230 Fifth

dobra, pierwszy ; d pewnie heather już była cała rozchichotana i takie inne, skoro idzie do baru, w dobrym towarzystwie, się narąbać, potańczyć na stole i takie inne. zamówiła od razu jakieś dwa drinki, żeby nie trzeba było wzywać kelnera, który i tak miał dużo roboty. och, jak dba bo innych. te drinki pewnie były jakieś mocniejsze, więc oczki zaświeciły jej się jeszcze bardziej. - za co pijemy? - zachichotała, unosząc jeden z kieliszków w górę, patrząc się na niego zachłannie, chcąc od razu wlać zawartość do gardła. alkoholiczki nam rosną ; d

- nasze zdrowie, heather! - również uniosła szklankę w ramach toastu i pewnie obie wychyliły jej zawartość prawie duszkiem - dobra, teraz ja pójdę po następne - puściła do niej oczko i poszła do baru. wróciła z kolejnymi, dość mocnymi drinkami - teraz twoje zdrowie - skinęła na nią i wypiła zawartość swojej szklanki w równie szybkim tempie. kiedy skończyła, to pewnie się wzdrygnęła, bo drink był mocny, o czym wspominałam wcześniej. nie umiem pisać sialala - żebyś sobie w końcu znalazła jakiegoś normalnego faceta, ale za to oddzielnie - panie kelnerze! - pomachała do owego kelnera uśmiechając się i każąc podejść. zamówiła pewnie trzecią partię. po chwili kelner przyniósł im na tacy dwa, niebieskie drinki z rurką i parasolką <3

uniosła brwi, patrząc jakie tempo narzuciła violet. pewnie nawet sama w rozpaczy w takim nie piła! no cóż, jednak nadążała, najwyżej szybciej będzie odwalała jakieś dziwne rzeczy i znów ją zgarnie policja za siedzenie na dachu wieżowca czy coś w ten deseń.
- trudno będzie znaleźć normalnego, ale no trudno, można żyć bez faceta, prawda? - uniosła jedną brew, uśmiechając się szeroko. wychyliła kolejny kieliszek, jednak bez żadnych min, chodź mocny pewnie był. w innych nie gustowały! no cóż, niestety heather jest chyba z takich osób, które nie umieją być jakimś tam singlem lub prowadzić życie niczym bridget jones na kanapie.

- nie można - stwierdziła violet, bo ona sobie chyba rzeczywiście nie wyobrażała życia bez facetów xd wypiła swojego trzeciego drinka, po którym się jej trochę zakręciło w głowie. jednak tempo w jakim piją i ilość spożytego alkoholu daje o sobie znać! - panie kelnerzu! e.. znaczy kelnerze, jeszcze raz to samo - posłała kelnerowi uśmiech, a potem z rozbawieniem spojrzała na heather - w sumie, jakbyś chciała, tomogę cię zeswatać z moim bratem. już wolę, żeby spotykał się z tobą niż z jakąś nieznaną mi dziewczyną, którą pewnie znienawidzę - zachichotała.

heather zaczęła głośno chichotać, kiedy zawołała 'panie kelnerzu'. nie mogła się powstrzymać, więc chichotała tak przez dobrą chwilę, aż nie ściągnęła na siebie wzroku połowy klubu! milutko. teraz będzie miała zakaz wstępu za głupkowaty chichot.
- nie będę zabierać ci brata! - zaprzeczyła, kręcąc przecząco głową, dla potwierdzenia tych słów. zresztą pewnie dziko by było spotykać się z bratem koleżanki od kielicha i ogólnie. - z drugiej strony nawet jakbym nie miała faceta to nie umiałabym korzystać z usług męskich dziwek - przyznała z rozbrajającą szczerością i zachichotała znów głośno, jednak zaraz szybko wypiła kolejny kieliszek.

- męskie dziwki? brzmi kusząco, ale to chyba nie dla mnie - zachichotała - wiesz, chyba żadna frajda zabawiać się z kimś, kto mógł przedtem pieprzyć jakąś starą babę. całe tabuny, starych bab - wzdrygnęła się - sama wolałabym sobie kogoś poderwać. nie wiem, znaleźć sobie jakiegoś stałego kochanka, czy coś - znów zachichotała - z tym raczej nie powinnaś mieć problemy - mówiła śmiejąc się - i w sumie to dobrze, że ie chcesz zabierać mi brata. byłabym zazdrosna - stwierdziła zabierając się za kolejnego drinka.

