ławeczki przed szpitalem

zmarszczyła lekko brwi. od razu pomyślała, że to dziwne coś w jej brzuchu to dziecko! aż nagle pobladła. wtedy pewnie wszystko jeszcze bardziej by się pokomplikowało i ogólnie. z drugiej strony, ciekawe, co wtedy zrobiłby tony, haha. ;d
- przyjdziesz. zaciągnę cię siłą - powiedziała poważnie. - hm, właśnie, to jest alison, a to heather - przedstawiła je sobie zapewne!

- y. Alison - uśmiechnęła sie odsłaniając sówj piękny zgryz i piękną biel. - czy tylko ja w tym gronie nie jestem w ciąży?

- nie jestem w ciąży, proszę cię - zaprzeczyła automatycznie, bo przecież tak nie było! takie coś odkryli by od razu w badaniu krwi czy czymś takim, nie wiem, nie znam się. spojrzała jakoś zdziwiona na alison, a potem przerażona na blair. skrzywiła się lekko jeszcze raz, znów zaczynając płakać, bo myśl nowo poznanej koleżanki ją dobiła ; d chodź prawdą nie była. - blair, nie masz tyle siły - stwierdziła, bo nawet ją by 89357 wołów do tego szpitala nie ruszyło. chlipnęła jeszcze parę razy, ale potem się opanowała, biorąc dziesięć głębokich wdechów.

- jesteś pewna, że nie jesteś w ciąży? - spojrzała na heather, a potem ugryzła się w język. - znaczy... dobra, nieważne. oczywiście, że mam tyle siły, żeby cię tam zaciągnąć, przekonasz się o tym. kiedy masz tam być? - zapytała, mając nadzieję, że heather zapomni o pytaniu, które zadała, dlatego pewnie dostała takiego słowotoku.

w sumie zastanowiła się przez chwilę co by było, gdyby się okazało, że w ciąży jest! wolała pewnie nie wiedzieć, bo zdawało jej się, że sama bawiłaby się ze słodkim bobasem, próbującym ugryźć jej stopę <3 i czułaby się strasznie niezręcznie.
- jestem pewna, wiedziałabym to - stwierdziła pewnie, patrząc lekko zaskoczona na blair. pewnie myślała, że to kobieta wie sama, bo cały czas rzyga i rosną jej cycki! cóż za uroczy typ rozumowania. - za tydzień, ale mówię ci, że nie przyjdę! - krzyknęła prawie te ostatnie słowa, na podkreślenie tego, że jej pewnie nie uda się zaciągnąć. okej, pewnie uda, ale mniejsza o to ; d

- mhm, więc za tydzień tu przyjdziemy - kiwnęła głową, posyłając heather spojrzenie nie znoszące sprzeciwu, czy jakoś tak! - nie wiem jak wy, ale ja jestem głodna - zmarszczyła brwi. - idziemy coś zjeść? - zaproponowała, zerkając na zegarek.

oburzyła się trochę, marszcząc mocno brwi. co miała jej powiedzieć? że przede wszystkim boi się tego, że będzie leżała w tym okropnym, szpitalnym łóżku, ryczała cały czas, a nikt się nią oprócz lekarza nie zainteresuję :c brzmiało to trochę dziwnie, ale właśnie chyba tego bała się bardziej niż tego, że jej brzuch rozetną i potem będzie miała bliznę. no cóż. spojrzała na zegarek w komórce, nie nosiła takiego na pasku czy coś pewnie. - możemy iść - wzruszyła ramionkami, stwierdzając, że wyjście gdzieś dobrze jej zrobi, nawet w rozmazanym makijażu.

no więc poszły wszystkie trzy pewnie! zacznęęę.