzając, że kituję. ale heather nie chciała jej się narzucać albo coś w tym stylu. dopiła zawartość butelki do końca, dajmy na to, że miała już rachunek więc go zapłaciła i takie inne formalności przy wyjściu.

- jak chcesz - normalnie pewnie namawiałaby heather, żeby poszła z nią, ale nie czuła się najlepiej, dlatego też postanowiła sobie już pójść, zapłaciła też za wszystko, co kupiła, pomachała heather i sobie poszła.

no to ona pewnie posiedziała sobie jeszcze chwilę, aż do czasu kiedy nie dosiadła się do niej grupka niezbyt urodziwych mężczyzn, albo po prostu nie w jej typie! więc też sobie poszła, czując skutki wypicia prawie całej buteleczki winka.

właściwie blair nie miała ochoty się upić, ani nic takiego, ale stąd był całkiem ładny widok na nowy jork. dlatego też siedziała przy jednym ze stolików, pijąc jednego drinka już od godziny i wpatrując się w te różne wieżowce. no i rozmyślała też, bo wcale nie chciała wyjeżdżać i bała się, że kiedy wróci, to okaże się, że wiele się zmieniło, na gorsze, przynajmniej dla niej. no ale skoro się tego spodziewała, to chyba nawet lepiej, bo się nie rozczaruje. tak czy siak wpatrywała się nadal w panoramę, mając wrażenie, że zaraz zaśnie. no tak, przyszło jej też do głowy, że stęskniła się za tonym, za kaylą, za alison i za masą innych ludzi, nawet miała ochotę do kogoś z nich napisać, ale nie chciało jej się sięgać po telefon.

o tak pewnie siedziała przy jakimś stoliku napawając się widokami. oczywiście dawno się nie pokazywała, być może problemy być może nie było sensu się pokazywać. każdy chyba skończył z imprezami i zajął się swoim życiem, tak myślała, cały czas, w ogóle to nie chciała się mieszać do ich spraw jako jakaś głupia samotniczka. popijała drinka z trójkątnego kielicha, pewnie ślicznie wyglądała, ba! na pewno.

niejaki cameron też tutaj był. pewnie również siedział sam, pijąc drinka i czytając jakąś książkę. po jakimś czasie postanowił snów podejść do baru, zamówić kolejnego drinka, nie korzystając z usług kelnerów. ale wracając pewnie potknął się o coś i oblał florence swoim drinkiem. miał pewnie na nosie okulary w dużych, czarnych oprawkach i rozczochraną, kręconą rudą czuprynę, co musiało dość śmiedsznie wyglądać - jezu, przepraszam, nie chciałem - chwycił jakąś serwetkę i podał florence - straszna gapa ze mnie. mam nadzieję, że się nie gnbiewasz? - uśmiechnął się z zakłopotaniem, aczkolwiek musiało to wyglądać słodki. hihi.

biedaczka pewnie zamyślona, a jakiś zapchlony ruu...stop ładny był. zarumieniła się i od razu wstała, nie miała zamiaru robić rabanu na club więc tylko pokręciła przecząco głową i zaczęła się wycierać. - nie nic się nie stało. - pewnie gdyby to był jakiś zapyziały bar nawrzeszczała by na niego i poszła, ale jak można nawrzeszczeć na kogoś tak słodkiego. - czy mógłbyś mi podać trochę więcej serwetek ? - popatrzyła na niego a raczej na jego mięsiste usta, mrr. :d

oczywiście podał. no i zmieszał się chłopak, bo nie znosil wychodzić na sierotkę marysię, którą nie był! - jeszcze raz przepraszam. akurat czytałem, a po lekturze jestem trochę oderwany od rzeczywistości - zaśmiał się, po czym wyciągnął do niej rękę - nazywam się cameron. mam nadzieję że już więcej nie będziesz miała okazji się na mnie natknąć w taki sposób - roześmiał się jakoś miło. zapomniał jeszcze powiedzieć 'mam nadzieję, że nie przeszkadza ci fakt iż nosze damskie imię', ale to już sobie odpuścił xd

