Apartament Jimmy'ego i Nathan'a.

-dobra i czekam-wzruszyła ramionami i wróciła do Jimmiego- i tak nie mam juz ochoty na film

Jim siedział przy stole, z łokciami podpartymi o blat. był strasznie empatyczny, cudze humory często mu się udzielały.
- mi też średnio chce się go oglądać.

usiadła naprzeciwko niego i przez to patrzyła wprost na niego-obejrzymy innym razem,mam nadzieje ze zaraz wróci i mu przjedzie

Wyszedł z balkonu i zamknął swój pokój na klucz. Rzucił się na łóżko i w koncu zaczał plakac. Bał się, że straci ojca. Nienawidził siebie, za to, że nie może mu w niczym pomóc. Bał się, że zostanie sam. Nie miał żadnej rodziny.

- na pewno mu przejdzie. jak się wyładuje, to mu przejdzie. chyba jutro rano pomyślę nad powieszeniem mojego worka treningowego w bardziej przystępnym miejscu niż w moim pokoju - głośno westchnął.

-masz worek???-oczy jej się zaświeciły-kocham w niego walić i kopac.to była cześc mojej terapii w wiedniu-spojrzała na drzwi jego pokoju-pewnie znowu cos jara

- trenuję boks odkąd pamiętam. w liceum jeżdziłem nawet na zawody - otworzył szeroko oczy - Spencer Jim Mars, waga piórkowa - zaśmiał się - byłaś na terapii w Wiedniu? - spytał. po chwilii usłyszał ciche odgłosy płaczu dobiegające z pokoju Nathana. wbił swój wzrok w blat i znowu uśmiech znikł mu z twarzy.

ona udawała ze nie słyszy i zacisneła wargi,nie lubiła jak ktos bliski płacze.wolała by byc z nim teraz.-nie taka piórkaowa-próbowała się usmiechnac-rodzice twierdzili ze nie panuje nad soba i miałam sie wyładowywac na worku wyobrazając sobie ze to moje przeciwności

- ah, rozumiem - skinął głową - piórkowa, czy nie piórkowa, żadnemu z tych chudzielców nie dałem sobie dokopać - uśmiechnął się na siłę do Kayli.

zamrugała pare razy bo sama miała łzy w oczach-i dobrze nie wolno dac soba pomiatac

wyciągnął rękę w stronę K. i pogładził ją po twarzy. widział, że ma łzy w oczach. zresztą, to była trudna sytuacja dla całej trójki.
- wszysto bedzie dobrze -szepnął

przgryzła wargi i wstała,podeszła do okna i zapatrzyła się w okno nie lubia płakac ani nie lubiła jak ją ktoś na tym przyłapie,rzadko płakała lubiła byc silna-to strasznie stresująca sytuacja

również wstał poszedł za nią i mocno ją przytulił.

wtuliła się w niego ale nie złamała się aby sie rozpłakac wytarła tylko oczy rękawem-miał zaraz wyjśc

nie wypuszczał jej z uścisku, pocałował ją w czoło:
- myślisz,że powinniśmy sprawdzić, co się nim dzieje? dajmy mu może jeszcze chwilkę. może on tego potrzebuje.

podniosła głowe i uśmiechneła lekko-pewnie rak nie wiem co bym zrobiła w jego sytuacji to musi byc straszne dla niego

- bez wątpienia. miejmy nadzieję, że w końcu Nathan się pozbiera, a jego ojciec wróci do zdrowia - chwilę jeszcze popatrzył się na Kaylę, zaczął mieć głupie myśli, więc uwolnił ją z uścisku.

ona miał jak ją pocałował xp usiadła na parapecie i podkluliła pod siebie nogi-miejmy nadzieje ze bedzie dobrze

Jim szybko potrzebował świeżego powietrza. nie mógł o niej myśleć tak, jak o niej myślał. (czuję, że sklecam coraz bezsensowniejsze zdania )
- pozwól, że wyjdę na chwilę - wyszedł na balkon i wciągnął nosem tyle powietrza ile były w stanie pomieścić jego płuca.

tylko kiwneła do niego głowa i popatrzyła jak wychodzi-tez miała chote stad wyjsc i zapomniec o wszystkim ale obiecała nejtowi ze zostanie a ona zawsze dotrzymuje słowa

Wyszedł ze swojego pokoju w samych bokserkach. W jednej ręce trzymał butelkę Jacka Daniellsa a w drugiej skręta. -Co z wami? -Zapytał.

Popatrzyła na niego i skrzywiła na widok skręta,wiedziała ze palił-Z nami nawet nawet a z Toba??

wyszedł z balkonu zasuwając za sobą drzwi.
- Nat, jak się czujesz? - powiedzial to z wyraźną troską w głosie

Uśmiechnął się smutno. -W porządku. Poprostu boje się, że go stracę. -Pociągnał dużego lyka Jacka Daniellsa.

Patrzyła raz na Nejta a raz na Jimimiego, i nie wiedziała na którego powinna-Wszystko będzie dobrze-pomyslała ze powinna byc szczęsliwa bo nie miała takich problemów jak oni ale wcale nie było jej lepiej