metjuł

- z tym wyjątkiem, że nie musimy się martwić, jak wrócimy do domu - zachichotała, po czym, kiedy zauważyła, że matt wypił zawartość kieliszka, to nalała mu kolejną porcję, znowu podając mu kieliszek i całując go w policzek gratis. ona pociągała z gwinta, ale mniejsza o to. no i kiedy podała mu ten kieliszek to wyjęła z jego ust papierosa i sama się nim zaciągnęła. no a violet palić nie umiała, chociaż chciała wyjść przed nim na taką, co umie :< zaczęła się krztusić dymem i śmiać ze swojej głupoty. zgasiła papierosa w jakiejś popielnicy, która zapewne stała na stoliku i lekko skuliła się wpatrując się z rozanieleniem na matthew xd

roześmiał się pod nosem z tego jej zaciągnięcia, lecz oczywiście nie złośliwie, tylko dlatego, że pewnie przypomniała mu się znów ta sytuacja z pubu, kiedy chciała mu udowodnić, że też potrafi! westchnął tylko, obejmując ją ramieniem i wypijając zawartość swojego kieliszka.
- nie zaczynaj palić, to podły nałóg, śmierdzisz, zatruwasz się i takie inne niedobre rzeczy - pouczył ją, odsuwając również od niej butelkę. nie chciał jej rozpijać lub coś w ten deseń, bo sam dobrze wiedział na swoim przykładzie jak można sobie łatwo i szybko zepsuć zdrowie! - nigdy więcej ciebie z papierosem, zrozumiano? - pokiwał jej groźnie palcem wskazującym, jednak potem wrażenie zmienił, bo sprzedał jej uroczego całusa w środek ust, hi!

uniosłą brwi - mówisz jak moja niania, kiedy była jeszcze moją nianią - zaśmiała się, po czym trochę mu na złość, wyrwała butelkę i zaczęła pić, prawie tak, jak wodę. to było straszne, bo po kilku łykach, kiedy się odessała od butelki, to myślała, że zaraz odda to, co wypiła, fuj. pomyślała tylko sobie, że już nie będzie mu nic udowadniać, bo tylko sobie tym skodzi xd wzdrygnęła się i odstawiła butelkę na stół - zapomniałam ci powiedzieć o mojej kochanej dzidzi felixie! - no tak, zapomniała, że ma kota i tym samym zapomniała go zamknąć w łazience, kiedy wychodziła, więc pewnie teraz felix demoluje jej mieszkanie xd - dostałam go przed powrotem do domu z wakacji w saint tropez. jest cudny, musisz go zobaczyć. no i błagam, powiedz, że nie masz alergii na koty - zaśmiała się i również go pocałowała wsiadając na niego okrakiem i przytulając się do niego.

zmarszczył brwi, kiedy porównała go do niani. z pewnością nie wyczyniała z nianią takich rzeczy jak z nim, no i pewnie nie była taka przystojna jak on! zresztą, nieważne, wiadomo, że matt jest milion razy lepszy od każdej niani. pogrążył się w lekkim zamyśleniu czy alergikiem jest, jednak nic sobie nie przypominał, więc zrobił lekko skwaszoną minę, jednak zaraz poprawił się uśmiechem, odsłaniającym jego ząbki.
- chyba nie mam, nie sprawdzałem - przyznał, mając nadzieję, że tak nie jest, bo pewnie violet by go zabiła za to ; d albo tak mu się przynajmniej zdawało. - wiesz, że małe koty mają zdolności do demolowania wszystkiego co stoi na jednym miejscu i nadaje się do drapania? - uświadomił violet, kładąc ręce gdzieś na dole jej pleców, przysuwając ją do siebie, tak że pewnie prawie stykali się nosami! hihi.

zrobiła zamyśloną minę i zamrugała kilkakrotnie - kurwa - podsumowała takim tonem, jakby ją przed chwilą olśniło - aż boję się w takim razie wracać do domu - uśmiechnęła się pod nosem i pocałowała go, ssąc jego dolną wargę - w sumie felix lubi drapać nawet to co się rusza i nie nadaje się do drapania - podciągnęła w tym momencie rękawy koszuli i pokazała mu zadrapane przedramiona, krzywiąc się lekko. jak na małego kota, to jej nieźle dał popalić - pewnie chciał się ze mną bawić, dlatego to zrobił - stwierdziła z dziecięcą naiwnością po raz setny tłumacząc swojego kota z jego wybryków i wzruszyła lekko ramionkami. potem wtuliła się w matthew, tak w ramach pocieszenia, hihi.

