Apartament Jimmy'ego i Nathan'a.

- nigdy nie bawię się w subtelności, skarbie. gdybym chciał, żebyś znikła, to powiedziałbym ci to od razu.

uśmiechneła się i znowu usiadła -lubie stanowczych facetów

pomyślał sobie, że Kayla igra z ogniem. mógł po prostu wyjść i położyć się spać, ale jak dla niego było jeszcze za wcześnie na sen. czuł się tutaj dobrze, bo miał dostęp do świeżego powietrza. to co, że bił się z myślami?
uśmiechnął się do niej serdecznie.
- uważasz, że jestem stanowczy?

-nie wiem ale tak zabrzmiała dla mnie twoja ostatnia wypowiedz-brakowało jej jednej rzeczy-qybacz na chwile-wyszła do kuchni i wróciła z dwoma napojami moze i nawet procenotwymi-trzymaj-podała mu jeden

wahał się, czy pić
- wiesz, nie chciałbym się jutro obudzić przy martwej Abilene - stwierdził gapiąc się w butelkę.

nie wiedziala czy powinna się teraz zasmiac czy przerazić-jak coś bede Cię kryła

- nie, dziękuję - odstawił butelkę

a jak to pepsi była???ona otworzyła swoją i pociągneła spory łyk-Wiesz zawsze myslałam ze mozesz związesz się z Ali

nawet jak to była pepsi, to nie chciało mu się pić.
- z Ali? - zapytał zdziwiony - Alison jest urocza, bardzo ją lubię, ale nie chcę się z nikim wiązać. dlaczego z Ali?

podkuliła pod siebie nogi-nie wiem ,bo pasowaliście do siebie-wzruszyła ramionami moze chciała zeby Jimmi kogs miał-czemu nie chcesz się wiązac???-pomyślała o Abi spiącej w jego pokoju

wzruszył ramionami.
- nie chcę.
raz się z imś związałem i to nie skończyło się dobrze ani dla mnie, ani dla niej. chyba już pójde spać, dobranoc.
wychodząc pocałował Kaylę w czoło.

-dobranoc -szepneła za nim i posiedziała jeszcze troche sama a potem wróciła do nejta bo chlodno juz jej było

Pewnie wstała bo ją teelfon obudził,umyła się ubrała i czekała w salonie przed tv

Wszedł. Na twarzy miał lekki zarost. Postanowił zapuscic sobie brodę. -Hej, sorry, że to tak długo trawlo, ale postanowiłem przyniesc kawe. -Postawił na stole trzy kubki. Jeden podał Kayli, drugi zostawił sobie, a trzeci zostawił dla Jimmy'ego. -Jimmy w domu?

żeby było realnie, abilene sobie stała i jakoś nie była na tyle odważa, żeby latać w samej kołdrze po nie swoim domu. i nie wiedziała czy ktoś wogóle jest.w łóżku leżeć jej się nie chciało, bo prędzej czy później dostałaby odleżyn.
podreptała sobie na balon przeglądać jakieś dzwine strony w komórce.

Wrócił do domu z muzeum. Przyniósł troche ulotek i kupił nawet album o impresjoniźmie. Przyda mu się do szkoły. Usiadł na kanapie i właczył tv. Za niecałe dwie godziny ma lot do Vegas.

wstał obudził się najpóźniej spośród wszystkich, którzy przebywali w mieszkaniu. wszedł do łazienki, umył się, nałożył ubranie, włączył głośno Ramones i łaził po domu głośno śpiewając. przy okazji powitał krótkim 'dzień dobry' Nathana i buziakiem stojącą na balkonie Abilene.

- nie umiem dłużej spać, przykro mi - roześmiała się, schodząc z balkonu, prawdopodobnie dlatego, że robiło jej się zimno w stopy w samych rajstopkach. nigdy nie pomyśli o tym, żeby założyc buty o balkon. whatever. pomachała do nejta i przy okazji wzięła album. - malartstwo? to ty chodzisz po muzeach? - uniosła brwi, myślała, że już ludzie do muzeum nie chodzą. przynajmniej młodzi, a jak chodzą to zmuszeni.

Uśmiechnąl się na widok tak szczęśliwego J. Pomachał do Abilene, ktorej wcześniej na balkonie nie zauważył. -No jasne, że chodze po muzeach. Wiem, że to dziwne, ale lubie muzea. A zwłaszcza malarstwo. Nawet sam sie zajmuje malarstwem. A te albumy przydadza mi się do szkoły.

- ciekawe - stwierdziła, obejmując dżimiego. pewnie był gdzieś obok, tak przynajmniej myśle. co do jakimś refleksji, oł noł: miała cichą nadzieję, że ten nie wywinie się od niej zaraz. juł noł łot aj min, że zaraz nie powie 'no to teraz, abi, możesz sobie iść bo już się z tobą przespałem'. przynajmniej dżim na takiego nie wyglądał, więc się tego nie spodziewała. - wcale nie dziwne, dlaczego - dokończyła swoją myśl i cicho zanuciła piosenkę, która akurat leciała.

akurat parzył kawę. podniósł Abi, posadził ją na stole, po czym podał jej kubek z kawą i cmoknął w policzek.
- Nate, kawa! - zawołał.

Wziął kubek z kawą i spojrzał na zegarek. -Wypiję i będę się już zbierał. Pojadę wczesniej na lotnisko zobaczyc czy nic mi nie odowłali w między czasie.

- zapomniałem, że powinno cię teraz tu nie być. czemu odwołali lot? - wziął łyk kawy przy okazji parząc sobie język.

spojrzała na kubek z czarną kawą, pewnie po niej dostanie takiego kopa, że mogłaby przebiec cały nowy jork i nic by jej nie było. napiła się łyka.
- znając życie odwołają jeszcze raz, to jest niestety niesprawiedliwe - wzruszyła ramionami i związała włosy w kucyk.

-Bo w nocy były burze i praktycznie od 4 do 12 siedziałem na lotnisku. Więc wróciłem do domu a wcześniej zabukowałem sobie lot na 17.30.