wesołe miasteczko

- nie no, twój ojczulek ewidentnie przegiął. chyba, że rzeczywiście zadajesz sie z niewłaściwymi ludźmi. w sumie to się zadajesz z niewłaściwymi ludźmi - pokiwała głową z poważną miną - mam nadzieję, że w miarę miło spędziłaś czas zz tatusiem. wiesz, nie każdy ma takiego ojca, jak ja - zachichotała głupkowato - znaczy się, wkurza mnie czasem z tą swoją nadgorliwością w próbach ciągłego wychowywania mnie, ale od tego go chyba mam, co nie? mimo iż już jestem dorosła, ech - westchnęła i zapchała buzię watą cukrową - chociaż wiesz, dorośli ludzie nie potrzebują wizyt kontrolnych. dorośli ludzie osiągają sukcesy zawodowe, podążają za karierą, zakładają rodziny, zajmują się poważnymi rzeczami - powiedziała dorosła violet, która razem z dorosłą lauren zajadała się watą cukrową i przytulała się do misia na ławce w wesołym miasteczku xd

chyba lauren z violet miały podobne filozofie życiowe! lauren cofnęła się w czasie przez tatusia i czuła się jak małe pilnowane na każdym kroku dziecko i przy okazji pouczane za każdym razem. zamyśliła się chwilę, trzymając w palcach kawałek waty cukrowej, zatrzymując go w połowie drogi do buzi.
- zmęczył mnie trochę ten jego przyjazd, ale będę miała okazję odpocząć. to znaczy nie chcę odpoczywać bo to mnie jeszcze bardziej zmęczy! - dziwną miała kolejną filozofię. ocknęła się w tym momencie z zamyślenia, pożerając ten kawałek słodkości. - dał mi kluczę do jakiejś willi pod miastem - wypięła dumnie pierś, nawet grzechocząc kluczykami, które miała w torbie.

- willa?! - oho, violet chyba bardziej kręciło mieszkanie w willi i takie tam, niż w apartamencie! toteż wpadła na 'genialny' pomysł - ty tam teraz w tej willi będziesz mieszkać, czy to willa twojego ojca? no, bo wiesz, można by było skrzyknąć znajomych i urządzić jakąś fajną imprezę przy basenie. jak masz basen, oczywiście - uśmiechnęła się zachęcająco. wille kojarzyły się jej z luksusem, którego została pozbawiona po przyjeździe do ny. apartament to przecież nie dom! :<

- będę mieszkać, do póki ojciec znów nie przyjedzie, a to prędko się nie stanie. czyli będę tam mieszkać - pokiwała energicznie głową, odrywając się na chwilę od miśka i wyrzuciła patyk po wacie cukrowej za siebie, trafiając jakiegoś mało interesującego faceta w łysy łeb, który zaczął się wkurzać. jednak lauren to zignorowała! - basen jest, oczywiście - potwierdziła, dalej kiwając głową, a nawet na jej ustach pojawił się jakiś przyjemny uśmiech jednokącikowy, a błysk w jej oku mówił, że podoba jej się ten pomysł!

wiolet też się zaświeciły oczy, chociaż nie oszukujmy się, nie ona miała tam mieszkać xd - no to trzeba coś z tym basenem zrobić! - zachichotała - trzeba go wyczyścić, napuścić wodę i takie tam, zanim zwalą się do ciebie ludzie. oczywiście to była moja luźna propozycja, ale jakbyś chciała, to mogłabym ci załatwić jakiegoś miłego pana, który wyczyściłby ci basen w, uwaga, męskich stringach - zaśmiała się z własnej głupoty - zawsze marzyłam o zatrudnionej w moim domu, 20 - letniej męskiej prostytutce, kiedy będę już stara - westchnęła rozmarzona, ale po chwili znów zaczęłą śmiać się ze swojego wątpliwego intelektu i ogólnego podejścia do świata xd

przekręciła głowę w lewą stronę, analizując słowa, które powiedziała violet. męski striptiz był najbardziej żałosnym show ever jaki widziałam! :<< tak samo piana party. okej, nieważne ; d za chwilę wybuchnęła głośnym śmiechem, jednak po chwili się opanowała, jednak dalej patrząc rozbawiona na violet.
- w sumie dziękuję ale basen jest już gotowy do użycia, bo sprawdzałam dziś rano - stwierdziła, robiąc poważną minę, żeby opanować swoje rozbawienie, które właściwie przyszło z nikąd! w każdym razie, uniosła jedną brew do góry, obracając klucze od jej nowego lokum na palcu wskazującym.

męski striptiz? NIE! NIE i jeszcze raz NIE! lubię, jak niektórzy kręcą bioderkami, ale nie jak się do tego obnażają, no sorry, fuj. burzysz mi dzieciństwo xd
- no to na co czekamy?! zaprowadź mnie tam! - poderwała się z miejsca i uśmiechnęła się do lauren. cóż, violet z reguły się do nikogo nie wpraszała, ale jej ciekawość tym razem nie dawała za wygraną. i tak wszyscy, którzy ją znali wiedzieli, że jest może trochę upierdliwa, więc to ją po części usprawiedliwiało ;p

ja sobie zburzyłam, bo na to patrzyłam, ale szybko uciekłam, a siostry tam zostały :<< fuujcia, fuj.
zmarszczyła tylko brwi, ściskając miśka pod pachą. zsunęła się z gracją z ławeczki, wygładzając jakąś przyjemną sukienkę, białą na dodatek. jeszcze tylko wianek i dziewica się znlazła :< w każdym razie spojrzała się na kluczki, a potem na violet. doszła do wniosku, że pewnie znów się upiją i się potopią w tym basenie!
- okej - wzruszyła ramionkami, zamiast całej gadki o jej przemyśleniach. chodź pewnie, tatuś wyczyścił szafki z wszelkiego rodzaju alkoholu! no to pewnie pojechały i zacznę, cnie.

śmigała sobie na karuzeli w kształcie filiżanek, objadając się watą cukrową. nie przeszkadzała jej nawet chmara dzieciaków, których o tej porze dnia nie brakowało w tym miejscu.

postanowiła wrócić od abilene na pieszo, bo pewnie nie miała jakoś przesadnie daleko. musiała wracać obok wesołego miasteczka, żałując, że jest zamknięte, bo miała ochotę na watę cukrową. albo na przejażdżkę kolejką górską, czy czymś równie przerażającym. otuliła się cieplej swoim czekoladowym kardiganem, bo zawiał jakiś chłodniejszy wiaterek, chociaż ogólnie wieczór był raczej ciepły. nie przerażały ją dzisiaj nawet żadne szelesty liści, czy dziwne cienie, o dziwo. pewnie w końcu uświadomiła sobie, że większość tych horrorów nie była oparta na faktach, lepiej późno, niż wcale!

sezon na takie rozrywki kończy się w raz z bieżącym miesiącem, toteż violet postanowiła dziś skorzystać z okazji i załapać się na jej ulubioną karuzelę w kształcie filiżanek. jakoś nie miała oporów chodzić tu sama, zwłaszcza, jak jest ciemno i łatwiej pomylić ją z nieco wyrośniętym dzieckiem xd kupiła sobie watę cukrową, usiadła na jakiejś przyjemnej ławeczce i obserwowała migotające, epileptyczne światełka wokół.