westchnęła i zaczęła się zastanawiać nad ciężkim losem męskich dziwek ; d też ma po pijaku tematy do rozmyślania. chodź, na trzeźwo, pewnie też nie lepsze sobie znajduję. wychyliła kolejny kieliszek, odstawiając kieliszek z hukiem na stolik. zapatrzyła się w jakieś mrugające światełko na dachu niesymetrycznego budynku. heather po odpowiedniej ilości drinków, zaczyna marudzić!
- ale mam z tym problemy - stwierdziła, opierając się rękami na blacie stołu, a potem na tych rękach czoło. czyli teraz, leżała rękami i głową na stolę, wzbudzając zainteresowanie kelnera, czy już się zapiła ; d

kelner z zaciekawieniem spojrzał się w ich stronę, pewnie sprawdzając czy się zapiły xd violet wstała, pociągnęła go za rękaw i usadowiła naprzeciw heather, tego biednego, zdezorientowanego chłopaczka xd - poznajcie się, to heather, to tutejszy kelner, ja jestem violet, miło mi - podała mu ręke i uciekła ;p sama ruszyła w tan, prosząc jakiegoś faceta do tańca. zaczęła z nim wywijać, zachowując się trochę, jakby to powiedzieć, napastliwie xd

heather przez chwilę leżała na tym stole, nawet nie patrząc się w jego stronę! podała mu tylko bezwładnie rękę i kazała przynieść kolejnego drinka.
- violet! - pisnęła kiedy się przebudziła. przeprosiła kelnera, a raczej biednego, zdezorientowanego chłopaka, młodszego od heather! szybko podbiegła do niej, o ile jest to możliwe w lekkim upojeniu alkoholowym na zabójczych obcasach i platformie. chyba nie, więc wykoprysnęła się, ale szybko łapała się stołu jakiejś parki, chichocząc przy tym głośno i zabierając im drinki, które mieli na stoliku ; d chyba już ich tu więcej nie wpuszczą.

- heather! - również pisnęła i wyrwała jej z ręki drinka, którego heather podwędziła z czyjegoś stolika. ten ktoś się zaczął bulwersować, pewnie jakiś rosły facet, ale violet, żeby go zamknąć, to wpakowała mu się na kolana i zaczęła go całować! kiedy wymieniła z nim już płyny ustrojowe szepnęła tylko 'przepraszam', a potem cała uhahana uciekła do heather piszcząc, i potykając się co chwilę, wpadając na tańczących ludzi xd chyba rzeczywiście ich już tu nie wpuszczą xd

no, to długo sobie jeszcze nie pobalowały. niestety, szybko zainteresowała się nimi ochrona klubu. heather pogroszyła sprawę, ponieważ zaczęła przed nimi uciekać! oczywiście, w swoich szpilach, obcisłej sukience szybko nie biegała i równie szybko zaliczyła glebę. złapali ją więc i violet pewnie też :< skończyły przed drzwiami klubu, skrzyczane przez ochroniarzy, że to porządku klub, a nie burdel :< heahter z całej siły kopnęła w drzwi, jednak tylko złapała obcas! - zajebiście - burknęła pod nosem, siadając na schodkach. jednak po chwili wpadła w swój atak głośnego i głupkowatego chichotu.

violetpierwszy raz została wyrzucona z klubu! pewnie jak ją złapali, to zaczęła się rzucać i głośno, siarczyście kląć, wyzywać, kopać, gryźć piszczeć itp. ogółem zachowywała się jak dziki oszołom. i tak pewnie miały szczęście, że ochrona klubu nie wezwała policji - co za chamy, kurwa mać. żeby jeszcze *hik* no właśnie - parsknęła kpiąco, nie kryjąc swojego zbulwersowania. pewnie zachwiała się, bo była nawalona nielekko, tak jak i heather - po prostu nam zazdrościli. pewnie się dawno nie bzykali, albo coś - bełkotała, bo tego nie można było nazwać mówieniem. violet usiadła sobie na krawężniku, nie wiedząc za bardzo co robić. pewnie jej niewinna buzia nie pasowała akurat do sytuacji w której się razem z heather znalazła ;p

westchnęła tylko ciężko, szukając czegoś zawzięcie w swojej torebce. mianowicie heather zawsze miała przy sobie buteleczki małych alkoholi, na dwa łyki albo i jeden i pół. rzuciła jedną buteleczkę do violet, a drugą odkręciła sama no i oczywiście w siebie wlała, bo co za marnotrawstwo by było, gdyby tego nie zrobiła!
- więcej nie piję, koniec - wybełkotała i na potwierdzenie tych słów gruchnęła tą małą butelką o ziemię. zachichotała pod nosem, poprawiając włosy, które ochroniarze zdążyli poczochrać, kiedy się szarpała. oczywiście, że to było tylko pijackie gadanie! przysiadła obok violet, robiąc jakąś niewinną aczkolwiek pijaną minę, zapalając papierosa.

