oto abilene!

-To idź jeszcze spac. Powinnaś odpocząc. -Usiadł na brzegu łózkai zaczął nakładac swoje buty.

przetarła oczy i jakoś wstała z łóżka, nie zdejmując butów. no okej, pewnie już się do nich przyzwyczaiła! podeszła do okna, otwierając okno. najwyżej jej napada na podłogę, trudno.
- nie zasnę już tak czy siak - usiadła obok niego, zakładając nogę na nogę. - idziesz już? - uniosła brwi, patrząc pytająco na to jak zakłada buty, jakoś sobie tak ubzdurała ; d

Pocałował ją w policzek i spojrzał jej w oczy. -Planowałem sobie iśc, bo pomyślałem, że chcesz może odpocząc i pozbyc się kaca. -Uśmiechnął się i objął ją ramieniem. Spojrzał na zegarek. -Ale jestem w sumie skłonny zaprosic Cię na obiad jako, że na śniadnie jest już za późno. 

przeniosła wzrok na czaka.
- chcesz się ze mną gdzieś dziś pokazać? - roześmiała się, spoglądając w jakieś lusterko, które było gdzieś tam sobie przymocowane. kopnęła lekko, jakieś takie puszki dla kota czy coś w tym rodzaju, nie wiem.

Pogłaskał ją po policzku. -A czemu miałbym nie chciec? -Zapytał z uśmiechem, a potem spuścił głowę. -Zrozumiałby, gdybyś to Ty nie chciała się pokazywac ze mną. -Powiedział smutno przyglądając się swoim kolanom.

jakoś zjechała, tak że teraz siedziała na podłodze, opierając się plecami o ramę łóżka.
- nie zaczynajmy znów - oparła głowę o jego kolano, no tak, pewnie nie chciała znów zaczynać tych wszystkich tematów, bo znając życie znów by go trzasnęła, chyba ma jakieś napięcie + kaca. no whatever. rysowała jakieś wzorki na swojej nodze.

Usiadł obok niej na podłodze. Chwycił jej rękę (chciałem napisac 'chwycił jej obiad' ;| ) i oparł głowę o jej ramię. -Okej, to zapomnijmy o tym. -Powiedział zamykając oczy. -To co? Idziemy na obiad? Bo przyznam szczerze, że jestem głodny.

chwycił jej obiad, haha ; ddd
- idziemy, tylko chwila - kiwnęła głową, pomagając sobie tym, że za nią było łóżko i mogła normalnie wstać. w innym razie musiałaby robić jakieś dziwne figury gimnastyczne! chwyciła jakieś tam rzeczy, pewnie o wiele wygodniejsze niż buty na szpilkach, rajstopy i sukienka. poczłapała się do łazienki, przebierając się w jakaś zwykła szarą bluzkę i trampki. mniejsza o to, nawet makijaż tym razem czynił cuda i wyglądała normalnie. stanęła jakoś nad nim, cnie, hehe.

Uśmiechnął się i stanął naprzeciwko niej. -Wyglądasz oszałamiająco. -Pocalował ją w usta. -Podszedł do tego zamontowanego gdzieś lusterka i zaczął doprowadzac do porzadku swoje niemożliwe do ogarnięcia włosy. Przejechał też ręką, po swoim lekkim zaroście. Nigdy nie pozwolił sobie doprowadzic się do takiego stanu. -Gotowa? -Zapytał stając obok niej.

- gotowa - pokiwała głową, patrząc w dół na swoje buty i bluzę, którego kaptur założyła na głowę. stwierdziła, że pewnie dziś się nie nadaje do żadnej eleganckiej restauracji, szczególnie jeśli ma cały czas siedzieć w kapturze, bo chyba akurat miała taką ochotę. coś jak ja, zawsze musze mieć coś na łbie... no whatever.
pewnie poszli i zacznij, bo ja nie mam pomyslu gdzie :c ; d

pewnie przyjechała po jakimś czasie do domu. nawet nie miała ochoty się przebrać tylko wbiegła do sypiali, trzymając mocno kota, nie zwracając uwagi na to, że ją cały czas drapie. wbiła głowę w poduszkę i chyba musiała się w nią porządnie wyryczeć, no cóż.

Stał pod jej drzwiami z 15 minut zastanawiał się czy zapukac. Trochę zmoknął/zmókl/zmokł bo rozpadał się deszcz, a nie złapał żadnej taksówki. Odważył się jednak zadzwonic do drzwi. Jak już zadzwonił to spanikował i chciał uciec, ale wydało mu się to dziecinne więc postanowił zostac.

nie zwracając na to uwagi, że jest rozczochrana, zaryczana i podrapana przez kota otworzyła drzwi. tak właściwie nie wiedziała co powiedzieć. zostawiła otwarte drzwi, a sama oparła się o jakaś szafę i wbiła wzrok w podłogę, szybko ocierając swoje policzki.

