Pub

zaśmiała się tylko, odchylając głowę do tyłu.
- tego nie powiedziałam. dziwne masz skojarzenia - uśmiechnęła się, nadal patrząc mu w oczy, bo jej się podobały.

dotknął palcemjej nos-ale mam tylko takie skojarzenia

zaśmiała się znów, bo było jej wesoło. musnęła jego usta jeszcze raz.
- to chyba dobrze, bo inaczej musiałabym się ciebie bać - wymruczała mu do ucha.

-mnie sie nie można bac mnie mozna tylko kochac

- tylko? - przejechała palcami po jego karku. - sugerujesz, że cię kocham? - zaśmiała się, bo pewnie tak nie było, ale cholernie jej się podobał.

-jeszcze nie ale wszystko przed nami


lece na film moze potem wpadne

/okej, to na razie nie zabieram bler stąd xd/

- przed nami - powtórzyła. - możliwe.

okej, bler zostawiła rajanowi swój numer i powiedziała, żeby koniecznie do niej zadzwonił i poszła.

musiała jakoś odreagować ten czas spędzony nad książką. zamówiła sobie kieliszek czystej wódki, obiecała sobie, że to będzie jej pierwszy i ostatni, bo będzie musiała jakoś dotrzeć do domu.

siedzi tu jeszcze? dobra, siedzi cicho ; d
więc przyszedł sobie, rozczarowany tym, że w ogóle jakoś w tym tygodniu nie ma imprez i ludzie nie świętują tego, że jutro jest sobota, a wczoraj był czwartek. no dziwaczne, no dziwaczne. trzymając jakoś sprytnie papierosa w ustach, przedarł się do baru, zamawiając sobie od razu dwie szklaneczki jacka danielsa, bo już chyba się od niego uzależnia.
- violet, violet - zmrużył oczy, całując ją w kącik ust. usiadł obok niej, prawda!

w tym czasie violet, opróżniając siódmy kieliszek obiecywała sobie,że to ostatni ;p ładną chwilę zajęło jej kapnięcie się kim jest matt. kiedy już przyjęła to do wiadomości uśmiechnęła się i zamówiła kolejny kieliszek. chyba przestanie już liczyć.
- bonjour, mon cheri. tu me plais - zachichotała i brzmiała jak idiotka. ilość alkoholu we krwi rosła wprost proporcjonalnie do durnowatości jej śmiechu.

o nie, fizyka......
pewnie zauważając stan violet, roześmiał się jakoś cicho i diabolicznie uśmiechnął. hm, szczerze mówiąc nie spodziewał się jej w zwykłym pubie, może miał jakieś inne wyobrażenia. mniejsza o to.
- no już, koniec, finito! - stwierdził zabierając jej kieliszek i sam wypił jego zawartość. żeby jej nie kusiło, cnie! włożył z powrotem papierosa do ust i oczekiwał co wymyśli po pijaku violet, to był tego bardzo ciekawy, no proszę.

moja miłość do fizyki rośnie wprost proporcjonalnie do ilości opuszczonych lekcji.

zwykły pub, bo było najbliżej ;p. - czemu finito? właśnie się rozkręcałam, hehe - na dodatek dostała ataku czkawki - kochanie *hik* byłbyś *hik* tak uprzejmy i...*hik* wkurwia mnie ta czk*hik*awka... - to było pewne, że jutro będzie się za siebie wstydzić, że się tak uchlała. potem znowu się roześmiała i położyła dłoń na ręku matta.

ja lubię swojego fizyka, bo umie uczyć i stawia mi piątki, hihi

roześmiał się, całkiem głośno, pewnie aż tak, że papieros mu spadł na podłogę. zaklął sobie coś pod nosem, gasząc go butem i szybko opróżniając swojego jacka danielsa, żeby mu przypadkiem nie wypiła : c
- co jak co, ale ciebie o pijacką czkawkę bym cię nie posądzał - uśmiechnął się, kącikowo, pewnie jak zwykle wyszło diabolicznie i inne takie podobne synonimy.