ona pewnie też szmyrgnęła swoją buteleczką po jej opróżnieniu, oczywiście, tyle, że jej butelka rozbiła się o drzwi owego klubu, do którego violet już pewnie więcej nie zawita :< - ja też nie, zaraz się porzygam - wybełkotała krzywiąc się i chwiejąc, mimo iż siedziała - mimo wszystko dobrze się bawiłam - wybuchła niepohamowanym śmiechem - widziałaś minę tego kelnera, który przez chwilę z tobą siedział? albo tego na którego potem wpadłaś? albo tego, z którym się całowałam? - śmiała się klaszcząc w dłonie i kładąc się na plecy na zimnym chodniku. nie zwracała uwagi na to, że tędy mogą przechodzić jacyś ludzie :< śmiała się leżąc i kuląc się na chodniku i wyglądała jak jakaś wariatka.

- jeśli chodzi o minę kelnera to nie wiedziałam, wolałam opierać sobie głowę o stół. powiem ci, że całkiem wygodny bo wykonany z dobrego drewna! - uniosła palec do góry, chichocząc przy tym, na szczęście już normalnie i nie za głośno. heather pijana - lekko marudnicka i na dodatek straszna gaduła o czym będzie można się jeszcze przekonać, oraz po tym zdaniu o drewnie ; d - powinnam napisać do zarządu klubu, żeby oddał mi za buty, bo to skandal. mieli zbyt śliską podłogę, nie sądzisz? - wybełkotała, kładąc ciężką głowę na ramieniu violet, po czym wypuściła tym przed siebie, może nawet jakieś fajne kółeczka!

- a niech się pierdolą. oni wszyscy tam są za śliscy - wybełkotała. przekleństwa jakoś też chyba do niej za bardzo nie pasowały xd w każdym razie palnęła powyższy tekst palnęła bez zastanowienia, jednak potem znów się roześmiała. alkohol alkoholem, ale ktoś mógł im tam nawet czegoś dosypać, bo zachowują się jak oszołomy! xd jutro rano pewnie znajdą tygrysa w łazience, jedna z nich obudzi się bez zęba i z obrączką na palcu, a druga obudzi się w szpitalu, albo w łóżku z jakąś dziewczyną xd oglądałam wczoraj the hangover, wybacz xd

muszę obejrzeć ; d tytuł po polsku odstrasza, wr.
- ale klub fajny, fajny. wiesz, że nawet nie kazali nam zapłacić i znieśli nad na dół? - roześmiała się diabolicznie, klaskając radośnie w ręce. no cóż, zawsze trzeba szukać jakiś dobrych stron w złych rzeczach, jednak tylko heather po pijaku tak umiała. spojrzała na zegarek na nadgarstku, wysilając się, żeby odczytać godzinę. - jeszcze nie ma północy i my leżymy nawalone w trzy dupy na chodniku - westchnęła ciężko, kładąc się obok violet. zaciągnęła się papierosem, nucąc jakieś piosenki dla dzieci w przedszkolu pod nosem.

sam film też jakiś ambitny nie jest, ale popłakałam się ze śmiechu na nim xd
- jesteśmy nawalone jak worki, leżymy na ulicy i śpiewamy piosenki dla dzieci - wybuchła histerycznym śmiechem i nie mogła przestać się śmiać! tak rozbawiła ją ta cała sytuacja, że ze śmiechu zaczęła się zapowietrzać xd - ja się stąd nie ruszam. skoro wynieśli nas z klubu, to ja czekam, aż ktoś mnie zaniesie do domu - chyba nie miały innego wyjścia bo w ich stanie mogły nawet zapomnieć tego, jak się nazywają xd tylko czekać, aż zgarną je gliny. nie lubię słowa gliny.

gliny, gliny. kojarzy mi się z tynkiem do wyrównywania ścian. albo z glinianymi dzbaneczkami.
spełnia się moje koncertowe marzenie kiedy miałam 12 lat (tak, byłam hardcorowym dzieciem słuchającym iron maiden, teraz się z tego śmieję wniebogłosy) i papa roach przyjeżdża ;d trzeba iść z sentymentu, aż głupio przyznać. okej, za dużo dodaję od siebie chyba.

szybkim ruchem, o ile szybki ruch można wykonać w takim stanie upojenia, zdjęła buty, wsadzając je do torby. dajmy na to, że ową torbę miała dość dużą!
- ja cię zaniosę - stwierdziła radośnie, wyciągając do niej ręce. najwidoczniej heather po pijaku również uważała, że ma siłę i mięśnie tego półgłówka pudzianowskiego czy coś w ten deseń! roześmiała się wesoło, dalej nucąc pod nosem o dziewczynce, która zgubiła parasol i idzie w zielonym kapturze do przedszkola. skąd ona takie rzeczy pamiętała, to ja nie wiem!