spojrzał tylko na te jej obrażenia, krzywiąc się lekko i marszcząc mocno brwi.
- lepiej go gdzieś oddaj, zanim zdemoluje ci mieszkanie, zniszczy meble i podrapie cię do końca - stwierdził, głaszcząc ją po podrapanych przedramionach. - nie będzie mi tu żaden kot cię drapał - stwierdził stanowczo! pewnie gdyby to był jakiś film gangsterski to zaraz by zawołał swoją mafię i by zrobili porządek z felixem, ale to nie jest film, więc mniejsza o to! trzeba zająć się pocieszaniem więc pocałował ją dość namiętnie, wsuwając dłoń pod tą koszulę, mru, konkretniej na udo. udo, głupie słowo.

to już mamy kolejne głupie słowo do kolekcji xd

- ale on nie chciał, naprawdę. poza tym zdążyłam się w nim zakochać, więc trudno. jestem pewna, że wyrośnie z tego drapania, syczenia i rzucania się na meble - zachichotała. spodobało jej się to pocieszanie, więc oddając pocałunku zaczęła rozpinać guziki od swojej, a raczej nie swojej koszuli, ocierając się o matthew przyjemnie i mrucząc jak wspomniany wcześniej kot xd

majtki, udo, ciekawe co jeszcze ; d mam czternaście komarów w pokoju! : O

wymruczał coś tylko, że raczej nie. spodobało mu się to mruczenie, a pewnie nawet zachęciło do kolejnych działań i pomocy rozpinania violet jej tymczasowej koszuli! przenieśli się nagle z pozycji siedzącej, na pozycję leżącą, bo matt stwierdził, że jest bardziej przystępna dla ich obojga i ogólnie takie różne czynniki się na to złożyły, między innymi takie, właśnie gładził ją po UDZIE i całował jej dekolt, milusio.

a ja żadnego. na mnie na szczęście komary nie lecą. zabij sukinsynów.

... no a że już nie miała MAJTEK, to sprawa nie była tak skomplikowana xd tak więc. violet przyczepiła się do niego jak ROZGWIAZDA do szybki od akwarium. albo raczej glonojad. ale glonojad raczej się przyczepia ustami, o ile ryby mają usta. załóżmy, że mają. więc violet wessała się w usta matthew jak glodonojad...w glony. wzywam do siebie karetkę, jak bór kocham.

ojezu xddd

no to pewnie przyklejali się tam jeszcze do siebie jak różne zwierzątka do siebie i szybki akwarium, aż pewnie zasnęli na tej kanapie jak aniołki albo jak rybki w jeziorze, ciura ciura lalala! ; *

przybyła tutaj, podziękowała ładnie panu taksówkarzowi, który pomógł jej z bagażami, bo violet była zbyt zagęta trzymaniem swojego kota w rękach i dokarmianiem go przy okazji. stawał się coraz cięższy, odkąd violet odkryła, że można go przekupić kruchymi ciastkami. pewnie niedługo będzie ważył więcej niż violet :< w każdym razie zapukała do drzwi, uczyniając (jest w ogóle takie słowo? xd) ostatnie poprawki swojej fryzury.

uczynniając chyba ; d nie wiem, nie myślę bez dwóch miesięcy polskiego.
tak więc podniósł swój wielmożny tyłek z kanapy, bo akurat znalazł jakiś interesujący dokument popularnonaukowy w telewizji. jednak go wyłączył i podszedł do drzwi, otwierając je, bo jeszcze nikt przez nie przenikać nie umie :< cmoknął ją jakoś miło w środek ust na przywitanie, wciągając jej tobołki do środka. przypomniało mi się jak mój kolega spakował się na zieloną szkołę w ekotorby, bo rozwalił walizkę. mniejsza o to.
- mam nadzieję, że to co trzymasz nie wskakuje w nocy do łóżka? - wskazał na felixa, który zamienił się pewnie w wielką, czarną kulkę dosłownie! okej, bez takich. w każdym razie nie miał zamiaru spać z kotem w łóżku, skoro będzie spał z violet! przynajmniej miał nadzieję, że tak będzie chciała, prawda?

- nie, bo jeszcze zarwie ci łóżko. poza tym robi się gruby i chyba się tam nie przedostanie, no i zajmuje chyba już zbyt dużo miejsca, a i tak będę się musiała przyzwyczaić do dzielenia z kimś łóżka - puściła oczko do matthew i wypuściła felixa z rąk i wrzuciła ciastko do środka, żeby jej coraz to bardziej leniwy pupil wlazł do mieszkania, a nie zakotwiczył się przed drzwiami :< chyba nawet przez myśl przeszło jej to, że musi wystosować dla niego jakąś dietę - dobry wieczór, mon cherri - powitała się w końcu i z tego względu, że miała już wolne ręce, zarzuciła mu je na szyję i cmoknęła go w nos.

metjuł też pomyślał coś o diecie dla kota, który wsuwał pewnie kolejne ciastka. zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się czy violet nie wrzuciła tam czegoś uzależniającego, żeby wszędzie za nią chodził. już nawet się przeraził, że mu też podsunie takie ciastko, jednak wydało mu się to niemożliwe! - dobry wieczór - odpowiedział jakimś przyjemnym, nieco obniżonym głosem. huh! - zadowolona, że będziesz już ze mną mieszkać? - uniósł jedną brew, pozwalając położył sobie dłonie na jej talii, przyciągając ją lekko do siebie. miał też nadzieję, że jego rzeczy nie wylądują w workach, a jej w szafie! albo jego kosmetyki jakieś tam pod zlewem, a jej w szafce!