-Przepraszam. -Powiedział cicho, bo nie wiedział co innego może powiedziec. On nie wyglądał wcale lepiej od niej. Rozczochrany, krwawiący, pobrudzony krwią.

podeszła do niego, jakoś masując swoją podrapaną rękę. położyła mu lekko głowę na ramieniu, ocierając kolejne łzy, dobrze że już nauczyła się chodź trochę nad tym panować. nie wiedziała co powiedzieć, pewnie teraz nagle wszystkie myśli jej zniknęły i miała w głowie totalną pustkę. a teraz robimy dzien dobroci dla zwierzac i spełniamy zyczenia plo? nie no okej, bez takich

Przytulił ją, ale tak żeby w razie czego nie pobrudzic jej krwią. I tak już przegiął, bo był mokry od deszczu, a nie chcial żeby ona była mokra. Położył rękę na jej głowie i wtulił się w jej szyję. -Mogę zostac dzisiaj u Ciebie? -Zapytał szeptem. Nawet się pewnie popłakał ;p a coo;] Znaczy nie tam taka beksa czy coś, tylko poprostu już emocje mu puściły i poleciała mu łza, a może nawet dwie.

- możesz - odpowiedziała szeptem, wchodząc jakoś do środka bo z tego co mi wiadomo to stoją cały czas w drzwiach i wzbudzają zainteresowanie sąsiadki, której abi osobiście nienawidziła i nie chciała potem być oplotkowana z każdej strony. okej, i tak będzie więc nie powinno jej robić to większej różnicy. dała mu pewnie jakieś waciki i czymś czym się przemywa rany, nie wiem czym ale okej, nie uratowałabym życia człowiekowi chyba!
- przemyj to lepiej - powiedziała cicho, wręczając mu te oto rzeczy różne.

Zdjął płaszcz, marynarkę i koszulę. Wrzucił je od razu do śmietnika, który mam nadzieję znajdował się pod zlewem. Został w podkoszulku. Na ramieniu miał nawet tatuaż. Polał trochę wody utlenionej na waciki i zaczął przykładac to sobie do rozciętej wargi. Nie miałaś PO w szkole? ;p Wytarł też sobie owym wacikiem kostki u rąk. Miał je pozdzierane do krwi. -Dziękuję. -Spojrzał na nią smutnym wzrokiem.

nie..... :c zamiast tego przychodzą do nas babki z always i gadają o rzeczach oczywistych!

- nie ma za co - westchnęła, pewnie dopiero teraz zdejmując buty i sama zabrała się za przemywanie swoich zadrapań, no tak, ale jaj to kotek zrobił, a nie jakiś facet w klubie. lubię w klubie, no nieważne. skrzywiła się, bo nie była jakąś twardzielką jak hulk (lowe amore).
- co cię napadło? - zmarszczyła brwi, wyrzucając stos wacików, czy coś w tym rodzaju. oparła się tyłkiem o jakiś tam mebel i przyglądała się czakowi.

-Gapił się. -Powiedział spokojnie. -To nie była jego sprawa więc dostał za głupie gapienie się. - Przyglądał się jak przemywa swoje zadrapania. -Co Ci się stalo? -Wskazał na jej ręce.

- w takim razie musiałbyś pobić tam całą salę, wszyscy chyba się gapili - westchnęła i uśmiechnęła się pod nosem bo właściwie nawet z biegiem kilku godzin wydawało się to dość dziwne. - chciałam z kota zrobić przytulankę, ale zapomniałam, że to coś żyje i ma dość ostre pazury - skrzywiła się i zrobiła jakąś głupią minę do kota, który akurat siedział naburmuszony naprzeciwko niej. potarła lekko powieki.

-On mnie wkurzył najbardziej no i stał najbliżej. -Uśmiechnął się. -Chodź. Idziemy spac. -Schylił się po kota i zaczął go glaskac. 

- zostaw tego zdrajcę - przechodząc obok, znów zrobiła jakaś dziwną minę do kota, pewnie taką jak one robią jak chcą zaatakować. you know! tak się wyszczerzyła i pomaszerowała do sypialni, nawet nie fatygując się zdjąć sukienki, szybko zasnęła bo była cholernie zmęczona, najpewniej tymi emocjami. no i ja będę grzeczną mieszkanką mojej ulicy i też zgaszę światło, do jutra, bajos ; **

abi siedziała pół dnia na tarasie, szczelnie owinięta w milion kocyków i wpatrywała się w ciągle te same światełka z wieżowców naprzeciwko niej. umilała sobie czas lodami, czego nigdy by chyba nie zrobiła, szczególnie, że były to dwa pudełka! coś dziwnego, no trudno. no i zastanawiała się gdzie podział się jej towarzysz kot.

pewnie przyjechały po jakimś czasie abi&blair, blair&abi. abi po drodzę stwierdziła, że dawno nie miała żadnych gości, ani nie była na to przygotowana, czyli po jej mieszkaniu walało się dużo różnych papierów wszelkiego rodzaju. ciekawe jest to, że były to głównie... papiery prawne, ciekawe prawda?
- mam nadzieję, że nie masz uczulenia na futrzane kulki? - roześmiała się pod nosem, kładąc torby gdzieś w kąt przedpokoju i chwyciła swojego rudego kota na ręce, pokazując go blair, hi.