też słuchałam papa rołcz i ajron mejden. i też byłam mrocznym jak dupa szatana emo-dzieckiem diabła :<

violet tylko uniosła ręce do góry i czekała aż heather ją uniesie - mam nadzieję, że jesteś dość silna, bo ja nie mam nawet siły się podnieść - westchnęła, po czym kolejny raz tego dnia wybuchła śmiechem - heather, ale ty głupia jesteś! ale podnieś mnie i zanieś mnie do domu, proszę - wymruczała trzymając ciągle ręce w górze.ogólnie violet była tak narąbana, że nie nadawała się do niczego. jutro pewnie pozna, czym jest kac(vegas) jeśli o nim zapomniała ;p

ale teraz przynajmniej jest się z czego śmiać.

próbowała unieść violet kilka razy, pociągając ją najmocniej jak potrafiła. jednak to się nie udało i przy ostatniej próbuje, fiknęła go tyłu, bo ręce violet jej się wymsknęły i wylądowała na masce jakiegoś samochodu, od którego włączył się alarm. zaczęła się głośno śmiać, jednak po chwili przestała, robiąc oczy jak pięciozłotówki. chyba mają już zapewniony powrót plus nawet darmowy nocleg na koszt państwa, hihi!
- ups - mruknęła tylko pod nosem, usadawiając się obok violet, żeby nie było śladu po tym co zrobiła. a tym śladem miało być to, że siedziała na masce ; d

- wiedziałam, że to tak się skończy - westchnęła ciężko, z bólem wpatrując się w samochód. jednak nagle oświecił ją pewien pomysł, na który już kiedyś po pijaku wpadła, jednak nie miała odwagi go zrealizować, hihi - heather, rąbnijmy tą brykę i pojedźmy do domu. alarm i tak już się włączył, a jak się pospieszymy, to nikt nie zauważy! - pominęła tylko to, że nie ma prawa jazdy i to, że nie ma kluczyków w stacyjce w owym samochodzie. chociaż w sumie, jeśli owy samochód zaparkował jakiś zapominalski idiota, to kluczyki w stacyjce mogłyby się nawet znaleźć, a violet mogłaby zaimprowizować, w trakcie jazdy samochodem xd

zainteresowana tym planem, uniosła wysoko jedną brew, uśmiechając się szeroko.
- miałam kilka lekcji jazdy w szkolę - klasnęła w ręce i znów zaczęła chichotać z zadowolenia. spojrzała na piszczący głośno samochód, potem rozejrzała się czy ktoś nie idzie, albo się tym nie interesuję. w każdym razie może alarm mieszał się z muzyką, co w szczerze wątpię, bo alarm wszystko przekrzyczy, nawet koncert majkela dżeksona. o nie, w sobotę madonna... zajrzała dyskretnie przez szybę, jednak nie zauważając tam kluczyków, szybko odpięła wsuwkę z włosów, wyrywając sobie przy okazji połowę z nich <3 zaczęła kombinować przy zamku, wiedząc, że zbyt dobrze to się nie skończy.

- nie tak, heather! - pisnęła, zdjęła swojego zabójczego buta na platformie i obcasie i pieprznęła nim z całej siły w boczną szybę samochodu. no i już drzwi odwarte, tadam. violet przedostała się do owego samochodu przez okno i otworzyła drzwi heather - wsiadaj! szybko, zanim ktoś tu przyjdzie i nas złapią! - dawka adrenaliny była całkiem przyjemna, zwłaszcza, że violet nawet nie wiedziała co robi, bo alkohol zaćmił jej mózg. na trzeźwo w życiu by czegoś takiego nie odwaliła - musisz to jakoś odpalić, nie mamy kluczyków! - wybełkotała podekscytowana xd

opadła jej szczęka, po tym co zrobiła violet. rozejrzała się tylko szybko w około czy nikt tego nie zauważył. no cóż, jednak kogoś tam zainteresował pisk samochodu, krzyki pijanych dziewczyn, dzwięk tłuczonego szkła i próba kradzieży samochodu w centrum miasta przez osoby niepełnoletnie według prawa usa! na dodatek heather była młodsza od violet o dwa lata chyba! mniejsza o to. wsiadła i zaczęła majstrować wsuwką przy tym stacyjce, jednak silnik ani nie zapalił. - wpadłyśmy, violet - mruknęła niezaciekawie, kopiąc w pedały, które były pod jej bosymi stópkami.