- zadowolona, jak zawsze - stwierdziła namiętnym szeptem, mrużąc lekko oczy. jednak potem uśmiechnęła się jakoś fajnie, rozglądając się ciekawsko po swoim nowym lokum, w którym będzie zapewne mieszkać dopóki nie będą mieli siebie nawzajem dość - zwłaszcza, że skoro proponujesz mi mieszkanie razem, to znaczy tylko i wyłącznie o tym, że traktujesz nasz związek poważnie. chyba pierwszy raz ktoś traktuje mnie poważnie - uwiesiła mu się na szyi, cała uhahana, po czym zdjęła z siebie jakiś dwurzędowy płaszczyk, w którym tutaj przyszła. tak na marginesie, to kocham i ubóstwiam dwurzędowe płaszczyki, kurtki i marynarki <33

ja się napaliłam na tą marynarkę ze złotymi guzikami, ale dupa, same czterdziestki zostały :<
grzecznie wziął od niej płaszczyk, zawieszając go gdzieś w jakiejś szafie w przedpokoju.
- w sumie nie chcesz mieszkać tutaj na stałe? - spytał, może trochę niepewnie, jednak ukrył to pod jakimś przyjemnym uśmiechem. z tego co pamiętał to zaproponował jej mieszkanie na jakiś tam czas, do kiedy nie znudzi się jego osobą, prawda? a teraz chyba zmieniał swoją wersję zapytania. wrócił z tego przedpokoju, znów łapiąc ją w talii i przyciągając do siebie, może nieco bliżej niż poprzednio. no cóż, nawet nie przeszli okresu próbnego, może nie będą darli felixa o szczoteczkę do zębów lub skarpetki pod łóżkiem.

- na stałe? - spojrzała na niego trochę zdziwiona - nie myślałam o tym, żeby przeprowadzać się od razu na stałe, ale twoja propozycja brzmi kusząco - zaśmiała się - poza tym timo nie był zachwycony, kiedy dowiedział się, że będę mieszkała z tobą przez jakiś czas - skrzywiła się lekko - może nie ustalajmy niczego z góry, zobaczymy, jak się nam będzie mieszkało - uśmiechnęła się uroczo, bo jak dla niej, to będą wiecznie zgadzającą się ze sobą parą, bez żadnych konfliktów w tle xd - najwyżej kiedy uznamy, że przeszliśmy przez tkzw 'okres próbny', to będziemy mogli zdecydować, że będziemy mieszkali ze sobą już na stałe.

usadowił się na jakiejś sofie, pociągając za sobą violet. pozwolił zapalić sobie papierosa, rzucając paczkę gdzieś na stół. o właśnie, miał też nadzieję, że violet przeszkadzać to nie będzie, że kopci w domu jak stary bosman i przetłumaczyć mu się nie da.
- czemu nie był zachwycony? - uniósł lekko jedną brew, spoglądając na violet zdziwiony na mnie. - a no tak, niezbyt mnie lubi - pokiwał głową, zaciągając się mocno papierosem. w sumie chciał wiedzieć czemu timo go nie lubi. nie dopuszczał do siebie myśli, że to violet mogła mu coś nagadać po pijaku nawet, jak to miało miejsce. wzruszył ramionami, stwierdzając w głowie, że przecież podlizywać mu się nie będzie, prawda.

- no, nie lubi cię. wiem już nawet dlaczego. po pijaku zwierzyłam się mu z twoich problemów z narkotykami i policją - śmiesznie pewnie zabrzmiało 'zwierzyłam mu się z twoich problemów' xd no ale najwidoczniej violet po pijaku to paplająca violet. możliwe, że alkohol w dużych ilościach działa na nią jak jakiś magiczny 'eliksir prawdy', czy coś równie harrypotterowatowego. na to jego kopcenie jak stary bosman się tylko lekko skrzywiła, jednak nie chciała mu zwracać już uwagi w jego mieszkaniu. jakoś to zdzierży ;p

spojrzał na nią z oczami jak pięciozłotówki, unosząc wysoko brwi. może nawet ten wzrok był lekko oskarżycielki i lekko zirytowany. chwila mrożenia ją wzrokiem, jednak opanował jakoś swoją złość, dzięki kolejnej dawce nikotyny i dokarmienia tych wszystkich choróbsk, które zapewne się gdzieś tam w nim rozwijają.
- violet, lepiej więcej nie pij, bo jakoś nie wychodzi z tego nic dobrego - pouczył ją tylko między wierszami, kiwając poważnie głową. - możesz mu powiedzieć, że już żadnych problemów z narkotykami ani policją już nie mam - wzruszył ramionami, jakby go to nie obchodziło. okej, znając życie, pewnie timo i metjuł jeszcze tam się kiedyś pokłócą i ryjki sobie obiją.