no właśnie pomyślała o damskim imieniu ale nie mówiła tego na głos, przecież nie będzie chłopakowi robić na złość, oja. - florence. - odpowiedziała i się uśmiechnęła. - kiedyś może to będziemy wspominać ze śmiechem. - stwierdziła i usiadła, wskazała na krzesło, które stało naprzeciwko. - jeśli jesteś sam i nie masz nic przeciwko, dosiądź się. - zaproponowała, może nie była sobą, tak to by wariowała i pewnie odgryzła się w jakiś chamski sposób, ale,że chłopczyk był taki ładny i miała ochotę usiąść na jego kolanach i poczochrać te śliczne włoski, no i wpić się w te mięsiste usta i popatrzeć na te zmieszane oczy...innymi słowy musiała być miła.:d no tak przyglądała się jego ruchom, jeśli to ona na niego tak działała a nie to co na nią poleciało, byłaby mile połechtana. chyba jednak prawdą jest to,że LEKTURA na niego tak bardzo działała,że wpadł na nią, tak po prostu.

- śliczne imię. byłem we florencji jakieś dwa lata temu,. cudowne miasto - powiedział tak apropos i zdjął okulary ze swojego nosa - chyba fajniej nazywać się jak miasto, niż jak cameron diaz - zaśmiał się jakoś uroczo i słodko. pewnie cały był uroczy. mój boże, jak ja kocham rudzielców <3 w każdym razie kiedy zaproponowała mu, żeby się przysiadł, to bez wachania się zgodził - tak, jestem sam i nie mam nic przeciwko. zresztą, rzadko bywam w barach, klubach itepe. to raczej nie moje klimaty, chociaż od czasu do czasu nikomu to chyba nie zaszkodzi - znów posłał jej jakiś fajny uśmiech i usiadł na krzesełku naprzeciwko niej, wpatrując się w nią uważnie.

wsłuchiwała się w niego uważnie, pewnie uznała,że ma męski głos i ja też kocham rudzielców <3 pewnie uśmiechała się delikatnie gdy mówił o jej imieniu, to miłe. - dziękuję bardzo, ja jeszcze nie miałam okazji być we florencji. - zrobiła podkówkę z ust, jednak po chwili się uśmiechnęła. - w stanach człowiek może się nazywać jak chce, nie jest to ukraina czy polska,że mogą być tam tylko imiona z kalendarza. - powiedziała i wzruszyła ramionami. pewnie wymieniali się zaciekawionymi spojrzeniami. :d a propos jego imienia, dlaczego cameron ? :d ja mam mercedes na innych forach to też każdy się dziwi, hyhy.

nie wiem dlaczego cameron. nie zastanawiałam się nad tym jakoś bardzo. po prostu to pierwsze co mi przyszło do głowy, hihi.

- skoro nie miałaś okazji, to mogę ci tylko polecić. ogólnie włochy są fajnym krajem. jeżdżę tam co roku na wakacje. dopiero co wczoraj rano wróciłem z mediolanu. czuję się tu strasznie dziko po przyjeździe bo wczułem się w tamten klimat - chyba cameron był gadułą. ale w jego przypadku to zaleta, bo nie był przy tym męczący - jak się poznamy bliżej, to może kiedyś cię tam ze soba zabiorę i oprowadzę - zaśmiał się i przeczesał palcami swoją potarganą czuprynę.

- fajnie by było mieć przewodnika, który skąpał mnie w drinku. - pokazała mu język i się wyszczerzyła. - to fajnie, pozazdrościć, ja w tym roku nigdzie nie wyjeżdżałam i nie mam zamiaru. - powiedziała do niego i pokiwała głową, podrapała się po policzku i przyglądała się jego ruchom, nie żeby była jakąś wariatką, ale chyba każdej dziewczynie spodobałby się taki chłopczyk. o nawet miała różne wyobrażenia, ale zostawiam je na kiedyś tam. - no to miło słyszeć, można cię nazwać podróżnikiem. - uśmiechnęła się i popatrzyła w bok. pewnie było dużo ludzi, niektórzy nawet załapali temat o wylanych drinkach na ubranie i śmiali się z innych przypadków. odwróciła się w stronę camerki i lekko się uśmiechnęła.