A co. Przyszedł sobie tutaj. Zamówił sobie swoje ulubione piwo i usiadł przy barze. Zajął miejsce, z którego miał widok na wszystko i na wszystkich. Szukał wzrokiem jakiś dziewczyn wartych jego uwagi.

i ona też przyszła! a co jest ciekawszego do roboty w sobotni wieczór jak nie picia piwa i palenie czego się da w pubie? przynajmniej lubiła takie miejsca, cnie. nie wiadomo dlaczego, ale nieważne. spojrzała na siebie w jakimś tajemniczym lusterku, musiała uciekać przed deszczem, więc pewnie miała trochę nawet mokre włosy. wygładziła swoje obcisłe marmurki, humhum.

Tak się rozglądał po tym lokalu, że zauważył Candy. -Hej! -Krzyknął do niej i pomachał aby tutaj przyszła. Za sekundę szybko zobaczył czy przyszła sama czy z kimś, bo nie chciał tutaj siac żadnego przypału. No więc bardzo mu ulżyło gdy zobaczył, że jest sama.

pewnie chwilę zajęło, zanim zaskoczyło jej z mózgu, że musi podejść do nathana, no trudno. była zajęta robieniem balona z gumy do żucia, takiej orbit dla dzieci, cnie. lubiła je, tak jak puby!
- o, nate nate - uśmiechnęła się, wskakując na krzesło obok niego. - dotrzymam ci towarzystwa, tak - pokiwała głową, obracając się do baru. tak, dotrzyma mu towarzystwa do póki się nie schla jak świnia, a potem będzie jej wstyd :c

-Wow dzięki. To takie uprzejme z Twojej strony. -Powiedział z szerokim uśmiechem na pysku. -Ostanio często na siebie wpadamy. -Stwierdził i napił się swojego piwa. Spoko, on też pewnie się schleje jak świnie, ale jemu nie będzie wstyd. Nawet mu głupio nie będzie. Potraktuje to jako kolejny nudny weekend.;p

- no jakoś, moja druga połówko według plotkary - westchnęła i pokiwała głowa. zamówiła sobie jakieś przyjemnie whiskey, wkurzając się na ten lód co zawsze dodają! przecież nie będzie grzebać palcami w swoim trunku, jaki to by sens miało. mniejsza o to. pociągnęła ze szklanki od razu łyka, dość sporego.
- ale to dobrze, dobrze! - uśmiechnęła się, szeroko dość.

-Ah tak, zapomniałem, że Plotkara już nas zeswatała. -Uśmiechnął się i dopił do końca swoje piwo i od razu zamówił sobie drugie, żeby czasem nie tracic czasu. -Co dobrze? -Zapytał.

- no, że na siebie wpadamy - zagrzechotała lodem w szklance, patrząc na jej dno. wydała z siebie jakieś "ooo", bo lodu stawało się coraz więcej niż trunku. zamówiła kolejne, żeby potem nie czekać nie wiadomo ile czasu. zapaliła papierosa, wkładając go sobie w kącik ust.
- w każdym razie, dobrze że na siebie tutaj wpadliśmy bo co to za frajda siedzieć samemu, o - na koniec swojego wykłady kiwnęła głową.

-Tak to prawda. -Przyznał jej rację obracając swój kufel w dłoniach. -To musi byc przeznacznie, albo poprostu Plotkara nas tu sprowadziła. -Uśmiechnął sie. -W sumie cieszę się, że przyszłaś. Bo nie muszę teraz spędzac tego wieczoru samotnie.

pokiwała głową, zaciągając się papierosem. pewnie strzepnęła popiół do jakieś papierośnicy, czy zapomniałam jak to się nazywa ; d
- tak, teraz plotkara będzie kierowała wszystkim - westchnęła. - będzie szukała sensacji, a prowokacje się fajnie robi - roześmiała się, opierając się łokciem o bar i kierując swój wzrok na nathana.

On tez się tak oparł o bar spoglądając w jej stronę. -Plotkara jest posrana. -Zaśmiał się z własnego głupiego żartu. -Jak byłem w Vegas to nie mieliśmy czegoś takiego jak Plotkara. każdy sobie żył swoim życiem i nikt o tym nie pisał. Czasami mi tego brakuje. -Westchnął sobie głośno.