- wiem, zauważyłam. za każdym razem po pijaku mi odwala - spuściła głowę na dół, ale co chwilę zerkając na matthew, bo ona pewnie wyczuła tą jego lekką irytację - ale nie gniewaj się na mnie tylko, bo przecież nie wiedziałam co robię, to nie moja wina chyba, co nie? - spytała niewinnie, po czym się uśmiechnęła. może lekko niepewnie, ale nie dała po sobie tej niepewności poznać - poza tym przejdzie mu. pewnie się jeszcze kiedyś polubicie, jestem tego pewna. mimo iż jesteście zupełnie różni, a przynajmniej tak mi się wydaje. jedyne co was łączy, to chyba zamiłowanie do papierosów - skrzywiła się lekko.

zauważył jej skrzywienie, kiedy wspomniała o tym zamiłowaniu do papierosów, więc tylko zgasił go w popielnicy, która była gdzieś na stole, naprzeciwko ich. no tak, teraz zgasił, zobaczymy ile razy jeszcze zrobi to tak grzecznie, przez przewracania oczami. hihi. na balkon wychodził nie będzie, bo twierdził, że tam jest niewygodnie. no cóż, zawsze znajdzie się jakiś powód. - osobiście dopilnuję tego, żebyś już więcej nie tknęła żadnego alkoholu, zrozumiano? - chwycił ją jakoś sprytnie za podbródek, unosząc go lekko, a wszystko po to, żeby sprzedać jej jakiś namiętny aczkolwiek zachłanny pocałunek. - pomóc ci się rozpakować? - spytał tylko po chwili, kiedy się od niej oderwał, głaszcząc ją miło po policzku. ciekawe do kiedy tacy zgodni będą!

- rozpakuję się jutro rano, teraz mi się nie chce - stwierdziła marszcząc śmiesznie nos - koszulkę nocną i kosmetyki mam w tej mniejszej walizce, na wierzchu, więc nie będę miała problemu ze znalezieniem rzeczy, dopóki się nie rozpakuję - zachichotała cichutko - świetnie. mówisz tak, jakbym była uzależniona. nie jestem i nie będę nawet potrzebowała pomocy z odstawieniem alkoholu na jakiś czas. to dla mnie żaden problem, więc podziękuję ci za pomoc. no, chyba, że chcesz być moją nianią (której szczerze mówiąc violet potrzebowała xd), wtedy nie mam nic przeciwko - położyła mu głowę na ramionku i wbiła wzrok w swojego kota, który zasnął na środku podłogi w salonie.

- koszula nocna raczej nie będzie ci potrzebna - mruknął jakoś miło wprost do jej ucha, do którego w drodze zostawiał przyjemne pocałunki na drodze od ust do policzka. chciał dodać, że wygląda pewnie równie szałowo bez makijażu, jednak to już sobie darował, skoro powiedział już tą ważniejszą część zdania. uśmiechnął się pod nosem, jakoś sprytnie manewrując tak, że wciągnął ją na swoje kolana, przytrzymując ją za udo. znając życie jak rano będzie chciał gdzieś powędrować to się o tego kota potknie i będzie nieszczęście, bo metjuł go wywali do sąsiada, który ma milion pięćset sto dziewięćset figurek kotów, jednak prawdziwego mieć nie chce. - a za twoją niankę robić mogę, jednak będę chodził za tobą, szczególnie jak będziesz wychodzić wieczorami, więc godzisz się na taki układ? - uniósł lekko jeden kącik ust. całkiem zachęcająco do odpowiedzi twierdzącej.

jej raczej chodziło o kosmetyki do kąpieli inne pachnidełka, które uwielbiam <3
- nie będę spać nago - powiedziała, robiąc niewielki dzióbek i marszcząc nieznacznie brwi - i tak nie będę miała w zamiarze wychodzić nigdzie wieczorami bez ciebie - tylko wtedy, kiedy się pokłócimy, a ja będę się chciała na tobie w jakiś głupi sposób zemścić, albo jak po prostu będę miała ciebie dość. tego już nie powiedziała. pewnie nawet o tym nie pomyślała, bo była jak najbardziej optymistycznie nastawiona do tego wszystkiego. nawet pasowało jej przebywanie z matthew non stop, bo w tym momencie mogła mieć go na wyłączność + violet jest zaborcza, więc wiadomo ;p