kiedy wspomniała o tym skąpaniu w drinku, to znów się biedaczek zmieszał, co było po nim widać od razu. - przepraszam - jeszcze raz cicho przeprosił. w tym całym zakłopotaniu, które było całkiem czarujące, spuścił głowę, a potem spojrzał jeszcze raz badawczo na florence - nie, żebym zawsze był taki rozgarnięty, jak kupa liści, żeby nie było - zaśmiał się - a poza tym możliwe, że będziesz miala kiedyś okazję się odwdzięczyć, czy tam zemścić - kontynuował śmianie się. w pewnym momencie zauważył, że florence wpatruje się w niego, co mu pochlebiało nawet. odwzajemniał jej zaciekawione spojrzenia, od czasu do czasu uśmiechając się. chociaż nie, on się cały czas niech uśmiecha. no i oczywiście stwierdził sobie, że jest całkiem ładna. wyprostował się, kiedy impuls z tą wiadomością dotarł do jego mózgu :>

pokiwała głową zrozumiale głową. - rozumiem i wybaczam. - powiedziała i się uśmiechnęła. tak to patrzenie było boskie, <3 oczywiście odwróciła wzrok i popatrzyła na swoje paznokcie nie była zbytnio otwarta, raczej się wstydziła, przecież to normalne, po piciu z nią najlepiej pogadać. ej weź zakończ bo ja muszę iść, jutro będę, heja.;x

w końcu cameron z florencją zagadali się tak,że aż zrobiło się strasznie późno, więc odprowadził ją do domu, a potem skierował kroki do swojego, hihi.
pa :*

pewnie pozwolił sobie zaciągnąć merca tutaj! uznał że to pewnie przy okazji urocza wycieczka krajoznawcza, bo można się napić i pooglądać panoramę miasta. jakże się troszczy, hihi. nie był zbyt wybredny, więc zamówił sobie jakąś butelkę miłego piwa, zresztą nie lubił zbytnio innych alkoholi. usadowili się przy stoliku pod tym fajnym parasolem, chodź słoneczko już nie świeciło :<

ona też sobie kupiła piwko ale z sokiem, hoho. - fajnie tu. - powiedziała i popatrzyła na supi widoki. - jeszcze tu nie byłam i nawet nie wiedziałam o istnieniu takiego klubu. - popatrzyła na niego i na jego ładny profil. oczywiście była zadowolona,że robi się ciemno bo dzięki temu nie będzie widać co jej ta mała twarzyczka zdradza. dostała piwo, dobrze,że przynosili piwka i nie trzeba samemu zapitalać do baru po nie. dostała nawet słomkę i od razu upiła parę łyków. piwo orzeźwia, więc nie bała się,że się upije czy coś.

- w sumie ja też tu jestem pierwszy raz - wzruszył ramionami, pociągając łyka ze swojej butelki. dajmy na to, że preferował z butelek, a nie beczkowane z jakiś tam powodów. no nieważne, był tu pierwszy raz, bo połowę czasu spędzał w domu, rozsiadając tyłek na kanapie i oglądając discovery. pewnie wie, jak teraz wszystko jest zrobione i jak uciekać z tonącego auta. skarbnica wiedzy! - długo tu jesteś? - pytanie typu 'co u ciebie?', jednak mniejsza o to. zerknął sobie na nią kątem oka, oceniając czy jest atrakcyjna! wynik przeliczeń pozytywny. zjadłabym pizzę.

- hm, no z miesiąc. - podniosła brwi zastanawiając się nad tym. - tak miesiąc. - potwierdziła to kiwając głową. dobra ja lecę, proszę cię zakończ. nie wiem czy jutro będę, sija. ;x

no to może spadła jakiś samolot na ten klub, albo prędzej umówili się, że jeszcze jakoś na siebie ukartowanie wpadną, ale bez uderzania się kościstym kolanem. no i pewnie się rozeszli, bajo ; *